czwartek, 30 października 2025

Genealogical connection between me and Professor Tolkien!

Eglerio! According to Geni.com J.R.R. Tolkien is my second cousin once removed's husband's fourth great uncle's wife's sister's husband's third cousin thrice removed's husband's aunt's great nephew! Hobbits would appreciate this. It sounds like something from the Yellowskin* by Peregrin Took!

Souce: Geni.com [click and enlarge]

My American cousin, Ann Lyznicki, and I share genes through our common Koptyński family of Hussakow (my great-grandmother's family). Thanks to her marriage to Donald Edmund Klein of Harvey, Illinois, my family tree includes a multitude of WASP families, German families, and even mega-aristocratic families. Thanks to this link, I have a genealogical connection to J.R.R. Tolkien, C.S. Lewis, the Brothers Grimm, and even Albert Hohenzollern or Elizabeth II.

_______________
Yellowskin or the Year-book of Tuckborough was the oldest of the Hobbit chronicle books, said to contain entries dating back some 900 years before the War of the Ring (since about T.A. 2000) [Tolkien Gateway]

 

środa, 29 października 2025

Tolkien po kądzieli a sprawa worka na pudding

Pudding śliwkowy w puddingowym worku

Tolkien tego nie wiedział, ale wy za chwilę się dowiecie. Próbuję znaleźć najwcześniejsze i możliwe do odnalezienia w zapisach archiwalnych przodkinie J.R.R. Tolkiena, jego matrylinearne krewne (w języku genealogii genetycznej jego przodkinie po linii mitochondrialnego DNA [mtDNA], którego w wypadku Profesora nie znamy). Na razie odtworzyłem taki ciąg (podaję nazwiska panieńskie):

Mabel Tolkien (1870-1904) < Emily Jane Sparrow (1838-1914) < Marianna Stockley (1818-1883) < Hannah Bonham (1795-? Po drugim mężu Platt)

Z oksfordzkich ksiąg parafialnych (źródło: Ancestry.com)

I przy ostatniej pramatce pojawia się pewien niezwykły hobbicki, bagginsowski motyw. Czy pamiętacie, że w Londynie, w parafii wczesnych Tolkienów, czyli w kościele St James's (św. Jakuba) w Clerkenwell w kondyńskiej dzielnicy Islington znalazłem... Bagginsów? Jeżeli nie, to zajrzyjcie tutaj. Teraz znalazłem nazwę ulicy, która wiąże się z etymologią tolkienowskiej nazwy Bag End oraz nazwiska Bagginsów. Otóż 20 czerwca 1830 roku w Oksfordzie prapradziadkowie Profesora Tolkiena (o których zapewne nie miał pojęcia), wytwórca świec łojowych, John Stockley i jego żona Hannah (z domu Bonham) chrzcili swoją 14-letnią córkę Mary Anne Elizabeth (czyli prababcię Tolkiena, którą znamy z genealogii jako Mariannę Stockley, żonę pradziadka Tolkiena, Jamesa Sparrowa). A wiecie, przy jakiej ulicy mieszkali państwo Stockley w Oksfordzie? Była to uliczka Pudding Bag Lane (dziś nazywa się Gloucester Street — znajduje się w samym centrum miasta).

Nazwa Pudding Bag Lane (spotykana w różnych miejscach w Anglii, np. w Ashby-de-la-Zouch, Thame czy Newark) ma ciekawą etymologię — i wcale nie chodzi o pudding jako deser!

Słowo pudding bag w dawnym angielskim oznaczało „ślepą uliczkę” (czyli cul-de-sac). Dlaczego?

  • W średniowieczu pudding bag dosłownie znaczyło worek na pudding — materiałowy worek, w którym gotowano puddingi (np. yorkshire pudding czy suet pudding).
  • Uliczka, która nie ma przelotu i kończy się ślepo, przypominała taki właśnie worek z jednym wejściem i zamkniętym końcem.
  • Stąd nazwa Pudding Bag Lane = „ulica w kształcie worka (ślepa uliczka)”. Z czasem, nawet gdy znaczenie idiomu pudding bag wyszło z użycia. 

Zdjęcie z blogu, gdzie znajdziecie przepis na świąteczny pudding (tutaj)

A jaka jest najsłynniejsza ślepa uliczka w opus magnum J.R.R. Tolkiena? Oczywiście, chodzi o Bag End!

Oto jak Tolkien wyjaśnia znaczenie tej nazwy w swoim przewodniku po nazwach miejscowych we Władcy Pierścieni (pisałem o tym przewodniku w poprzednim wpisie):

"(sc. the end of a 'bag' or 'pudding bag' = cul-de-sac), the local name for Bilbo's house. (It was the local name for my aunt's farm in Worcestershire, which was at the end of a lane leading to it and no further.)"

Czyli po polsku: 

"dno 'worka', a dokładniej 'worka na pudding' = cul-de-sac), lokalna nazwa siedziby Bilba (a była to też nazwa farmy mojej ciotki w hrabstwie Worcester, która znajdowała się na końcu ścieżki, która nie prowadziła już nigdzie indziej)" 

Wspomniana ciotka to siostra mamy Profesora, Jane Neave. Jej farma w Dormston rzeczywiście nazywana była Bag End. To nazwa z tej samej grupy co Pudding Bag Lane. Nazwisko Bagginsów nazwiązuje do dialektalnego słowa bagging z Yorkshire, które oznaczało podjadanie między posiłkami. Sam plum pudding jest wzmiankowany w książeczce Przygody Toma Bombadila, którą Tolkien zadedykował cioci z Bag End.

Zwróćmy uwagę na rysunek J.R.R. Tolkiena z uliczką, która dobiega do siedziby Bagginsów i nigdzie indziej. To ślepa uliczka, dokładnie tak, jak gdańska Letzte Gasse, przy której mieszkali przodkowie J.R.R. Tolkiena (zobacz szczególnie tutaj):


Bagginsowie z Londynu, Bag Lane z Oksfordu i ślepa uliczka Letzte Gasse gdańskich Tolkienów to oczywiście zbiegi okoliczności. Ale czy są przypadki w Śródziemiu?

________________________

DODATEK KULINARNY

Tradycyjny plum pudding (czyli Christmas pudding) przygotowuje się z dużym wyprzedzeniem przed Bożym Narodzeniem — najlepiej na 4-6 tygodni przed świętami, a nawet wcześniej. 

Dlaczego tak wcześnie? Bo pudding dojrzewa — jego smak i aromat rozwijają się z czasem. W tym okresie przechowuje się go w chłodnym miejscu i od czasu do czasu "karmi" alkoholem (najczęściej brandy, rumem lub whisky), by był wilgotny i aromatyczny. W Wielkiej Brytanii plum pudding przygotowuje się w tzw. Stir-up Sunday, czyli w ostatnią niedzielę przed Adwentem (zazwyczaj przypada pod koniec listopada). W 2025 roku będzie to 23 listopada.

👉 Jeśli więc chcesz mieć idealnie dojrzały pudding na Boże Narodzenie, najlepiej przygotować go około końca listopada lub na początku grudnia. Popatrzcie, jak Jamie Oliver przygotowuje swój plum pudding:


niedziela, 19 października 2025

Jak według Tolkiena należało przetłumaczyć na polski "Władcę Pierścieni"?

Maria Skibniewska, okładka pierwszego wydania WP i świetna biografia M. Skibniewskiej autorstwa Krzysztofa Umińskiego (kolaż: serwis Lubimy Czytać)


Jak polski tłumacz powinien postąpić z przekładem na polski Władcy Pierścieni? Czy powinien tłumaczyć imiona, nazwiska i nazwy miejscowe w tej niezwykłej książce? Odpowiedzi udzielił sam J.R.R. Tolkien w liście do swojego wydawcy. Odniósł się do tłumaczenia Marii Skibniewskiej, którą opisał tak: "Nie wszyscy są tak skromni i pokorni jak ta pani z Polski". Warto wiedzieć, że jego korespondencja z Marią Skibniewską wyglądała tak, że Skibniewska wysyłała zapytania poprzez polskiego wydawcę do wydawcy angielskiego, a on przesyłał jej pytania Tolkienowi. Tak samo było w drugim kierunku. Dlatego listów Tolkiena do Skibniewskiej nigdy nie było w Polsce. Dotarły do niej zapewne wyjaśnienia od pani Aliny Dadlez. Oto wyjaśnienie Tolkiena — jasne i konkretne — do tej właśnie redaktorki z wydawnictwa Allen & Unwin (jest to odpowiedź na list Skibniewskiej przekazany Tolkienowi 1 lipca 1959 roku). Przedstawiam mało znany fragment listu Tolkiena, który znajdziemy tylko w The J.R.R. Tolkien Companion and Guide (cz. Chronology, s. 573):

Spróbuję odpowiedzieć pani Skibniewskiej tak szybko, jak to możliwe. Prawidłowa odpowiedź będzie oczywiście wymagała szkicu ogólnej metody, którą będzie musiała zastosować (jeśli się zgodzi), a to będzie wymagało pewnych przemyśleń. Chociaż myślałem już o trudnościach związanych z tłumaczeniem imion i nazw na język zupełnie obcy angielskiemu, co stanowi zupełnie inną sytuację niż ta przedstawiona w tłumaczeniu niderlandzkim. [...] 

Niżej list kierowany do Skibniewskiej z 11 września 1959 (znany ze zbioru listów, który niedługo doczeka się w Polsce rozszerzonego wydania!):

Przykro mi, że z powodu kłopotów domowych i zamętu nie odpowiedziałem na list pani Skibniewskiej. 

Nie jestem w stanie sporządzić dla niej szczegółowych wskazówek […]. Powinna kierować się ogólną zasadą, by jak najmniej tłumaczyć czy zmieniać nazwy. Jak sama zauważa, jest to angielska książka i jej angielskość nie powinna ulec zatarciu. To, że hobbici mówili dawnym własnym językiem, jest oczywiście pseudohistorycznym twierdzeniem wymuszonym przez charakter opowieści. Mógłbym dostarczyć lub wymyślić oryginalne hobbickie formy wszystkich imion pojawiających się po angielsku, jak Baggins czy Shire, ale byłoby to zupełnie bezsensowne. Moim zdaniem, nazwiska osób powinny zostać nietknięte. Wolałbym także nie ruszać nazw miejscowych, łącznie z Shire. Sądzę, że najwłaściwszym wyjściem byłoby dołączenie na końcu książki listy nazw mających jakieś znaczenie po angielsku z wyjaśnieniami po polsku.

Inne podejście miał Tolkien do tłumaczeń na języki pokrewne językowi angielskiemu, czyli na języki germańskie. W tekście Guide to the Names in "The Lord of the Rings" (inaczej Nomenclature) Profesor wyjaśnia, jakie znaczenie mają poszczególne imiona, nazwy i terminy, a także podaje propozycje ich przekładu na niemiecki czy niderlandzki. Tekst ten został napisany przez Tolkiena po tym, jak ukazały się przekłady Władcy na niderlandzki i szwedzki. Warto dodać, że za życia Tolkiena ukazało się tylko jedno tłumaczenie jego książki na język słowiański. Wszystko dzięki przyjacielowi, profesorowi Przemysławowi Mroczkowskiemu (który znał Marię Skibniewską — czytaj o Mroczkowskim tutaj).

Wniosek — polski tłumacz powinien unikać przekładu imion i nazw, zaś wyjaśnienia znaczeń imion, nazw i terminów z Władcy Pierścieni powinny posłużyć polskiemu tłumaczowi do stworzenia swoistego słownika na końcu jego tłumaczenia. W Polsce ukazał się taki słownik (połączony z wyczerpującym indeksem) na końcu Władcy Pierścieni wydawnictwa Amber. Przygotowałem ten słowniko-indeks na prośbę wydawnictwa i jestem z niego bardzo dumny. Czyli punkt dla Amberu, punkt dla Marii Skibniewskiej (która w zasadzie w większości wypadków posłuchała rady J.R.R. Tolkiena) i niestety minus dla Jerzego Łozińskiego, ojca Bagosza z Bagoszna we Włości, który udał się do Tajaru z Łazikiem...

Przykłady haseł z mojego indekso-słownika (Władca Pierścieni, Amber)

[Jako tłumacz jestem szczególnie dumny z przekładu wszystkich "Dodatków" (A-F) we Władcy Pierścieni Wydawnictwa Amber. Jak napisałem wyżej, stworzyłem też dla tamtego rzadkiego dziś w kolekcjach wydania "Indeks", który jest o tyle ciekawszy od oryginalnego angielskiego, że przedstawia etymologię każdej nazwy i imienia. Znaczenie każdej z nazw Tolkiena (np. z języków sindarińskiego albo z quenyi) podałem za przewodnikiem dla tłumaczy, opisaną wyżej pracą samego Tolkiena i za pracą An Introduction to Elvish Jima Allana.]
 

poniedziałek, 6 października 2025

Tolkien jako prorok naszych czasów...


Tolkien jako prorok naszych czasów! Oto jakże aktualny list Profesora z 1956 roku (przewidział w zasadzie woke, fanatyczne demonstracje, obalanie dawnego porządku, a nawet atmosferę panujacą dziś w Tolkien Society...): 

"Jestem naprawdę zaniepokojony histerią w tym kraju. To może być preludium do rządów motłochu! Pół Oksfordu wpada w szał wrzasków – o Suez, nie o Węgry! Co zrobimy, kiedy oszaleją "klerkowie"? Mówi się, że bogowie najpierw doprowadzają do szaleństwa tych, których chcą zniszczyć. Uzbrojony „pacyfizm”, niszczący pojazdy niewinnych obywateli, najwyraźniej w stanie wzburzenia mającym na celu odwołanie premiera, który już otrzymał konstytucyjne (większością 69 głosów) wotum zaufania od „demokratycznie wybranego” parlamentu. Wykładowcy krzyczący „faszysta”, przy wysokim stole, na kolegów, którzy łagodnym głosem ośmielają się z nimi nie zgadzać. Ileż zgnilizny i smrodu pozostawia po sobie liberalizm wyzbyty religii! Obawiam się, że mój niepokój nie jest pozbawiony aspektu dotkliwie egoistycznego. Rząd socjalistyczny z pewnością doprowadzi mnie do nędzy na emeryturze! Ponieważ socjalistyczne ustawodawstwo pozbawi mnie prawdopodobnie ¾ owoców mojej pracy, a moje „tantiemy” czekają tylko w banku, aż przyjdą poborcy podatkowi i je zabiorą. Czy zastanawiasz się, czy ktokolwiek, kto będzie mógł, wydostanie się z tej wyspy? Chociaż wkrótce nie będzie dokąd się wynieść, by uciec przed rosnącą falą „orkowości”.

Tłumaczenie moje. Grafika: David Engels