Ciąg dalszy rozmyślań na marginesie Utraconej drogi Tolkiena i genealogiczno-genetycznych tolkienowskich odkryć...
A może nazwa Prusów wywodzi się z tradycji boskiego króla, którego znamy z tradycji eddaicznej jako Fróthi (czyli Frodo, "Przemyślny, Mądry"), który związany jest z motywem mitycznym Króla Sheafa ("Snopa")? U Prusów ważnym bogiem był Kurka czyli właśnie "Snop". Może dawni Bałtowie w rejonie późniejszych Prus wywiedli swoją dynastię od tego samego Fróthi, od którego pochodzą królowie Skandynawii, tyle że nosił u nich imię typu *Prat- (sprzed zmian spółgłoskowych wg prawa Grimma; patrz tutaj) — stąd Brutheno (< *Pruten-) u Szymona Grunaua. Po staroprusku prestun to "rozumieć" (od bałtosłowiańskiego *prat- "wiedzieć, być mądrym").
Byłby w czasach sprzed przesuwki germańskiej nadbałtycki boski król *Prat-, od którego pochodzi i mit króla Fróthiego (patrz "Pokój Fróthiego"), i tradycja założyciela królewskiego rodu Prusów. Obaj związani byli z boskim Snopem, manifestacją Boga Urodzaju (germański Sheaf, pruski Kurka), czyli Inga/Freyra. Według "Poematu runicznego" Ing odszedł na WSCHÓD (do dzisiejszych Krajów Bałtyckich?):
Ing wæs ærest mid Eástdenum
gesewen secgum, oð he síððan eást
ofer wæg gewát. wæn æfter ran.
þus Heardingas þone hæle nemdon.
"Ing po raz pierwszy był widziany przez ludzi wśród Wschodnich Duńczyków,
aż odszedł NA WSCHÓD przez fale;
jego wóz pędził za nim.
Tak Heardingowie nazywali tego bohatera".
"Ing was first amidst the East Danes
so seen, until he went eastward
over the sea. His wagon ran after.
Thus the Heardings named that hero".
Pamiętajmy, że Wschodni Duńczycy to w poezji anglosaskiej "kenning" na określenie Geatów (patrz tutaj), czyli skandynawskich Gotów, którzy według teorii gutnijskiej (patrz tutaj) swój główny ośrodek władzy mieli na Gotlandii (Beowulf miałby być pochowany na tej wyspie w miejscu zwanym Rone, co ma korespondować z Hrones w Hrones-naesse z poematu Beowulf).
No i pamiętajmy o Frodo Bagginsie, którego imię pochodzi z tej mitologicznej tradycji. Sam Tolkien być może wywodzi się z tego samego królewskiego rodu, co Fróthi i Prutheno (patrz tutaj). Czyli #GeneticMemory?
Przemyślenia kogoś, kto na drugie chrzcielne ma Igor (< Ing-varr), a w fandomie nosi (oprócz Galadhorna) pseudonim Frodo Maggot
* * *
A teraz passus na temat Kroniki Grunaua skopiowany (z małymi poprawkami) z artykułu prof. Sławomira Zonenberga (link):
"Zobaczmy zatem, jak wygląda Grunauowa koncepcja pradziejów Prus (przedstawiam ją w dużym skrócie, wybierając najistotniejsze rzeczy — opis Szymona Grunaua jest bardzo zawiły). Prusy — jak ów podaje — w 110 r. w czasach cesarza rzymskiego Oktawiana nazywały się Ulmegania i były zamieszkiwane przez ludność będącą na poziomie Huhuri (tj. zapewne Hunów, czyli barbarzyńców), która swojego zwierzchnika nazywała Maso. Przybyłe ze wschodu narody Stagnani i Maxobei częściowo wymordowały ów lud, a częściowo uczyniły go swoimi sługami. Spowodowało to, że kraj nazywany był również Sitonią i Maxabeą. Z zachodu i północy przybyły do Ulmeganii narody zwane Sargaciani, Gelidani, Gillani, Alani, Vacynney i Carioni, ale nie pozostały tam długo. W roku 514 doszło do pertraktacji między księciem Gotów Wisboo a Bruteno i Vidowuto uważanymi za królów przez lud Scandianów, którzy zamieszkiwali Cymbrię.
Doszli oni do porozumienia, na mocy którego, Scandianie, obawiający się klęski w starciu z Gotami, opuścili Cymbrię i udali się do Ulmeganii. Po przybyciu podbili miejscowy lud oraz narzucili im swój sposób życia. Bracia Bruteno i Vidowuto zbudowali w Ulmeganii warownie w Honeda, Peilpeillo, Nangast, Wustoppos oraz Gallons. W roku 521 uznali, iż nie będą płacić trybutu i podlegać Masom.
Mieszkańcy kraju postanowili również wybrać Bruteno na króla, ale ów stwierdził, że lepszym kandydatem będzie Vidowuto i tegoż koronowano. Bruteno został zaś najwyższym kapłanem. Od jego imienia nazwano ów kraj Brutenią. Król Vidowuto zbudował bratu warownię Noytto, położony na mierzei między Crono a Hailibo, obecnie zwany Nidzicą. Rządził on pomyślnie, był lubiany oraz miał dwunastu synów: Lithppffo, Saymo, Sudo, Naydro, Scalawo, Nathango, Bartho, Galyndo, Warmo, Hoggo, Pomeso i Chelmo.
Z biegiem czasu państwo zostało podzielone między nich, a ziemie przez nich rządzone otrzymały nazwy powstałe od ich imion. W roku 523 król Vidowuto i najwyższy kapłan Bruteno przybyli z ludem do warowni Honeda, gdzie ten drugi przekazał trzynaście poleceń ich bogów, regulujących życie. Dla Szymona Grunaua data ta jest cezurą, od której zaczął mieszkańców kraju nazywać „Bruteńczykami” (Brutheni, Bruteni). Doszło w nim jednak do zamieszek, ponieważ przybysze z Cymbrii chcieli uczynić pierwotnych mieszkańców Ulmeganii niewolnikami i uważali się za bardziej szlachetnych. Król i najwyższy kapłan postanowili więc, że szlachcicem będzie ten, kto najszybciej jeździ konno. Pod rokiem 550 dziejopis podał, iż corocznie przybywał do nich książę Maso, który zamiast trybutu zabierał najroztropniejsze dzieci. Ale Scandianie, którzy przybyli z Cymbrii, a następnie założyli w Ulmeganii królestwo, wymówili posłuszeństwo Maso.
Doszło do bitwy między Vidowuto a Anthonesem księciem Masów, którą wygrał ten drugi, dzięki pomocy otrzymanej z Roxolanii, tzn. Rusi. Vidowuto udało się jednak pomścić klęskę, a Czanwig, syn Anthonesa przybył do Brutenii, gdzie złożył ofiarę ich bogom oraz przyrzekł oddawać im cześć. Od tego czasu nastał pokój między mieszkańcami Brutenii i Masonii, choć — ciągnął dalej Szymon Grunau — żywią oni do siebie urazę do dzisiaj.
Doszło do bitwy między Vidowuto a Anthonesem księciem Masów, którą wygrał ten drugi, dzięki pomocy otrzymanej z Roxolanii, tzn. Rusi. Vidowuto udało się jednak pomścić klęskę, a Czanwig, syn Anthonesa przybył do Brutenii, gdzie złożył ofiarę ich bogom oraz przyrzekł oddawać im cześć. Od tego czasu nastał pokój między mieszkańcami Brutenii i Masonii, choć — ciągnął dalej Szymon Grunau — żywią oni do siebie urazę do dzisiaj.
W roku 573, gdy Vidowuto miał 116 lat, a Bruteno 132 lata, doszło do podziału państwa między dwunastu synów tego pierwszego. Natomiast w roku 500 (nastąpiło tu, jak widać, zachwianie kolejności chronologicznej) król Vidowuto i najwyższy kapłan Bruteno zebrali wszystkich podległych sobie nobili i polecili im, aby wybrali nowego władcę, gdyż taka była wola ich bogów. Jednak ci nie mogli dojść do porozumienia, co do osoby i w efekcie funkcjonowało kilku królów. Doprowadziło to do tego, że duchowni-wajdeloci wybrali na nowego najwyższego kapłana jednego spośród siebie, który miał na imię Brudono. Ów rządził bardzo długo i był uważany za króla. Od niego kraj otrzymał nazwę Brutenia. Rezygnujący król Vidowuto i najwyższy kapłan Bruteno pobłogosławili Brudono, po czym położyli się na stosie i nakazali się spalić.
Następną datą występującą w Preußische Chronik jest rok 1113. Pod tą datą Szymon Grunau poinformował, iż Prusowie i Mazurzy byli dobrymi sąsiadami oraz przyjaciółmi. Taki stan trwał do czasu, gdy książę Mazowsza Siemomysł (Ziemomislaus) został władcą Polski. Ów wcielił Prusy i Mazowsze do Polski oraz zezwolił mnichom z zakonu benedyktyńskiego głosić Mazurom, Polakom i Prusom wiarę chrześcijańską. Dwa pierwsze narody przyjęły ją, ale nikt z Prusów. Benedyktynom udało się nawrócić również Pomorzan, a stało się to za czasów Bolesława Chrobrego. Władca ten pokonał Prusów i zajął cały ich kraj. Następnie udał się do Rickoyott, zwanego również Romowo, gdzie zniszczył siedzibę najwyższego kapłana i wajdelotów. Zbudował też warownię Wustopolo, zwaną dzisiaj Królewcem oraz Radzyń, pozostawiając tam polskie załogi. Bolesław Chrobry musiał się wiele natrudzić — ciągnął dominikanin — aby utrzymać ów kraj pod swoim panowaniem. W celu skłonienia Prusów do przyjęcia wiary chrześcijańskiej posłał do nich św. Wojciecha, którego jednak zabili. Mieszkańcy Prus płacili trybut bez ponagleń jedynie do końca panowania tegoż władcy".
* * *
Jak pamiętacie, we wcześniejszej odsłonie moich badań połączyłem Widewuta i Brutena ze znanymi z poematu Widsith braćmi — stang. Háma ("Domownik"), Brytta ("Rozdawca"):
Co o nich pisze autor Beowulfa?
"Popod światłem dnia nigdym nie słyszał, by mężowie mówili o większych skarbach w skarbcach możnych, odkąd Hama przyniósł do jasnego miasta naszyjnik Brisingów, klejnot i dzban drogocenny. Uciekł on przed Eormenryka nienawiścią i wybrał rady wiecznej wiary".
(tłum. A. Sylwanowicz i K. Staniewska)
"i najpiękniejszy
pod niebem naszyjnik, jaki widziałem,
wspanialszy nad wszystko, odkąd Hama
do twierdzy wyniosłej wyniósł naszyjnik
Brisingów w bardzo przepysznej oprawie,
uchodząc od pętli Eormenrika
z trwałą zdobyczą".
(tłum. R. Stiller)
Ostatnie zdania u Malone'a tłumaczone są tak:
"naraził się na wrogość Ermanryka, wybrał radę wieczną (tzn. zginął)".
Na pewno wrócę jeszcze do tej historii...
* * *
Oto baśń na ten temat w stylu prozy Jorge Luisa Borgesa (pomógł Grok):
"W czasach, gdy morza szeptały imiona zapomnianych bogów, a wiatr niósł popiół dawnych ognisk, dwóch wędrowców, Widewuto i Bruteno, opuściło brzegi Jutlandii. Ich łódź, wątła jak myśl, a zarazem trwała jak przeznaczenie, przecięła fale Bałtyku, gnana wizją ziemi, która jeszcze nie znała swego imienia. Widewuto, o oczach jak stal, widział w snach płonący dąb, Bruteno zaś, którego głos brzmiał jak echo rogu, słyszał w ciszy obietnicę objawienia. Byli braćmi nie krwi, lecz losu, naznaczonymi przez gwiazdy, by nieść światło tam, gdzie panował mrok niewiedzy.
Gdy ich stopy dotknęły pruskiej ziemi, gdzie lasy szumiały pieśń starszą niż ludzkie języki, stanęli przed ludem o sercach twardych jak kamień nadbrzeżny. „Kim jesteście?” – pytał wódz plemienia, a jego dłoń spoczywała na toporze. „Przybywamy z Jutlandii” – odrzekł Widewuto – „lecz nie jako najeźdźcy, a jako posłańcy prawdy”. Bruteno uniósł dłonie, wskazując na wschód, gdzie słońce rodziło się z fal: „Znamy waszego Kurko, boga o złotym obliczu, co strzeże plonów i przynosi dostatek. Lecz wiedzcie, że nie jest on jedynie wasz – to Sheaf, Snop, ten, który zszedł z łodzi zza Bałtyku, wcielenie Freya, pana wiatru i urodzaju”.
Lud zamilkł, a wicher zadrżał w koronach drzew, jakby sam Kurko słuchał. Widewuto rozniecił ogień, a w płomieniach ukazał się obraz: snop zboża, który stał się człowiekiem, a potem bogiem, wędrującym przez morza, by zasiać swe imię w nowej ziemi. „Frey, Sheaf, Kurko – to jedno” – mówił – „imiona są jak rzeki, płyną różnymi korytami, lecz źródło mają wspólne”. Bruteno zaś wyjął z sakwy garść ziarna i rzucił je na ziemię, a gdzie upadło, tam wyrosły kłosy, choć była zima. „Oto znak” – rzekł – „że prawda przybyła z nami”.
Nie wszyscy uwierzyli. Starcy szeptali o zdradzie starych bogów, młodzi o herezji. Lecz gdy Widewuto i Bruteno wznieśli dąb na wzgórzu, a ogień pod nim płonął dniem i nocą, lud począł widzieć w Kurko oblicze Sheafa – boga, który nie dzieli, lecz łączy. W kronikach Prus zapisano później, że Bałtyk był zwierciadłem, w którym Frey spojrzał na siebie i nazwał się Kurko. A może to Widewuto i Bruteno, wędrowcy bez grobów, byli jedynie cieniami tego samego snu? Borges by rzekł, że prawda jest labiryntem, w którym każdy krok prowadzi do innego boga, a żaden nie jest ostatni.
Niech ta opowieść brzmi jak zagadka, w której historia i mit splatają się w nieskończoność!"
Dzień dobry,
OdpowiedzUsuńwypadałoby chociaż napisać, że cały passus na temat Kroniki Grunaua jest skopiowany z artykułu prof. Sławomira Zonenberga.
Pozdrowienia! Moje niedopatrzenie. Już naprawiam ten brak odnośnika.
UsuńA baśń który AI napisał?
OdpowiedzUsuńByłem ciekawy, czy ktoś pozna AI. To mój ulubiony Grok z X-a.
UsuńDrogi Panie Galadhornie,
OdpowiedzUsuńjeżeli mogę coś zasugerować, to warto zwrócić uwagę, że Szymon Grunau opierał się na wcześniejszych zapiskach (przynajmniej, jego zdaniem). Znalazł on zaginioną kronikę biskupa Chrystiana, pierwszego kolonizatora Prus, pt. „Liber filiorum Belial cum suis superstitionibus Bruticae factionis”.
W kronice owej opisana jest wyprawa trzech podróżników, z których znamy tylko imię jednego - Diwonisa, który potem zmarł w Płocku. On też prowadził zapiski spisane alfabetem greckim. Diwonis mógł być Prusem - `dīwans` oznacza szybką, bystrą osobę.
Wyprawa została przygotowana „za czasów Oktawiana”, a wyruszyła z Anglii na prośbę tamtejszych uczonych. Diwonis trafił w końcu do „krainy wierzb”, którą później nazwano Ulmiganią.