piątek, 31 lipca 2020

W pewnym domku u stóp wzgórza
mieszkał sobie pewien Tolkien

Zaczynam pisać przewodnik po Gdańsku śladami Tolkienów... Co myślicie o takim początku?
"W pewnym domku u stóp wzgórza mieszkał sobie pewien Tolkien. Nie był to biedny, wilgotny domek, zbudowany z drewna i gliny, z mroku i ubóstwa, ale też nie był to dworek bogacza z drogimi meblami i kosztownymi dekoracjami; był to murowany domek gdańskiego żołnierza, a to oznacza solidność oraz pietystyczną prostotę… Ale kim był ów Tolkien?..."
Na blogu nie piszę już zbyt wiele o nowych odkryciach, bo znajdziecie je w moich książkach. Zdradzam pewne tajemnice moim Patronom na Patronacie, do którego serdecznie Was zapraszam (Patroni otrzymują specjalny biuletyn). Ale dziś pokaże Wam grafiki, które przygotował dla mnie specjalista od gdańskich spraw, Jany Wu. Oto dom Tolkienów na Peterszawie wedle dzisiejszego stanu wiedzy.

Dom parterowy, murowany, otynkowany, składający się z dwóch mieszkań z oddzielnymi wejściami o numerach serwisowych 11 i 12 (drugie wejście jest ukryte na przeciwnej frontowej ścianie) i ma tylko ok. 4 m szerokości i ok. 12 m długości. Każde mieszkanie to kuchnia do której wchodzi się prosto z dworu oraz pokój mieszkalny. Są w domu dwa kaflowe piece, dwa kominy, od strony południowej jest przedproże.




środa, 8 lipca 2020

Tolkienowska tajemnica dóbr Boggentin

[fragment szkicu przygotowywanej książki o genealogii rodu Tolkienów. Możesz wspomóc moje badania na Patronite.pl/Galadhorn]

Wogau i okolice na mapie Schröttera z lat 1796 – 1802 (GStA PK).
Majątek Boggentin znajdował się przy drodze z Wogau w kierunku jezior,
co widać na mapie z 1940. W końcu XVIII w. Boggentin było opuszczone.
  • 1470 – Zakon nadaje rodowi Kalcksteinów kilka dóbr, w tym na 4 wolnych łanach pruskich „Bukentyn” czyli Boggentin (prus. *Bukantīn). Kalcksteinowie osiedlili tam swoich chłopów.
  • 1469-1480 – Hans Tolkeyn na Tollkeim (?) i Klaußitten, jest też prawdopodobnie dzierżawcą pruskich dóbr w Boggentin.
  • 1543 – jako Bockenthin w ręku Josefa von Kalcksteina; żyje tam paur, czyli potomek wolnego Prusa, który nazywa się Tolkien.
  • 1584-85 – konflikt między Kalcksteinem i Tolkienem skutkuje wyrugowaniem wolnego Valtina Tolkiena („Tolckin”), który wraz ze swoją rodziną szuka nowego miejsca. Przenosi się prawdopodobnie do Globuhnen k. Krzyżborka
Herb Kalcksteinów
Według Guddata około 1426 zarówno Wogau (prus. *Waigaws), jak i Boggentin były wolnymi dobrami pruskimi (tak jak opisane wyżej Tollkeim)1. Wkrótce wszystkie te dobra znalazły się w rękach szlachty. Po 1466, czyli po zakończeniu wojny trzynastoletniej prywatni właściciele oprócz włók czynszowych prawa pruskiego (Zinshaken) i łanów czynszowych prawa chełmińskiego lub magdeburskiego (Zinshufen) otrzymywali też od Zakonu karczmy i młyny z powiązanymi gruntami i ziemią uprawną, a także dobra sołtysie (Schulzengüter) i pruskie wolne dobra (prußische Freiengüter). O ile takie dobra były po wojnie spustoszone, nowi właściciele mogli je dowolnie zagospodarować. Przykładem takich dóbr jest Boggentin koło siedziby von Kalcksteinów w Wogau, które po 1466 Kalcksteinowie objęli w posiadanie, mając tam na wolnych pruskich włókach małych wolnych (prawdopodobnie pochodzących z Tollkeim Tolkeinów-Tolkienów, potomków opisanego wyżej Hansa Tolkeyna), którzy jako pruscy zarządcy (zwani czasem pauren) sprawowali w imieniu Kalcksteinów kontrolę nad tamtejszymi pruskimi chłopami, tzw. Hakenzinsbauern (w 1543 znajdujemy trzech takich chłopów w tym majątku). 

Tolkieniście nazwa Boggentin może się skojarzyć z nazwiskiem Baggins. To oczywiście przypadek. Pruska nazwa wywodzi według Grasildy Blažiene od przydomka pruskiego *Bukantīn, od imienia *Bukants (które w litewskim występuje jako Bùkantas)2. Majątek na przestrzeni wieków nazywa się w dokumentach: Bukentyn (1470), Bockenthin (1543), Boggentin (1865). 

George Adalbert von Mülverstedt w monografii rodu von Kalckstein opisał szczegółowo lokację i dalsze XV-wieczne dzieje tego miejsca3. W komturii pokarmińskiej Kalcksteinowie posiadali Wogau (8 łanów), Pieskeim (13 łanów) i Boggentin (4 łany). Zakon nadał Wogau i Pieskeim Kistenowi von Kalcksteinowi („Calligstein”) w 1448, a przywilej potwierdziły dwa dokumenty komtura pokarmińskiego z 14684. W 1470 Zakon nadał Kalcksteinowi dodatkowo 4 wolne łany pruskie w interesującym nas Boggentin („Bukentyn”). Kalcksteinowie osiedlili tam swoich rolników (Ostpr. Fol. XLII, str. 19). Kalcksteinowie byli właścicielami tego miejsca jeszcze w 1624 r. (Ostpr. Fol. 158, str. 42). 

Mapa topograficzna typu Meßtischblatt z 1940.
Wiemy że do 1945 w Boggentin znajdowała się leśniczówka
W Spisie podatku przeciw Turkom z 1543 (Türkensteuer Brandenburg, Kreuzburg, Friedland – Ostpr. Fol. 911A 4, Bl. I, str. 170r oraz 193v) majątek opisany jest jako Bockenthin. Wchodzi w skład dóbr Josefa von Kalcksteina. Wszystkie dobra Kalcksteina wymienione w dokumencie to: "Pischkainen" albo "Pißkeim" (Pieskeim), "Naunin" (Naunienien), "Bockenthin" (Boggentin), "Compaw" (Kompau) i "Kecklauck" (Katlack?) – podsumowanie własności Josefa von Kalcksteina znajduje się na str. 193v. Przyjrzyjmy się temu dokładniej. Na str. 170r wymienieni są następujący mieszkańcy Boggentin płacący podatek: płacący 42 szylingi za 21 nacht Roliger (Robiger? Koliger? Kobige? – może jest to wersja znanego skądinąd nazwiska Rolicke?), płacący 44 szylingi za 22 nacht Matheus i płacący 25 szylingów za 13 nacht Davit (?). Przypominam, że nacht to jednostka podatku bydlęcego (patrz rozdział o Tollkeim). Czy któryś z tych gospodarzy jest przodkiem Valtina Tolkiena, o którym dowiemy się za chwilę? 

A może Tolkien, poddany Kalcksteina, ukrywa się na str. 170r we fragmencie dotyczącym dworu Kalcksteinów, gdzie czytamy: "Joseff von Kalckstein vnd sein pauer vonn Hoffe" (poborca podatkowy skreślił słowa od "vnd sein..."). Guddat w Die Entstehung und Entwicklung der privaten Grundherrschaften in Denämtern Brandenburg und Balga na str. 296 wyjaśnia, że potomkowie dawnych pruskich wolnych określani byli jako "paurn". Zakładam, że tu właśnie ukrywa się wolny na ziemi między Wogau i Boggentin, którego dobra opisane są w przywilejach z XV wieku, Tolkien. 

Z 1584 pochodzi kolejny dokument, który prawdopodobnie dotyczy dóbr w Boggentin. Jest to suplika, czyli pisemna skarga kierowana do seniora przez wasala, napisana osobiście przez, "paura" czyli małego wolnego Valtina Tolckina (Waltyna Tolkiena). Wniesiono ją do sądu w Iławie Pruskiej przeciwko panu Tolkiena, junkrowi Jacobowi von Kalcksteinowi5, który był synem Josefa von Kalcksteina z 1543 (patrz wyżej)6. Oryginał supliki znajduje się w archiwum w Berlinie. Znalazłem go w teczce z dokumentami na temat szlacheckiego rodu von Kalckstein7. Są to trzy stronice drobnego pisma podpisane osobiście przez skarżącego. Mamy tam w związku z tym najstarszy chyba znany autograf przedstawiciela rodu Tolkienów, pochodzący z 1584! Umiejętność pisania w XVI wieku? Chyba tylko u wolnych (frei), karczmarzy (krüger) i sołtysów (schulze).

Najstarszy znany podpis przedstawiciela rodu Tolkienów – Valtin Tolckin z 1584.
Źródło: GStA PK, XX. HA Adelsarchiv Kalckstein, 528 Bd. 1
Przyjrzyjmy się temu pismu. Datowane jest na 1 czerwca 1584 i skierowano je do komisarzy urzędu starosty w Amt Preussisch Eylau (Urzędu w Iławie Pruskiej), czyli skarżący był bezpośrednio wasalem książęcym. Starosta, co typowe dla tamtych czasów, reprezentował raczej interesy junkrów, więc nie dziwi nas, że Tolkien przegrał z panem Kalcksteinem. W suplice brak właściwego wskazania, z jakich dóbr Jakub von Kalckstein wyrugował Tolkiena. Valtin był prawdopodobnie pruskim sołtysem na wolnych pruskich dobrach Boggentin (jest druga możliwość - Pieskeim tuż koło Tollkeim, patrz mapa poniżej). Raczej na pewno jest to Boggentin, bo jak pisze Guddat, niebezpieczeństwo wyrugowania groziło szczególnie tym pruskim sołtysom, których dobra graniczyły z siedzibą pana (dwór von Kalcksteinów znajdował się w pobliskim Wogau). Dzięki badaniom Guddata wiemy, że z kolejnego roku pochodzi zapis, w którym jakiś wyrugowany sołtys musi opuścić swój majątek, a na jego łanach Kalcksteinowie osadzają chłopów obciążonych szarwarkiem (Ada Kalckstein 1585 cytowane u Guddata na str. 396). I tu chodzi zapewne o naszego Valtina Tolkiena. Z dalszych dokumentów wynika, że po śmierci księcia Albrechta nasiliły się gwałty na poddanych ze strony Kalcksteinów (lata 90. XVI wieku).

Oto faksymile i transkrypcja dokumentu oraz jego tłumaczenie (sygnatura: GStA PK, XX. HA Adelsarchiv Kalckstein, 528 Bd. 1):

[k. 72r]


Transkrypcja (podziękowania dla prof. Adama Szarszewskiego):

[k.72r.]
Meine willige vnd gefließene Dienste nebenst meinem Christlichen vnd andechtigen gebet iederzeit zuuorn, Wolgeborns, Gestrenge, Edle vnd Ernuheste, Hoch vnd Wolgelarte, Grosgunstige Herrn, E. G. vnd E. werden sich sonder zweiffel gnedig vnd gunstig zubescheiden wissen, welcher gestalt ich vorschiener Zeit am E. G. vnd E. Demutigen suppliciret, wegen meines Junckern [Jacob] von Kalchstein, das er mich one alle vrsach[en] aus Lautter freuel und gewalt von dem erbe entsetzt vnd vmb alle mein armut gebracht. Was auch E. G. vnd E. hierinnen fur Handlung gepflegt, vnd mich (weil Juncker Kalchstein auff der Herrn Citation nicht erscheinen wollen) an dem Herrn Heubtman zur Eilaw vermittiret vnd gewiesen, fur welches alles ich mich gegen E. G. vnd E. als meine Gnedige vnd Grosgunstige Herrn zum höchsten bedancken thur, vnd wird solches vnser lieber Gott den Herrn Commißarien reichtich vnd vberflußig belohnen vnd vergelthen. Nu[n] hatte ich wol gentzlich gehoffet, es wurde d[er] Herr Heubtman der Herrn Commißarien schreiben ein wenig beßer in acht genommen, denselben nachkommen sein, vnd nur zu den meinen behulfflich sein gewesen. Ist doch solches noch zur Zeit im geringsten nicht geschehen. Denn ich von tage zu tage auffgezogen wurden, biß ich endlich solch[en] bescheid von Herrn Heubtman bekommen. Des mich Juncker Kalchstein nicht allein von deßwegen, des ich das vorige gebew aus Lautter Mutwillen hinweg gebrant, sondern auch von wegen des diebstals, des erbes entsetzet vnd hinweg geingen, vnd mir im geringsten derowegen nichts gestunde. So doch des widerspiel aus seinen eigenen mir gegebenen brandbrieffe zuersehen, d[aß] das Fewer, Gott seys geclagen, one alle mein schult auskomme[n]. Er mir auch in ewigkeit nicht wiederwießen konnen, des ich in oder andern, so lang ich auff solchen erbe gewesen, im geringsten vntrew gewesen
[k.72v.]
oder das wenigste entwant, od[er] entfrembdet habe, sondern mich ir vnd allezeit mit zienßen, scharwercken, bawen vnd andern sachen dermaßen verhalten, wie einen frommen vnterthanen vnd Christen Menschen wol anstehet. Weil aber G. Vnd Großgunstige Liebe Herrn ich bißanhero noch keinen gewißen bescheid von dem Herrn Heubtman bekommen konnen, auch noch zur zeit wenig zu hoffe, sondern man sich noch wol hören vnd vornemenstet, man wolle mich armen Mann so lang vmbfuren vnd auffhalten, biß ich mude werden vnd die sache vbergeben solle. Als bitte ich zum demutigsten vnd vmb Gottes willen, E. G. vnd E. wolle sich doch meiner selbes annemen, vnd mir armen vnd von iederman verlaßenen Mann vorhelffen, das mir Juncker Kalchstein meinen mir one alles recht vnd billigkeit zugefugten vnd erliedenen schaden wiederumb erstatten möge, vnd ich nicht gar mit meinem elenden Weibe vnd Kindern am bettelstab gedeien müße, der ich, Gott erbarme es, zuuorn gnugsam alda ausgestanden vnd gelitten. Deßen wird vnser lieber Gott (als d. E. G. vnd E. armen vnd bedruckten Leutten zu helffen zu solchen Hohen Ampt beruffen, der auch, was E. G. vnd E. dem geringsten in seinem Namen hierinnen erzeig[en] also annemen will, als wenn es im selbst wir derfern) ein reicher belohner sein. Vnd ich will es auch mit meinem Christlichen innigen gebet zu Gott dem Allmechtigen fur die Herrn Commißarien samptlich vnd sonderlich iederziet wird verdienen vnd verschulden.
Den 1. Juny Ao. [15]84.

E. G. vnd. E.

Gehorsamer vnd
vnterthenig[er]
Valtin Tolckin

Tłumaczenie na polski (thank you for the help in the translation to Wiltraud Potrawa!):

[k.72r. & v.]

Z gotowością i pomocną posługą, a także z chrześcijańską i pobożną modlitwą, Waszym Godnościom, Dostojnościom, Szlachetnościom i Powagom, Wielkim Uczonościom i Łaskawościom, które bez wątpienia będą pamiętały miłosiernie i z miłością sposób, w jaki pokornie suplikowałem do Waszej Łaski i Honoru w sprawie mego Junkra [Pana] Jakuba von Kalcksteina, który mnie bez żadnego powodu, dla czystego występku i przemocy, z ziemi przepędził i w zupełności wpędził mnie w nędzę. Teraz, gdy Wasza Łaskawość i Godność zadbała o to i wysłała mnie (ponieważ Juncker Kalckstein odmówił wykonania wezwania Waszych Łaskawości) do Pana Starosty w Iławie [„Hauptmann zur Eilaw”] za to najmocniej dziękuję Waszej Łaskawości i Godności oraz życzliwym i miłosiernym Panom. A i nasz Ojciec w Niebie wynagrodzi obficie i hojnie Panów Komisarzy. Teraz naprawdę spodziewam się, że Pan Starosta [w Iławie] powinien uważniej przeczytać pismo Panów Komisarzy i postąpić zgodnie z ich instrukcjami i w większym stopniu pomóc mojej sprawie. Ale jak dotąd to nie nastąpiło. Wiele dni minęło zanim dostałem pismo od Pana Starosty. [W tym piśmie przekazano] Że Junker Kalckstein wyrugował mnie z mojego dziedzictwa i przegonił mnie, bo bezmyślnie spaliłem poprzedni budynek i z powodu kradzieży. Tak, żebym nie miał więcej słusznych roszczeń. Ale jak wszyscy mogą zobaczyć w jego własnym pisanym z nagłością liście, który od niego dostałem, że ogień - niech będzie jęczał przed Panem - wybuchł bez mojej odpowiedzialności. I on nigdy, przez całą wieczność, nie będzie w stanie dowieść, że zdradziłem jego lub innych, nawet w najdrobniejszych sprawach, dopóki siedziałem na swoim dziedzictwie. Lub (udowodnić), że wziąłem wszystko, ukradłem wszystko. W rzeczywistości, jeśli chodzi o czynsze, szarwark lub służbę budowlaną i inne sprawy [„zienßen, scharwercken, bawen vnd andern sachen”], zawsze zachowywałem się tak jak przystaje pobożnemu poddanemu i wyznawcy chrześcijaństwa. Ale miłosierni i życzliwi Szanowni Państwo, do tej pory nie mogłem uzyskać odpowiedzi twierdzącej od Pana Starosty (i nie zostaje mi wiele nadziei), a ponieważ słyszałem, że mają się odbyć przesłuchania i obrady, obawiam się, że w mojej sprawie, sprawie biednego człowieka, będzie się kluczyć i utrudniać, dopóki nie zmęczy mnie to i nie porzucę swoich roszczeń. W związku z tym proszę Wasze Łaskawości i Godności jak najuniżeniej ze względu na Boga, żeby zaopiekowały się mną, biednym człowiekiem, pozostawionym bez niczego i pomogły mi. Aby Juncker Kalchstein musiał ponownie rozliczyć szkody, które zostały wyrządzone mi bezprawnie i niesprawiedliwie. Tak żebyśmy odnosząc już wystarczająco wiele szkód – Boże miej litość – ja i moja pokorna żona i dzieci nie popadli w całkowite ubóstwo. Niechaj nasz miłosierny Bóg (który powołał Wasze Łaskawości i Godności na tak wysokie stanowisko, żeby pomagać biednym ludziom, którzy popadli w tarapaty - i zaakceptujemy wszystko, co przekażecie nam w imieniu Boga, tak jakby Wasz wyrok pochodził od Niego) nagrodzi Was obficie. I zawsze i dozgonnie będę się sumiennie ku temu przyczyniać moimi najszczerszymi modlitwami chrześcijańskimi przed Wszechmogącym, które będę odmawiał w imieniu Panów Komisarzy.

Dnia 1 czerwca AD [15]84.
Waszym Łaskawościom i Godnościom


Posłuszny
i uniżony

Waltyn Tolkien

Dalsze losy Wogau i Boggentin związane były dalej z rodem Kalcksteinów. Johann Friedrich Goldbeck w Volständige Topographie des Königreichs Preussen z 1785 pisał, że Wogau było szlacheckim folwarkiem (Adel. Vorwerk) z czterema kominami. Folwark znajdował się w pokarmińskim powiecie ziemskim (Landräthlicher Kreis Brandenburg), w iławskopruskim okręgu sądowym (Justitz-Kreis Pr. Eylau), na obszarze podlegającym Haupt-Amt Brandenburg, w parafii Schmoditten. Sam kościół podlegał patronatowi panów w Knauten. Boggentin nie występuje w spisie Goldbecka, co pokrywa się z zapisami kartograficznymi. Po prostu od jakiegoś czasu na miejscu dawnego Boggentin istniała pustka bez nazwy, a później folwark bez nazwy, jak na mapie z 1865 (na tej mapie Wogau to Rittergut, dobro rycerskie):

Przypisy:

1Op. cit. Wilhelm Guddat, Die Enstehung und Entwicklung…, mapa nr 1.


2Biorę jeszcze pod uwagę drugie dobro Kalcksteinów, wieś Pieskeim tuż obok Tollkeim. Pieskeim ma skomplikowaną etymologię , bo najdawniejszy zapis to „Bogrumszen”. Jednak już od XVI w. forma nazwy to *Pīs-kāims od bałtyjskiej formy *pīs- ‘błotniste mokradło, gdzie rosną tylko brzózki i świerczki’ (por. łotewskie pīsā o tym samym znaczeniu) i kāims ‘wieś’.


3George Adalbert von Mülverstedt, Des Geschlechts von Kalckstein. Herkunft und Heimath, Magdeburg 1904.


4Op. cit. Wilhelm Guddat, Die Enstehung und Entwicklung…, str. 197.


5Informację o tej suplice znalazłem najpierw w książce Wilhelma Guddata pt. Die Enstehung und Entwicklung der privaten Grundherrschaften in der Aemtern Brandenburg und Balga (str. 373). Tajemnicza postać, która pojawia się w jednym z dokumentów z 1584, Valtin Tolckin, wzmiankowany jest przez Guddata tylko dlatego, żeby zilustrować sprawę skarg (suplik), które składała ludność poddana na swoich junkrów, panów ziemskich. Przykład ten podano w rozdziale pt. „O bezkarności szlachty za nieposłuszeństwo i przestępstwa”.


6Jakub von Kalckstein był synem Józefa von Kalcksteina, pana na Knauten i Wogau. Żoną Jakuba była Małgorzata von der Gröben, a jednym z ich synów Albrecht von Kalckstein, który urodził się w Królewcu w roku 1592. Ród od czasów Ottona von Kalcksteina był w antyksiążęcej opozycji stanów pruskich. W XVII w. miał nowego przeciwnika. Książę Fryderyk Wilhelm kazał aresztować Albrechta. Jak pisze Katarzyna Czajkowska: „Areszt i groźba utraty majątku ostudziły zapał generała lejtnanta. Wycofał się z życia publicznego i osiadł w swoim Knauten. Zmarł w 1667 i został pochowany w Mühlhausen. Ojciec uległ – ale syn nie… A właściwie jeden z synów. Bo drugi wcale nie czuł potrzeby wędrowania pod prąd… polityczny prąd. Tym, który miał duszę buntownika był Chrystian Ludwik von Kalckstein. A tym drugim, który duszy buntownika nie miał – był Krzysztof Albrecht. Syna tego spokojniejszego Kalcksteina spotkać możemy w biografii Fryderyka II, bowiem był wychowawcą przyszłego króla. Miał na imię Krzysztof Wilhelm i urodził się w Ottlau (Otłowiec, pow. kwidzyński, gmina Gardeja). Wracając do Chrystiana Ludwika (czyli tego niespokojnego syna…) – to nie muszę opisywać jego życiorysu, bo znany jest tym, którzy oglądali serial pt. „Czarne Chmury”. Z tą wszakże różnicą, że serial kończy się happy endem. Życiorys Chrystiana zaś skończył się na rynku w Memel (dzisiaj Kłajpeda) – dnia 8 listopada 1672 roku. Został ścięty za bunt i zdradę. Zgubił go brak dyplomacji i wiara w bezkarność” (źródło: https://czaykowska.com/2010/01/26/herbowi-buntownicy/).


7Sygn. GStA PK, XX. HA Adelsarchiv Kalckstein, 528 Bd. 1.

Ja się nie kłaniam Żelaznej Koronie...

Grafika: John Howe
«Narodziliśmy się w mrocznym okresie przeznaczonego (nam) czasu. Istnieje jednak ta pociecha: inaczej nie poznalibyśmy albo nie kochalibyśmy tak bardzo tego, co kochamy. Pewnie ryba wyjęta z wody jest jedyną rybą, która domyśla się istnienia wody. A my wciąż mamy miecze, z których możemy zrobić użytek. „Ja się nie kłaniam Żelaznej Koronie i berła mego skromnego nie złożę". Atakuj orków skrzydlatymi słowy, hildenceddran ('wojennymi żmijami'), kąśliwymi strzałami - lecz przed wystrzeleniem dobrze wyceluj».
(z listu J. R. R. Tolkiena do syna Christophera - Listy, nr 52)
 
 *   *   *
«We were born in a dark age out of due time (for us). But there is this comfort: otherwise we should not know, or so much love, what we do love. I imagine the fish out of water is the only fish to have an inkling of water. Also we have still small swords to use. 'I will not bow before the Iron Crown, nor cast my own small golden sceptre down.'. Have at the Ores, with winged words, hildenceddran (war-adders), biting darts – but make sure of the mark, before shooting.»

 (from J. R. R. Tolkien's letter to Christopher, Letters No. 52)

Sarumanizm

Źródło grafiki: megan collins design
Tolkien w wielu miejscach pokazuje, że jego książki to współczesne mity, które "zbierają razem wszystkie znane nam rzeczy i przywracają im bogactwo znaczeń, które zostało ukryte pod zasłoną codzienności" (parafraza słów C. S. Lewisa, na temat mitu). W liście do pana Straighta z 1956 Tolkien nawiązał do tego od drugiej jeszcze strony: 
"Uważam, że baśń [tak Tolkien nazywa na przykład Władcę Pierścieni] ma swój własny sposób odzwierciedlania "prawdy", odmienny od alegorii (dłuższej), satyry czy "realizmu", który jest pod pewnymi względami bardziej przekonujący. Przede wszystkim jednak musi ona być po prostu udaną opowieścią, musi ekscytować, sprawiać przyjemność, czasami nawet wzruszać, a w ramach swego własnego wymyślonego świata - być (literacko) wiarygodna. Moim głównym celem było dokonanie właśnie tego. 
Jest jednak oczywiste, że jeśli chce się przemawiać do "dorosłych" (a w każdym razie do ludzi dojrzałych umysłowo), to należy pamiętać, że nie będą zadowoleni, podekscytowani ani wzruszeni, jeśli całość lub poszczególne wydarzenia nie będą sprawiały wrażenia, że mówią o czymś wartym zastanowienia, o czymś więcej niż np. samo niebezpieczeństwo i ucieczka; musi pojawić się jakieś odniesienie do "ludzkiej sytuacji" (wszystkich epok). Zatem w tekście nieuchronnie będzie zawierało się coś z własnych przemyśleń i „wartości" autora. To nie to samo, co alegoria.
I znamy kilka wypowiedzi, w których Tolkien przenosił terminy ze swojej baśni do realiów naszego świata (mówiąc o ludzkich orkach albo o Sarumanach naszych czasów). I przy Sarumanach chcę się na chwilę zatrzymać. W 1958 Tolkien odwiedził Rotterdam i wygłosił tam toast dla miłośników swoich książek. Wyrecytował też napisany na tę okazję wiersz, który świetnie pokazuje pewną metodę interpretacyjną jego tekstów, ich odniesienie do dzisiejszych czasów, które nie jest prostą alegorią.
«Dwadzieścia lat odpłynęło w dół długiej rzeki
I nigdy za mojego życia nie wrócą one do mnie z morza.
Ach, lata w których, patrząc w dal widziałem wieki dawno minione,
gdy wciąż drzewa swobodnie zakwitały w przestronnej krainie.
Niestety teraz wszystko zaczyna blednąć razem z tchnieniem
czarodziejów o zimnych sercach.
[Żeby poznać rzeczy, niszczą je,
a swe surowe rządy ustanowili
szerząc lęk przed śmiercią.]»
To samo powiedział też prozą:
Spoglądam na wschód i na zachód, patrzę na północ, a także na południe, a nigdzie nie dostrzegam żadnego Saurona. Widzę zaś wielu, bardzo wielu spadkobierców Sarumana. My Hobbici nie mamy przeciw nim żadnej magicznej broni. A jednak, moi drodzy mości-hobbici, wznoszę za Was ten toast: „Za Hobbitów! Obyśmy przetrzymali tych Sarumanów i zobaczyli znowu wiosnę pośród drzew”!
Tolkien w swoich listach pisał o Sarumanie i sarumanizmie. Czasem jego słowa mają odniesienie do współczesności. Oto wybrane fragmenty:
"Nie jestem „reformatorem" (wykorzystującym władzę), ponieważ ta funkcja wydaje się skazana na sarumanizm". (do Naomi Mitchison, 25 września 1954)

"Z tych samych powodów dotyczyło ich także niebezpieczeństwo grożące wszystkim istotom wcielonym: możliwość "upadku" lub - jeśli Pan woli - grzechu. Przejawiało się to głównie w niecierpliwości, prowadzącej do pragnienia przymuszania innych w imię własnych dobrych celów, a zatem nieuchronnie do pragnienia przeprowadzenia własnej woli za wszelką cenę. Temu złu uległ Saruman. Gandalf nie. Lecz przez upadek Sarumana sytuacja tak bardzo się pogorszyła, że "dobrzy" zostali zmuszeni do większego wysiłku i ofiarności" (do pana Straighta z lutego 1956)

"Głos Sarumana nie był hipnotyczny, tylko przekonujący. Tym, którzy go słuchali, nie groziło niebezpieczeństwo zapadnięcia w trans, lecz byli skłonni zgodzić się z jego argumentami, pozostając w pełni władz umysłowych. Kierując się wolną wolą i rozumem, zawsze można było odrzucić i jego głos, kiedy mówił, i wywarte przez niego wrażenie. Saruman wpływał na zdolność rozumowania" (list z czerwca 1958)

"Saruman nigdy nie popełniłby samobójstwa: cechą osoby, jaką się stał, jest kurczowe trzymanie się życia do najpodlejszego końca" (list z czerwca 1958)
Słowa Sarumana z Władcy Pierścieni brzmią jak dzisiejsze przemówienia polityków "postępu":
Dawne Dni przeminęły. Średnie Dni przemijają. Świtają Dni Nowe. Czas elfów już się skończył, zbliża się nasz czas: świat ludzi, którymi my powinniśmy rządzić. Na to wszakże trzeba nam potęgi, byśmy we wszystkim mogli narzucić swoją wolę, a to dla dobrych celów, które jedynie Mędrcy umieją dostrzec. (...) Nowa Potęga rośnie. (...) Będziemy musieli przeczekać cierpliwie, taić nasze prawdziwe myśli na dnie serca, może opłakiwać niegodziwości, których nie da się uniknąć po drodze, mając wszakże wciąż na oku godny, wzniosły, ostateczny cel: Wiedzę, Władzę, Ład (...). (WP I, 344)

Może znacie jeszcze jakieś inne miejsca, gdzie Tolkien pisze o sarumanizmie naszych czasów? Zapraszam do komentowania.

Źródło grafiki: megan collins design

sobota, 4 lipca 2020

Tolkien i drzewa

 

Zebrałem kilka cytatów z listów Profesora Tolkiena, w których opisuje on swoją miłość do drzew, lasów, dzikiej przyrody. Mam nadzieję, że pomożecie mi znaleźć więcej takich cytatów!
«Ze swojego okna widziałem, nawet leżąc w łóżku, duże drzewo - olbrzymią topolę o potężnych konarach. Bardzo ją lubiłem i martwiłem się o nią. Przed kilku laty została brutalnie okaleczona, lecz dzielnie wypuściła nowe gałęzie - chociaż już bez tego nieskazitelnego wdzięku swojej poprzedniej, naturalnej osobowości; teraz głupia sąsiadka domagała się jej ścięcia. Każde drzewo ma swego wroga, nieliczne mają obrońców: (Zbyt często ta nienawiść jest irracjonalna, podsycana strachem przed wszystkim, co duże i żywe, z trudem dające się oswoić lub zniszczyć, chociaż może się ona stroić w pseudoracjonalne wyjaśnienia). Ta głupia kobieta powiedziała, że topola nie dopuszcza słońca do jej domu oraz ogrodu i że w razie wichury może zwalić się na dom. Topola rosła dokładnie na wschód od jej drzwi frontowych, po drugiej stronie ulicy, w odległości niemal trzykrotnie przekraczającej swoją wysokość. Tak więc zaledwie rzucała cień w kierunku posesji sąsiadki jedynie w okolicach równonocy, i to bardzo wczesnym rankiem; sięgał on wtedy poprzez drogę aż na chodnik przed jej bramą. A każda wichura, która mogłaby wyrwać to drzewo i rzucić je na jej dom, zniszczyłaby go bez najmniejszej pomocy ze strony drzewa. Zdaje się, że ono wciąż rośnie na swoim miejscu. Chociaż od tego czasu przeszło wiele wichur». 
 
(J. R. R. Tolkien w liście z 1962)

«Gdyby Ragnarök spalił wszystkie slumsy i gazownie, nędzne garaże, długie przedmieścia oświetlone lampami łukowymi, to mógłby dla mnie spalić wszystkie dzieła sztuki - a ja wróciłbym do drzew».

(J. R. R. Tolkien w liście do Ch. Tolkiena z października 1944)

«Wszystko, co mówisz o wysuszeniu, pylistości i zapachu tej zniszczonej przez szatana krainy, przypomina mi moją matkę; nie znosiła jej (jako krainy) i z niepokojem obserwowała u mojego ojca oznaki rosnącego do niej upodobania. Kiedyś mówiło się, że żadna kobieta urodzona w Anglii nie przezwycięży tej niechęci lub że zawsze będzie wygnanką, natomiast mężczyźni Anglicy (w swobodniejszych warunkach okresu pokoju) potrafili i zwykle zaczynali kochać tę krainę (jako ziemię; nic nie mówię o jej Mieszkańcach). Co dziwne, wszystko, co przedstawiasz, nawet na jej niekorzyść, jedynie zwiększa przemożne pragnienie ponownego ujrzenia jej - pragnienie, które stale odczuwam».
(z listu co Ch. Tolkiena z sierpnia 1944)

«Chociaż bardzo kocham i podziwiam wąskie dróżki, żywopłoty, szumiące drzewa i miękkie, falujące linie żyznej równiny, najbardziej mnie porusza i zaspokaja pragnienia mego serca przestrzeń; gotów jestem nawet zamienić na nią pustkowie; wydaje mi się, że lubię same pustkowia, ilekroć je widzę. Moje serce wciąż przebywa na wysokich, skalistych połaciach wśród moren i górskich rumowisk, milczących mimo dźwięku skąpo płynącej chłodnej wody. Oczywiście, jest tak w wymiarze intelektualnym i estetycznym; człowiek nie może żyć kamieniem i piaskiem, a ja w każdym razie nie potrafię żyć samym chlebem, jednak gdyby nie było nagich skał, piaszczystych bezdroży i nieujarzmionego morza, chyba bym znienawidził wszystko, co zielone, jak grzybiczną narośl (...).»

(J. R. R. Tolkien, z listu do Ch. Tolkiena z sierpnia 1944)

«W naszym ogrodzie lub gdzieś w pobliżu musiała założyć gniazdo rodzina gilów. Wcale się nie boją i ostatnio dostarczają nam rozrywki, błaznując przy karmieniu młodych, często tuż za oknem jadalni. Ich głównym przysmakiem wydają się owady na drzewach i nasiona mlecza. Nie miałem pojęcia, że zachowaniem tak bardzo przypominają szczygły. Stary tłusty ojciec w różowej kamizelce wisi głową w dół na kępce kwiatów ostu, cały czas łupiąc dziobkiem. Jest też w okolicy kilka strzyżyków. Poza tym nic godnego uwagi, chociaż po łagodnych zimach i przy stosunkowym braku kotów bardzo się zwiększyła liczebność wszystkich ptaków. Ogród jak zwykle jest zarośnięty, znów Ciemnozielony i wciąż pełen róż. Czysty letni dzień znów się przed nocą zachmurzył i spadł deszcz, dość obfity, choć z przerwami».

(Tolkien w liście do syna Christophera z lipca 1944)