środa, 17 kwietnia 2019

Notre Dame de Paris (15-16.04.2019)
ks. Paweł Sobierajski

Mój serdeczny Przyjaciel i duszpasterz, ksiądz Paweł Sobierajski, bardzo przeżył (jak my wszyscy) pożar katedry Notre-Dame w Paryżu. Napisał z tej okazji tę poetycką elegię. Poprosiłem ks. Pawła, żeby zgodził się na publikację jego wiersza na moim blogu. Zgodził się. Przeczytajcie i napiszcie, co o nim myślicie...

Gotycka Pani, przed wieki wzniesiona,
Coś pod paryskim zamieszkała niebem,
o tobie piszę, bądźże pozdrowiona,
Dziś, gdy świat cały opłakuje ciebie.

Kiedyś, gdy żądny przecudownych wrażeń
Stąpałem cicho połacią twej nawy,
Tyś mnie urzekła bogactwem wydarzeń,
Które Ci przeżyć kazał Pan łaskawy.

Ozdobna blaskiem świateł witrażowych
W rozety strojna i dumna wieżami,
Zawsze ciekawa lat dawnych i nowych
Na życia szlaku byłaś z pielgrzymami.

Patrzyłaś, piękna, w toń pobliskiej rzeki,
Widząc w jej nurtach powolny bieg czasu,
Jak dni i nocy przemijają wieki,
Trwałaś wśród nieszczęść wojennych hałasów.

Gdy na twym szczycie wśród dymu tumanów
Zaczęły strzelać płomienie na niebie,
Bezradna wobec pożaru bałwanów
Wierzyłaś w naród, że ocali ciebie.

Przyszli, ruszyli do boju z ochotą,
By skarb odwieczny od śmierci ocalić.
Ciebie, coś bardziej kosztowna niż złoto,
Mieli porzucić, zapomnieć, dać spalić?

Smutna Sekwana w godzinę twej męki,
Tak bardzo chciała ci nieść ocalenie,
Ale zastygła pośród fal udręki,
Modląc się z szumem o twe wybawienie.

Gdzie się pradawne podziały patrony
I ojce, które wznosiły twe progi…
Z rozpaczą niebian opuściwszy trony
Pod Wszechmocnego rzuciły się nogi.

Masz w nich obrońców twej dawnej świetności,
Twego splendoru,  zachwytu, uroku…
Jeszcze powstaniesz w swej okazałości
I wróci do twych świętych murów pokój.

Czemuż cię, pani, dotknęła ta siła,
Która cię miała obrócić w popioły?
Komuś się, biedna, sobą naraziła,
Że cię pochłonąć dziś miały żywioły?

Rzesza skupiona na miasta alei,
Co w niebo śpiewa modlitwę serdeczną,
Czyni to pełna wiary i nadziei,
Że w Bogu znajdzie pomoc ostateczną  

Lud z różańcami stojący dokoła,
Który cię widział jak żagiew płonącą,
Żąda wyjaśnień i „Dlaczego?” – woła
A może lepiej by zapytał: „Po co?”

Czy Ci się spieszyć zachciało w przestworza
Na rezurekcję najbliższą, na Święta?
Czy Cię wołała ta Opatrzność Boża
Co poprzez wieki o Tobie pamięta?

Czyżby niebianom brakło katedralnych
Twych łuków, piękna, blasku i urody,
Że w twoich nawach cudownych, sakralnych
Chcieli urządzić dla Baranka gody?

A może tobie się tłumy znudziły
Co tylko żądne twojego uroku
Idą, niepomne że w tobie Bóg miły,
Ma wielkanocny dla spragnionych pokój…

Gdybyś odeszła z paryskiej Golgoty
I opuściła stoliczne ostępy,
Wiesz, jak by wściekłe zawyły istoty,
Jakie by wówczas szalały zastępy?

Więc nie porzucaj ni ziemi ni słońca
Które cię teraz suszy promieniami…
Mów swym szkieletem – „Mój Bóg nie ma końca!
On świat ocali przed zła pożarami”.

A gdy cię będą podnosić, omdlałą,
Gdy cię wydźwigną z popiołu zwaliska,
Niech się napełnią twe mury tą Chwałą,
Która z Pańskiego Wieczernika tryska.

Teraz, gdy Piotry i Judasze spieszą
Aby się zaprzeć, sprzedać  swego Pana,
Ty jedna wytrwaj razem w wiernych rzeszą,
W rodzinę złącz nas, o niepokonana!

Jeszcze Cię znowu poświęcą ze łzami,
rozświetlą blaskiem, napełnią muzyką
I jako dawniej, ucieszysz się nami
Zjednoczonymi by nie iść donikąd.

Gdy się rozdzwonią na nowo twe dzwony,
Śpiewając Bogu radosne „Hosanna”,
Niechaj ubrana w złote medaliony
Zamieszka w tobie znów Najświętsza Panna.  

Kiedy organów twych popłyną dźwięki
I gdy się wzniosą do nieba, w przestworza,
Niech da ci odczuć łaskawość swej ręki
Pani Paryża, Święta Matka Boża!

Niech cię otoczy płaszczem swej opieki,
boś od stuleci ocalała wiarę…
Niechaj zachowa twe piękno na wieki
I wielką przyjmie twych cierpień ofiarę.

Dziś żal mi ciebie, rozdarta, zraniona…
Aleś ustrzegła Koronę Cierniową!
Więc i ja wierzę, żeś niezwyciężona
Że znowu będziesz opoką duchową.

Wrócę do ciebie i jak pierwej skrycie,
Gdy stanę w sercu twym tuż obok Krzyża,
chcę, jako dawniej poczuć Boże Życie,
Co wciąż króluje na zgliszczach Paryża.

Niech cię na straty nie piszą dzienniki,
które już mówią o nowej twej roli!
Pozostań sobą, jak chcą twe kroniki,
Taką cię chcemy! Pan taką Cię woli!

Niech się więc sprawdzą dumne zapowiedzi,
Że cię odnowić zdołamy w pięć laty.
Dla zjednoczenia stroskanej gawiedzi
Przyjmij jej pomoc, perły i dukaty.

Ale przypomnij, coś zawsze mówiła
Do Europy, Świata, do Paryża!
Tylko ta troska będzie tobie miła,
Która przez ciebie do Boga nas zbliża.

A może trzeba było twojej łuny,
Twego nieszczęścia i twojej gehenny,
By w nas trafiając, sromotne pioruny
Dały zobaczyć nasz padół mizerny.

Co wszystko znaczy i czym ta potęga,
Którą się mieni ludzki rozum snadnie.
Myślał, że sobą Boskich planów sięga.
Im bardziej pyszny, tym szybciej upadnie!

Gdy się już wzniesiesz i otrząśniesz z męki
Co na cię spadła tuż przed paschą Pana,
Łatwiej nam będzie dźwigać te udręki,
Co od upadłych duchów ciążą na nas.

Wiem, że powstaniesz! Twa sława nie minie!
Z Boskiej potęgi tkany twój fundament!
Niechże w nas wiara nigdy nie zaginie,
I trwa w twym ludzie aż na wieki. Amen
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz