piątek, 14 czerwca 2024

Michael Tolkien, syn mniej znany

Warren Lewis recalled a gathering with "Tollers [= Tolkien]
very confidential and 'in the know' about the details
of the Communist plot"

(H. Ordway, Tolkien's Modern Reading, p. 18)

Michael Tolkien, drugi syn państwa Tolkienów, jest mniej eksponowany, mniej znamy listów ojca do tego syna, niewiele się pisze o zgodności poglądów Profesora i Michaela. Trudno nawet znaleźć jego zdjęcie! Przyczyna jest dla mnie oczywista - Michael Tolkien miał bardzo katolickie, prawicowe, antymodernistyczne i antykomunistyczne poglądy. Jest refleksem, odzwierciedleniem tej strony Profesora, której dziś nie chce się za bardzo pokazywać dzisiejszemu światu. Czy pamiętamy, że Profesor Tolkien wspierał w czasie wojny domowej w Hiszpanii Generała Franco? (tutaj przeczytasz o tym więcej). Podobne poglądy na ekspansję komunizmu i ateizmu miał Michael...

Michael Tolkien z ojcem - z książki
"Tolkien - Maker of Middle-earth"

Wszystkie jego imiona to Michael Hilary Reuel Tolkien (ur. 22 października 1920 r. - zm. 27 lutego 1984 r.). W domu nazywano go Mick. To dla niego ociec napisał Łazikantego (ang. Roverandom) jako pocieszenie po utracie psa-zabawki. Tom Bombadil to pierwotnie lalka Michaela. Mick miał - podobnie jak ojciec - powtarzający się sen o nadciągającej wielkiej fali (patrz tutaj). Drugi syn, podobnie jak bracia, uczęszczał do Dragon School ("Smoczej Szkoły") w Oksfordzie i do Szkoły Oratorium w Caversham (Berkshire). W 1939 roku zgłosił się na ochotnika do armii, ale oddelegowano go, by ukończył pierwszy rok studiów historycznych w Trinity College w Oksfordzie. Podczas Bitwy o Wielką Brytanię w 1940 r. służył w artylerii przeciwlotniczej w Uxbridge. Za swoje wojenne czyny otrzymał Medal św. Jerzego. Zraniony, poznał Walijkę, pielęgniarkę Joan Griffiths (1916-1982), z którą postanowił wziąć katolicki ślub w 1941 r. Wtedy to ojciec napisał do niego długi list na temat relacji damsko-męskich (mam go na blogu - tutaj). Służył w Armii Brytyjskiej do 1943. Poważnie pokiereszowany przez przeżycia wojenne ukończył jednak studia w 1945 r. Z żoną Joan miał troje dzieci: syna Michaela (z którym koresponduję) oraz córki Joannę i Judith. Po wojnie Michael był nauczycielem w Dragon School, a potem przez dziewięć lat w Szkole Oratorium - uczył angielskiego, historii i kultury klasycznej. Pod koniec kariery wykładowcy nauczał w katolickiej, jezuickiej szkole Stonyhurst College. Przeszedł na emeryturę w 1976 r. 

Joan Tolkien zmarła w 1982 r., a Michael Tolkien w 1984. Pochowani są razem przy klasztorze franciszkańskim św. Dawida w Pentasaph k. Holywell w Walii. Wnukiem Michaela i Joan jest Royd Tolkien (pierwotnie Baker), aktor, który grał w adaptacjach tolkienowskich Petera Jacksona.

Michael bardzo interesował się polityką, był blisko związany z Britons Society, miał własnoręcznie podpisane kopie wydawanych przez nich książek, np. Światową rewolucję iluminatów Nesty Webster. Z korespondencji wynika, że ​miał on być spadkobiercą prawicowej Britons Library. Korespondował także z A.K. Chestertonem wydawcą prawicowego pisma Candour (krąży niepotwierdzona plotka, że czasopismo to subskrybował też sam Profesor Tolkien - zobacz tutaj i tutaj) i założycielem League of Empire Loyalist. Dziś takie poglądy nazywa się alt-right. Ale po co o tym mówić? To niedobra jest.

Angielskie i polskie wydanie książki, którą czytał M. Tolkien

Michael miał bardzo bogatą bibliotekę. Czasem na aukcje trafiają jego książki podpisane w charakterystyczny sposób. Są to często bardzo "prawicowe" dzieła. Michael pisał też krytycznie o brytyjskiej polityce (jego poglądy na temat Partii Pracy są doskonale zbieżne z poglądami ojca - tutaj znajdziecie list M. Tolkiena do Catholic Herald na temat labourzystów; niżej podaję fragmenty tego tekstu).

Ale warto zmienić temat, bo chcę pokazać, jak głęboka wieź łączyła JRRT i MHRT. Michael przekazał nam piękne i mądre słowa na temat swojego ojca. Wspominał na przykład, że jego ojciec »posiadł zdolność, rzadką u ojców obdarzonych szczególnym talentem, a może w ogóle rzadką, łączenia bycia ojcem i bycia przyjacielem.« Tolkien był "jedynym dorosłym", który całkiem na poważnie brał dziecięce komentarze i pytania Michaela.

Daniel Grotta w Tolkienie, twórcy Środziemia (s. 168) podał trafną uwagę Michaela na temat popularności dzieł Profesora:  

"Jednak być może najcelniejsza opinia na temat popularności Władcy Pierścieni pochodzi z ust syna J.R.R. Tolkiena, Michaela, do którego ojciec napisał kiedyś: „Jesteś jednym z niewielu ludzi, którzy naprawdę wiedzą, o czym jest Władca Pierścieni". „Dla mnie przynajmniej — mówi Michael Tolkien — nie ma nic tajemniczego w skali i zasięgu popularności dzieł mojego ojca. Geniusz jego talentu odpowiedział po prostu na wezwanie wszystkich ludzi zmęczonych brzydotą, szybkością, tandetnymi wartościami i oszukanymi filozofiami, jakie podano im zastępstwie piękna, poczucia tajemnicy, ekscytacji, przygody, bohaterstwa i radości, bez których dusza ludzka zaczyna marnieć i obumierać".

Warto przeczytać artykuł Michaela Tolkiena o ojcu (Sunday Telegraph z 1973 r., "J.R.R. Tolkien - mój tato-czarodziej"):

_____________________________

Jako ciekawostkę przełożyłem na polski fragment listu Michaela Tolkiena do pisma Catholic Herald z 1948 roku ("Laburzyści i Rosja"): 

"(...) Europa stoi w obliczu największego zagrożenia od czasu, gdy w 1683 r. ostatnią wielką inwazję turecką zmiażdżyła polska kawaleria Jana Sobieskiego u bram Wiednia. Jednak teraz, w godzinie niebezpieczeństwa prosi się nas, abyśmy pokładali wiarę w zbankrutowaną i oszukańczą filozofię oraz powierzyli swój los bandzie drugorzędnych kandydatów do politycznego chlewa.

Pradawne bastiony chrześcijaństwa są w rękach niewiernych. Opanowali je, bo zadziałało bezsensowne szaleństwo ludzi wyznających tę samą błędną wiarę w „demokrację”, którą dzielą dziś ci, w których teraz mamy pokładać zaufanie.

Zdradzenie Polski, o czym musiał wówczas wiedzieć każdy inteligentny znawca historii Europy, oznaczała po prostu otwarcie śluz dla odwiecznego zagrożenia dla chrześcijaństwa ze Wschodu. Chrześcijaństwo zostało zdradzone od wewnątrz i teraz wzywa się nas, abyśmy zaufali naszym zdrajcom, abyśmy zaufali słabym, egocentrycznym politykom, którzy wydali przepustkę wrogom Krzyża. (...) 

Niemniej jednak to właśnie takimi głupimi obietnicami nasi obecni władcy oszukali zawsze naiwne masy i w ten sposób przejęli władzę. Na ich czele stoi pan, który udzielił błogosławieństwa tym, którzy chcieli ustanowić komunistyczną tyranię w Hiszpanii.

(...) Czy możemy mieć nadzieję na znalezienie nowego Sobieskiego, Karola Młota, Piłsudskiego czy Jana Hunyadego w szeregach strażników naszego czasu lub wiarę polityczną dorównującą wierze naszych wrogów, w zwiotczałej filozofii naszego świata? U dziecka reformacji protestanckiej i rodzica komunizmu?

MICHAEL H. R. TOLKIEN.

Szkoła Oratorium, Woodcote

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz