Po co kupować drogie ekspresy do kawy, które kosztują tysiące złotych, gdy prostym, niewiele miejsca zajmującym dodatkiem do twojej kuchni może być kawiarka typu moka, czyli makinetka (od włoskiego macchinetta del caffè 'maszynka do kawy'). Makinetkę wymyślił i opatentował w 1933 Włoch, Luigi De Ponti dla firmy pana Alfonso Bialettiego. I do dziś firma Bialetti przoduje w produkcji tych jakże popularnych we Włoszech maszynek do kawy. Makinetka wykonana jest ze stopu stali lub aluminium (z doświadczenia widzę, że te ze stopu stali są lepsze, lepiej się rozgrzewają i lepiej doparzają kawę). Kawa z makinetki jest niezwykle aromatyczna, co potwierdzą odwiedzający mnie miłośnicy dobrej kawy (polecam tanią kawę z LIDL-a, która nazywa się "Espresso 100% Arabica" firmy Bellarom - w czarnej puszce za około 10,- zł, albo drogą kawę Illy!).
Jak wygląda proces zaparzania takiej kawy i jak ją potem pić? Oto garść zdjęć z mojej skromnej kuchni (u góry). I film z YouTube, który pokazuje bialettiego z serii Cuor di Moka (niżej).
Swoją pierwszą makinetkę kupiłem podczas ferii zimowych w alpejskim Piancavallo około roku 2007 (na 3 filiżanki espresso; cena to około 50,- euro). Był to mocny, stalowy bialetti z serii Cuor di Moka (jak na filmie). Kawa z tej moki jest perfekcyjna, ale niestety wszystko się zużywa i dziś mój stary bialetti jest już naprawdę stary. Nie zawsze wypływa z niego kawa, bo czasem się blokuje. I urwała mi się kiedyś jego silikonowa rączka. Podczas ostatniego pobytu w Anglii znalazłem dużą makinetkę na 12 kaw espresso o nazwie Brasil z firmy Gnali & Zani (Włochy). W angielskim TK Maxx kosztowała ona tylko 10,- funtów (czyli około 50 zł!). Właśnie ją wypróbowuję (pokazuję ją na zdjęciach) i kawa smakuje całkiem całkiem.
Gdy kawa się zaparzy, warto pić ją na kilka sposobów. Ja sam najczęściej robię café latte po swojemu, wlewając do ładnej filiżanki lub kubka jedno espresso i zalewając je spienionym mlekiem w taki sposób, żeby mleko zabarwiło się kawą (gwałtownie wlewasz mleko), ale żeby na koniec zaakcentować biel mleka. I doprawiam specjalną przyprawą z kawałkami cukru cynamonowego (firmy Kotanyi). Mleko spieniam w specjalnym ręcznym spieniaczu (widzicie tę prostotę? - żadnych elektrycznych urządzeń, tylko manufaktura!), który kupiłem we Włoszech (cena to około 10,- euro). Mleko trzeba rozgrzać do temperatury około 60ºC, a potem około 20 sekund ubijać. Chwilkę odczekać, żeby uleciało trochę pary, a wtedy piana jest tak twarda, że można na niej oprzeć łyżeczkę.
Latem nie rozgrzewam mleka i spieniam je na zimno. Taka piana jest mniej trwała, ale gdy przyprawisz ją cynamonem, smakuje zabójczo rozkosznie.
W dni postne piję samo espresso (trzeba uważać, bo kawa z makinetki jest wyjątkowo mocna - mocniejsza niż z elektrycznych ekspresów!), a czasem robię sobie hiszpańską kawę cortado, zalewając espresso maleńką ilością spienionego mleka.
Polecam Wam ręczne przygotowywanie swojej kawy. To cały piękny rytuał, który może stać się elementem codziennej medytacji i rozkoszowaniem się chwilą. Zapraszam na kawę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz