Byliśmy dziś z Ewą w Teatrze Śląskim na Antygonie w Nowym Jorku. Głośna sztuka Głowackiego, zamówiona pierwotnie przez teatr Arena Stage w NYC. Teraz na deskach katowickiego teatru, a dokładniej na posadzce katowickiej... loży masońskiej*. Tak! Tak zwana "Scena w Malarni" to kameralna część naszego teatru, w odrębnym budynku przy ulicy Teatralnej, nad rzeką Rawą. Katowiccy masoni nazywali się "Lożą dla światła na Wschodzie". W prasie katowickiej czytamy:
Jak wynika z tradycji, ich spotkania miały na celu doskonalenie jednostki, pracę nad wewnętrznym rozwojem człowieka i społeczeństwa, łączenie ponad podziałami - zwłaszcza religijnymi i politycznymi.
I zapewne Teatr Śląski stara się w tym duchu dobierać repertuar dla "Malarni". Był rytuał, była walka z nierównościami społecznymi, był trup... Sztuka fajnie zagrana, skromna scenografia i ciekawa gra świateł, dobrze wybrana muzyka. Nabrałem apetytu na obejrzenie prawdziwej Antygony na tej kameralnej scenie.
_________________
Do sali wchodzi się z klatki schodowej przez drzwi, które wyglądają jak drzwi do zwykłego mieszkania. Myślę, że wiele osób w przeszłości było zaskoczonych po przejściu przez nie do obszernej, zaciemnionej przestrzeni. Obowiązkowa marmurowa szachownica na posadzce. Kolejnym śladem dawnego zastosowania jest też chyba liczba pilastrów na ścianach - po każdej stronie jest ich siedem (liczba "planet", dni tygodnia itd.).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz