środa, 28 stycznia 2015

6/52
Waldemar Łysiak, Polaków dzieje bajeczne

Łysiak to nie jest do końca moja baśń, ale muszę przyznać, że każdy jego tekst daje mi do myślenia. Jestem świeżo po lekturze kronik średniowiecznych. Zrobiłem sobie z końcem 2014 taką lekturę równoległą Kroniki Thiermara (cenię ją najbardziej jako naprawdę szczegółowe i opisujące realia epoki dzieło) oraz kronik Galla Anonima, Wincentego Kadłubka, Nestora i Kosmasa. Do tego kończę czytać kontrowersyjną książkę o Wenetach jako naszych przodkach. I dlatego nowa pozycja Waldemara Łysiaka pt. Polaków dzieje bajeczne od razu mnie pociągnęła (i znów na półkę zawędrowały Listy z Rzymu oraz Handlarz bronią, które będą moimi 7/52 i 8/52).

Książka Łysiaka podejmuję ciekawy temat początków naszego państwa. Trzeba się przebić przez dziwną estetykę i dziwną ortografię (wiem, że autor ma swój gust w tej dziedzinie - ale przez to jego książki i jego artykuły w prasie są bardzo łatwo rozpoznawalne. Pewnie redaktorzy gazet rwą sobie z głowy włosy, gdy autor nie pozwala nawet przecinka zmienić - nie mówiąc już o wątpliwym guście edytorskim Waldemara Łysiaka), ale potem dzieje się już bardzo ciekawie. Autor nawiązuje do najnowszych ustaleń archeologów i historyków i pisze o tym, jak nagle i niespodziewanie w X w. pojawia się w Europie państwo Polan, późniejsza Polska. Nie w VIII czy IX w., jak do niedawna chcieli pewni polscy historycy, a właśnie bardzo późno! Łysiak pisze o ciekawych teoriach dotyczących pierwszych naszych władców - wraca do teorii normańskiej (że Mieszko był wikińskim jarlem Dagonem, a jego lag, drużyna, stał się podstawą określenia Lach, Lachy), opisuje teorię morawską (nową dla mnie), że Mieszko jest potomkiem ostatniego władcy Państwa Wielkomorawskiego, Mojmira II. I ogólnie krytykuje te teorie (moim zdaniem słusznie). Szkoda, że nie opisuje teorii, której ja jestem zwolennikiem, że "Mieszko i jego drużyna" są potomkami zeslawizowanej arystokracji sarmackiej (alańskiej), która miałaby być podstawą serbskiego i chorwackiego nazewnictwa plemiennego u Słowian Zachodnich i Południowych (znam tę teorię z książek Jacka B. Siwińskiego, Wczesne dzieje Polan, a przede wszystkim od Tadeusza Sulimirskiego i jego Sarmatów). Bardzo mi się też podobają dwa ostatnie rozdziały - jeden o swastyce jako znaku pogańskim (a nawet jako crux gammata znaku chrześcijańskim w czasach starożytnych i romańskich), który został nieprawnie przywłaszczony przez ideologię nazistowską, a był tak mocno obecny w polskiej i europejskiej heraldyce oraz symbolice czasów międzywojennych (szokiem są niektóre zdjęcia i rysunki z II Rzeczypospolitej z polskimi swastykami); drugi rozdział dotyczy Bolesława Zapomnianego, domniemanego syna Mieszka II (Łysiak przekonująco pisze o przyczynach takiego zapomnienia). A poza tym książka to grafiki, ilustracje, obrazy, zdjęcia - niesamowite bogactwo ikonografii dotyczącej omawianego okresu, której nie znajdziemy tak dobrze zebranej i opisanej w żadnej książce. No i na stronach 59-277 mamy prawdziwy poczet legendarnych władców przedmieszkowych. Łysiak podaje legendę dotyczącą danej postaci, a potem próbuje okiem historyka rozprawić się z danym mitem. Świetne to!

Ciekawa pozycja i dla miłośnika początków historii, i dla badacza idei, a nawet dla polskiego chrześcijanina lub rodzimowiercy.

1 komentarz:

  1. Polecam od siebie w tej tematyce "Polskie dzieje bajeczne Mistrza Wincentego Kadłubka" Jacka Banaszkiewicza.

    OdpowiedzUsuń