Książka Klaußmanna (1851-*1915, jak ja lubię to scharfes S!) została po raz pierwszy wydana w 1911. Dotyczy dzieciństwa niemieckiego dziennikarza w mojej ukochanej krainie, w moim Hajmacie, który obejmuje Szopienice, Roździeń, Janów, Mysłowice, Stary Sosnowiec... Dla Górnoślązaka ta książka ma podobny walor jak Pan Tadeusz dla kresowego Polaka: jest to historia, życie codzienne, anegdoty, zwyczaje, przegląd ciekawych postaci ze świata na pograniczu epok, ze świata utraconego. Stare czasy na pruskim Górnym Śląsku, przeciekawy opis wydarzeń od lat 60 XIX w. po początek wieku XX. To jest świat mojego prapradziadka Antona Wolfa i jego synów, Jana i Rudolfa, którzy dorastali na szopienickiej Morawie i w Roździeniu (o mojej matczynej rodzinie Wolfów piszę tutaj: Wolfingssaga).
Niesamowite są opisy szopieniczanina, który widział zza granicy Powstanie Styczniowe 1863, który przeżywał wojnę prusko-austriacką w 1866, który był świadkiem wydarzeń związanych z wojną prusko-francuską w 1870-1871, która podniosła Królestwo Prus do rangi mocarstwa europejskiego. Kocham opisy Katowic, w których stoi jeszcze nad Stawem (dzisiejsza Stawowa) wielka drewniana karczma, opisy kopalń i hut, gdzie pracowali moi przodkowie (Rudolf Wolf i Jan Wowro), opis Sosnowca w Królestwie Polskim w ramach Imperium Rosyjskiego...
Polecam wszystkim mieszkańcom naszych okolic!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz