To nie tak, że należymy do świata. Ani tak, że świat należy do nas. To raczej i my, i świat należymy do Boga Stwórcy.
Arathulion,
dziękuję za ten link. Jakie piękne i mądre słowa. Niedawno pisałem o
tym, że wartość naszej modlitwy i sprawowanej przez nas Liturgii wiąże
się ze szczególną rolą człowieka we wszechświecie (patrz "Moja teodycea", "Moja zimowa kolęda"). W jakiś sposób
jesteśmy obcymi w tym świecie (wizja "lewicowa") ale też i jego
właścicielami (wizja "konserwatywna"). Jednak pozostawanie przy takich
postawach jest tragedią i dla człowieka, i dla natury. Właściwy porządek
następuje dopiero wtedy, gdy zrozumiemy, że jesteśmy swoistymi Kapłanami Wszechświata, którzy
powinni każdego dnia ofiarowywać Wszechświat Bogu, jego Stwórcy, aby Bóg
mógł w tym świecie działać i go naprawiać. Moim zdaniem taka jest
konstrukcja rzeczywistości, że jest ona stale związana z człowiekiem -
obserwatorem, badaczem, artystą, kapłanem. Jesteśmy tu jakby
"demiurgiem", który sam z siebie wszystko może tylko popsuć i zranić.
Dopiero gdy mocą naszej modlitwy i mocą danej nam Liturgii ofiarowujemy
naszą rzeczywistość Bogu, On może w tę rzeczywistość wejść. Do tego jest
potrzebna wola synów Adama i córek Ewy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz