Ernst Tolkien, mistrz stolarski Prace stolarskie i wykończeniowe / stolarstwo / fabryka mebli (w dawnej Fabryce Karabinów) |
Tolkien Ancestry, ewangeliczny katolicyzm, inklingowska filozofia, pielgrzymowanie, slow food i makultura
poniedziałek, 10 lutego 2025
Gdańscy Tolkienowie '45 | ostatni akord?
poniedziałek, 27 stycznia 2025
Mniej znana książka Tolkiena
Pauline Baynes - ilustracja do Ostatniej pieśni Bilba |
Za życia Profesora wydano tylko cztery książki opowiadające o Śródziemiu: Hobbita, Władcę Pierścieni, Przygody Toma Bombadila i zbiór pieśni z nutami (na fortepian i z akordami na gitarę - choć kompozytor pisał, że idealne byłoby wykonanie tych utworów na harfie) i komentarzem mitologiczno-lingwistycznym pt. The Road Goes Ever On (wydany najpierw w USA w 1967, a w 1968 w Zjednoczonym Królestwie). W Polsce znamy powszechnie tylko pierwsze trzy książki. Niestety żadne wydawnictwo nie zdecydowało się na publikację A droga biegnie w przód. O samej książce pisałem już tutaj.
Dziś chcę przypomnieć polskim Tolkienistom, że wstęp oraz tekst mitologiczno-lingwistycznego komentarza z tej książki opublikowaliśmy lata temu w Simbelmynë nr 8. Ten numer jest dostępny w naszych archiwach internetowych. Poniżej podajemy link do wersji w PDF, gdzie na stronach 21-34 znajdziecie polski przekład tych istotnych części książki. Jest to moje tłumaczenie. Jest tam też rys biograficzny Donalda Swanna, który skomponował muzykę do wierszy Tolkiena.
J.R.R. Tolkien, A droga biegnie w przód (w Simbelmynë nr 8)
Co ciekawego możemy przeczytać w tej książce Tolkiena o elfach, ich kulturze i językach? Nadspodziewanie wiele! Mamy wiele ciekawych informacji o Galadrieli i Celebornie:
Zapytanie: Sí man i yulma nin enquantuva? oraz ostatnie słowa jej pieśni (tom I, str. 489): "Cóż to za statek będzie, by mnie z powrotem zabrać mógł przez Morze tak rozległe?" świadczą o szczególnej pozycji Galadrieli. Galadriel była ostatnią z rodu książąt i ich książęcych małżonek, którzy poprowadzili zbuntowanych Noldorów na wygnanie do Śródziemia. Po obaleniu Morgotha w końcu Pierwszej Ery jej powrót do Valinoru obłożono zakazem, a sama Galadriel dumnie odrzuciła samą nawet chęć powrotu. Wraz ze swym mężem Celebornem (który był jednym z Sindarów) przekroczyła góry Eredluin i udała się do Eregionu. Niestety, Elfowie Wysokiego Rodu nie potrafią przemóc ani tęsknoty za Morzem, ani nieprzepartej chęci przemierzenia go, tak by znaleźć się ponownie w krainie utraconego szczęścia. Teraz Galadriel uginała się pod ciężarem tego pragnienia. Wkrótce jednak, po upadku Saurona, w nagrodę za wszystko czego dokonała przeciwko niemu, a przede wszystkim za to, że odrzuciła Pierścień, gdy ten znalazł się w jej mocy, zakaz został odsunięty i Galadriel powróciła za Morze – tak jak to opowiedziano pod koniec Władcy Pierścieni.
Końcowe wersy pieśni Galadrieli wyrażają życzenie (czy też nadzieję), że choć sama Galadriel nie może odpłynąć, to niech choć Frodowi zostanie to dane. Nā-i > nai ‘niech się stanie’ wyraża raczej życzenie niż nadzieję. Lepiej przetłumaczyć to jako ‘niech tak się stanie (że odnajdziesz go)’ niż jako ‘być może’.
Z dalszej części komentarza do pieśni Namárië i A Elbereth Gilthoniel dowiemy się na przykład o podobieństwach mitologii Tolkiena do mitologii greckiej:
miruvóre. Zgodnie z przekazami Eldarów, słowo to pochodzić ma od Valarów; w ich języku określano tak napój rozlewany podczas świątecznych uczt w Valinorze. Sposób wytwarzania tego napoju jak i dokładne znaczenie jego nazwy nie były do końca znane. Wierzyli jednak Eldarowie, że przygotowuje się go z nektaru nieśmiertelnych kwiatów, które rosną w ogrodach Yavanny. [Dla porównania wspomnijmy νέκταρ bogów olimpijskich. Skojarzenie tego słowa z "miodem" zawdzięczamy głównie współczesnym botanikom (choć Eurypides użył sformułowania νέκταρ μελισσαν ‘boski napój pszczół’ jako poetycką parafrazę "miodu"). Przypuszczalna etymologia słowa νέκταρ to 'pogromca śmierci'. Patrz ἀμβροσία ‘nieśmiertelność’ – jako pożywienie bogów.]
Dalej czytamy na przykład o siedzibach elfów i Valarów:
Calaciryo. Dopełniacz od nazwy Cala-cirya ‘świetlista-przełęcz’ – jest to olbrzymi wąwóz w górach Valinoru, przez który rozlewał się pośród wybrzeży Valinoru, na wschód od Gór, blask Błogosławionego Królestwa bijący od Dwóch Drzew. Tam pierwotnie mieszkała większość Eldarów. Eldarowie zamieszkiwali również wyspę Eressëa ‘samotną’, która leży niedaleko od wybrzeża. Jest jeszcze nazwa Kalakiryan(de) – to część kraju Eldamar (Domu Elfów) u wejścia do wąwozu i w tych okolicach, gdzie blask był najjaśniejszy a ziemia najpiękniejsza.
Valimar (także Valmar). Właściwe miasto Valarów, nieopodal wzgórza, na którym stały Dwa Drzewa. Jednak tutaj użyto tej nazwy dla określenia całej krainy Valarów (znaczy ona tyle, co ‘siedziba Valarów’), którą zazwyczaj nazywano Valinor, Valinóre.
Przy analizie hymnu A Elbereth Gilthoniel dowiadujemy się więcej szczegółów na temat "kultu" Vardy pośród elfów w Śródziemiu. Jest mowa o elfich pielgrzymkach, o etniczności mieszkańców Rivendell, o anielskiej mocy królewskiej małżonki Manwego itd.:
Język tej pieśni to sindarin, ale w odmianie, której używali Elfowie Wysokiego Rodu (stanowiącey większość mieszkańców Rivendell), naznaczony w odświętnym stylu i w poezji wpływami języka quenejskiego – pierwotnej i właściwej im mowy. Przykładami tych wpływów są tutaj: menel ‘firmament, niebiosa, obszar gwiezdny’; palan- ‘w dal’, a właściwie ‘na zewnątrz, daleko i szeroko’; le, grzecznościowa forma drugiej osoby w liczbie pojedynczej. Tłumaczenie kompletne, respektujące pełne znaczenie poszczególnych wyrazów i wszystkie związane z nimi skojarzenia, byłoby znacznie obszerniejsze. Na przykład silivren przywodzi na myśl Elfowi silmarile i sprawia, że mógłby on sobie wyobrazić gwiazdy jako ciała krystaliczne, z których wnętrza promienieje blask tajemnej mocy [w przypisie do tego fragmentu czytamy zaś: Zarówno silivren jak i silma-ril zawierają nazwę Silma, którą Fëanor nadał krystalicznej substancji, którą wymyślił i którą on tylko potrafił wytwarzać]. Również Fanuilos jest imieniem pełnym ukrytych znaczeń.
Bardzo lubię poniższy fragment. Ukazuje on elfów ze Środziemia jak pobożnych katolików naszego świata; u elfów są hymny do Elbereth i pielgrzymki do Wieżowych Wzórz, a u katolików hymny maryjne i pielgrzymki do Lourdes. Tolkien wyraża też żal, że wielu czytelników i recenzentów nie widzi tych jawnych nawiązań do religii we Władcy Pierścieni:
Jako "boską" czy raczej "anielską" osobę możemy Vardę/Elbereth opisać jako "z niebios spoglądającą w dal" (jak w wezwaniu Sama); dlatego użyto tu imiesłowu współczesnego. Zazwyczaj wyobrażano sobie Vardę i opisywano ją, jak stoi na wysokościach spoglądając w stronę Śródziemia, jak jej oczy przenikają cienie i jak nasłuchuje wołania o pomoc elfów (i ludzi), którzy znaleźli się w niebezpieczeństwie lub pogrążeni są w smutku. Frodo (tom I, str. 287) i Sam wzywają Elbereth w momentach szczególnego zagrożenia. Elfowie wyśpiewują jej hymny (jakże często pomija się te i inne nawiązania do religii we Władcy Pierścieni).
O elfach z Rivendell możemy powiedzieć, że tęsknie "spoglądają w dal". Tymczasem w hymnie użyto formy palandíriel (imiesłów uprzedni) ‘wpatrzywszy się’ [ang. having gazed afar – przyp. tłum.]. W ten sposób nawiązano do palantíra ze Wzgórz Wieżowych ("Kamienia Elendila"); patrz przypis 2 w Dodatku A, tom III, str. 406. Ten tylko spośród palantíri nastawiono tak, że spoglądać mógł jedynie na zachód, poza Morze. Po upadku Elendila Elfowie Wysokiego Rodu wzięli go z powrotem pod swoją pieczę i nigdy już ludzie nie mogli użyć tego Kamienia, nie zdołano go również uszkodzić.
Elfowie Wysokiego Rodu (ci, którzy nie zamieszkiwali w Przystaniach ani w ich okolicy) co pewien czas wędrowali ku Wzgórzom Wieżowym by spojrzeć na Eressëę (Wyspę Elfów) i na Wybrzeża Valinoru, w pobliżu których leży ta wyspa. Hymn w tomie I na stronie 315, śpiewają elfowie, którzy wrócili już z takiej pielgrzymki.
Niewątpliwie Gildor i jego towarzysze (tom I, rozdział 3), którzy najprawdopodobniej wędrowali na wschód, byli takimi właśnie elfami – żyjącymi w samym Rivendell lub w jego pobliżu, a teraz powracającymi ze Wzgórz Wieżowych po odwiedzeniu palantíra. Podczas takich wizyt elfom dane było niekiedy otrzymać wizję, wyraźną choć odległą, samej Elbereth – majestatycznej postaci w blasku świetlistej bieli, która stoi na górze Oiolosse (sind. Uilos). Dlatego też zwracano się do niej tytułując ją Fanuilos.
Spośród wielu ciekawych mitologiczno-lingwistycznych fragmentów chcę jeszcze przytoczyć ten, który wyjaśnia naturę "ciała" Valarów i mówi o elfach i ludziach jako Dzieciach Bożych (więcej na ten temat przeczytacie też w przetłumaczonej przeze mnie Naturze Śródziemia wydawnictwa Zysk i Ska:
Fanuilos. Jest to tytuł Elbereth (patrz wyżej), tłumaczony zazwyczaj jako "Śnieżnobiała" (tom
II, str. 115) – co nie oddaje właściwego sensu. Fana- to element elficki, przede wszystkim
znaczący tyle, co ‘zasłona’. Formy sindarińskiej fân, fan- używano dla opisu chmur
unoszących się niczym woal po niebie, przysłaniających słońce lub księżyc albo
spoczywających na wzgórzach.
Tymczasem w języku quenya słowo fana nabrało szczególnego znaczenia. Z racji bliskich kontaktów Elfów Wysokiego Rodu z Valarami termin ten zastosowano dla opisu "zasłon", "ciał", w których Valarowie ukazywali się oczom istot fizycznych. Valarowie sami wcielili się w te ciała. Zazwyczaj przyjmowali kształty ciał elfów (i ludzi). Przybrali te postaci gdy, po swych demiurgicznych pracach, przybyli do Ardy, "Królestwa" i w niej zamieszkali. Uczynili tak z wielkiego pragnienia i miłości do Dzieci Bożych (Erusén), dla których mieli przygotować „królestwo”. Przyszłe postacie elfów i ludzi zostały objawione Valarom, choć ci nie mieli udziału ich w obmyślaniu i stwarzaniu, ani nie znali dokładnego czasu ich pojawienia się na Ziemi. W takich fanar ukazywali się później elfom, a prezentowali się jako osoby o majestatycznej (choć nie gigantycznej) postawie, okryci w szaty wyrażające ich indywidualną naturę i funkcję w świecie. A zatem w języku quenya fana oznaczało promienistą i majestatyczną postać jednego z wielkich Valarów. W sindarinie, szczególnie tym używanym przez Elfów Wysokiego Rodu, nadano identyczny sens słowu fân (fan-) ‘chmura’. Fan-uilos zatem oznaczało ‘świetlistą (anielską) postać, wiecznie białą (jak śnieg)’.
Możemy też dzięki tej książce zrozumieć każde słowo elfickich hymnów. Oto przykład (przedruk z naszego czasopisma Simbelmyne):
Są tam też przykłady pięknej kaligrafii tengwarowej samego Profesora Tolkiena (jak na okładce omawianej książki):
A na zakończenie mojego wpisu zapraszam was na elfią pielgrzymkę do Białych Wież na Emyn Beraid (a przy okazji polecam kanał Places of Middle-earth):
piątek, 17 stycznia 2025
Ostatni gdańscy Tolkienowie | ciąg dalszy
Coraz więcej wiemy o ostatnich Tolkienach w Gdańsku. Niemcy wysiedleni z terenów oddanych po II wojnie światowej Polsce, już w Niemczech w latach 50. wypełniali specjalne karty na temat swojego pochodzenia, adresu, pokrewieństw. Cały zbiór takich kart z Gdańska i okolic jest na FamilySearch (patrz tutaj). Mój kolega Kevin po adresach doszedł do takiej oto karty (mamy też kartę na temat syna Ernsta i Friedy Tolkienów z Gdańska, Heinza Tolkiena, który zmarł w 2002 roku na.... Florydzie w USA; do dziś w ogóle o nim nie wiedziałem!). Oto karta na temat Elfriede (Friedy) Tolkien z Poggenpfuhl nr 59 w Gdańsku (dziś Żabi Krug) i jej zmarłego w gdańskim więzieniu 25 sierpnia 1945 roku męża, Ernsta (całe nazwisko: Ernst Rudolph Tolkien):
Czekam na informacje z gdańskiego IPN i Aresztu Śledczego. Dowiemy się być może, czy Ernst trafił do więzienia za po prostu bycie Niemcem w Gdańsku, czy może za jakąś nieznaną nam działalność nazistowską (daleki kuzyn Ernsta był zbrodniarzem nazistowskim z Rygi - patrz tutaj). Więcej o Ernście i jego gdańskich krewnych we wpisie na blogu (patrz tutaj).
Ostatni gdańscy Tolkienowie na moim wielkim drzewie Tolkienów na Ancestry |
Czy ci ostatni gdańscy Tolkienowie są spokrewnieni z naszym J.R.R. Tolkienem? Istnieje nikła nadzieja, albowiem ci opisani wyżej pochodzą z Sambii, a ja nie wykluczyłem pokrewieństwa XVII-wiecznych sołtysów Tolkienów z Sambii z XVII-wiecznymi sołtysami Tolkienami z Natangii (J.R.R. Tolkien wywodzi się bezpośrednio od nich). Niedługo przedstawię kilka nowych argumentów za wywodzeniem Tolkienów z Globuhnen i Krzyżborka w Natangii z wioski Dollkeim na Sambii (przeczytaj o tej teorii tutaj, a także tutaj i tutaj; z tą wioską wiąże się bogata kultura archeologiczna Dollkeim-Kovrovo, a z okolicami piękna historia tłumaczenia na pruski Katechizmu w XVI w.)!
środa, 15 stycznia 2025
Ślub u elfów
W odpowiednim czasie ogłaszano zaręczyny podczas spotkania obu zainteresowanych domów, a narzeczeni wymieniali srebrne obrączki. Według praw Eldarów po zaręczynach musiał upłynąć co najmniej rok – a często upływało i więcej – i w tym czasie zaręczyny można było zerwać, oddając publicznie obrączki, które później przetapiano – nie używano już ich podczas zaręczyn. Tak mówił przepis, lecz prawo zerwania wykorzystywano rzadko, gdyż Eldarowie w tego typu wyborach nieczęsto popełniają błąd. Nie zwodzi ich łatwo własna ich rasa, rzadko ulegają pożądaniom samego ciała, ponieważ duch ich panuje nad ciałem, a z natury są stali i niezmienni.
(...) Po zaręczynach zadaniem narzeczonych było wyznaczyć porę ślubu, po upływie co najmniej jednego roku. Wtedy podczas uczty, znów dzielonej przez dwa domy, zawierano małżeństwo. Na koniec uczty narzeczeni wstawali, a matka panny młodej i ojciec pana młodego łączyli dłonie młodych i błogosławili ich. Błogosławieństwo takie miało uroczystą formę. Nie słyszał go żaden śmiertelnik, lecz Eldarowie mówią, że Varda była powoływana na świadka ślubu przez matkę panny młodej, a Manwë przez ojca pana młodego, co więcej, wymawiano wtedy imię Eru (co przy innych okazjach czyniono rzadko). Narzeczeni przyjmowali z powrotem swe srebrne obrączki (i zachowywali je jako skarb), lecz w zamian wymieniali wąskie obrączki ze złota, noszone na palcu wskazującym prawej dłoni.
Był wśród Noldorów również zwyczaj, że matka panny młodej dawała panu młodemu w darze klejnot na łańcuszku lub na wstędze na szyję, a ojciec pana młodego ofiarowywał podobny dar pannie młodej. Prezenty wręczano czasem przed ucztą. (Zatem dar, jaki Aragorn otrzymał od Galadriel był częściowo darem weselnym i zapowiedzią późniejszego ślubu, jako że Galadriel zastępowała matkę Arwen.) Lecz wszystkie te ceremonie nie były niezbędne przy zawarciu małżeństwa, były one tylko sposobem, w jaki rodzice młodych okazywali im swą miłość, również dzięki nim związek dwojga uważano także za połączenie dwóch domów. Samo małżeństwo dokonywało się poprzez akt złączenia fizycznego – wtedy do końca zawiązywała się nierozerwalna więź. W dniach szczęścia i w czasie pokoju pominięcie przez rodzinę ślubnych ceremonii uważane było za nieobyczajne i stanowiło oznakę wzgardy, lecz w każdym czasie dwoje wolnych Eldarów mogło z własnej wolnej woli zawrzeć ważne małżeństwo bez ceremonii czy świadków (z wyjątkiem wymiany błogosławieństw i wypowiedzenia Imienia) – zawarty w ten sposób związek także był nierozerwalny. W dawnych dniach, w czasach niepokoju, w ucieczkach, w wygnaniu i w wędrówce, takie małżeństwa zawierano często.
[Z "Praw i obyczajów pośród Eldarów" w Historii Śródziemia,
tom X, czyli Pierścień Morgotha, tłumaczyła Adaneth]
sobota, 11 stycznia 2025
Arda to Ziemia, Śródziemia to Eurazja
Arda nie jest alternatywną rzeczywistością ale jest alternatywną przeszłością naszego świata. Jesteśmy na Ardzie, żyjemy w Siódmej Erze na kontynencie, który nazywa się Śródziemie, a konkretniej żyjemy na wschód od Krain Zachodu, żyjemy tam, gdzie Easterlingowie, bo jesteśmy Easterlingami, których Rohirrimowie nazywali Wendami (stang. Winedas; rekonstrukcja na bazie imienia władcy Eldacara Vinitharii < goc. *Winiþa-harjis, "ten, który walczy z Wendami/Słowianami", czyli u Tolkiena Easterlingami; więcej na ten temat tutaj).
piątek, 10 stycznia 2025
Trzy imiona, jedno znaczące nazwisko
Pomogłem ostatnio przy świetnym projekcie etymologiczno-graficznym. Kolega prowadzący profil Starkey Comics stworzył taką infografikę na temat etymologii imion i nazwiska Johna Ronalda Reuela Tolkiena. W części dotyczącej jego nazwiska oparł się o moje badania, za co jestem mu bardzo wdzięczny.
Tolkien był badaczem i znawcą wszelkich etymologii, więc taka infografika wydaje się idealnym sposobem, żeby go uhonorować. Sam Tolkien spekulował, że jego nazwisko pochodzi od niemieckiego przymiotnika tollkühn, oznaczającego "głupio-odważny; brawurowy, lekkomyślny".
Jednak znawca Tolkiena i językoznawca, Ryszard Derdziński przedstawił przekonujące argumenty wywodzące to nazwisko od nazwy pruskiej wsi Tollkeim [dziś Miedowoje w województwie królewieckim - przyp red.] Nazwa tej wsi mogła dosłownie oznaczać "wieś tłumacza", być może nazwana na cześć kogoś, kto tłumaczył [np. w kościele albo urzędzie] język staropruski na niemiecki.
Ponieważ od tego czasu zbadano drzewo genealogiczne Tolkiena, ta etymologia wydaje się znacznie bardziej prawdopodobna niż "brawurowa" sugestia Tolkiena. Etymologia "wieś tłumacza" jest również doskonale dopasowana, biorąc pod uwagę, że Tolkien sam był aktywnym tłumaczem i przedstawił historie swojego legendarium jako „tłumaczenia” fikcyjnej Czerwonej Księgi Marchii Zachodniej, którą w świecie przedstawionym we Władcy Pierścieni przetłumaczono na angielski z języka westron.