Więcej informacji o tej humorystycznej ilustracji z XII w. znajdziecie tutaj |
Skarga żaka (oryg. The Clerkes Compleinte) to wiersz napisany przez J. R. R. Tolkiena w języku średnioangielskim. Utwór powstał w czasach, gdy Tolkien nauczał w Leeds. Pamiętamy, że miłość do Middle English zbliżyła Tolkiena do jego polskiego przyjaciela, prof. Przemysława Mroczkowskiego. Skarga żaka to humorystyczna parafraza prologu Opowieści kanterberyjskich Goeffreya Chaucera (XIV w.):
"Whan that Aprille with his shoures soote
The droghte of March hath perced to the roote,
And bathed every veyne in swich licour,
Of which vertu engendred is the flour;
Whan Zephirus eek with his swete breeth
Inspired hath in every holt and heeth (...)
Wiersz Tolkiena opublikowano po raz pierwszy w czasopiśmie The Gryphon, Vol. 4 No. 3 w 1922, na stronie 95. Podpisany był 'N.N.' Ukazał się on ponownie w piśmie tolkienowskim Arda 1984, z komentarzem Toma Shippeya. W 1990 reprodukcję strony z Gryphona opublikowano w Arda 1986, z uwagami Christophera Tolkiena i Andersa Stenströma (źródło informacji: Tolkien Gateway). Dla mnie i dla badań #TolkienAncestry wielką ciekawostką jest to, że wiersz zawiera chyba jedyną w twórczości Tolkiena wzmiankę o języku średniowiecznych Prusów. Język wiersza, średnioangielski, używany był w XIV i XV wieku, gdy Prusowie w Państwie Zakonu Krzyżackiego wciąż mówili w swoim bałyjskim języku (prūsiskan). Tolkien pisząc w 1922 roku swój wiersz nie miał zapewne pojęcia, że staropruski to język jego przodków linii Y-DNA (więcej tutaj - przekazujcie dalej ten link, proszę!). Motyw pruski zaznaczam w tekście na czerwono.
THE CLERKE’S COMPLEINTE
Whanne that Octobre mid his schoures derke
The erthe hath dreint, and wete windes cherke
And swoghe in naked braunches colde and bare,
And th’ olde sonne is hennes longe yfare ;
Whan misti cloudes blake ymeind with smoke
Her yen blenden and her throtes choke,
And frosty Eurus with his kene teth
Ech man forwelked biteth that him fleth,
And wrecche cattes youlen umbewhiles,
That slepen nat bot wandren on the tiles
(So priketh hem nature in her corages),
Than thinken folk to doon her avantages,
And seken hem faire educacioun
In yonge dayes of the sessioun ;
And specially from every schires ende
In al the North to Leedes don they wende,
And in the fairest toune of Yorkeschire
Seken of lore the welle depe and schire.
Bifel that in that sesoun dim and mat,
In Leedes atte dores as I sat,
At morne was come into tho halles hye
Wel nigh fyve hondred in my companye
Of newe clerkes in an egre presse,
Langages old that wolden lerne, I gesse,
Of Fraunce or Engelonde or Spayne or Ruce,
Tho tonges harde of Hygh Almaine and Pruce,
Or historye, or termes queinte of lawe ;
Yet nas bot litel Latin in her mawe,
And bolde men, alas, ther were yet lece
That thoughten wrestle with the tonge of Grece,
Or doon her hedet aken with etyk
And with philosophye malencolyk.
Bot yonder was an heep so huge ythronge
Unnethe mighte I counte tho clerkes yonge
That wolden lerne how here in fattes depe
With queynte odour men hydes sethe and stepe,
And weven wolle in webbes soft and faire;
Or brennen col and fylen nat the aire ;
And soghte a grete prees matematyk,
And fragraunt chymistrie and sleigh physyk,
And mani uncouth science for the nones
Of floures, fissches, or of olde stones.
The mani vois ther maden swich a din
The hoote aires schook, and mani a pin
Unherd ther fel upon tho floores wide,
Till that on cride schille min ere biside
Of fees and of examinacioun,
And axede of matriculacioun,
And wher I hadde of goddes ful faire grace
By adventure ychaunced it to pace.
Thogh maystres hadde I mo than thryes ten,
And wisdom of an heap of lerned men,
That were of lore expert and curious,
Yet couthe I nat, not more than can a mous,
Of swiche lettrure, ne wiste I what he mente ;
And fro the halles swithe men me sente
To dwellen al a year withoute yate [yeer
And pleinen me of myn unkind fate ;
Withoute yates al a yeer to dwelle,
Ne durre drinken of the clere welle
N.N.
English Version:
When October with his dark showers
has drained the earth, and wet winds whine
and sigh in naked branches cold and bare,
and the old sun is long since gone from here;
when misty black clouds mingled with smoke
blind their eyes and choke their throats,
and frosty Eurus with his keen teeth
bites each forwandred man who flees him,
and wretched cats wail at whiles,
that do not sleep but wander on the tiles
(so spurs them Nature in their hearts),
then people think of doing something advantageous,
and seek themselves fair education
in the first days of term:
and especially from the ends of every shire
in all the North they go down to Leeds,
and in the fairest town of Yorkshire
seek the deep and pure well of learning.
In that dim and dreary season it befell
that in Leeds as I sat at the doors
in the morning were come into those high halls
in my company well-nigh five hundred
new clerkes in an eager crowd,
that would learn old languages, I guess,
of France or England or Spain or Russia,
the hard tongues of High Germany and Prussia,
or history, or quaint terms of law;
yet there was but little Latin in their bellies,
and there were, alas, even fewer bold men
that thought to wrestle with the tongue of Greece,
or make their heads ache with ethics,
and with melancholy philosophy.
But yonder was a crowd so tightly packed
that I could hardly count those young clerks
that would learn how here in deep vessels
with strange smell men seethe and steep hides,
and weave wool in soft and fair webs;
and burn coal without polluting the air;
and a great crowd sought mathematics,
and fragrant chemistry and sly physics,
and many a strange science by the way,
of flowers, fish, and old stones.
The many voices there made such a din,
the hot air shook, and many a pin
unheard there fell upon those wide floors,
until one cried shrilly beside my ear
of fees and of examination,
and asked of matriculation,
and whether I had by God’s full fair grace
by chance happened to pass it.
Though I had more than thrice ten skills (lit. masters)
and the wisdom of a heap of learned men
that were knowledgable and curious for learning,
yet I had no command, no more than a mouse has,
of such book-language, nor did I know what he meant;
and swiftly men sent me from the halls
to stay a whole year outside the gate
and complain of my unkind fate;
to dwell outside the gates for a whole year,
not daring to drink from that clear well.
N.N.
Polskie tłumaczenie:
Kiedy październik z jego ulewami ciemnymi
nawadnia ziemię, a mokre wiatry jęczą,
i wzdychają wśród nagich gałęzi, zziębłych i pustych,
a stare słońce już dawno stąd odeszło;
gdy mgliste czarne chmury mieszają się z dymem,
by zaślepić oczy i zadławić gardła,
a mroźny Eurus z ostrymi zębami
gryzie każdego człeka, który przed nim bieży,
zaś nieszczęsne koty lamentują,
spać nie mogą, ale biegają po kamiennych płytach
(tak pobudza ich serca Natura),
wtedy ludzie myślą o zrobieniu czegoś z pożytkiem,
i dążą do uczciwej edukacji
w pierwszych dniach semestru:
z rubieży każdego hrabstwa
na całej północy schodzą się do Leeds,
i w najpiękniejszym mieście Yorkshire
szukają głębokiej i czystej studni wiedzy.
W tej mrocznej i ponurej porze się zdarzyło
że w Leeds, gdym siedział u drzwi,
rano weszło do tych sal wysokich,
w mym towarzystwie dobre z pięćset
nowych żaków w pragnącym wiedzy tłumie,
który chciałby poznać dawne języki, jak sądzę,
z Francji lub z Anglii, z Hiszpanii lub z Rusi,
twarde języki wysokoniemieckie i język Prusów,
lub historię, lub osobliwe reguły prawa;
ale w ich trzewiach niewiele łaciny znalazłem,
i było tam, niestety, jeszcze mniej tych śmiałków,
co by się chcieli zmagać z dawną greką,
albo kłopotać swe głowy etyką,
i filozofią melancholijną.
Tłum się tak ciasno tam stłoczył,
żem nie mógł zliczyć tych młodych żaków,
którzy nauczyliby się tutaj, jak w głębokich naczyniach
wśród dziwnych zapachów wyprawia się i garbuje skóry,
i tka wełnę w miękkie i jasne tkaniny;
i spala węgiel bez brukania powietrza;
a wielki tłum szukał matematyki,
i pełnej zapachów chemii i przebiegłej fizyki,
i przy okazji wielu dziwnych nauk,
o kwiatach, rybach i starych kamieniach.
Wiele głosów stworzyło wielki hałas,
gorące powietrze zatrzęsło się i liczne zapinki
niesłyszane tam padły na szerokie posadzki,
aż ktoś krzyknął przeraźliwie obok mego ucha
pytając o opłaty i egzaminy,
i poprosił o immatrykulację,
i zapytał czym ja sam z łaski Bożej
przypadkiem zdał je wszystkie.
Chociem miał ja ponad trzy razy dziesięć umiejętności
i mądrość rzeszy uczonych,
choć byłem dobrze poinformowany i ciekaw nauki,
ale nie miałem zdolności tej wymowy, niczym myszka biedna,
nie znałem języka książek, więc nie wiedziałem, co mają na myśli;
i prędko ludzie wygnali mnie z sal,
żebym czekał rok cały za bramami
i skarżę się na mój nieszczęsny los;
mieszkać mam poza bramami przez cały rok,
i nie śmiem pić z tej czystej studni wiedzy.
N.N.
nawadnia ziemię, a mokre wiatry jęczą,
i wzdychają wśród nagich gałęzi, zziębłych i pustych,
a stare słońce już dawno stąd odeszło;
gdy mgliste czarne chmury mieszają się z dymem,
by zaślepić oczy i zadławić gardła,
a mroźny Eurus z ostrymi zębami
gryzie każdego człeka, który przed nim bieży,
zaś nieszczęsne koty lamentują,
spać nie mogą, ale biegają po kamiennych płytach
(tak pobudza ich serca Natura),
wtedy ludzie myślą o zrobieniu czegoś z pożytkiem,
i dążą do uczciwej edukacji
w pierwszych dniach semestru:
z rubieży każdego hrabstwa
na całej północy schodzą się do Leeds,
i w najpiękniejszym mieście Yorkshire
szukają głębokiej i czystej studni wiedzy.
W tej mrocznej i ponurej porze się zdarzyło
że w Leeds, gdym siedział u drzwi,
rano weszło do tych sal wysokich,
w mym towarzystwie dobre z pięćset
nowych żaków w pragnącym wiedzy tłumie,
który chciałby poznać dawne języki, jak sądzę,
z Francji lub z Anglii, z Hiszpanii lub z Rusi,
twarde języki wysokoniemieckie i język Prusów,
lub historię, lub osobliwe reguły prawa;
ale w ich trzewiach niewiele łaciny znalazłem,
i było tam, niestety, jeszcze mniej tych śmiałków,
co by się chcieli zmagać z dawną greką,
albo kłopotać swe głowy etyką,
i filozofią melancholijną.
Tłum się tak ciasno tam stłoczył,
żem nie mógł zliczyć tych młodych żaków,
którzy nauczyliby się tutaj, jak w głębokich naczyniach
wśród dziwnych zapachów wyprawia się i garbuje skóry,
i tka wełnę w miękkie i jasne tkaniny;
i spala węgiel bez brukania powietrza;
a wielki tłum szukał matematyki,
i pełnej zapachów chemii i przebiegłej fizyki,
i przy okazji wielu dziwnych nauk,
o kwiatach, rybach i starych kamieniach.
Wiele głosów stworzyło wielki hałas,
gorące powietrze zatrzęsło się i liczne zapinki
niesłyszane tam padły na szerokie posadzki,
aż ktoś krzyknął przeraźliwie obok mego ucha
pytając o opłaty i egzaminy,
i poprosił o immatrykulację,
i zapytał czym ja sam z łaski Bożej
przypadkiem zdał je wszystkie.
Chociem miał ja ponad trzy razy dziesięć umiejętności
i mądrość rzeszy uczonych,
choć byłem dobrze poinformowany i ciekaw nauki,
ale nie miałem zdolności tej wymowy, niczym myszka biedna,
nie znałem języka książek, więc nie wiedziałem, co mają na myśli;
i prędko ludzie wygnali mnie z sal,
żebym czekał rok cały za bramami
i skarżę się na mój nieszczęsny los;
mieszkać mam poza bramami przez cały rok,
i nie śmiem pić z tej czystej studni wiedzy.
N.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz