Pokazywanie postów oznaczonych etykietą uważność. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą uważność. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 26 grudnia 2023

Brzoza to Tolkienowy totem

[Jest to uzupełniony tekst z 2010 z serwisu Elendilion]

Brzoza według Binga

Brzoza. Iluż to poetów sławiło jej skromność, jasność, czystą biel kory... To piękne drzewo współtworzy krajobraz północnej Eurazji. Mówisz brzoza i myślisz o rosyjskich берёзах*, które sławiono w niejednej dumce czy bylinie albo w wyobraźni widzisz béržas rosnącą pośród litewskich jezior, berse w pruskich pustaciach, bjǫrk pośród gór średniowiecznej Norwegii**. Srebrne i smukłe drzewa są wdzięcznym tematem poezji. Na przykład Leopold Staff w Dziewiczych brzozach pisał tak:

Dziewicze brzozy, srebrne korą,
Liść sieją złoty w szmaragd traw.
Przez sieć gałęzi modrą morą
Prześwieca nieba skłon i staw.
Pogodą rana lśni polana.
Cisza opieszcza smukłość drew,
Dygotem liści rozszeptana.
Źdźbła trawy kłoni lekki wiew.
Tak cicho jest i słodko wszędy
I tak przedziwny wkoło świat,
Jakbyś przed chwilą przeszła tędy
Musnąwszy trawy skrajem szat.

We wspomnianiach C. S. Kilby'ego, w jego książce Tolkien and the Silmarillion na stronie 21 znajdziemy taki fragment:

"Looking out of his window at a birch in the front yard, he [Tolkien] declared it to be his totem tree".
 
"Spoglądając przez okno na brzozę na podwórzu przed domem, [Tolkien] oświadczył, że jest to jego drzewo totemiczne".

Tymczasem w poetyckim dorobku J.R.R. Tolkiena, w tej mniej znanej jego twórczości spoza Śródziemia, znajdziemy wiersz w języku gockim, który nosi tytuł Bagme bloma, 'Kwiat drzew'. Owym kwieciem pośród wszystkich drzew ma być nasza brzezina, srebrna, smukła baírka (czytaj berka). Wiersz powstał  jako zabawa językowa - zabawa w skojarzenia. Stało się to zapewne w latach 30., gdy Tolkien pracował jako wykładowca w Leeds. Utwór jest częścią zbioru wierszy Tolkiena i jego kolegi, E. V. Gordona, który znamy jako Songs for the Philologists ('Pieśni dla filologów'). Znajduje się tam aż trzynaście wierszy Tolkiena, które mogą być śpiewane do tradycyjnych angielskich melodii. Tomik został wydany bez zgody autorów (Gordona i Tolkiena) w roku 1936 przez  byłego studenta Uniwersytetu Leeds, A. H. Smitha. Tom Shippey w Drodze do Śródziemia przytacza opinię Christophera Tolkiena, że wiersz ma szczególne znaczenie metaforyczne, a tytułowa brzoza za sprawą nagłosowej spółgłoski B (odpowiednika anglosaksońskiego runicznego znaku  /b/ bearc 'brzoza') symbolizuje nauczanie języka angielskiego oparte przede wszystkim na filologii (w Leeds tzw. schemat nauczania 'B'), a nie literaturoznawstwie (tamże schemat nauczania 'A'). W innym wierszu - tym razem napisanym po staroangielsku - noszącym tytuł Ēadig bēo þu, Tolkien pisze "niech żyje nam Brzoza i jej ród" (brzoza to tu Beorc). Przeciwstawiony brzozie Āc 'dąb' (symbolizujący nauczanie odrzucające lingwistykę) "wpadnie w ogień, tracąc radość, życie i liście". Spójrzmy na wiersz Bagme bloma.

J.R.R. Tolkien
BAGME BLOMA

'Kwiat drzew'


Brunaim bairiþ bairka bogum
laubans liubans liudandei,
gilwagroni, glitmunjandei,
bagme bloma, blauandei,
fagrafahsa, liþulinþi,
fraujinondei fairguni.

Wopjand windos, wagjand lindos,
lutiþ limam laikandei;
slaihta, raihta, hweitarinda,
razda rodeiþ reirandei,
bandwa bairhta, runa goda,
þiuda meina þiuþjandei.

Andanahti milhmam neipiþ,
liuhteiþ liuhmam lauhmuni;
laubos liubai fliugand
lausai, tulgus, triggwa, standandei.
Bairka baza beidiþ blaika
fraujinondei fairguni.

* * *

Brzoza nosi piękne liście
na lśniących gałęziach,
jest bladozielona i migocąca,
kwiat wszystkich drzew kwitnących,
o jasnych włosach i smukłych członkach,
władczyni góry.

Wiatr woła, potrząsa nią lekko,
a ona żartem nisko pochyla gałęzie;
gładka, prosta i o białej korze,
drżąc, przemawia w swoim języku,
jasne godło, dobra tajemnica,
błogosławieństwo mojego ludu.

Wieczór robi się ciemny od chmur,
błyska błyskawica;
delikatne liście lecą wolne,
ale wytrwała i wierna biała brzoza
stoi naga i czeka,
władając górą.

(tłum. z języka ang. - Joanna Kokot [w:] Droga do Śródziemia, str. 380)

Załóżmy, że ten gocki wiersz aliteracyjny mógłby powstać naprawdę pośród starożytnych Gotów w ich praojczyźnie, w legendarnej Gothiskandza. Dzisiejsi archeologowie i historycy najczęściej umieszczają ją na naszym Pomorzu i w dolinie dolnej Wisły, na obszarze archeologicznej kultury wielbarskiej (patrz np. A. Kokowski, Goci. Od Skandzy do Campi Gothorum, Wydawnictwo TRIO, W-wa 2007). To bardzo kusząca możliwość. Znany z poematu Widsith Las Wiślański Wistlawudu, w którym boje toczyli Goci, został przecież przez Tolkiena zrównany z Mroczną Puszczą, znaną w formie staronorweskiej jako Myrkviðr. Że sam J.R.R. Tolkien umieszczał Gotów i Mroczną Puszczę na ziemiach polskich, nadwiślańskich, świadczy nota Ch. Tolkiena z Dodatków do niedawno wydanej książki Profesora pt. Legenda o Sigurdzie i Gudrun (tłum. K. Staniewska i A. Sylwanowicz, Prószyński i S-ka, Warszawa 2009). Na stronie 551 czytamy tam:

Wzmianka o "Wistlawudu" stanowi pozostałość bardzo starej tradycji, gdyż pod koniec drugiego wieku Goci wyruszyli na wielką południowo-wschodnią migrację znad brzegów Bałtyku i doliny Wisły i w końcu osiedli na równinach na północ od Morza Czarnego. Lecz w "Widsith" "Wiślański Las" uważa się za pierwotną puszczę rozdzielającą terytoria Gotów i Hunów, a zatem utożsamia się go z "Myrkviðr" (...).

Czy zatem wzmiankowana w wierszu brzoza na wzgórzu, władczyni góry, to brzezina z nadwiślańskich pagórów Wzniesienia Elbląskiego albo pagórów Pojezierza Kaszubskiego, z których najwyższa jest Wierzyca? To tam występuje cała grupa nazw podejrzewanych o gockie pochodzenie: Drybok, Wdzydze, Grudziądz, Wieldządz  i in. (piszę o nich w artykule Germańskie ślady - kaszubskie trolle? - z niego pochodzi przedstawiona mapa, na którą naniosłem rekonstrukcje germańskich nazw). Gockimi zainteresowaniami Tolkiena zajęliśmy się też na Forum Elendilich w temacie: "Lingwistyczne inspiracje Tolkiena: język gocki". Rozpisaliśmy też nieformalny konkurs na najładniejsze polskie tłumaczenie poetyckie Bagme bloma (zapraszamy do wzięcia w nim udziału! - tu znajduje się odpowiedni temat).


W dziełach Tolkiena znajdziemy jeszcze jedno symboliczne znaczenie brzozy. Pamiętacie opowieść o Kowalu z Podlesia Większego? Tytułowy Kowal otrzymuje tam trzy wizje Krainy Baśni, Faërie. Ostatnia z nich to wizja brzozy, która ratuje Kowala przed strasznym wichrem. Tom Shippey w Drodze do Śródziemia łączy ten motyw z gałązkami brzozy, które w balladach Anglii i Szkocji noszą w kapeluszu przybysze z Faërie. Czyżby zatem brzoza była szczególnym drzewem, które uobecnia świat długowiecznych Elfów w naszym świecie? Chyba tak, bo w folklorze gaelickim brzozy rosną w Tír na nÓg, krainie Ukrytego Ludu Sidhe (porównywanych z Elfami) - drzewa te kojarzono też z powracaniem z krainy umarłych. Okazuje się, że pewne "mitologiczne" znaczenie miały brzozy również w świecie Ardy.

W sindarinie brzoza to chwinn albo whinn. W quenya hwindë (Parma Eldalamberon nr 17, str. 23). Jako roślina smukła i wysoka, zaliczała się brzoza raczej do drzew typu ornë/orn, a nie alda/galadh, które są zawsze bardziej przysadziste, o rozłożystych koronach, jak buki czy dęby (NO  230, Amber). Istniała jednak w sindarinie również nazwa "mitologiczna" - brethil 'srebrna brzoza'. Słowo to miało być spokrewnione z imieniem Vardy - Elbereth (oba mają pochodzić od rdzenia *√barath). Tolkien pisał, że srebrna brzoza była godłem Elbereth, a Elfowie kojarzyli to drzewo z gwiazdami. Brzoza miała być zatem brethil 'córką Królowej; księżniczką' (PE nr 17, str. 23). Nazywano też brzezinę nimbrethil 'biała księżniczka' albo fimbrethil 'smukła księżniczka'. Wielkie więc znaczenie miało to niezwykłe drzewo pośród Sindarów (informację tę znajdziecie tylko w późnym tekście Tolkiena, który był komentarzem do nazw występujących we Władcy Pierścieni - nie ma jej w Silmarillionie!). Wiemy, że Nimbrethil to las brzozowy w Arvernien, a Fimbrethil to imię jednej z Entowych Żon. Sam Brethil był lasem w Beleriandzie, między rzekami Teiglin i Sirionem - w lesie tym mieszkali Haladinowie, Lud Halethy. W tekście opublikowanego Silmarillionu nie wymienia się brzóz, ale już w Niedokończonych opowieściach spotkamy je (często w towarzystwie jarzębiny i głogu) w opisach wędrówek Tuora i Túrina. Dowiadujemy się też, że w Gondolinie rosły mallorny, brzozy i drzewa wiecznie zielone (przypis 31 do tekstu "O Tuorze i jego przybyciu do Gondolinu"). Brzozy rosną w zachodnim Númenórze, w krainie Andústar ("Większość jednak południowych okolic Andústaru była urodzajna, gdzieniegdzie porosła wielkimi lasami brzozowo-bukowymi w rejonach wyżynnych oraz bębowo-wiązowymi w dolinach", NO 151), a także w III Erze na Amon Anwar, Wzgórzu Grozy ("Kiedy w końcu przeszli pas białych brzóz okalających wierzchołek, ujrzeli kamienne schody wiodące na szczyt", NO 254-255).

W Hobbicie brzozy się nie pojawiają (choć można się domyślić, że porastają one wiele miejsc, które mija w swej drodze Bilbo). We Władcy Pierścieni drzewa te pojawiają się w drodze z Hobbitonu w kierunku Leśnego Dworu ("Przezroczyste korony brzóz, kołysane lekkim powiewem, rysowały nad głowami wędrowców czarną sieć na tle białego nieba", I 105, Muza). Brethilath pojawiają się też w pobliżu Kheled-zâram ("na zielonych kopcach rosły wysmukłe brzozy lub sosny, wzdychające na wietrze", I 438). Wśród wysoko położonych brzóz schronił się poraniony przez orków ent Okorzec (ang. Skinbark, II 92), rosną też one w pobliżu siedziby Drzewca ("Wyżej na stokach widać było kępy brzóz i jarzębin", II 98) i w miejscu wiecowania entów w Zaklętej Kotlinie ("Kotlina była wysłana miękką trawą i bezdrzewna, tylko pośrodku, na samym jej dnie, rosły trzy piękne, smukłe, srebrzyste brzozy", II 99, "Słońce [...] błyszczało na czubach brzóz", 102). Enty schodząc w kierunku Isengardu mijają inne jeszcze brzozy ("Las został za nimi w dole, coraz rzadziej spotykali rozrzucone kępy brzóz...", II 108). Ostatnie brzozy we Władcy spotykamy pośród Emyn Muil ("Zszedłszy nieco niżej, napotkali kępę skarlałych i koślawych drzew; były to od kilku dni pierwsze drzewa na ich drodze, przeważnie mizerne brzozy, ale trafiał się wśród nich od czasu do czasu także świerk", II 260). Brzozy są zatem dla hobbitów drzewami, które kojarzą się z wysokimi, leśnymi obszarami strefy umiarkowanej - poza ich domem. Kojarzą się z "zagranicznymi krajami".
 

I jeszcze jedno. Tolkien wiersz Bagme Bloma napisał do melodii piosenki dziecięcej O Lazy Sheep (tak podano w książce Songs for the Philologists). Długo tej melodii szukałem. Okazało się, że tak naprawdę chodzi o Lazy Sheep, pray tell why kompozytora i pianisty angielskiego George Mantle Childe'a. do słów wiersza The Sheep Ann i Jane Taylor (siostry żyły na przełomie XVIII i XIX w. - ciekawe, że ich wiersze były parodiowane nie tylko przez Tolkiena, np. Twinkle, Twinkle, Little Star parodiuje Popielica w Alicji w Krainie Czarów Lewisa Carrolla). Znalazłem też nuty tej piosenki (kliknij obrazek po lewej). Może ktoś z naszych Czytelników bardziej obeznany z nutami może nagrać plik dźwiękowy z melodią tej piosenki?

THE SHEEP
Ann and Jane Taylor

"Lazy sheep, pray tell me why
In the pleasant fields you lie,
Eating grass, and daisies white,
From the morning till the night?
Everything can something do,
But what kind of use are you?"

"Nay, my little master, nay,
Do not serve me so, I pray;
Don't you see the wool that grows
On my back, to make you clothes?
Cold, and very cold, you'd be
If you had not wool from me.

True, it seems a pleasant thing,
To nip the daisies in the spring;
But many chilly nights I pass
On the cold and dewy grass,
Or pick a scanty dinner, where
All the common's brown and bare.

Then the farmer comes at last,
When the merry spring is past,
And cuts my woolly coat away,
To warm you in the winter's day:
Little master, this is why
In the pleasant fields I lie."

Gdy z Tomem Gooldem znajdę się w przyszłym tygodniu pośród gockich kręgów kamiennych w Odrach (powiat chojnicki, woj. pomorskie), chciałbym zaśpiewać pieśń Tolkiena o kwiecie wszystkich drzew, o pięknej brzezinie...

___________________

(*) Nasi prasłowiańscy przodkowie nazywali ją prawdopodobnie *berza - rz czytamy tu r-z, jak w słowie zmarzł. Po staropolsku nazwa ta musiała brzmieć *brzeza (stąd nazwy Brzezinka, Brzezie, Brzeźno, Wąbrzeźno).

(**) Wszystkie indoeuropejskie formy słowa 'brzoza' wywodzi się od hipotetycznego *bʰérH₁ǵo- 'świetliste/białe [drzewo]'

poniedziałek, 17 lipca 2023

Tolkien i Bernadeta | Lourdes and the Rings

Eduardo Tojetti, "The Annunciation", 1877
 

napisane w Lourdes we Francji
 
Czy zwróciliście uwagę, jak wiele elementów łączy spotkanie Lúthien przez Berena ze scenami objawienia się Maryi zwykłym śmiertelnikom? Jest zwrot, który występuje w opisach z Lourdes albo Fatimy i w opisie z Silmarillionu - jest to "wpaść w zachwycenie":
 
Artwork by Elena Kukanova
"W tym oka mgnieniu Beren zapomniał o wszystkim, co przecierpiał, i wpadł w zachwycenie; Lúthien bowiem była najpiękniejsza z Dzieci Ilúvatara. Suknię miała błękitną jak pogodne niebo, lecz oczy szare jak gwiaździsty wieczór, płaszcz naszyty złotymi kwiatami; lecz włosy ciemne jak cienie o zmierzchu, jak światło na liściach drzew, jak głos czystego strumyka, jak gwiazdy nad mgławicami świata - takie było jej dostojeństwo i uroda, a twarz jej jaśniała światłem."

Dopiero niedawno to zauważyłem. Tolkien, który - jak wynika z listów - interesował się bardzo objawieniami maryjnymi z Lourdes, opisał Berena olśnionego widokiem Dziewicy w błękitnej sukni, co jako żywo przypomina opis Maryi, najpiękniejszej i najczystszej z Dzieci Bożych, którą w grocie Massabielle ujrzała w zachwyceniu św. Bernadeta Soubirous.

Z książki Tolkien's Faith, której autorką jest Holly Ordway i która to książka ukaże się na półkach księgarskich w sierpniu (patrz tutaj), dowiemy się, że J.R.R. Tolkien miał szczególne nabożeństwo do trojga świętych: św. Tomasza Morusa, św. Filipa Neri oraz do św. Bernadety z Lourdes. W książce Holly Ordway przeczytamy (s. 203): 

"Cześć Tolkiena dla św. Bernadety jest dobrze potwierdzona. Warren Lewis [brat C.S. Lewisa] zanotował w swoim dzienniku w 1947 r., że Tolkien napisał do niego „najbardziej życzliwy i pełen współczucia list”, kiedy był w szpitalu, dochodząc do siebie po chorobie. Tolkien napisał, "że wezwał pomoc «tego dziecka łaski, które jest najbliższe jego sercu», św. Bernadetę, aby wspomogła jego słabe modlitwy o moje wyzdrowienie”. W liście z 1956 roku Tolkien nazwał ją „ukochaną Bernadetą”. Priscilla wspominała, że ​​jej ojca „szczególnie uderzył” jeden szczegół z relacji z życia świętej: „Bernadeta wzdrygała się, gdy pokazywano jej różne dewocyjne obrazki, i widać było ewidentnie, że ogarniało ją przerażenie na widok jaskrawych i tandetnych przedstawień Maryi po rzeczywistości, którą poznała”. To, że Bernadeta poczuła się urażona tymi kiczowatymi wizerunkami, odbiło się echem w głębokim oddaniu Tolkiena dla Maryi i dla Jej Niepokalanego Poczęcia oraz w jego własnym wyczuciu estetycznym”.

[dziękuję Holly Ordway za nadesłanie mi tego cytatu z jej książki]

W niepublikowanym liście z 1956 do Patricii Kirke napisał, że ma specjalne nabożeństwo do święta Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, bo Oratorium księży filipinów, w którym pierwszy raz się wyspowiadał i przyjął Pierwszą Komunię nosił wezwanie Niepokalanego Poczęcia NMP. W kościele Niepokalanej w Warwick wziął też ślub Pisał też w tym liście o swojej szczególnej relacji ze św. Bernadetą.

św. Bernadeta Soubirous - ukochana święta Profesora Tolkiena

W jeszcze innym liście, w korespondencji z synem Christopherem Tolkienem w 1944 J.R.R.T. napisał o uzdrowieniach w Lourdes:

W niedzielę pojechaliśmy z Priscą na rowerach, w wietrze i deszczu, do św. Grzegorza. P. walczyła z przeziębieniem i innymi dolegliwościami i nie zrobiło jej to dobrze, chociaż teraz czuje się już lepiej; usłyszeliśmy jednak jedno z najlepszych (i najdłuższych) kazań ojca C. Cudowny komentarz do niedzielnej ewangelii (uzdrowienie niewiasty oraz córki Jaira), ogromnie wyrazisty dzięki porównaniu trzech Ewangelistów. (P. szczeg[ólnie] spodobała się jego uwaga, że ponieważ św. Łukasz sam był lekarzem, nie odpowiadała mu sugestia, że biedaczce się pogorszyło, więc złagodził ten kawałek). A także przez jego wyraziste ilustracje współczesnych cudów. Podobny przypadek kobiety dotkniętej podobną chorobą (spowodowaną wielkim guzem macicy), która została błyskawicznie uzdrowiona w Lourdes, tak że guza nie można było znaleźć, a jej pasek okazał się dwa razy za długi. I najbardziej wzruszająca opowieść o chłopcu chorym na gruźlicze zapalenie otrzewnej, który nie został uzdrowiony i odjechał pociągiem ze swoimi rodzicami, niemal umierając w obecności dwóch pielęgniarek. Po drodze pociąg mijał Grotę. Chłopiec usiadł. „Chcę pójść porozmawiać z tą dziewczynką"" bo tym samym pociągiem jechała dziewczynka, która została uzdrowiona. Wstał, poszedł do dziewczynki i bawił się z nią i kiedy wrócił, powiedział: „Jestem głodny". Dostał ciastko, dwie miseczki czekolady i olbrzymie kanapki z konserwowym mięsem i wszystko zjadł! (To było w 1927 r.). Tak jak nasz Pan polecił dać córeczce Jaira coś do jedzenia. Takie to zwykłe i przyziemne - takie bowiem są cuda (...).
Jak wiele takich listów i zapisków wciąż czeka na opublikowanie? Może zostaną ujawnione w planowanym na jesień bieżącego roku rozszerzonym wydaniu Listów Tolkiena (patrz tutaj)? Bardzo bym chciał, żeby rodzina Tolkienów pokazała też na jakiejś wystawie lub w jakiejś publikacji pamiątki związane z pobożnością Profesora - jego książeczkę do nabożeństwa, jego Biblię, jego różaniec...
 
Moje skojarzenia biegną być może za daleko, może sam Profesor zmarszczył by tu brwi, ale gdy tłumaczyłem na polski Naturę Śródziemia Tolkiena, której redaktor, Carl F. Hostetter wykazał katolicki fundament, na którym wyrastała wyobraźnia i kreatywność Tolkiena, dostrzegłem takie oto paralele między naturą Tolkienowej narracji i przekazem z Lourdes. Św. Bernadeta widzi Maryję, której nie mogą dostrzec inni ludzie - mamy tu zjawisko indemmar, "obrazów umysłu" z Natury Śródziemia (s. 265: "Utrzymywali, że „umysł” z natury wyższy lub też taki, który wytęża swoje największe moce, będąc w jakiejś skrajnej potrzebie, może przekazać pożądaną „wizję” bezpośrednio innemu umysłowi. Umysł odbierający przekaz przetłumaczyłby ten impuls na kategorie znane mu dzięki używaniu fizycznych narządów wzroku (i słuchu) i wyświetliłby go sobie, widząc go jako coś pochodzącego z zewnątrz"). Rozmowa między Maryją i Bernadetą to przykład ósanwë, "porozumiewania się poprzez myśl" (NŚ, s. 273), którą to formę komunikacji znamy na przykład ze sceny w Lothlórien we Władcy Pierścieni z udziałem Galadrieli. Ciało św. Bernadety po śmierci nie ulega typowemu rozkładowi i wydziela piękną woń - te same zjawiska opisał w tekstach Natury Śródziemia Tolkien, a przedstawił je dokładniej Carl F. Hostetter na s. 521-522.
 
