piątek, 23 stycznia 2015

5/52
Maciej Strutyński, Neopogaństwo

Miałem w końcu przeczytać do końca powieść kryminalną "Doktora House'a" (Hugh Laurie, Sprzedawca broni), ale jakość mocniej porywają mnie w tej części roku opracowania naukowe. Moja piąta książka w 2015 to Neopogaństwo Macieja Strutyńskiego, wydana w ramach serii religioznawczej bardzo rzetelnego jezuickiego wydawnictwa WAM (Kraków 2014). Maciej Strutyński to doktor nauk humanistycznych i adiunkt w Instytucie Religioznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego.

U Tolkiena we Władcy Pierścieni słowo heathen 'poganin; pogański' pojawia się tylko dwa razy i to zawsze w negatywnym kontekście: o ludziach, którzy praktykowali różne rytuały z inspiracji Cienia, z podszeptu Zła. A przecież wszyscy dobrzy bohaterowie Tolkiena to też poganie - w tym epickim świecie nie istnieje chrześcijaństwo, bo nie dokonało się tam wcielenie Boga i odkupienie świata ludzi i innych istot rozumnych. Tom Shippey pisze o Wolnych Ludach (porównując ich do prawdopodobnie pogańskiego autora Beowulfa) jako o "cnotliwych poganach". W tym dobrym "monoteistycznym świecie naturalnej teologii" (termin Tolkiena) dobrymi poganami jest i Frodo, i Aragorn, Dúnedainowie... Zwróćmy uwagę, że ci przedstawiciele "dobrego pogaństwa" nie mają świątyń i kościołów, nie mają religii rozumianej jako oddawanie czci i składanie ofiar. Tolkien pisze za to, że liczyła się u nich nadzieja i zaufanie Eru (Jedynemu Bogu; ten związek z Bogiem realizował się z pośrednictwem Archaniołów/Valarów), a jeżeli brakło nadziei, to wierność ponad nadzieję (idea bardzo herbertowska, znana z wierszy o Panu Cogito). Czytając książkę Macieja Strutyńskiego szukałem informacji, jak bardzo współcześni neopoganie bliscy są "cnotliwym poganom" w rozumieniu Tolkienowym, a na ile są owymi heathens, u których ważniejszy niż duchowość i praktykowanie dobra, jest rytualizm. To są pytania, na które szukam odpowiedzi w moich kontaktach z ludźmi przyznającymi się do neopogaństwa. 

Frodo i Sam według Jaya Johnstone'a


Według badań Scotta Simpsona, religioznawcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego, aktywnych neopogan mamy w Polsce ok. 2 tys. Inne źródła mówią o 3, a nawet 4 tysiącach wyznawców. Ciekawy pod tym względem jest dokument GUS-u o związkach wyznaniowych w Polsce (patrz tutaj). A zatem jest to liczba znikoma, wobec wyznań chrześcijańskich - porównywać ją możemy z ilością muzułmanów zarejestrowanych w naszym kraju. Skąd więc u mnie zainteresowanie tą książką? Wydaje mi się, że w środowisku czytelników literatury fantastycznej, do którego siłą rzeczy należę, z neopoganami spotykamy się częściej niż wskazywałyby ogólnopolskie statystyki. Mam wśród swoich znajomych i słowiańskich rodzimowierców, i dziewczynę praktykującą rytuały wicca, i nawet jedną asatryjkę. Chcę ich zrozumieć. Chcę wiedzieć, dlaczego ludzie w dzisiejszym świecie wybierają religie rekonstrukcyjne. Co w nich znajdują. Czy jest tam jakaś głębsza duchowość, czy chodzi tylko o walory społeczne, przynależność do grupy, pasję związaną z poznawaniem pięknych prastarych opowieści. 

Sam zresztą, idąc śladem C. S. Lewisa, J. R. R. Tolkiena, G. K. Chestertona i in. bardzo mocno interesuję się mitami i wierzeniami przedchrześcijańskimi w naszej części Europy. Patrzę na pewne mity z życzliwością i zainteresowaniem, bo widzę w nich te pragnienia i te przeczucia, które zrealizowały się w historii wraz z wejściem Absolutu w stworzony przez Siebie świat - wraz z narodzeniem się Boga, który jako Człowiek przyjął imię Jeszua/Jezus i wypełnił proroctwa Żydów oraz marzenia pogan, dając zbawienie ludziom i całej popękanej rzeczywistości.

Książka Macieja Strutyńskiego opisuje w obiektywny sposób (nie wiadomo z jej lektury, czy autor jest sympatykiem chrześcijaństwa, neopogaństwa, czy ateizmu - jest tu po prostu profesjonalnym naukowcem) i kwestie terminologiczne - część neopogan nie lubi tego określenia i woli nazywać siebie rodzimowiercami, pisze o historycznych korzeniach neopogaństwa, a także charakteryzuje rozwój zainteresowania neopogaństwem w Polsce po roku 1989. Z książki Neopogaństwo dowiadujemy się o czołowych prądach tej grupy religii w Europie Zachodniej i na terenie byłego ZSRR. Autor opisuje dzieje Ásatrú, druidyzm, ruch wicca, a w końcu zajmuje się międzynarodową współpracą neopogan. Potem następuje bardzo ciekawy opis koncepcji człowieka w tych religiach, charakterystyka panteonów, opis zaświatów, cechy kultu, miejsca święte dla neopogan, a na końcu związki pewnych neopogan z polityką. Ciekawe jest też zakończenie, z którego dowiadujemy się, jak neopoganie w Polsce opisywani są przez prasę, jaką narrację wobec neopogan przyjął Kościół katolicki itd. Świetna jest też bibliografia i linki internetowe. Można poszerzyć swoją wiedzę o tym religijnym zjawisku.

A mnie pozostało po tej lekturze kilka wątpliwości co do samego zjawiska. Wpierw o terminie "rodzima wiara". Wiemy dziś, że nigdzie na ziemi nie żyją autochtoni. Wszyscy ludzie są zdobywcami, a większość żyjących dziś ludzi przybyła na swoje terytorium, podbijając poprzednich mieszkańców. Wiemy, że w świecie pogańskim zdarzały się wojny etniczne, a jedne religie i kulty zastępowały inne. Jaka jest zatem "rodzima wiara" na obszarze Polski? Czy jest to religia ludów epoki brązu? Czy rodzime są wierzenia przedstawicieli kultury łużyckiej? A może Celtów albo Germanów? Jaka religia trwała na ziemiach dzisiejszej Polski dłużej? Czy było to około 500 lat pogaństwa słowiańskiego (o którym nota bene wiemy naprawdę niewiele), czy może katolickie chrześcijaństwo (które trwa tu już ponad 1000 lat)? Może rodzimą wiarą Polaków jest katolicyzm, bo przed chrztem Mieszka były tu tylko różne plemiona słowiańskie, a wśród nich Polanie, a dopiero za katolickich władców pojawiło się państwo polskie i zaczął się kształtować polski naród. Czy nie jest przypadkiem tak, że Rodzimy Kościół Polski to po prostu Kościół Katolicki?

Chciałbym też wiedzieć, dlaczego do tych neopogańskich religii należą głównie ludzie młodzi. Dlaczego mało kto dożywa w tej religii starości i śmierci? Widziałem w Katowicach na Cmentarzu Komunalnym neopogański grób (właściwie było to drzewo, pod którym złożone były ofiary z owoców), ale jak wielki procent neopogan trwa w swojej nowej wierze do końca życia?

Pytam też o to, jak bardzo neopogaństwo (czy też rodzimowierstwo) jest prawdziwą religią, a jak bardzo zjawiskiem internetowym - zabawą podobną do naszej tolkienowskiej zabawy w hobbitów, elfy i krasnoludy.

Pytam o to, co naprawdę łączy dawne przedchrześcijańskie religie, w których tak ważne były ofiary ze zwierząt, a czasem ludzi, zabobony, magia, różne tabu - z dzisiejszymi wysublimowanymi religiami, które czasem swoją formą przypominają tylko Kościół Katolicki à rebours.

I co te (w rzeczywistości) nowe religie mówią o celu naszego życia, jego sensie, odpowiadają na pytanie skąd pochodzimy i dokąd idziemy? Czym jest śmierć, ból, choroba? Jak te religie pomagają człowiekowi choremu na raka, cierpiącemu ubóstwo itd.?

9 komentarzy:

  1. Książka mnie zaciekawiła, chętnie po nią sięgnę Wydaje mi się też, że jestem w stanie chociaż częściowo spróbować odpowiedzieć (z perspektywy swojej i znanych mi środowisk) na pytania, które sobie stawiasz. 1. Rodzima wiara na ziemiach obecnej Polski to moim zdaniem nie monolit, nie jedna religia. Ja uważam, że można tak nazywać równoprawnie wszystkie wierzenia, jakie były/są naturalnie wyznawane na tych terenach, czyli właściwie każdą ze wspomnianych przez Ciebie, łącznie z katolicyzmem. Wszystko to są bowiem religie "migrujące" w ten czy inny sposób. 2. "Chciałbym też wiedzieć, dlaczego do tych neopogańskich religii należą głównie ludzie młodzi. Dlaczego mało kto dożywa w tej religii starości i śmierci? Widziałem w Katowicach na Cmentarzu Komunalnym neopogański grób (właściwie było to drzewo, pod którym złożone były ofiary z owoców), ale jak wielki procent neopogan trwa w swojej nowej wierze do końca życia?" -----> wspomniane przez Ciebie ruchy religijne są w Polsce młode. Większość wyznawców to pierwsze pokolenie (głównie ludzie w wieku 20-60 lat), drugie to głównie dzieci i młodzież z tychże rodzin. Niewiele z tych osób zdążyło jeszcze dożyć późnej starości, dlatego groby starych ludzi to w Polsce jeszcze zjawiska jednostkowe. Inaczej to się przedstawia w krajach, gdzie te tradycje (jako zjawisko, nie przypadki jednostkowe) sięgają dalej niż 10-20 lat wstecz (np. w przypadku Asatru jest to na pewno Islandia czy USA). Tam ludzie dożywają późnej starości w zgodzie ze swoimi wierzeniami. Nie słyszałam o wielu ludziach, którzy pod koniec życia by zmieniali swoją decyzję. 3. " Pytam też o to, jak bardzo neopogaństwo (czy też rodzimowierstwo) jest prawdziwą religią, a jak bardzo zjawiskiem internetowym - zabawą podobną do naszej tolkienowskiej zabawy w hobbitów, elfy i krasnoludy." W każdym środowisku znajdą się internetowcy, ale spójrz choćby u mnie - ciągle organizujemy wydarzenia w realu, zbieramy się na święta (czasem opisujemy je w formie relacji ze zdjęciami - widać tam realnych ludzi, realnie świętujących, spotykających się), niedawno miałeś okazję spotkać się z nami w czasie spotkania w sprawie związku wyznaniowego i z tego nie skorzystałeś. Jeżeli ktoś patrzy jedynie na internet, wyciąga własne wnioski (a przecież teraz wszystko promuje się w internecie! Takie czasy, czy się to nam podoba czy nie - zaproszenia do realnych wydarzeń najlepiej docierają puszczane w internet, ludzie najlepiej się zapoznają i zdobywają informacje na interesujące ich tematy właśnie w internecie). Jeżeli ktoś niedowierza w istnienie życia poza internetem - bez problemu da się o tym przekonać, można przyjść na jakiekolwiek otwarte spotkanie, wydarzenie, poznać ludzi, porozmawiać, a nawet zobaczyć jako gość jak świętują i praktykują swoją religię znajomi. Dla chcącego nic trudnego Nie trzeba oceniać ludzi zanim się dostatecznie ich pozna. To tak na szybko Bardziej szczegółowo chętnie podyskutuję, najlepiej kiedyś na żywo przy piwku A co do terminologii... Czy w tej książce wszystko jest wkładane do worka z napisem "neopogaństwo"? Czy może jest uwzględnione międzynarodowe religioznawcze rozróżnienie, według którego religie etniczne, naturalne, rekonstrukcyjne bez ciągłości zaliczane są do "mezopogaństwa", a religie naturalne z ciągłością (poza grecko-rzymską cywilizacją, która jeszcze na świecie istnieje :P) do "paleopogaństwa", a neopogaństwo to tzw. nowe ruchy religijne nierekonstruujące żadnej konkretnej tradycji lub bardzo eklektyczne (np. wicca)?

    OdpowiedzUsuń
  2. Książki nie miałem jeszcze okazji przeczytać, ale odpowiem na te pytania, które dotyczą praktykowania pogaństwa i pogańskiej duchowości we współczesnych czasach.

    1. "Jak bardzo współcześni neopoganie bliscy są "cnotliwym poganom" w rozumieniu Tolkienowym, a na ile są owymi heathens, u których ważniejszy niż duchowość i praktykowanie dobra, jest rytualizm".

    Zacznijmy od określenia neopogaństwo. Przede wszystkim, w dzisiejszej nomenklaturze religioznawczej, mianem neopogaństwa określa się ruchy czerpiące z pogaństwa, ale tworzące coś nowego, a nie kontynuujące dawnych tradycji. Takim przykładem jest wicca, religia o charakterze misteryjnym. Ma także charakter uniwersalistyczny i adoptuje wiele lokalnych elementów, w czym przypomina nieco chrześcijaństwo z początku chrystianizacji (sic!). Przykładem neopogaństwa jest także odynizm, uważanie Odyna za jedynego Boga.

    Nie jest jednak ruchem neopogańskim rekonstrukcja dawnych wierzeń. Szczególnie bardzo ortodoksyjna rekonstrukcja. Neopogaństwo, tak jak neogotycka architektura czy neofolkowa muzyka czerpią inspiracje ze swoich pierwowzorów, tworząc coś nowego. To, że neogotyk czy neofolk jak najbardziej istnieją w dzisiejszych czasach, nie czyni każdej gotyckiej architektury i folkowej muzyki automatycznie "neo". Zakładam, że tak zorientowany w tematyce badacz jak autor niniejszej pozycji nie może używać błędnego określenia przez zwykłe niedopatrzenie. Patrząc przez pryzmat kierunku jego prac badawczych uważam, iż stosuje błędną terminologię z premedytacją. Sądzę, iż usiłując zdeprecjonować pogaństwo, pokazując je jako coś oderwane od swoich korzeni, co jest ogólnie przyjętą strategią. Do kwestii błędności określenia jeszcze wrócę.

    Jeśli chodzi o rytualizm i kwestię tzw. pustych rytuałów, jest to coś, czego przynajmniej w Polskim pogaństwie nie obserwuję. Bywałem gościnnie i na obrzędahc asatryjskich, i na obrzędach rodzimowierstwa słowiańskiego, i na rytuałach wiccańskich. W wicca kładzie się większy nacisk na rytuał i porządek rytuału, jednakże większy nacisk kładzie się także na to, aby wszyscy wiedzieli co jest świętowane, i dlaczego. Nie można oprzeć się wrażeniu, że rytuały wiccańskie są bardziej obrzędem grupy, całości, a obrzędy rodzimowiercze zbiorem jednostek, które są co prawda sobie często bliskie, ale działają niezależnie. Inna sprawa, że każda grupa rodzimowiercza jest niezależna, a wiccanie są ze sobą powiązani – kapłani danego kowenu mają kowen macieżysty, który ich wyświęcił, a on miał swój macieżysty i tak aż do Gardnera. Nie mniej jednak, we wszystkich trzech przypadkach rytuały są formą osiągnięcia celu: uczczenia danego święta i Bogów, a nie celem samym w sobie.

    Akurat rytualizm i puste rytuały są jednym z argumentów, które skłoniły mnie do poszukiwania innej duchowości niż ta, z którą miałem do czynienia przed praktykowaniem pogaństwa. Pusty rytuał nie jest religią, a teatrem, teatrzykiem marionetek, który jest martwy tak, jak martwa jest lalka, pusta w środku. To nie jest wiara. Nie twierdzę, że nie ma pogan, którzy praktykują pusty rytualizm, jednak osobiście nie spotkałem takich grup. Wielu pogan właśnie to odrzuciło swojego czasu od popularnych w Polsce religii, i raczej nie odtwarzaliby tego.
    Gabriel

    OdpowiedzUsuń
  3. 2. "Jaka jest zatem "rodzima wiara" na obszarze Polski? Czy jest to religia ludów epoki brązu? Czy rodzime są wierzenia przedstawicieli kultury łużyckiej? A może Celtów albo Germanów?"

    Pojęcie rodzima wiara można rozumieć dwojako. Albo rodzima dla ludu, albo dla obszaru. Zacznijmy od ludu. Rodzimą wiarą dla germanów jest asatru i wanatru, dla Celtów druidyzm i rodzimowierstwo celtyckiego, dla polaków – rodzimowierstwo słowiańskie. Ogólnie te wiary, które powstały z doświadczeń i wiary danego ludu. Tak jak judaizm dla żydów, czy chrześcijaństwo dla rzymian. Także polski ludowy katolicyzm byłby formą rodzimej wiary, bo jako taki powstał na ziemiach polskich, mimo że chrześcijaństwo samo nie.

    Z kolei rodzima wiara dla obszaru to niezwykle trudny koncept. Najprościej uznać za takową tą wiarę, którą wyznają ludy żyjące na danym terenie, czyli w przypadku Polski wszystkie wyżej wymienione, tak jak w przypadku Anglii anglikanizm, druidyzm czy wicca.
    Gabriel

    OdpowiedzUsuń
  4. 3. "Chciałbym też wiedzieć, dlaczego do tych neopogańskich religii należą głównie ludzie młodzi. Dlaczego mało kto dożywa w tej religii starości i śmierci? (...) Jak wielki procent neopogan trwa w swojej nowej wierze do końca życia? (...) Jak bardzo neopogaństwo (czy też rodzimowierstwo) jest prawdziwą religią, a jak bardzo zjawiskiem internetowym - zabawą podobną do naszej tolkienowskiej zabawy w hobbitów, elfy i krasnoludy?

    Nie zgodzę się z tym, że należą głównie młodzi. Na pewno jest wielu sympatyków wśród ludzi młodych, ale patrząc po tym, kto naprawdę praktykuje, to nieraz odbiegam o kilkanaście lat od średniej wieku, mając lat dwadzieścia-parę. Patrząc przez pryzmat życia internetowego, poznasz pogaństwo internetowe, a nie to realne. Wiele osób działających w internecie jest niewiele aktywna w realu, a wiele osób działających w realu niewiele pisze w internecie – brak czasu. :) Znam kilka osób które to łączą, jak chodźby znana Ci Thordis, ale takich jest niewiele.

    Z kolei rzadko spotykam osoby starsze niż około-sześćdziesiąt lat z prostej przyczyny. Pogaństwo w Polsce jest młode, a ludzie starsi rzadko zmieniają na starość wyznanie. "Starych drzew się nie przesadza." Ale spójrz na Anglię. Obrzędy Druid Order, zakonu druidów. Nie przeważają ludzie młodzi. Podobnie w przypadku brytyjskich kowenów wicca tradycyjnego. Na terenie Wielkiej Brytanii wicca istnieje od lat 60tych, i nie dominują dziś ludzie młodzi. Przynajmniej jeśli chodzi o tą grupę, która autentycznie praktykuje. Oczywiście jest zmieniające się grono sympatyków, ludzi którzy przychodzą i odchodzą, nie znajdując tego czego szukają. Tacy "szukający" to głownie albo ludzie młodzi, albo w średnim wieku.
    Gabriel

    OdpowiedzUsuń
  5. 4. "Pytam o to, co naprawdę łączy dawne przedchrześcijańskie religie, w których tak ważne były ofiary ze zwierząt, a czasem ludzi, zabobony, magia, różne tabu - z dzisiejszymi wysublimowanymi religiami, które czasem swoją formą przypominają tylko Kościół Katolicki".

    Nie przejaskrawiałbym istotności ofiar ze zwierząt. Kulty agrarne i chroniczne zwykle wiązały się z ofiarami z płodów rolnych, zresztą zerknij na Święto Plonów, dotrwałe do dziś jako Dożynki. Nie ma analogicznego Święta Ofiar Ze Zwierząt. Z drugiej strony, nie demonizowałbym tego. Ofiary ze zwierząt w pogaństwie to nie to samo, co rytualny mord z godzinami umierającym zwierzęciem, jak to wykonują żydzi i muzułmanie. U pogan zabicie zwierząt na ofiarę nie różniło się szczególnie od zabicia zwierzęcia na zjedzenie, a i mało kto był na tyle bogaty, by móc pozwolić sobie na częste ofiary ze zwierząt.

    Temat ofiar z ludzi to osobna kwestia. Aby dyskutować, należy uprzednio dobrze przebadać temat. Inaczej można by np. obecne w średniowieczu stosy i palenie ludzi żywcem uznać za całopalne ofiary z ludzi w myśl starotestamentalną. Albo nie mając wiedzy, albo mając złą wolę.

    Magia o ile wiem jest obecna. :) Tabu nawet w ogóle w całym społeczeństwie polskim, i ono charakteryzuje nie tylko religie pogańskie, ale religijność pierwotną w ogóle i społeczności bardziej pierwotne także. Zabobon jako "nieracjonalny przesąd" wiąże się z kwestią magii. Magia jak wspomniałem jest obecna, choć nie każdy się nią zajmuje. Inna sprawa, że to co nazywane jest nadprzyrodzonym, dla pogan jest zwykle naturalnym elementem rzeczywistego świata.

    Za to pojawiają się poganie-ateiści traktujący obrzędy wyłącznie kulturowo, poganie postrzegający Bogów jako formę idei i psychologicznych archetypów, bądź jako nieosobowe siły natury. Wolna wola. Pogaństwo jest bardzo niejednorodne, nawet wewnątrz danego wyznania.

    Pewne podobieństwa z chrześcijaństwem znajdziesz, ale też z hinduizmem czy obrzędami rdzennych Amerykanów. Choćby magia rytualna obecna w chrześcijaństwie, a pod to podciąga się dziś zakreślanie świętej przestrzeni, błogosławienia, inwokację – zwrot bezpośredni do Bóstwa z prośbą o przybycie, czy w końcu Przemienienie. Magia rytualna pogan działa na podobnej zasadzie. Nie jest to klasycznie rozumiana magia, i bynajmniej nie taka, jak magia rytualna, jaką stosują magowie. W ogóle nie jestem zwolennikiem nazywania tego, co się dzieje podczas obrzędów magią, ale tak się utarło i nie będę walczył z wiatrakami.
    Gabriel

    OdpowiedzUsuń
  6. 5. "I co te (w rzeczywistości) nowe religie mówią o celu naszego życia, jego sensie, odpowiadają na pytanie skąd pochodzimy i dokąd idziemy? Czym jest śmierć, ból, choroba? Jak te religie pomagają człowiekowi choremu na raka, cierpiącemu ubóstwo itd.?"

    Przede wszystkim, religie rekonstrukcyjne nie są nowe. Właśnie tą tezę usiłuje się przepchnąć, nazywając pogaństwo neopogaństwem. Akurat słowem, kłamstwem i oszczerstwem z pogaństwem dawnych czasów walczono o wiele częściej, i o wiele skuteczniej niż ogniem i mieczem.

    Jakbym miał pokrótce naszkicować co mówi chociaż rodzimowierstwo słowiańskie, asatru i wicca, nie mówiąc o celtyckim, zajęłoby mi to kolejne kilka tysięcy znaków, a już napisałem wiele. Poznaj jakiś wyznawców starej religii w realnym świecie, a dowiesz się, jak pogaństwo odpowiada na te pytania. Ja mogę Ci powiedzieć, jak odpowiada mi. Jeśli kiedyś będziemy mieli okazję spotkać się osobiście i porozmawiać.
    Gabriel

    OdpowiedzUsuń
  7. Tallis z tej strony :)
    cz. 1
    Nie sledziłam tematu głębiej, wiec mogę tylko przyznać, że zawsze mi się wydawało na ile dotarło do mnie info o tym, że powinniśmy zwracać uwagę na "neo" w słowie neopoganstwo. Mi się zdaje, że choć pewne szczątkowe dane na temat przedchrzescijanskich kultów w Europie są, jednak wiekszość została rozbudowana przez romantyzm i ezoterykę 19 i 20 w. i neopoganstwo to może 10-20% informacji o dawnych kultach a reszta nadbudowała się przez lata. Czyli po prostu została wymyślona :) W dobrej wierze nazwałabym to rekonstrukcją na użytek wspolczesnego człowieka. I chociaż idea wielobóstwa jest dla mnie jeszcze cięższa psychologicznie i logicznie do ogarniecia jak jednobóstwa :) to mam dużą dozę sympatii do neopogan, którzy odprawiają ceremonie przy drzewach i megalitach. Wierzę w swobodę wyznania, w wolność wyznania. A to dlatego, że jest owa wolność wyznania - dla mnie jako przejmującego sie dziejami prawa osobnika - częscią zarówno kultury, jak i czescią uznania dla wolności woli. zainteresowania dziejami prawa doprowadziły mnie do wniosku, że nie da się wytworzyć żadnego funkcjonującego systemu prawnego bez zaakceptowania na początek istnienia wolnej woli jednostki. Jeśli odrzucimy ideę wolnej woli to wolność nie będzie potrzebna, a zatem i prawo nie będzie już potrzebne do oceny realizacji owej wolności. To bedzie oznaczało globalna akceptację totalitarnej tyranii. I choć to dla mnie przykre to dziś widzę, że nadchodzi czas, gdy zarówno chrzescijanstwo, jak i poganstwo (w Europie) staną się "wrogiem publicznym" możnych tego świata. Chrześcijanstwo tak samo, jak poganstwo są moim kulturowym, europejskim dziedzictwem, którego nie mogę się wyrzec. Z ich obu dobrymi i niedobrymi stronami. Powinny się one sprzymierzyć przeciwko wrogom wszelkiej duchowości. Którzy nie chcą by ludzkośc widziała się jako coś wiecej aniżeli tylko roboty do pracy i zwierzęta do konsumpcji.
    Sądzę, że wszelkie rodzaje pokojowej duchowości, która oddaje się kontemplacji wartości etycznych i poszukiwaniu prawdy powinny się sprzymierzyć przeciwko wrogom duchowości, aktualnie. Od dawna mam poczucie, że możni tego świata wcale nie chcą, by ludzie mieli religie, ani duchowość ani nic co by im umożliwiało obcowanie z "sacrum" oraz ochronę ich człowieczenstwa. Ochronę, którą ja widzę jako nasz wspólny cel, zadanie, do którego powinniśmy się sprzymierzyć - i wyznawcy konkretnych religii, i otwarci na religijność agnostycy, a nawet jak sądzę nie wrodzy religiom jako takim ateiści, a także przedstawiciele i fani pozostałości "niewspółczesnych" ale narastających wiekami kultur - europejskiej kultury ludowej, kultur rdzennych poza-europejskich, a także tej czesci popkultury którą należy nazwać fandomem fantastyki, w swiecie w którym owi "możni" mają na celu wmówienie ludzkości, że jest jedynie robotem do pracy i zwierzęciem do konsumpcji. "Konsumuj produkt, nie zadawaj pytań i czekaj na nowy produkt".

    OdpowiedzUsuń
  8. cz. 2 Myślałam nad tym tematem kilka ostatnich lat. Śledząc wydarzenia, programy popularnonaukowe w TV, oraz wykłady na YT, i debaty w mediach pod kątem przesłanek za takim stanem rzeczy jaki tu wyzej opisuję. Spytacie pewnie po cóż mieliby nam wylansować a nawet wmówić nam (manipulacją, inżynierią społeczną) przekonanie, żeśmy tylko zwierzęciem i maszyną? Powiem prosto, z punktu widzenia prawniczego bylby tylko jeden tego cel. Jeśli nam to wmówią to sami oddamy wolność bez walki, ponieważ przez wmówienie nam tego dowiodą nam, że nie mamy wolnej woli. Był taki eksperyment psychologiczny pokazany z rok czy wiecej temu na któryms z "discoverych". W eksperymencie brały udział dwie grupy studentów którzy sądzili że piszą test egzaminacyjny. Skrótowo mówiąc eksperyment dowiódł, że grupa która wierzyła w ideę wolnej woli zachowała się etyczniej od grupy, która nie wierzyła w tą ideę. Ci ludzie wybrali nie oszukiwać, bo wierzyli że mają wolny wybór moralny! Ci, którzy uwierzyli, że go nie mają skupili się na uzyskaniu doraznego zysku. Na dłuższą metę eksperyment dowiódł, że wiara w wolność woli jest warunkiem grupowej moralności. A wg mego przekonania kultura (z religiami, filozofiami, i sztuką) to źródło etyki i moralności. Po to niszczą resztki, wszelkie ostańce kultury (pewnie głównie zachodniej ale mysle, że i rdzennych, nie-zachodnich też, jakichś indianskich na przykład) - to znaczy zarowno kultury "wysokiej" (którą niszczą degeneracją jaką jest IMO tzw. "sztuka współczesna"), i popkultury, którą niszczą spłycaniem jej wytworów, i oczernieniem jej fanów (fandomy), i resztki kultur narodowych, i ludowych, które niszczą etykietowaniem ich, jako nacjonalizm, rasizm itp. Widzę teraz coraz jaśniej, że w popkulturze chcą zawłaszczyc i użyć dla swej propagandy, a gdy się nie da tego uczynić z jakąś popkulturową produkcją to usunąć ją z widoku przyszłych pokoleń - usunąć to co jest oparte na duchowych i mitycznych zródłach europejskiej kultury. Jednym z elementów popkultury, którą chcą tak wyzerować jest fandom. Ponieważ kultura mówi ludziom, że nie są tylko zwierzem i maszyną. Muszą ją wiec wpierw zniszczyć, i ludzkośc od niej odstręczyć - od książek, od sztuki, od filozofii, i od debaty swobodnej ("media społecznościowe", "mowa nienawiści", polityczna poprawność, cancel culture, cenzura, echo chambers - to wszystko narzedzia likwidowania wolności debaty! to wszystko to tylko słowa wymyślane przez władze po to, aby nas w nich więzić, więzic umysły w sztucznie wytworzonym języku kanalizującym nasze zainteresowania, emocje, i sposób myslenia ), bo tylko wówczas bedą zdolni do wmówienia nam żeśmy robotem i zwierzęciem. Abysmy uwierzyli, że tym jedynie jesteśmy. A robot i zwierze nie potrzebują wolnej woli. Musimy się sprzymierzyć, trzymać się razem. Bo jesteśmy, jak resztki kultury zachodniej, jej reprezentanci, jej ostańce, a to znaczy kultury książkowej, kultury swobodnej debaty, kultury poszukiwania prawdy. "Veritas ante omnia". "Wojna kulturowa" otwiera coraz to nowe fronty. Wojnę kulturową obecnie, po kilku latach myslenia o tym zdefiniowałabym jako walkę ideologii politycznych (przemijających, "pasożytów umysłowych", których zadaniem jest wtłaczać nasze myslenie w ich ramy i czynić z nas bezkrytycznych fanatyków takiej czy innej władzy) o nadpisanie się na kulturze, która jest jak osady narastające przez wieki. Ideologie polityczne to także części kultury, ale to tak, jakby ogon merdał psem! Kultura narastająca przez wieki nie musi odpowiadać przed aktualną ideologią polityczną. Nie musi się zmieniać dla jej aktualnego widzimisię.

    OdpowiedzUsuń
  9. cz 3. Mam nadzieje, że neopoganstwo to tylko religia, i nie zamierza zapragnąć przywrócenia epoki praw plemiennych (archaicznej epoki w dziejach prawa), bo Europa wychodziła z tego bagienka przez - jak to oceniam - jakieś 7 wieków i osobiście nie radzę tam wracać :D Chyba, że ktoś jest spragniony kobiet widzianych, jako sprzęt domowy, dzieci, jako własności rodzica, bezdyskusyjnego poddanstwa "starszyznie", odpowiedzialności zbiorowej, braku swobody umów, braku odróżnienia miedzy umyślnością a nieumyślnością czynu, braku trójpodziału władzy, silnego ograniczenia prawa własności indywidualnej, braku odróżnienia miedzy obywatelstwem a nie obywatelem, traktowania osób z poza grupy plemiennej czy rodowej (przyjezdnych), jako nie mających wiekszości praw ludzi z tej grupy, i młodszych podporządkowania starszym w ich pokrewienstwie, działania prawnego głównie, jako trybik pokrewienstwa a nie jako jednostka i wyższości prawa religijnego nad sferą cywilnoprawną. Jeśli tego pragniemy to zapraszam :D Ale jeśli chcemy utrzymania wolności jednostki, w jakich takich sensownych ramach to odradzam :D Zarowno wolności, o którą dbają tradycyjne religie, jak i wolności o którą dbają wszelkie liberalizmy.

    OdpowiedzUsuń