sobota, 28 października 2017

Sentire cum Ecclesia
Tolkien wobec prawa rozwodowego

Kiedyś napisał mi się taki tekst: "Singiel, czyli... rozwodnik". To jeden z tych tekstów, dzięki którym otrzymałem ciekawą korespondencję, mocne świadectwa, słowa otuchy, które są zawsze pomocne, gdy osoba rozwiedziona wybiera życie samotne, nie wiąże się w nowym, niesakramentalnym związku... Wiem, że i mój tekst komuś pomógł.

... lecz lepiej nie dopuszczaj
do rozwodu!
Rozwody to w naszym świecie coś już tak powszechnego, że wydają się naturalne, wydają się nieodłącznym i bardzo potrzebnym elementem prawa cywilnego. Trudno nam sobie wyobrazić, że jeszcze dość niedawno w wielu krajach nie istniało takie rozwiązanie prawne. Jeszcze trudniej wyobrazić sobie kraj, w którym ktoś zaproponuje zakaz rozwodów... Tymczasem miłośnik Tolkiena, którego zainteresują listy Profesora, znajdzie w znanym zbiorze (J.R.R. Tolkien, Listy, tłum. A. Sylwanowicz, Pruszyński i S-ka, Warszawa 2010) jeden z niewielu zachowanych fragmentów korespondencji między J. R. R. Tolkienem i C. S. Lewisem, który dotyczy tej właśnie sprawy. Profesor reaguje na tekst Lewisa dotyczący moralności seksualnej i spraw małżeńskich (znajdziemy ten tekst w książce C. S. Lewisa, Chrześcijaństwo po prostu). Tolkien odnosi się tam do propozycji Lewisa dotyczącej rozwodów cywilnych. Warto przypomnieć kilka cytatów z tego listu.
Profesor pisze:
»(...) z mocą wyrażasz pogląd (wraz z Kościołem chrześcijańskim jako całością), iż małżeństwo chrześcijańskie – monogamiczne, trwałe, ściśle "wierne" – stanowi w gruncie rzeczy prawdę o seksualnym zachowaniu całej ludzkości: to jest jedyna droga do całkowitego zdrowia (włączając w nie seks na właściwym miejscu) wszystkich mężczyzn i kobiet. (...)
Chrześcijańskie małżeństwo nie jest zakazem stosunków płciowych, lecz właściwą drogą wstrzemięźliwości płciowej – w gruncie rzeczy prawdopodobnie najlepszym sposobem uzyskania największej przyjemności seksualnej, podobnie jak wstrzemięźliwość alkoholowa jest najlepszym sposobem na cieszenie się piwem i winem. (...)

Tolerowanie rozwodu – jeśli chrześcijanin rzeczywiście go toleruje – jest tolerowaniem krzywdy ludzkiej, której usprawiedliwienie (podobnie jak tolerancja dla lichwy) wymaga szczególnych warunków miejscowych i czasowych – jeśli rozwód czy prawdziwa lichwa w ogóle powinny być tolerowane jako kwestia dogodnej polityki. (...)
W każdym razie każdy widzi, że olbrzymie rozprzestrzenienie i ułatwienie "rozwodu" w naszych czasach, w porównaniu (powiedzmy) z czasami Trollope'a, przyniosło wielkie społeczne szkody. (...) Powstaje – powstała sytuacja, w której zwykli, nienastawieni filozoficznie i niereligijni ludzie nie tylko nie są prawnie powstrzymywani przed niestałością, ale przez prawo i społeczny obyczaj są do niej zachęcani. (...)

Bitwa może być skazana na przegraną, ale nie mogę oprzeć się podejrzeniu, że ci, którzy walczą przeciwko rozwodowi, w świetle prawa i religii mają rację. Sentire cum Ecclesia; jakże często okazuje się, że to dobry przewodnik. (...)«

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz