środa, 1 listopada 2017

J.R.R. Tolkien – pobożność, wierność, radość

Gdy wyszliśmy z kościoła, odkryliśmy, że nie ma go z nami. Wszedłem z powrotem i znalazłem go klęczącego przed ołtarzem Najświętszej Maryi Panny z dzieciakami i ich mamą. Rozmawiali o czymś z radością - przypuszczam, że Tolkien opowiadał historie o Matce Bożej. Znałem tę mamę i później się od niej dowiedziałem, że dzieci były zauroczone Profesorem. To było typowe: kochał dzieci i miał dar świetnych z nimi relacji. "Mamusiu, czy możemy zawsze chodzić do kościoła z tym miłym panem?"
– George Sayer w "Recollections of J.R.R. Tolkien", w Proceedings of the J.R.R. Tolkien Centenary Conference 1992 (1995), str. 24
Żywo pamiętam, jak chodziłem z dziadkiem do kościoła w Bournemouth. Dziadek był oddanym katolikiem, a chodziliśmy razem na msze niedługo po tym, jak Kościół wprowadził w miejsce liturgii łacińskiej, liturgię w języku angielskim. Mój dziadek oczywiście nie pogodził się z tym i na cały głos odpowiadał podczas mszy po łacinie, podczas gdy reszta wiernych modliła się po angielsku. Bardzo mnie to denerwowało, ale on wcale na to nie zważał. Czynił po prostu to, co uważał za słuszne. Przejął wyznanie religijne po swojej mamie, którą po katolickiej konwersji odrzuciła jej rodzina. Moja prababcia zmarła w biedzie, gdy dziadek miał dwanaście lat. Wiem, że odegrał ważną rolę w decyzji posłania mnie do Downside, rzymsko-katolickiej szkoły w Somerset.
– Simon Tolkien, wnuk w swoim wspomnieniu o sławnym Dziadku.
Nie przypominam sobie ani jednej wizyty w domu Tolkiena, podczas której rozmowa nie przeszła by w jakimś momencie na tematy religijne czy raczej na temat chrześcijaństwa*. Powiedział mi, że wielokrotnie otrzymywał jakąś opowieść jako odpowiedź na modlitwę. Pani Tolkienowa dołączyła do niego, robiąc uwagę na temat jednego z ich dzieci, które zostało uzdrowione z dolegliwości serca - jak wierzyła rodzina - dzięki modlitwie. Często mówił o Chrystusie “nasz Pan” i był bardzo zmartwiony, gdy inni odnosili się do Boga jak do jakiegoś burmistrza.

Tolkien naprawdę praktykował nabożność do Maryi Dziewicy. Jednym z jego spostrzeżeń było, że musiała ona zazdrośnie strzec swojej ciąży, bo gdyby inni ją odkryli, Maryja zostałaby ukamienowana albo jako cudzołożnica, albo - gdyby chciała tę sprawę wyjaśnić - jako bluźnierczyni.

Był poruszony poniżającymi warunkami, w jakich narodził się Chrystus - w stajni z wszelkimi nieczystościami i zalegającymi w niej zwierzęcymi odchodami. Widział ten fakt jako symbol prawdziwej natury rzeczy świętych w upadłym świecie. Powiedział, że miał szczególny szacunek dla Ewangelii według Łukasza, bo pisarz włączył w nią tak wiele o kobietach.

Wierzył, że kreatywność jest sama w sobie darem Boga. Po latach uczenia estetyki, nie mogę nie podsumować, że wszystko, co można pojąć w tej trudnej sprawie zawiera się w jednym wierszu z O baśniach Tolkiena: “naszym jest prawem (…) tworzyć na obraz naszego stworzenia”* [po angielsku we make still by the law in which we’re made ‘wciąż tworzymy zgodnie z prawem, wedle któregośmy zostali stworzeni’].
 
– Clyde S. Kilby, Meeting Professor Tolkien
Jak Evelyn Waugh, który zmarł u jego schyłku, także Tolkien niepokoił się wieloma reformami wprowadzonymi przez sobór. "Często rozmawialiśmy o religii - wspomina George Sayer, który regularnie spotykał się z pisarzem w latach sześćdziesiątych. - Tolkien był bardzo rzetelnym rzymskim katolikiem. Był bardzo ortodoksyjny i staroświecki i przeciwny większości nowych zjawisk w kościele w czasach Drugiego Soboru Watykańskiego.". Potwierdza to ksiądz John Tolkien, najstarszy z synów Tolkiena, który przyjął święcenia w roku 1940. Podkreśla on, że katolicyzm jego ojca "przenikał całe jego myślenie, przekonania i wszystko inne", a on sam "zawsze był prawdziwym chrześcijaninem", ale dodaje, że był "przeciwny zmianom" wprowadzonym przez sobór, "szczególnie rezygnacji z łaciny".
– Joseph Pearce, Człowiek i mit, str. 190 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz