Wczoraj dzięki śledzeniu wpisów Błażeja Strzelczyka z Tygodnika Powszechnego, dzięki jego wpisowi fejsbukowemu o "Modlitwie serca" natrafiłem na ten niezwykły utwór Björk:
Lubię Björk i jej oryginalną muzykę. Ale nie spodziewałem się, że usłyszę tę islandzką gwiazdę śpiewającą:
Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznikiem.
O samej "Modlitwie serca" (czy też "Modlitwie Chrystusowej") przeczytać można w wielu miejscach. Ja sam lubię opis z angielskiej Wikipedii (tutaj). Znany angielski kompozytor, John Tavener, napisał dla Björk, specjalnie na jej głos, ten niezwykły piętnastominutowy utwór - Björk śpiewa tam po grecku, po koptyjsku i po angielsku. "The Prayer of the Heart" miał premierę w 2004. Tavenera zainspirował - jak to ujął - "dziki, nieujarzmiony głos" wokalistki.
Czy znacie inne utwory wokalistów, których na co dzień nie łączymy z chrześcijaństwem, którzy nagrali coś, co może być dla chrześcijanina inspirujące?
Myślę, że takiej muzyki jest na kopy ale rzadko kiedy będzie to śpiew liturgiczny w wykonaniu rockowców, jak w przypadku Bjork. To raczej ciekawostka, wisienka :-)
OdpowiedzUsuńNatomiast inspirująca może być 1/ muzyka o przesłaniu afirmacyjnym, w style, że z dołu da się wyjść a zza szarego syfu zabłyśnie w końcu słońce. Np. "Don't give up" Gabriela i Bush przychodzi mi na myśl, albo stare płyty Talk Talk; 2/ muzyka zdehumanizowana albo skrajnie melancholijna, tu mamy do czynienia z konfrontacją z zupełnie innym spojrzeniem na świat, takie, mówiąc językiem biblijnym "próbowanie srebra w ogniu" też jest bardzo potrzebne.
Pozdrawiam.
Znamy takie coś...
OdpowiedzUsuńQueen - Jesus https://www.youtube.com/watch?v=z0J_kuTib1w
Mój dawny podręcznik do religii brał Freddy`ego za satanistę (był zaratusztrianinem), a ta piosenka bardzo mnie zdziwiła. Dlaczego człowiek innej religii śpiewa o Jezusie?
Pamiętam, że w jego biografii przeczytałem, jakoby miał przed śmiercią zostać chrześcijaninem, ale ile w tym prawdy?
Pozdrawiam
KacperP