Dziś przeżyłem coś wyjątkowego. Właściwie o mało mi ta okazja nie przeszła koło nosa. Ale dzięki Facebookowi popołudniową porą dowiedziałem się o interesującym wydarzeniu. Napisała do mnie moja znajoma, wybitna wokalistka i muzykolog, Agnieszka Budzińska-Bennett: Czy wybieram się dziś wieczorem na koncert jej Ensemble Peregrina? O, rety! Peregrina w Katowicach? I do tego w Muzeum Śląskim?
Dziś miałem okazję spotkać Agnieszkę po raz pierwszy na żywo i porozmawiać. A przede wszystkim poznać lepiej jej niezwykły, międzynarodowy zespół muzyki dawnej, który ma swój dom w Bazylei - Ensemble Peregrina. Koncert pt. "Silesia Christiana" był częścią obchodów 1050-lecia Chrztu Polski, organizowanych przez Muzeum Śląskie (towarzyszyła mu premiera filmu "Chrzest sztuką obrazowany", który był wyświetlany na wielkiej ścianie sali koncertowej tuż przed występem Peregriny oraz wykład prof. Żmudzkiego pt. "Jak zaczęła się Polska").
Agnieszka ze swoim zespołem przygotowała koncert, na który składały się średniowieczne utwory polskie, niemieckie i czeskie z wieków XI-XVI. Całość podzielona była na trzy części - jedna poświęcona św. Wojciechowi, druga czterem wspomożycielkom (św. Dorocie, św. Małgorzacie, św. Katarzynie i św. Barbarze), a ostatnia Matce Bożej i Narodzeniu Pana Jezusa. Muzeum stworzyło okazję dla takiego koncertu po raz pierwszy w swojej historii. Zaadoptowano dużą salę wystawową, która - jak się okazało - ma całkiem dobrą akustykę. Pojawiła się katowicka śmietanka towarzyska i prawie wszystkie miejsca były zajęte. Lekki półmrok, na ścianie wyświetlone piękne zdjęcie z jednej ze śląskich świątyń...
Muzyka była cudowna. Cztery wokalistki śpiewały albo a capella, albo z towarzyszeniem instrumentu smyczkowego, który nazywa się fidel. To było bardzo dobre wykonanie. Muzyka ludzka złączyła się w mistyczny sposób z muzyką boską, muzyką sfer. Naprawdę dało się to odczuć, naprawdę można było rozpoznać tu złote proporcje piękna. Dusza odpływała to w głębie, to na wielkie wysokości. Była to prawdziwa uczta dla miłośnika sztuki, wielbiciela średniowiecza i pasjonata Śląska. A jeszcze większą przyjemnością była możliwość wyściskania Agnieszki, posłużenia jej rycerskim ramieniem i wypicia toastu za jej sztukę.
Agnieszka i panie z Peregriny (razem z panem grającym na fideli) - gratias ago!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz