czwartek, 4 sierpnia 2022

Omentielva Nertëa | dzień 1.

Tak, marzenia się spełniają. Nawet takie nieuświadomione marzenia. Spotkałem ludzi, którzy, jak ja, patrzą na świat uwrażliwieni pięknem języków Tolkiena. Zakochałem się w tych językach mając 12 lat. I dopiero po 36 latach spotkałem społeczność ludzi, z którymi dzielę tę samą pasję. Nie przypuszczałem, że da mi to tyle radości i szczęścia. A to dopiero pierwszy dzień!

Czym jest Omentielva? Quenejski termin omentië określa 'spotkanie'. Znacie to słowo z pozdrowienia Elen síla lumenn' omentielvo! we Władcy Pierścieni. Na Omentielva 'naszym Spotkaniu', czyli na Międzynarodowej Konferencji Języków J. R. R. Tolkiena, co dwa lata w różnych krajach badacze i lingwiści tolkienowscy z różnych stron świata spotykają się by dzielić z innymi swoje zamiłowanie, żeby dyskutować i bawić się razem językami quenya i sindarin.

Na konferencję zaproszeni są wszyscy poważnie zainteresowani językami Śródziemia. Zachęca się ich do przygotowania i wygłoszenia referatu na temat dowolnego aspektu języków Tolkiena. Na program konferencji składa się słuchanie i omawianie wystąpień, ale też wspólne posiłki, a także po prostu radość z przebywania w towarzystwie podobnych do siebie nerdów. 

Tegoroczne Omentielva odbywa się w Polsce - w kolebce polskiej tolkienistyki, czyli w Katowicach, oraz na Uniwersytecie Jagiellońskim, w Collegium Maius. Zaczęliśmy dziś o godzinie 16.00 w Sali Bursztynowej Hotelu Załęże. W konferencji uczestniczy 17 osób, w tym gość honorowy, Christopher Gilson (USA), redaktor czasopisma Parma Eldalamberon. Są tu twórcy takich znanych tolkienowskich serwisów jak Eldamo, Vinyë Lambengolmor, Glaemscrafu! Są twórcy czcionek tengwarowych (Johan Winge!) i specjaliści od kaligrafii. Jest też mój polski kolega Orondil, czyli Łukasz Szkołuda, który specjalizuje się w nauczaniu języka quenya w Polsce (tutaj - polecam!). Są też artyści quenejscy. Będzie dużo poezji i pieśni! Program konferencji znajdziecie tutaj. Wpierw pomysłodawca i sekretarz spotkań, Beregond, czyli Anders Stenström (Szwecja) powitał nas, zachęcił do tego, żeby każde z nas się przedstawiło. Dostaliśmy pierwsze materiały konferencyjne, mogliśmy pogadać. Beregond zaplanował nawet niedzielny czas na Mszę świętą. W końcu to impreza tolkienowska!

O godzinie 17.00 zeszliśmy do restauracji na obiad, a potem, o 18.30 wszystko się zaczęło od mojego wystąpienia pt. "Tolkien and Poland". Opowiedziałem o polskim fandomie tolkienowskim, o Sekcji Tolkienowskiej ŚKF, która zaczęła działać już w latach 80. XX wieku, pokazałem nasze wydawnictwa. Przedstawiłem też m.in. Tolk Folk, poznańską "Pyrlandię" oraz Zlot Ennorath. Pochwaliłem się też, jako polski tolkienista, naszymi magazynami - Aiglosem i Simbelmynë. Opowiedziałem o związkach Tolkiena z Polakami, z pułkownikiem Popławskim, prof. Mroczkowskim, Marią Skibniewską, z profesorem Pełczyńskim. Pokazałem też Polskę jako kraj, w którym bardzo wcześnie, dzięki Przemysławowi Mroczkowskiemu, zaczęły się ukazywać książki Tolkiena (lata 60.). Przedstawiłem kilka anegdot dotyczących Tolkiena i jego polskich przyjaciół oraz kolegów. A potem przez pół godziny prezentowałem efekty moich badań genealogicznych, dowiodłem słuchaczom, że rodzina Tolkienów przybyła do Londynu z Gdańska, a do Gdańska z pruskiego Krzyżborka oraz Globuhnen. Pokazałem jak nazwisko Tolkien wyewoluowało od nazwy miejscowej Tollkeim. Jestem zadowolony, bo na koniec miałem kilka fajnych pytań i koleżanki oraz koledzy wyglądali na poruszonych. Bardzo im się spodobał związek nazwy Tollkeim (i Tolkien) ze słowem tolk, 'tłumacz, negocjator'.

Z kolei o 19.30 nasz kolega z Francji, wspaniały i wesoły Bertrand Bellet, zaprezentował kilka fajnych gier językowych, dzięki którym sprawdziliśmy swoją znajomość słownictwa i gramatyki quenyi i sindarinu (w kategoriach 1. geografia, 2. ludzie, 3. rośliny, 4. zwierzęta, 5. czynności musieliśmy na kartkach wypisać słowa zaczynające się na C/K, L, G, M i HL - nie było to bardzo łatwe). Wpierw jednak uczyliśmy się chóralnie śpiewać piękną pieśń Auld Lang Syne po quenejsku, czyli Yalúmë. Ależ to było piękne! 

Po pierwszym dniu mam taką refleksję: jeżeli ktoś poznaje Tolkiena od strony lingwistycznej, to dotyka fundamentów jego świata i bliższe są mu od razu kwestie filozoficzne, metafizyczne. Nie ma tu miejsca na niemądre postępowe interpretacje - lingwiści tolkienowscy znają świat Profesora od podszewki i eksplorują go z wielkim znawstwem i szacunkiem. Bo poznawanie języków Tolkiena to zadanie dla wytrwałych i dociekliwych. Nie dla przelotnych gości, których dziś zainteresuje serial Amazona, a jutro inna błyskotka.

Jutro rano jedziemy autobusem do Krakowa do Collegium Maius. Zapowiadają się bardzo ciekawe wykłady. Czeka nas też uroczysta wieczerza, a potem Krąg Poetów Elfickich! Będę zdawał relację i porobię dla Was zdjęcia.

Do jutra!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz