wtorek, 26 grudnia 2023

Brzoza to Tolkienowy totem

[Jest to uzupełniony tekst z 2010 z serwisu Elendilion]

Brzoza według Binga

Brzoza. Iluż to poetów sławiło jej skromność, jasność, czystą biel kory... To piękne drzewo współtworzy krajobraz północnej Eurazji. Mówisz brzoza i myślisz o rosyjskich берёзах*, które sławiono w niejednej dumce czy bylinie albo w wyobraźni widzisz béržas rosnącą pośród litewskich jezior, berse w pruskich pustaciach, bjǫrk pośród gór średniowiecznej Norwegii**. Srebrne i smukłe drzewa są wdzięcznym tematem poezji. Na przykład Leopold Staff w Dziewiczych brzozach pisał tak:

Dziewicze brzozy, srebrne korą,
Liść sieją złoty w szmaragd traw.
Przez sieć gałęzi modrą morą
Prześwieca nieba skłon i staw.
Pogodą rana lśni polana.
Cisza opieszcza smukłość drew,
Dygotem liści rozszeptana.
Źdźbła trawy kłoni lekki wiew.
Tak cicho jest i słodko wszędy
I tak przedziwny wkoło świat,
Jakbyś przed chwilą przeszła tędy
Musnąwszy trawy skrajem szat.

We wspomnianiach C. S. Kilby'ego, w jego książce Tolkien and the Silmarillion na stronie 21 znajdziemy taki fragment:

"Looking out of his window at a birch in the front yard, he [Tolkien] declared it to be his totem tree".
 
"Spoglądając przez okno na brzozę na podwórzu przed domem, [Tolkien] oświadczył, że jest to jego drzewo totemiczne".

Tymczasem w poetyckim dorobku J.R.R. Tolkiena, w tej mniej znanej jego twórczości spoza Śródziemia, znajdziemy wiersz w języku gockim, który nosi tytuł Bagme bloma, 'Kwiat drzew'. Owym kwieciem pośród wszystkich drzew ma być nasza brzezina, srebrna, smukła baírka (czytaj berka). Wiersz powstał  jako zabawa językowa - zabawa w skojarzenia. Stało się to zapewne w latach 30., gdy Tolkien pracował jako wykładowca w Leeds. Utwór jest częścią zbioru wierszy Tolkiena i jego kolegi, E. V. Gordona, który znamy jako Songs for the Philologists ('Pieśni dla filologów'). Znajduje się tam aż trzynaście wierszy Tolkiena, które mogą być śpiewane do tradycyjnych angielskich melodii. Tomik został wydany bez zgody autorów (Gordona i Tolkiena) w roku 1936 przez  byłego studenta Uniwersytetu Leeds, A. H. Smitha. Tom Shippey w Drodze do Śródziemia przytacza opinię Christophera Tolkiena, że wiersz ma szczególne znaczenie metaforyczne, a tytułowa brzoza za sprawą nagłosowej spółgłoski B (odpowiednika anglosaksońskiego runicznego znaku  /b/ bearc 'brzoza') symbolizuje nauczanie języka angielskiego oparte przede wszystkim na filologii (w Leeds tzw. schemat nauczania 'B'), a nie literaturoznawstwie (tamże schemat nauczania 'A'). W innym wierszu - tym razem napisanym po staroangielsku - noszącym tytuł Ēadig bēo þu, Tolkien pisze "niech żyje nam Brzoza i jej ród" (brzoza to tu Beorc). Przeciwstawiony brzozie Āc 'dąb' (symbolizujący nauczanie odrzucające lingwistykę) "wpadnie w ogień, tracąc radość, życie i liście". Spójrzmy na wiersz Bagme bloma.

J.R.R. Tolkien
BAGME BLOMA

'Kwiat drzew'


Brunaim bairiþ bairka bogum
laubans liubans liudandei,
gilwagroni, glitmunjandei,
bagme bloma, blauandei,
fagrafahsa, liþulinþi,
fraujinondei fairguni.

Wopjand windos, wagjand lindos,
lutiþ limam laikandei;
slaihta, raihta, hweitarinda,
razda rodeiþ reirandei,
bandwa bairhta, runa goda,
þiuda meina þiuþjandei.

Andanahti milhmam neipiþ,
liuhteiþ liuhmam lauhmuni;
laubos liubai fliugand
lausai, tulgus, triggwa, standandei.
Bairka baza beidiþ blaika
fraujinondei fairguni.

* * *

Brzoza nosi piękne liście
na lśniących gałęziach,
jest bladozielona i migocąca,
kwiat wszystkich drzew kwitnących,
o jasnych włosach i smukłych członkach,
władczyni góry.

Wiatr woła, potrząsa nią lekko,
a ona żartem nisko pochyla gałęzie;
gładka, prosta i o białej korze,
drżąc, przemawia w swoim języku,
jasne godło, dobra tajemnica,
błogosławieństwo mojego ludu.

Wieczór robi się ciemny od chmur,
błyska błyskawica;
delikatne liście lecą wolne,
ale wytrwała i wierna biała brzoza
stoi naga i czeka,
władając górą.

(tłum. z języka ang. - Joanna Kokot [w:] Droga do Śródziemia, str. 380)

Załóżmy, że ten gocki wiersz aliteracyjny mógłby powstać naprawdę pośród starożytnych Gotów w ich praojczyźnie, w legendarnej Gothiskandza. Dzisiejsi archeologowie i historycy najczęściej umieszczają ją na naszym Pomorzu i w dolinie dolnej Wisły, na obszarze archeologicznej kultury wielbarskiej (patrz np. A. Kokowski, Goci. Od Skandzy do Campi Gothorum, Wydawnictwo TRIO, W-wa 2007). To bardzo kusząca możliwość. Znany z poematu Widsith Las Wiślański Wistlawudu, w którym boje toczyli Goci, został przecież przez Tolkiena zrównany z Mroczną Puszczą, znaną w formie staronorweskiej jako Myrkviðr. Że sam J.R.R. Tolkien umieszczał Gotów i Mroczną Puszczę na ziemiach polskich, nadwiślańskich, świadczy nota Ch. Tolkiena z Dodatków do niedawno wydanej książki Profesora pt. Legenda o Sigurdzie i Gudrun (tłum. K. Staniewska i A. Sylwanowicz, Prószyński i S-ka, Warszawa 2009). Na stronie 551 czytamy tam:

Wzmianka o "Wistlawudu" stanowi pozostałość bardzo starej tradycji, gdyż pod koniec drugiego wieku Goci wyruszyli na wielką południowo-wschodnią migrację znad brzegów Bałtyku i doliny Wisły i w końcu osiedli na równinach na północ od Morza Czarnego. Lecz w "Widsith" "Wiślański Las" uważa się za pierwotną puszczę rozdzielającą terytoria Gotów i Hunów, a zatem utożsamia się go z "Myrkviðr" (...).

Czy zatem wzmiankowana w wierszu brzoza na wzgórzu, władczyni góry, to brzezina z nadwiślańskich pagórów Wzniesienia Elbląskiego albo pagórów Pojezierza Kaszubskiego, z których najwyższa jest Wierzyca? To tam występuje cała grupa nazw podejrzewanych o gockie pochodzenie: Drybok, Wdzydze, Grudziądz, Wieldządz  i in. (piszę o nich w artykule Germańskie ślady - kaszubskie trolle? - z niego pochodzi przedstawiona mapa, na którą naniosłem rekonstrukcje germańskich nazw). Gockimi zainteresowaniami Tolkiena zajęliśmy się też na Forum Elendilich w temacie: "Lingwistyczne inspiracje Tolkiena: język gocki". Rozpisaliśmy też nieformalny konkurs na najładniejsze polskie tłumaczenie poetyckie Bagme bloma (zapraszamy do wzięcia w nim udziału! - tu znajduje się odpowiedni temat).


W dziełach Tolkiena znajdziemy jeszcze jedno symboliczne znaczenie brzozy. Pamiętacie opowieść o Kowalu z Podlesia Większego? Tytułowy Kowal otrzymuje tam trzy wizje Krainy Baśni, Faërie. Ostatnia z nich to wizja brzozy, która ratuje Kowala przed strasznym wichrem. Tom Shippey w Drodze do Śródziemia łączy ten motyw z gałązkami brzozy, które w balladach Anglii i Szkocji noszą w kapeluszu przybysze z Faërie. Czyżby zatem brzoza była szczególnym drzewem, które uobecnia świat długowiecznych Elfów w naszym świecie? Chyba tak, bo w folklorze gaelickim brzozy rosną w Tír na nÓg, krainie Ukrytego Ludu Sidhe (porównywanych z Elfami) - drzewa te kojarzono też z powracaniem z krainy umarłych. Okazuje się, że pewne "mitologiczne" znaczenie miały brzozy również w świecie Ardy.

W sindarinie brzoza to chwinn albo whinn. W quenya hwindë (Parma Eldalamberon nr 17, str. 23). Jako roślina smukła i wysoka, zaliczała się brzoza raczej do drzew typu ornë/orn, a nie alda/galadh, które są zawsze bardziej przysadziste, o rozłożystych koronach, jak buki czy dęby (NO  230, Amber). Istniała jednak w sindarinie również nazwa "mitologiczna" - brethil 'srebrna brzoza'. Słowo to miało być spokrewnione z imieniem Vardy - Elbereth (oba mają pochodzić od rdzenia *√barath). Tolkien pisał, że srebrna brzoza była godłem Elbereth, a Elfowie kojarzyli to drzewo z gwiazdami. Brzoza miała być zatem brethil 'córką Królowej; księżniczką' (PE nr 17, str. 23). Nazywano też brzezinę nimbrethil 'biała księżniczka' albo fimbrethil 'smukła księżniczka'. Wielkie więc znaczenie miało to niezwykłe drzewo pośród Sindarów (informację tę znajdziecie tylko w późnym tekście Tolkiena, który był komentarzem do nazw występujących we Władcy Pierścieni - nie ma jej w Silmarillionie!). Wiemy, że Nimbrethil to las brzozowy w Arvernien, a Fimbrethil to imię jednej z Entowych Żon. Sam Brethil był lasem w Beleriandzie, między rzekami Teiglin i Sirionem - w lesie tym mieszkali Haladinowie, Lud Halethy. W tekście opublikowanego Silmarillionu nie wymienia się brzóz, ale już w Niedokończonych opowieściach spotkamy je (często w towarzystwie jarzębiny i głogu) w opisach wędrówek Tuora i Túrina. Dowiadujemy się też, że w Gondolinie rosły mallorny, brzozy i drzewa wiecznie zielone (przypis 31 do tekstu "O Tuorze i jego przybyciu do Gondolinu"). Brzozy rosną w zachodnim Númenórze, w krainie Andústar ("Większość jednak południowych okolic Andústaru była urodzajna, gdzieniegdzie porosła wielkimi lasami brzozowo-bukowymi w rejonach wyżynnych oraz bębowo-wiązowymi w dolinach", NO 151), a także w III Erze na Amon Anwar, Wzgórzu Grozy ("Kiedy w końcu przeszli pas białych brzóz okalających wierzchołek, ujrzeli kamienne schody wiodące na szczyt", NO 254-255).

W Hobbicie brzozy się nie pojawiają (choć można się domyślić, że porastają one wiele miejsc, które mija w swej drodze Bilbo). We Władcy Pierścieni drzewa te pojawiają się w drodze z Hobbitonu w kierunku Leśnego Dworu ("Przezroczyste korony brzóz, kołysane lekkim powiewem, rysowały nad głowami wędrowców czarną sieć na tle białego nieba", I 105, Muza). Brethilath pojawiają się też w pobliżu Kheled-zâram ("na zielonych kopcach rosły wysmukłe brzozy lub sosny, wzdychające na wietrze", I 438). Wśród wysoko położonych brzóz schronił się poraniony przez orków ent Okorzec (ang. Skinbark, II 92), rosną też one w pobliżu siedziby Drzewca ("Wyżej na stokach widać było kępy brzóz i jarzębin", II 98) i w miejscu wiecowania entów w Zaklętej Kotlinie ("Kotlina była wysłana miękką trawą i bezdrzewna, tylko pośrodku, na samym jej dnie, rosły trzy piękne, smukłe, srebrzyste brzozy", II 99, "Słońce [...] błyszczało na czubach brzóz", 102). Enty schodząc w kierunku Isengardu mijają inne jeszcze brzozy ("Las został za nimi w dole, coraz rzadziej spotykali rozrzucone kępy brzóz...", II 108). Ostatnie brzozy we Władcy spotykamy pośród Emyn Muil ("Zszedłszy nieco niżej, napotkali kępę skarlałych i koślawych drzew; były to od kilku dni pierwsze drzewa na ich drodze, przeważnie mizerne brzozy, ale trafiał się wśród nich od czasu do czasu także świerk", II 260). Brzozy są zatem dla hobbitów drzewami, które kojarzą się z wysokimi, leśnymi obszarami strefy umiarkowanej - poza ich domem. Kojarzą się z "zagranicznymi krajami".
 

I jeszcze jedno. Tolkien wiersz Bagme Bloma napisał do melodii piosenki dziecięcej O Lazy Sheep (tak podano w książce Songs for the Philologists). Długo tej melodii szukałem. Okazało się, że tak naprawdę chodzi o Lazy Sheep, pray tell why kompozytora i pianisty angielskiego George Mantle Childe'a. do słów wiersza The Sheep Ann i Jane Taylor (siostry żyły na przełomie XVIII i XIX w. - ciekawe, że ich wiersze były parodiowane nie tylko przez Tolkiena, np. Twinkle, Twinkle, Little Star parodiuje Popielica w Alicji w Krainie Czarów Lewisa Carrolla). Znalazłem też nuty tej piosenki (kliknij obrazek po lewej). Może ktoś z naszych Czytelników bardziej obeznany z nutami może nagrać plik dźwiękowy z melodią tej piosenki?

THE SHEEP
Ann and Jane Taylor

"Lazy sheep, pray tell me why
In the pleasant fields you lie,
Eating grass, and daisies white,
From the morning till the night?
Everything can something do,
But what kind of use are you?"

"Nay, my little master, nay,
Do not serve me so, I pray;
Don't you see the wool that grows
On my back, to make you clothes?
Cold, and very cold, you'd be
If you had not wool from me.

True, it seems a pleasant thing,
To nip the daisies in the spring;
But many chilly nights I pass
On the cold and dewy grass,
Or pick a scanty dinner, where
All the common's brown and bare.

Then the farmer comes at last,
When the merry spring is past,
And cuts my woolly coat away,
To warm you in the winter's day:
Little master, this is why
In the pleasant fields I lie."

Gdy z Tomem Gooldem znajdę się w przyszłym tygodniu pośród gockich kręgów kamiennych w Odrach (powiat chojnicki, woj. pomorskie), chciałbym zaśpiewać pieśń Tolkiena o kwiecie wszystkich drzew, o pięknej brzezinie...

___________________

(*) Nasi prasłowiańscy przodkowie nazywali ją prawdopodobnie *berza - rz czytamy tu r-z, jak w słowie zmarzł. Po staropolsku nazwa ta musiała brzmieć *brzeza (stąd nazwy Brzezinka, Brzezie, Brzeźno, Wąbrzeźno).

(**) Wszystkie indoeuropejskie formy słowa 'brzoza' wywodzi się od hipotetycznego *bʰérH₁ǵo- 'świetliste/białe [drzewo]'

Bukowa Góra |"Powiedziałbym, że tutaj jest nasze polskie Stonehenge"

Zdjęcia: Ryszard Derdziński

Bukowa Góra - stanowisko archeologiczne w Dąbrowie Górniczej, na którym od 2021 r. pracują archeologowie, w tym sezonie badań odsłoniło kolejne tajemnice. To, że głazy w rejonie szczytu ustawiali ludzie, jest już faktem dowiedzionym. Pochodzą z neolitu, być może z kultury pucharów lejkowatych (czasy sprzed inwazji Indoeuropejczyków), ale i z epok późniejszych. Mamy na Bukowej Górze potężne cmentarzysko wczesnosłowiańskie! Potwierdziło się też, że głazy wykorzystywano by prowadzić obserwacje astronomiczne. Więcej w artykule Tomasza Borówki. Jeżeli macie nowe informacje, proszę, podzielcie się nimi w komentarzach!

piątek, 6 października 2023

"Wobec coraz bardziej rozszerzającego się zamieszania w nauczaniu wiary..."

Film ma polskie napisy


MANIFEST WIARY
„Niech się nie trwoży wasze serce!” (J 14,1)

Wobec coraz bardziej rozszerzającego się zamieszania w nauczaniu wiary, wielu biskupów, kapłanów, zakonników i świeckich Kościoła Katolickiego poprosiło mnie o złożenie publicznego świadectwa Prawdzie Objawienia. Jest zadaniem właściwym pasterzom prowadzić ludzi im powierzonych na drodze do zbawienia, to zaś może dziać się jedynie wówczas, gdy taka droga jest znana oraz gdy oni sami jako pierwsi nią podążają. Dlatego właśnie napominał Apostoł: „Przekazałem wam na początku to, co przejąłem” (1 Kor 15, 3). Dziś wielu chrześcijan nie zna już nawet podstaw wiary, przy rosnącym wciąż niebezpieczeństwie, że nie znajdą już drogi, która prowadzi do życia wiecznego.

Jednakowoż, podstawowym zadaniem Kościoła pozostaje prowadzić ludzi do Jezusa Chrystusa, Światłości narodów (Lumen gentium 1). W tej sytuacji powstaje pytanie, jak znaleźć właściwy kierunek. Według Jana Pawła II, Katechizm Kościoła Katolickiego stanowi „pewną normę nauczania wiary” (Fidei depositum IV). Został on napisany dla umocnienia braci i sióstr w wierze, wierze wystawionej na ciężką próbę przez „dyktaturę relatywizmu”1.

1. Bóg Trójjedyny, objawiony w Jezusie Chrystusie

Sedno wiary wszystkich chrześcijan leży w wyznaniu Najświętszej Trójcy. Staliśmy się uczniami Jezusa, dziećmi i przyjaciółmi Boga, poprzez chrzest w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

Rozróżnienie trzech Osób w Boskiej jedności (254) wyznacza fundamentalną różnicę w wierze w Boga oraz w obrazie człowieka w porównaniu z innymi religiami. Po rozpoznaniu Chrystusa, widma znikają. On jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem, który wcielił się w łonie Dziewicy Maryi dzięki działaniu Ducha Świętego. Słowo, które stało się ciałem, Syn Boga, jest jedynym Zbawicielem świata (679) i jedynym Pośrednikiem miedzy Bogiem i ludźmi (846). Dlatego też Pierwszy List świętego Jana Apostoła odnosi się do tego, kto neguje Jego bóstwo, jak do Antychrysta (1 J 2, 22), albowiem Jezus Chrystus, Syn Boga, jest odwiecznie współistotny Bogu, swojemu Ojcu (663). Z wielką stanowczością należy stawić czoła pojawieniu się dawnych herezji, które w Jezusie Chrystusie widziały jedynie wybitną osobę, brata czy przyjaciela, proroka czy przykład moralności.

On jest przede wszystkim Słowem, które było u Boga i które jest Bogiem, Synem Ojca, który przyjął naszą ludzka naturę, aby nas odkupić i który przyjdzie sądzić żywych i umarłych. Jego samego uwielbiamy w jedności z Ojcem i Duchem Świętym, jako jedynego i prawdziwego Boga (691).

2. Kościół

Jezus Chrystus założył Kościół, widzialny znak i narzędzie zbawienia, który trwa w Kościele Katolickim (816). Dał swojemu Kościołowi, który „zrodził się z boku umierającego na krzyżu Chrystusa” (766), sakramentalną strukturę, która trwać będzie aż do pełnego wypełnienia się Królestwa (765). Chrystus-Głowa oraz wierni, jako członki Ciała, są jedną i tą sama osobą mistyczną (795), dlatego też Kościół jest święty, ponieważ Chrystus, jedyny Pośrednik, uczynił ją na ziemi widzialnym organizmem i nieustannie go podtrzymuje (771). Poprzez Kościół odkupieńcze dzieło Chrystusa uobecnia się w czasie i przestrzeni poprzez celebrowanie sakramentów świętych, przede wszystkim Ofiary eucharystycznej, Mszy świętej (1330). Kościół władzą Chrystusa przekazuje Boskie Objawienie, które „obejmuje także wszystkie treści nauki, łącznie z moralnością, bez których zbawcze prawdy wiary nie mogą być strzeżone, wykładane czy zachowywane” (2035).

3. Porządek sakramentalny

Kościół jest w Jezusie Chrystusie powszechnym sakramentem zbawienia (776). Nie świeci własnym światłem, ale odbija niejako światło Chrystusa, które lśni na Jego obliczu, a to dzieje się tylko wtedy, gdy punktem odniesienia nie są opinia większości czy też duch czasów, ale raczej prawda objawiona w Jezusie Chrystusie, który powierzył Kościołowi Katolickiemu pełnię łaski i prawdy (819): On sam jest obecny w sakramentach Kościoła.

Kościół nie jest utworzonym przez człowieka stowarzyszeniem, którego struktura mogłaby być modyfikowana przez jego członków według własnego upodobania: Kościół jest pochodzenia Bożego. „Sam Chrystus jest źródłem posługi w Kościele. On ją ustanowił, wyposażył we władzę oraz wyznaczył posłanie, ukierunkowanie i cel” (874). Także dziś pozostaje w mocy napomnienie Apostoła, według którego przeklętym jest każdy, kto głosiłby inną Ewangelię, „nawet my lub anioł z nieba” (Ga 1, 8). Przekazywanie wiary jest nierozerwalnie związane z ludzką wiarygodnością jej przekazicieli: ci zaś, w niektórych przypadkach, opuścili tych, którzy zostali im powierzeni, wstrząsając nimi i poważnie szkodząc ich wierze. W ich przypadku wypełnia się słowo Pisma: „Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań – ponieważ ich uszy świerzbią – będą sobie mnożyli nauczycieli” (2 Tm 4, 3).

Zadaniem Magisterium Kościoła względem ludu Bożego jest: „chronić go przed wypaczeniami i słabościami”, aby miał „możliwość wyznawania bez błędu autentycznej wiary” (890).

To odnosi się szczególnie do siedmiu sakramentów. Najświętsza Eucharystia jest „źródłem i szczytem całego życia chrześcijańskiego” (1324). Ofiara eucharystyczna, w której Chrystus włącza nas w swoją ofiarę Krzyża, ma na celu najgłębsze zjednoczenie z Nim (1382). Dlatego też Pismo Święte udziela napomnień odnośnie warunków przyjmowania Komunii świętej: „Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej” (1 Kor 11, 27), zatem „Jeśli ktoś ma świadomość grzechu ciężkiego, przed przyjęciem Komunii powinien przystąpić do sakramentu pojednania” (1385). Z wewnętrznej logiki sakramentu wynika, że rozwiedzeni żyjący w związkach cywilnych, których sakramentalne małżeństwo przed Bogiem jest wciąż ważne, podobnie jak i wszyscy ci chrześcijanie, którzy nie są w pełnej komunii z wiarą katolicką, wreszcie wszyscy ci, którzy nie są odpowiednio usposobieni, nie mogą owocnie przyjąć Najświętszej Eucharystii (1457), ponieważ w ten sposób nie prowadzi ich ona do zbawienia. Wyjaśnianie tego jest uczynkiem miłosierdzia względem duszy.

Uznanie grzechów w spowiedzi świętej przynajmniej jeden raz w roku stanowi jedno z przykazań Kościoła (2042). Kiedy wierzący nie wyznają już swoich grzechów, otrzymując ich odpuszczenie, próżnym staje się zbawienie przyniesione przez Chrystusa; On przecież stał się człowiekiem, aby odkupić nas od naszych grzechów. Władza przebaczenia, którą Zmartwychwstały przekazał Apostołom i ich następcom w biskupstwie i kapłaństwie, odpuszcza grzechy ciężkie i powszednie popełnione po chrzcie. Obecna praktyka spowiedzi uwidacznia, że sumienia wierzących nie są dziś wystarczająco formowane. Miłosierdzie Boże jest nam dane, abyśmy wypełniali Jego przykazania i tak przylgnęli do Jego woli, nie zaś abyśmy unikali wezwania do nawrócenia (1458). "Kapłan prowadzi dalej dzieło odkupienia na ziemi” (1589). Święcenia, które nadają kapłanowi „świętą władzę” (1592), są nie do zastąpienia, ponieważ poprzez nie Jezus staje się sakramentalnie obecny w swoim zbawczym działaniu. Kapłani wybierają dobrowolnie celibat jako „znak nowego życia” (1579). Chodzi o dar z siebie samego na służbę Chrystusa i Jego Królestwa, które nadchodzi. Aby udzielić ważnie święceń w trzech stopniach tego sakramentu, Kościół czuje się związany wyborem dokonanym przez samego Pana, „z tego powodu nie są możliwe święcenia kobiet” (1577). W tym kontekście, mówienie o dyskryminacji kobiety jawi się wyraźnie jako błędne rozumienie tego sakramentu, który nie dotyczy ziemskiej władzy, ale reprezentowania Chrystusa, Oblubieńca Kościoła.

4. Prawo moralne

Wiara i życie są nierozłączne, albowiem wiara bez uczynków spełnionych w Panu jest martwa (1815). Prawo moralne jest dziełem Bożej Mądrości i prowadzi człowieka do obiecanego szczęścia (1950). W związku z tym, „wyznacza człowiekowi drogę praktykowania dobra i osiągania jego celu” (1955). Jego przestrzeganie jest konieczne u wszystkich osób dobrej woli, aby osiągnąć wieczne zbawienie.

Ten kto umiera w grzechu ciężkim bez żalu pozostanie na zawsze oddzielonym od Boga (1033). To prowadzi do praktycznych konsekwencji w życiu chrześcijan, pośród których należy wymienić te częściej dziś lekceważone (por. 2270-2283; 2350-2381). Prawo moralne nie jest ciężarem, ale jest częścią tej prawdy, która wyzwala (por. J 8, 32) i poprzez którą chrześcijanin przemierza drogę zbawienia, prawdy, która nie może być relatywizowana.

5. Życie wieczne

Wielu pyta się dziś, dlaczego Kościół wciąż istnieje skoro sami biskupi wolą działać jako politycy niż jako nauczyciele głosić Ewangelię. Spojrzenie nie powinno zatrzymywać się na kwestiach drugorzędnych, jednak bardziej niż kiedykolwiek jest koniecznym, aby Kościół podjął się właściwego mu zadania. Każde ludzkie istnienie ma nieśmiertelną duszę, która przy jego śmierci odłącza się od ciała, jednak w nadziei na zmartwychwstanie umarłych (366). Śmierć czyni definitywną decyzję człowieka za lub przeciw Bogu. Wszyscy muszą przejść sąd szczegółowy natychmiast po śmierci (1021): albo będzie jeszcze konieczne oczyszczenie albo człowiek pójdzie bezpośrednio ku szczęściu wiecznemu i będzie mu umożliwione oglądanie Boga twarzą w twarz. Istnieje jednak także straszna możliwość, że osoba, aż do końca, pozostanie w sprzeczności z Bogiem: odrzucając definitywnie Jego miłość, bezpośrednio potępi się na wieki (por. 1022). „Bóg stworzył cię bez ciebie, ale nie zbawia cię bez ciebie" (1847). Wieczność kary piekielnej jest straszną rzeczywistością, która – według świadectwa Pisma świętego – dotyczy tych wszystkich, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego” (1035). Chrześcijanin przechodzi przez ciasna bramę, „bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą” (Mt 7, 13).

Milczenie o tych i innych prawdach wiary albo też nauczanie tego, co jest im przeciwne, jest najgorszym oszustwem, któremu Katechizm stanowczo się sprzeciwia. To jest ostatnia próba Kościoła, polegająca na „oszukańczej religii, dającej ludziom pozorne rozwiązanie ich problemów za cenę odstępstwa od prawdy” (675). To jest oszustwo Antychrysta, który nadchodzi „z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia” (2 Tes 2, 10).

Wezwanie

Jako robotnicy w winnicy Pana, nosimy wszyscy odpowiedzialność przypominania tych podstawowych prawd, trzymając się mocno tego, co sami otrzymaliśmy. Chciejmy mieć odwagę, aby przebyć drogę Jezusa Chrystusa z determinacją, tak by osiągnąć życie wieczne, idąc za Jego przykazaniami (2075).

Prośmy Pana, aby dał nam w pełni poznać, jak wieli jest dar katolickiej wiary, poprzez który otwiera się brama życia wiecznego. „Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi przed tym pokoleniem wiarołomnym i grzesznym, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z aniołami świętymi” (Mk 8, 38). Dlatego też wzmacniamy wiarę wyznając prawdę, którą jest sam Jezus Chrystus.

Pouczenie, które Paweł, Apostoł Jezusa Chrystusa, daje swojemu współpracownikowi i następcy Tymoteuszowi, skierowane jest w szczególny sposób do nas, biskupów i kapłanów. Pisał on: „Zaklinam cię wobec Boga i Chrystusa Jezusa, który będzie sądził żywych i umarłych, i na Jego pojawienie się, i na Jego królestwo: głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, [w razie potrzeby] wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz. Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań – ponieważ ich uszy świerzbią – będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom. Ty zaś czuwaj we wszystkim, znoś trudy, wykonaj dzieło ewangelisty, spełnij swe posługiwanie! (2 Tm 4, 1-5).

Oby Maryja, Matka Boga, wybłagała nam łaskę trwania w wyznawaniu prawdy Jezusa Chrystusa bez zachwiania.

W jedności wiary i modlitwy.
Gerhard Kardynał Müller
Prefekt Kongregacji Nauki Wiary w latach 2012-2017

piątek, 11 sierpnia 2023

Tolkien i Goci

Nauka run (z pracy Olausa Magnusa)

Na pewno wszyscy znacie Ruginwaldusa Dwalakóneisa. 

Nie? Doprawdy? A kto napisał Hobbita i Władcę Pierścieni? Ronald Tolkien – słynny J.R.R.T. – miał w zwyczaju w czasach studenckich podpisywać się na pierwszych stronicach przeczytanych książek „gotyzując” swe norweskie imię Ronald (pochodzące od germańskiego Reginald, które składa się z dwóch elementów: *ragina- ‘sąd, rada’ i *waldan ‘rządzić’ – w gockim *Ruginwaldus) i niemieckie (jak błędnie domniemywał Profesor) nazwisko Tolkien (< Tollkiehn < Tollkühn, rzekomo pochodzące od niemieckiego przym. tollkühn ‘szalenie śmiały’ < toll ‘szalony’ + kühn ‘odważny’, zaś w gockim Dwalakóneis < dwala ‘głupiec’ + *koneis ‘odważny’) i nadając im gocką formę Ruginwaldus Dwalakóneis (L 218, 357, 428-9).

Jeżeli interesuje Cię tematyka gocka w twórczości Tolkiena, zapraszam do lektury mojego archiwalnego artykułu z Simbelmynë nr 6 (wiosna 1998) pt. 

Dokonałem w nim kilku poprawek, aktualizując do wiedzy, którą pozyskaliśmy dzięki badaniom #TolkienAncestry. Polecam Ci też artykuł z Tygodnika TVP Magdaleny Kawalec-Segond i Artura Martyki o najnowszych badaniach naukowych dotyczących ziem polskich w epoce żelaza i średniowieczu ("Nasze matki pochodzą z kultur starszych niż rody ojców. Jak Gotki Słowian pokochały" - sierpień 2023). Mam swój mały udział w powstaniu tego tekstu.

 Zobacz też:

poniedziałek, 17 lipca 2023

Tolkien i Bernadeta | Lourdes and the Rings

Eduardo Tojetti, "The Annunciation", 1877
 

napisane w Lourdes we Francji
 
Czy zwróciliście uwagę, jak wiele elementów łączy spotkanie Lúthien przez Berena ze scenami objawienia się Maryi zwykłym śmiertelnikom? Jest zwrot, który występuje w opisach z Lourdes albo Fatimy i w opisie z Silmarillionu - jest to "wpaść w zachwycenie":
 
Artwork by Elena Kukanova
"W tym oka mgnieniu Beren zapomniał o wszystkim, co przecierpiał, i wpadł w zachwycenie; Lúthien bowiem była najpiękniejsza z Dzieci Ilúvatara. Suknię miała błękitną jak pogodne niebo, lecz oczy szare jak gwiaździsty wieczór, płaszcz naszyty złotymi kwiatami; lecz włosy ciemne jak cienie o zmierzchu, jak światło na liściach drzew, jak głos czystego strumyka, jak gwiazdy nad mgławicami świata - takie było jej dostojeństwo i uroda, a twarz jej jaśniała światłem."

Dopiero niedawno to zauważyłem. Tolkien, który - jak wynika z listów - interesował się bardzo objawieniami maryjnymi z Lourdes, opisał Berena olśnionego widokiem Dziewicy w błękitnej sukni, co jako żywo przypomina opis Maryi, najpiękniejszej i najczystszej z Dzieci Bożych, którą w grocie Massabielle ujrzała w zachwyceniu św. Bernadeta Soubirous.

Z książki Tolkien's Faith, której autorką jest Holly Ordway i która to książka ukaże się na półkach księgarskich w sierpniu (patrz tutaj), dowiemy się, że J.R.R. Tolkien miał szczególne nabożeństwo do trojga świętych: św. Tomasza Morusa, św. Filipa Neri oraz do św. Bernadety z Lourdes. W książce Holly Ordway przeczytamy (s. 203): 

"Cześć Tolkiena dla św. Bernadety jest dobrze potwierdzona. Warren Lewis [brat C.S. Lewisa] zanotował w swoim dzienniku w 1947 r., że Tolkien napisał do niego „najbardziej życzliwy i pełen współczucia list”, kiedy był w szpitalu, dochodząc do siebie po chorobie. Tolkien napisał, "że wezwał pomoc «tego dziecka łaski, które jest najbliższe jego sercu», św. Bernadetę, aby wspomogła jego słabe modlitwy o moje wyzdrowienie”. W liście z 1956 roku Tolkien nazwał ją „ukochaną Bernadetą”. Priscilla wspominała, że ​​jej ojca „szczególnie uderzył” jeden szczegół z relacji z życia świętej: „Bernadeta wzdrygała się, gdy pokazywano jej różne dewocyjne obrazki, i widać było ewidentnie, że ogarniało ją przerażenie na widok jaskrawych i tandetnych przedstawień Maryi po rzeczywistości, którą poznała”. To, że Bernadeta poczuła się urażona tymi kiczowatymi wizerunkami, odbiło się echem w głębokim oddaniu Tolkiena dla Maryi i dla Jej Niepokalanego Poczęcia oraz w jego własnym wyczuciu estetycznym”.

[dziękuję Holly Ordway za nadesłanie mi tego cytatu z jej książki]

W niepublikowanym liście z 1956 do Patricii Kirke napisał, że ma specjalne nabożeństwo do święta Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, bo Oratorium księży filipinów, w którym pierwszy raz się wyspowiadał i przyjął Pierwszą Komunię nosił wezwanie Niepokalanego Poczęcia NMP. W kościele Niepokalanej w Warwick wziął też ślub Pisał też w tym liście o swojej szczególnej relacji ze św. Bernadetą.

św. Bernadeta Soubirous - ukochana święta Profesora Tolkiena

W jeszcze innym liście, w korespondencji z synem Christopherem Tolkienem w 1944 J.R.R.T. napisał o uzdrowieniach w Lourdes:

W niedzielę pojechaliśmy z Priscą na rowerach, w wietrze i deszczu, do św. Grzegorza. P. walczyła z przeziębieniem i innymi dolegliwościami i nie zrobiło jej to dobrze, chociaż teraz czuje się już lepiej; usłyszeliśmy jednak jedno z najlepszych (i najdłuższych) kazań ojca C. Cudowny komentarz do niedzielnej ewangelii (uzdrowienie niewiasty oraz córki Jaira), ogromnie wyrazisty dzięki porównaniu trzech Ewangelistów. (P. szczeg[ólnie] spodobała się jego uwaga, że ponieważ św. Łukasz sam był lekarzem, nie odpowiadała mu sugestia, że biedaczce się pogorszyło, więc złagodził ten kawałek). A także przez jego wyraziste ilustracje współczesnych cudów. Podobny przypadek kobiety dotkniętej podobną chorobą (spowodowaną wielkim guzem macicy), która została błyskawicznie uzdrowiona w Lourdes, tak że guza nie można było znaleźć, a jej pasek okazał się dwa razy za długi. I najbardziej wzruszająca opowieść o chłopcu chorym na gruźlicze zapalenie otrzewnej, który nie został uzdrowiony i odjechał pociągiem ze swoimi rodzicami, niemal umierając w obecności dwóch pielęgniarek. Po drodze pociąg mijał Grotę. Chłopiec usiadł. „Chcę pójść porozmawiać z tą dziewczynką"" bo tym samym pociągiem jechała dziewczynka, która została uzdrowiona. Wstał, poszedł do dziewczynki i bawił się z nią i kiedy wrócił, powiedział: „Jestem głodny". Dostał ciastko, dwie miseczki czekolady i olbrzymie kanapki z konserwowym mięsem i wszystko zjadł! (To było w 1927 r.). Tak jak nasz Pan polecił dać córeczce Jaira coś do jedzenia. Takie to zwykłe i przyziemne - takie bowiem są cuda (...).
Jak wiele takich listów i zapisków wciąż czeka na opublikowanie? Może zostaną ujawnione w planowanym na jesień bieżącego roku rozszerzonym wydaniu Listów Tolkiena (patrz tutaj)? Bardzo bym chciał, żeby rodzina Tolkienów pokazała też na jakiejś wystawie lub w jakiejś publikacji pamiątki związane z pobożnością Profesora - jego książeczkę do nabożeństwa, jego Biblię, jego różaniec...
 
Moje skojarzenia biegną być może za daleko, może sam Profesor zmarszczył by tu brwi, ale gdy tłumaczyłem na polski Naturę Śródziemia Tolkiena, której redaktor, Carl F. Hostetter wykazał katolicki fundament, na którym wyrastała wyobraźnia i kreatywność Tolkiena, dostrzegłem takie oto paralele między naturą Tolkienowej narracji i przekazem z Lourdes. Św. Bernadeta widzi Maryję, której nie mogą dostrzec inni ludzie - mamy tu zjawisko indemmar, "obrazów umysłu" z Natury Śródziemia (s. 265: "Utrzymywali, że „umysł” z natury wyższy lub też taki, który wytęża swoje największe moce, będąc w jakiejś skrajnej potrzebie, może przekazać pożądaną „wizję” bezpośrednio innemu umysłowi. Umysł odbierający przekaz przetłumaczyłby ten impuls na kategorie znane mu dzięki używaniu fizycznych narządów wzroku (i słuchu) i wyświetliłby go sobie, widząc go jako coś pochodzącego z zewnątrz"). Rozmowa między Maryją i Bernadetą to przykład ósanwë, "porozumiewania się poprzez myśl" (NŚ, s. 273), którą to formę komunikacji znamy na przykład ze sceny w Lothlórien we Władcy Pierścieni z udziałem Galadrieli. Ciało św. Bernadety po śmierci nie ulega typowemu rozkładowi i wydziela piękną woń - te same zjawiska opisał w tekstach Natury Śródziemia Tolkien, a przedstawił je dokładniej Carl F. Hostetter na s. 521-522.
 
Relikwiarz św. Bernadety w Nevers
 
Natura Niepokalanego Poczęcia jest w książce Tolkiena opisana na s. 519. Czytamy tam:
s. 51: „porodowi u Eldarów nie towarzyszy ból”.

Księga Rodzaju (Rdz 3,16) mówi, że bóle porodowe to jedna z konsekwencji Upadku: „w bólu będziesz rodziła dzieci”. Eldarowie, jako istoty nieupadłe, nie odczuwają bólu podczas porodu dziecka. Co więcej, ponieważ Kościół katolicki naucza, że Dziewica Maryja była, jak mówi Tolkien, „jedyną [czysto ludzką] osobą nieupadłą” (Listy, s. 466, przyp.), tj. zachowaną od grzechu pierworodnego aktem uprzedniej łaski Chrystusa (to rzeczywiste znaczenie Niepokalanego Poczęcia). Kościół uczy również, że nie doświadczyła bólu podczas narodzin Jezusa.

piątek, 7 lipca 2023

Czy przodkowie rodu Tolkienów byli Jaćwięgami?

Anzans to po prusku dąb. Ten pamiętał zapewne dawnych Bałtów

I
 
To wpis, który pasuje też do mojego drugiego blogu, Aldrajchu. W związku z pokrewieństwem patrylinearnym rodu Tolkienów i mojego rodu Derdzińskich (zwanych jeszcze w XVIII w. Derdami/Dyrdami), czyli przynależnością do R1a-Y42738*, staram się prześledzić najdawniejsze dzieje obu rodów oraz znaleźć wspólny etnos, z którego oba rody się wywodzą. Wspólny męski przodek naszej linii (TMRCA czyli the most recent common ancestor) miał żyć między 1280 r. przed Chr. a 220 r. po Chr. (wg YFull) albo ok. 670 r. po Chr. (wg TheyTree). Mógł zatem być albo Prabałtem, albo już nawet Sudawem z mapy Ptolemeusza (Soudinoi). Ślady prowadzą moim zdaniem ku Sudawom czyli Jaćwięgom. Ten drugi etnonim łączy się w niektórych pracach (np. A. S. Kibina) z imieniem wodza wikińskiego o imieniu Játvígr, który w X w. być może stworzył drużynę złożoną z bałtyjskich Sudawów - od jego imienia nazwano być może ten lud Jaćwięgami (*Játvingar). Imię to wspomina Knytlinga saga oraz zapisy ruskie (traktat bizantyjsko-kijowski z lat 944-945, czyli umowa z kniaziem Igorem/Ingvarrem, gdzie wśród ruskich kupców wymienia się Jatviaga Gunarewa). 
 
Bałtyjscy wikingowie wyjaśnialiby też, dlaczego do naszego genetycznego rodu należą "kuzyni" ze Skandynawii:

Nasz patrylinearny ród R-Y42738 na drzewie YFull (źródło)

Mój kolega, Joseph Pashka, uznając propozycję Kibina, podobnie zinterpretował etnonim jako wywodzący się ze staronordyckiego imienia Játvígr, z dopełniaczem znanym z Knytlinga saga: Játvígs liðsmenn (ᛃᚨᛏᚢᛁᚴᛋ ᚱᛟᚦᛋ). Łączy on tych pierwszych Jaćwięgów z miejscowością Indura na Grodzieńszczyźnie, nad Niemnem.
 
Pierwotne siedziby różnych ludów bałtyjskich wg M. Gimbutas (książka The Balts)
 
 
Proponuję hipotezę, wedle której przodkowie Tolkiena byli Jaćwięgami osiedlonymi pierwotnie blisko Górowa Iławieckiego i Iławy Pruskiej (tam gdzie mamy parafię Schmoditten i na jej terenie wioskę Tollkeim, od której pochodzi nazwisko Tolkienów). Dlatego Tolkienowie dzielą ze mną i innymi "kuzynami" geny, które określam jako jaćwięskie (patrz tutaj). O szeroko rozproszonym osadnictwie Prusów i Jaćwięgów pisał w Pruthenii (nr 3) Grzegorz Białuński (artykuł Emigracja Prusów w XI-XIV wieku; źródło): 
"Najwięcej konkretnych wiadomości o emigracji w tym kierunku mamy jednak z Jaćwieży. Przykładem jest ludność z ziemi Kymenow, która wpierw poddała się rycerzom zakonnym, ale w drodze na Sambię udało się jej oswobodzić i zbiec na Litwę. Podobnie uczynił dowódca jakiejś innej ziemi – Skurdo wraz ze swoimi ludźmi (cum suis hominibus). Także waleczny Skomand zdecydował się wraz z całą swoją służbą i przyjaciółmi (cum tota familia et amicis) opuścić Jaćwież i osiedlić się na Rusi (zapewne na jej litewskiej części). Trudno ustalić czas tej migracji, ale nastąpiła ona gdzieś w 1282/1283 r. Pobyt na Rusi przyniósł jednak rozczarowanie, domniemywa się, że Skomand nie otrzymał spodziewanego zaopatrzenia materialnego lub też brał niefortunny udział w wewnętrznych zamieszkach, które wybuchły właśnie na Litwie po śmierci Trojdena. Zatem po pewnym czasie, ale niedługim, powrócił do swojej dawnej siedziby w ziemi Krasima, skąd został przesiedlony przez Krzyżaków w okolice Górowa Iławeckiego [do Natangii]. Nie wiadomo, czy ze Skomandem powrócili wszyscy jego towarzysze ucieczki, jakaś część na pewno, bowiem Krzyżacy musieli trapić go najazdami, zanim się ostatecznie poddał (...)"

[w sprawie Skomanda i jego synów patrz PUB I, cz. 2, nr 464 (rok 1285)] 

Z pracy Alicji Dobrosielskiej: Uwagi o udziale Jaćwięgów w kolonizacji krzyżackiej:
"Kierunki przesiedleń ludności jaćwieskiej nakreślił Stanisław Zajączkowski w opublikowanej w 1935 r., niewielkiej książeczce: „tych zaś [ Jaćwięgów – A.D.] którzy się poddali, przesiedlali Krzyżacy w głąb Prus, osadzając ich w komturii kiszporskiej, dalej w okolicach Pruskiego Holądu (Preussisch Holland) i Pruskiej Iławy (Preussisch Eylau), a przede wszystkim na półwyspie sambijskim, głównie na północno-zachodnim jego cyplu, który potem długo nosił nazwę Sudowskiego Zakątka (Sudauische Winkel)”. Tezę tę przyjął Aleksander Kamiński, który opierając się na dziewięciu tekstach nadań dla Jaćwięgów, kronice Dusburga i źródłach późniejszych: dziełach Maleckich, Grunaua, Hartknocha, wykazał przesiedlenia Jaćwięgów w głąb Prus, głównie do Sambii, okręgu Pasłęka, Pruskiej Iławki oraz Bałgi. Przywołane teksty źródłowe z okresu XV–XVII w. pozwoliły autorowi wnioskować, iż potomkowie przesiedleńców przetrwali na ziemiach swoich dziadów, zachowując jeszcze w XVI w. pewne tradycje jaćwieskie np. język, zwyczaje. Ustalenia Kamińskiego dotyczące kierunków przesiedleń ludności jaćwieskiej, w tym na Sambię jako głównego terytorium migracji były następnie powielane w literaturze dotyczącej dziejów Prusów".

Od takich, osiedlonych w Natangii Jaćwięgów (Sudawów) wywodziły się być może nazwiska typu Sudaw, które znamy z okolic wsi Tolkienów, z Globuhnen w XV w.:

Globothyn villa. Kirstan, Plauwel, Peter Kirkin, Niclos Kukyne, Andreke, Lucas, Niclos, Martin, Hans Sudaw [OF 164, 18r]

II

Moja rodzina po mieczu - Derdzińscy - wywodzi się z Łańcuta, a wcześniej z Bud Łańcuckich oraz Przeworska. Według moich ustaleń genealogicznych i historycznych, mój ród przybył na Ruś Czerwoną (na obszar dzisiejszego woj. podkarpackiego) jako puszczańscy rzemieślnicy - budnicy i smolarze (więcej o tych zawodach na moim drugim blogu). Budnicy byli wolnymi leśnymi rzemieślnikami, specjalizującymi się w karczowaniu lasu, produkcji gontów, smoły, dziegciu, potażu itp. Ludzie tacy w dawnej Rzeczypospolitej wywodzili się z północnego Mazowsza i z Litwy. Często była to bardzo zubożała szlachta mazowiecka (jak szlachta zagrodowa z VI księgi Pana Tadeusza), która wolała pracę w lesie na czynszu i umowach z panami niż popadnięcie w pańszczyznę. Ignacy Kraszewski w opowiadaniu Budnik kreśli postać takiego smolarza i gonciarza, który żyje w ubóstwie w kurnej chacie pośród leśnych bud potażowych, ale na ścianie u niego wisi szabla. Z uwagi na budnicki charakter naszej rodzimej wsi oraz na moje Y-DNA, podejrzewam od dawna, że moi patrylinearni przodkowie byli pierwotnie Jaćwięgami albo Prusami. Skąd Bałtowie na Rusi Czerwonej? Grzegorz Białuński we wspomnianym wyżej artykule pisze:
Należy też przypuszczać, że wśród nazw związanych z Jaćwieżą mogą znajdować się pamiątki po osadach jenieckich i branieckich. Charakterystyczne bowiem, że nazwy te występowały na terytoriach pogranicznych puszcz w XIII w., gdzie szczególnie chętnie osiedlano właśnie jeńców. Najprawdopodobniej osadami jenieckimi były również wsie o nazwie Jatwięgi (Jatvjagi) aż na Rusi Czerwonej, pod Lwowem i Żydaczowem.
Moim zdaniem potomkowie Bałtów na Ruś Czerwoną mogli też dostać się właśnie jako budnicy i smolarze.
 
Rudnicy i smolarze spod Augustowa na Jaćwięży.
Nazwisko Sudowicz i Sudewicz zapewne pochodzi od etnonimu Sudow, czyli Jaćwięg
 
Ostatnio w książce Wojciecha Giełżyńskiego pt. Jaćwięgi są wśród nas (2019) znalazłem bardzo tajemnicze, a dla mnie ekscytujące zdanie na temat rodzinnych stron mojego taty: 
"Pojedź do Łańcuta, tam znajdziesz księgę, w której o Jaćwięgów dziejach jest wszystko napisane"
Z przyczyn genealogicznych zajmuję się dziejami Prusów i Jaćwięgów jako przodków Tolkienów i moich Derdzińskich. Podejrzewam - jak pisałem wyżej - moich podłańcuckich przodków Dyrdów/Derdzińskich o jaćwięskie pochodzenie. Wśród budników (wolnych leśnych rzemieślników) mogli przecież żyć potomkowie Jaćwięgów. Trzeba to jednak udowodnić.
 
Twarze Jaćwięgów
 
I oto otrzymałem pomoc - link prowadzący do tej oto strony, blogu p. Bogusława Stępnia. Okazuje się, że relacja Wojciecha Giełżyńskiego być może dotyczy materiałów, którymi dysponował miejscowy przedwojenny nauczyciel, Józef Leja. Oto w pewnym liście z 1995 r. czytamy:
Drogi bracie Staszku! Przygotowujecie się tam w Nienadówce do obchodu 400 lecia, a ja opiszę Ci co w wiem o Nienadówce. W latach mojej młodości zbierałem różne wiadomości o wiosce od starców, jak też i od dziadków, a dużo otrzymałem wiadomości od nauczyciela Józefa Lei, który przybył do nas z Łańcuta, a miał jakieś pisma o tych stronach i mapy. Spodziewałem się, że mi to zostawi, ale on mówił, że to wypożyczył w Łańcucie i musi oddać. Jak porównywałem do tych legend, które krążyły po ludności, więc mi się zgadzały z temi wiadomościami jakie dostarczał mi Leja. 
 I dalej:
"Droga jaka była na planie to była jedyna w tej okolicy i ta droga przez ludność była nazywana "dulski gościeniec" (...)
Nienadowskie legendy były takie. Koło tej drogi usadowiły się Smolaki, a na wzgórzach byli już Jadźwingi. Mieszkali oni na wprost "Pustek" na górze "Góra Jazia". Sądzę, że Ci osadnicy włączyli się w gromadę tworzącej się wioski. Sokołów powstał później, a Trzeboś i Medynia jeszcze później. Jak już powstał dwór i Sokołów, oraz gdy wybudowano kościół to wtedy połączono dwór Nienadówkę i Sokołów, ale droga "dulski gościeniec" był nadal ważny, bo przy tym gościńcu rozwinął się przemysł i handel w Sokołowie".

Autor tego bloga pisze:

Powyższy fragment listu, to niezwykle ciekawa i nigdzie do tej pory przeze mnie nie spotkana informacja. Informacja o pierwszych zapamiętanych mieszkańcach tych terenów Jaćwingach i Smolakach. Mówi się o zasiedleniu tych terenów przez Mazurów, ale nie o Jaćwingach, znanych też jako Jaćwięgowie. Jaćwingowie to jeden z najbardziej wojowniczych i najpotężniejszych ludów bałtyjskich. Długo siał strach na północ od ziem polskich. Swoje grody i sąsiadujące z nimi wsie ukrywał w przepastnej puszczy i w trudno dostępnych miejscach. Gdy nie wojował zajmował się m.in. łowiectwem, bartnictwem, hodowlą i rolnictwem. Uległ zagładzie dopiero podczas ekspansji zakonu krzyżackiego oraz w wyniku asymilacji przez ludy ościenne. Część z nich ruszyła jednak puszczą na południe, a jakaś grupka dotarła i osiadła na górze, do dziś zwanej "Górą Jazia". To bardziej wzniesienie, niż góra, znajduje się w środku lasu "Cisowiec". Przebiega tamtędy leśny trakt prowadzący z Pogwizdowa do Nienadówki, obok tzw. kasztanów i Jaziej Góry, naprzeciw części Nienadówki zwanej "Pustki", dziś to teren mniej więcej w rejonie ośrodka zdrowia po południowej stronie. Równolegle do tego traktu z Pogwizdowa, na wschodzie przy ścianie lasu biegł "Dulski gościniec". To tam, gdzieś miała mieszkać druga grupa osadników, nazwana Smolakami. Autor listu nie sprecyzował przy jakiej drodze, ale dróg wtedy to raczej tu nie było, można więc założyć, że chodziło właśnie o "Dulski gościeniec" Smolak w języku staropolskim oznacza osobę wyrabiającą smołę z drewna, dziegć, lub smolne polana na łuczywo. To osoba mająca związek z palonym drewnem. Ciekawym zagadnieniem może też być to, że najczęściej spotykanym, a tym samym, chyba najstarszym w Nienadówce nazwiskiem, jest Ożóg. Wywodzi się ono również od palonego drewna i znaczyło dawniej tyle co - opalone drzewo, głownia bądź pogrzebacz, kij do poprawiania ognia w piecu. Obie te nazwy są jakby spokrewnione tym samym zajęciem.

W styczniu 2022 roku odbyłem podróż do Bud Łańcuckich, wsi moich dalekich przodków (najstarszy znany mi przodek z tej wsi, to urodzony pod kon. XVII w. Bartek Derda, który uprawiał świeżo wykarczowaną ziemię tzw. "kopaniczą"). Odbyłem tam kilka ciekawych rozmów, w tym z księdzem proboszczem w Nowosielcach oraz bardzo miłym panem, sąsiadem Dyrdów z Bud Łańcuckich. Tak dotarła do mnie niezwykła informacja. Według mojego informatora Dyrdowie posiadali swój własny język! Niezrozumiały dla innych. Pan z Bud określił, że było to jakby mówili od tyłu... Czyżby chodziło o jakiś relikt języka Jaćwięgów? Takie rzeczy się zdarzały. 

Prawdopodobnie Bartek Derda z Bud to urodzony jeszcze
w XVII wieku mój prapraprapraprapradziadek. [AGAD 1/350/0/-/4z, 1760 r.]

Kojarzy mi się to z historią, jaką opowiedział mi mój dobry kolega, Glabis Niktorius, który na co dzień praktykuje pruski styl życia i używa zrekonstruowanej mowy Prusów (patrz Aldrajch). Glabis napisał: 

Raz w latach 70-tych odbyła się w Wilnie konferencja językowa. I przyszedł jakiś człowiek, który w czasie działań wojennych był tłumaczem. Opowiedział swoją historię. Pewnego razu w 1945 roku przybył z dwoma-trzema żołnierzami do jakiegoś odległego natangijskiego (czy warmińskiego) būrwalkan (prus. 'gospodarstwa') I poprosili o nocleg. Właścicielami było tam dwóch braci. Pracowali aż do zmroku. A ten tłumacz wojenny nie mógł spać i wyszedł zapalić. I zobaczył, że ci dwaj bracia zakończyli swoją pracę. Więc przez jakiś czas tłumacz wojenny po prostu pozostawał w mroku i chciał posłuchać rozmów braci. I oni rozmawiali. Nagle tłumacz wojenny zdał sobie sprawę, że nie rozumie ich języka. Znał niemiecki, litewski, polski, białoruski, rosyjski i niektóre dialekty. Ale tutaj został i naprawdę nie mógł zrozumieć, w jakim języku rozmawiają. Rano zapytał ich, w jakim języku rozmawiają w nocy. A bracia powiedzieli, że to po litewsku. Ale tłumacz powiedział, że w 100% nie był to litewski. Więc na tej konferencji powiedział, że jest pewien, że to mowa pruska. Po wojnie pomyślał o tej sprawie. I był pod wrażeniem. Przyjrzał się więc ówczesnym badaniom pruskim. I powiedział, że bardzo duże prawdopodobieństwo, że pruski były używane w jakimś bardzo odległym folwarku, gdzie nie było zbyt wielu kontaktów z innymi wsiami.

Mowa Prusów prawdopodobnie była zbliżona do mowy Jaćwięgów. Ten drugi język na pewno miał wpływ na formę pruskiego używaną na Półwyspie Sambijskim oraz w Natangii, gdzie te dwa zachodniobałtyjskie etnosy - jak pisałem wyżej - uległy wymieszaniu.

Jatwięgi pod Lwowem

_________________________________

Czy przodkowie Tolkiena byli Jaćwięgami osadzonymi przez Zakon Niemiecki na terenie Natangii? Czy ja sam jestem potomkiem Jaćwięgów, czyli Sudawów? Być może kiedyś moja hipoteza zostanie wsparta dowodami albo zastąpi ją zupełnie inna hipoteza. Opowieść snuje się dalej...

Dopisane później:
 
Na facebookowym profilu p. Bogusława Stępnia ("Nienadówka Górna, Środkowa, Dolna") mamy ciekawy komentarz p. Grzegorza W. Tracza:
Ciekawy artykuł! Przekazy z lat 1500 o Puszczy Sandomierskiej, szczególnie o prawą stronę chodzi, mówią iż zamieszkiwali w połowie Rusini a później Niemcy i Polacy po połowie - taki zapis odczytałem. Zaś, Mazurami w dawnych czasach na tym terenie określano Polaków przez sąsiadów Rusinów i raczej ich pochodzenie z dalekich Mazur jest wątpliwe bo wiele przesłanek jest przeciwnych i temat rzeka. Szlachta w Puszczy pojawiała się bardzo mało i to raczej oficjalności lub na mieszczan. Znam wyjątek ze Stobiernej 1729 r., gdzie na roli siedział szlachcic płacąc jak chłop pańszczyznę i to chyba mu w dłuższej perspektywie nie opłacało się i gospodarstwo oddał, a że miał wolność osobistą to opuścił wieś. Zatem, grupa szlachty zaściankowej z Mazowsza to nie ten trop. Mam w swojej genealogii szlachtę, wiec mógłbym jeszcze więcej napisać. Ponadto, co do jaćwieskiego języka to miał zaginąć w latach 1500 a czasem dziwna niespotykana mowa mieszkańców wsi i miasteczek była związana z handlem. Przykład; w Biłgoraju sitarze mieli swoją mowę w celach handlowych aby nikt nie rozumiał o czym mówią na targu i też jak sita nosili do innych krajów używali swojej mowy dla własnych interesów. Ta praktyka była stosowana w Polsce w niektórych innych miasteczkach i niekiedy wsiach by nie wszyscy wiedzieli o czym oni do siebie mówią. Zatem, można było kogoś przezywać po urodzie Tatarzyn lub po mowie Jaćwing a wcale nie miał z nimi nic wspólnego.

 Bardzo dziękuję panu Bogusławowi Stępniowi za wszelką okazaną pomoc!

środa, 26 kwietnia 2023

Why Tolkien Ancestry research?

Sometimes someone asks what the research on his ancestors has for the Tolkien studies. Sometimes not much. But sometimes a lot. For example, thanks to my #TolkienStudies, we know what the surname "Tolkien" (surname from the place name Tolkeim in Prussia - see here) actually is. We also learned the reason why our Professor's name is John and his ancestors were John Benjamins (the first ancestor of the Professor in England was called Johann/John Benjamin Tolkien and this is how the tradition of the names of the oldest heir in a given generation was created - see here). We also got to know the history of the Protestant faith (here) and Masonic activity (here) in the Tolkien family, which led to Mabel Tolkien and her sons being rejected by the family after their conversion to Catholicism. We also learned many many other things that ultimately shaped J.R.R. Tolkien into who he was.

Czasem ktoś pyta, jakie znaczenie dla studiów nad Tolkienem mają badania nad jego przodkami. Czasem niewiele. Ale czasem bardzo dużo. Na przykład dzięki moim #TolkienStudies wiemy, czym w rzeczywistości jest nazwisko Tolkien (nazwisko od nazwy miejscowej Tolkeim w Prusach - patrz tutaj). Poznaliśmy też przyczynę, dla której nasz Profesor ma na imię John, a jego przodkowie byli Johnami Benjaminami (pierwszy przodek Profesora w Anglii nazywał się Johann/John Benjamin Tolkien i tak powstała tradycja imion najstarszego spadkobiercy w danym pokoleniu - patrz tutaj). Poznaliśmy też historię wiary protestanckiej (tutaj) i aktywności wolnomularskiej (tutaj) w rodzinie Tolkienów, która doprowadziła do tego, że Mabel Tolkien i jej synowie zostali odrzuceni przez rodzinę po ich konwersji na katolicyzm. Poznaliśmy też wiele wiele innych spraw, które ostatecznie ukształtowały J. R. R. Tolkiena takim, jakim był.
 

 See my new film | Zobacz mój najnowszy film


sobota, 25 marca 2023

Tako rzecze Tolkien | 27 minut materiału wideo

Materiał wideo znajdziecie tutaj
 

Materiały wideo z wywiadami z J. R. R. Tolkienem są trudne do znalezienia, rzadkie i rozproszone. Mają różną długość i jakość. Kanał YouTube CleanCut spróbował to naprawić. W wyniku ich poszukiwań i starań otrzymujemy 27-minutowy materiał wideo z samym Profesorem i jego słowami.

Materiały pochodzą z telewizji BBC z lat 1962 i 1968. To jedyne dwa wywiady wideo, które kiedykolwiek powstały. Co otrzymujemy?

- 27 minut nagrań
- wszystkie znane opublikowane filmy z Tolkienem z domeny publicznej [do dnia 2022-09]
- wideo w najlepszej jakości
- usunięto nieistotne dźwięki pochodzące od innych osób
- pomiędzy każdym segmentem są dwie sekundy przerwy
- napisy: można wybrać angielskie (nie są to napisy automatyczne); teraz zaktualizowane zgodnie z transkrypcją. Dokładność 95%. 

Może ktoś z polskich czytelników mojego bloga zrobi napisy polskie (choć film umożliwia ustawienie automatycznego tłumaczenia napisów angielskich na polski - warto spróbować, choć efekt nie zawsze jest odpowiedni)?

wtorek, 14 marca 2023

Two maps of two related worlds

Klaeber's map from 1922

What do you think, could the map for Beowulf from the edition by Frederik Klaeber (1922) influenced the shape of the map of Middle-earth in the first edition of The Lord of the Rings? Tolkien knew Klaeber's work and discussed with it. Lettering, outline of the land shore, general features of graphics. Tolkien would agree that Beowulf had a great influence on The Lord of the Rings.

I would like to thank Father Mateusz Kopa for drawing my attention to the similarity of both maps.

The description of Tolkien's maps can be found here.

Tolkien's map from 1954-5

Details of both maps:


sobota, 11 marca 2023

Wiara Rohirrimów

Alan Lee - sztuka Rohirrimów

Czy zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądały i czym się charakteryzowały wierzenia Rohirrimów, ludu Éothéodu? Czy wiara ich przypominała politeizm Germanów? Czy Wotanem (Odynem) Rohirrimów był Béma (pod tym północnym ludzkim imieniem krył się Valar Oromë; w języku staroangielskim słowo béme oznacza "trąbę; drewniany instrument dęty"), który z Najdalszego Zachodu miał przyprowadzić na stepy Śródziemia rumaki Mearas. Tolkien - jak wiemy - celowo skonstruował swój świat tak, żeby Wolne Ludy miały bardzo słabo rozbudowaną religię i znikome ślady kultu. Ich wiara to wiara serca i nadziei, a nie religia rytów i świątyń. Mistyka i sacrum przenikają całą narrację Tolkiena, a wierzenia Wolnych Ludów są u niego znakiem Adwentu - oczekiwania na konieczną odmianę i uzdrowienie świata.

Profesor Tolkien zostawił nam jednak pewne wskazówki na temat wiary Rohirrimów i innych Ludzi Średnich (w terminologii Faramira byli to dalecy kuzyni Ludzi Zachodu). Oddajmy głos autorowi (cytat z Natury Śródziemia, s. 502):

Średnich Ludzi, potomków przodków Númenorejczyków, nie uważano za ludzi złych ani za zapiekłych wrogów Gondoru. Nie zapisano nic na temat ich wiary ani praktyk religijnych w czasach, zanim zetknęli się z Númenorejczykami†. Ci zaś, którzy sprzymierzyli się lub zmieszali z Dúnedainami, przyjęli ich zwyczaje i wierzenia (zawarte w „tradycji”, o której Faramir mówi, że przejęli ją Rohirrimowie)

______________

† (...) zakładano, iż generalnie Średni Ludzie pozostali wierni monoteizmowi Dúnedainów, sojuszników i uczniów Eldarów.

A zatem Ludzie Średni, Rohirrimowie, Beorningowie, Ludzie z Dali itd. byli monoteistami - ufali Jedynemu, Ojcu Wszystkiego (quen. Eru Ilúvatar). Nauczyli się tego zaufania od Ludzi Zachodu, a ci otrzymali je od elfów. Jeżeli Tolkien nawiązuje do germańskiego pogaństwa (WP III: "Ale to raczej bojowy duch przodków ogniem rozgorzał w jego żyłach, tak że na grzbiecie Śnieżnobiałego wydawał się prastarym bogiem, podobnym Wielkiemu Oromë w bojach Valarów toczonych, gdy świat był jeszcze młody"), to zawsze wpisuje je w monoteistyczny schemat. Moce przez pogan zwane "bogami" to byty i żywioły stworzone, a nie stwórcy. Stwórca jest tylko jeden.

niedziela, 19 lutego 2023

Bucolica Tolkieniana

From Holly Ordway's Tolkien's Modern Reading:
 
 "The Fir-Topped Hurst" by Sir William Russell Flint; from Matthew Arnold's "The Scholar Gipsy & Thyrsis" (1910). Tolkien detached this picture from Arnold's book, framed it, and hung it on the wall of every place he lived on thereafter, including his final residence in Merton College. As Catherine McIlwaine in Oxford's Bodleian Library notes, "There is something of the Shire in these bucolic scenes."
 
And because I believe in genetic memory, and I know the landscapes of old Prussia well, I see here a typical view from the Tollkeim area, where the medieval Tolkiens came from 😏



 
Z książki Holly Ordway, Tolkien's Modern Reading:
 
 "Pagórek zwieńczony jodłą” Sir Williama Russella Flinta; z pracy "The Scholar Gipsy & Thyrsis” Matthew Arnolda (1910). Tolkien wyciął tę reprodukcję z książki Arnolda, oprawił ją i wieszał na ścianie w każdym miejscu, w którym potem mieszkał, włączając w to swoje ostatnie mieszkanie w Merton College. Jak zauważa Catherine McIlwaine w Bodleian Library w Oksfordzie: „W tych sielankowych scenach jest coś z Shire”.
 
A ponieważ wierzę w pamięć genetyczną, a znam dobrze krajobrazy dawnych Prus, widzę tutaj typowy widok z okolic Tollkeim, skąd pochodzili średniowieczni Tolkienowie 😏