Uwielbiam książki spod znaku "podróż w krainę dzieciństwa". To zawsze dobra lektura, jasna, optymistyczna... Poza tym książki tego typu są często świadectwem utraconego czasu, jakiejś minionej epoki i zniszczonej kultury. Tak właśnie jest ze wspomnieniami hrabiny Dönhoff, niemieckiej dziennikarki i aktywistki ruchu pojednania niemiecko-polskiego po II wojnie. Pani Marion była w czasie ostatniej wojny w ruchu oporu przeciwko Hitlerowi, znała osobiście zamachowców z Wilczego Szańca, ale sama szczęśliwie uniknęła represji po ataku na Führera.
Książka opowiada o szczęśliwszych, dziecinnych latach w pałacu ojca we Friedrichstein koło Królewca, o idei pruskiego wychowania (której elementy widzę także w moim rodzinnym domu – mam dla tej metody duży respekt!), o pięknie Prus Wschodnich, a nawet w jednym miejscu o Tołkinach... Książka ma jedną wadę – jest za krótka. Dlatego dziś w BŚ odbieram kolejną pracę Pani Marion.
Polecam!
P.S. Jest jeszcze jedna wada – brak mapek, ilustracji, zdjęć rodzinnych.
Chciałbym kupić tę książkę
OdpowiedzUsuńJa pożyczam ją sobie z biblioteki. Właśnie mam w domu trzy książki Hrabiny
Usuń