Relikwiarz św. Bernadety w Nevers
 
Natura Niepokalanego Poczęcia jest w książce Tolkiena opisana na s. 519. Czytamy tam:
s. 51: „porodowi u Eldarów nie towarzyszy ból”.

Księga Rodzaju (Rdz 3,16) mówi, że bóle porodowe to jedna z konsekwencji Upadku: „w bólu będziesz rodziła dzieci”. Eldarowie, jako istoty nieupadłe, nie odczuwają bólu podczas porodu dziecka. Co więcej, ponieważ Kościół katolicki naucza, że Dziewica Maryja była, jak mówi Tolkien, „jedyną [czysto ludzką] osobą nieupadłą” (Listy, s. 466, przyp.), tj. zachowaną od grzechu pierworodnego aktem uprzedniej łaski Chrystusa (to rzeczywiste znaczenie Niepokalanego Poczęcia). Kościół uczy również, że nie doświadczyła bólu podczas narodzin Jezusa.

niedziela, 19 lutego 2023

Bucolica Tolkieniana

From Holly Ordway's Tolkien's Modern Reading:
 
 "The Fir-Topped Hurst" by Sir William Russell Flint; from Matthew Arnold's "The Scholar Gipsy & Thyrsis" (1910). Tolkien detached this picture from Arnold's book, framed it, and hung it on the wall of every place he lived on thereafter, including his final residence in Merton College. As Catherine McIlwaine in Oxford's Bodleian Library notes, "There is something of the Shire in these bucolic scenes."
 
And because I believe in genetic memory, and I know the landscapes of old Prussia well, I see here a typical view from the Tollkeim area, where the medieval Tolkiens came from 😏



 
Z książki Holly Ordway, Tolkien's Modern Reading:
 
 "Pagórek zwieńczony jodłą” Sir Williama Russella Flinta; z pracy "The Scholar Gipsy & Thyrsis” Matthew Arnolda (1910). Tolkien wyciął tę reprodukcję z książki Arnolda, oprawił ją i wieszał na ścianie w każdym miejscu, w którym potem mieszkał, włączając w to swoje ostatnie mieszkanie w Merton College. Jak zauważa Catherine McIlwaine w Bodleian Library w Oksfordzie: „W tych sielankowych scenach jest coś z Shire”.
 
A ponieważ wierzę w pamięć genetyczną, a znam dobrze krajobrazy dawnych Prus, widzę tutaj typowy widok z okolic Tollkeim, skąd pochodzili średniowieczni Tolkienowie 😏

sobota, 14 maja 2022

Tolckheimer! Sosnowiecka Sosna Tolkiena

Kocham i kicham o tej porze. Kocham gęstwinę, pulsowanie życia, apogeum wiosny. Nawet pułkom pyłków wybaczam, tym małym rzezimieszkom. 


Za 200 lat będą mówić, że nazwa Sosnowiec pochodzi od słynnej Sosny Tolkiena. Od wielu lat w naszym mieście, w sekrecie, rośnie Sosna Tolkiena, odrośl słynnego drzewa z Ogrodu Botanicznego w Oksfordzie (University of Oxford Botanic Garden and Arboretum) kochanego drzewa J. R. R. Tolkiena. Przywieźliśmy szyszki z Anglii, a samą sosnę wyhodowali z nasion leśnicy z Nadleśnictwa w Skierniewicach.

Może sprawa zainteresuje naszego Prezydenta Miasta Sosnowca, Arkadiusza Chęcińskiego?

 

 

piątek, 22 kwietnia 2022

Wyprawa Tolkienowska 2022 | Zapraszamy!

Fot. Galadhorn

Kochani, serdecznie zapraszamy Was na kolejną Wyprawę Tolkienowską. Tym razem Biuro Podróży "Abraksas" z Katowic pomoże nam zrealizować wyprawę do Tolkienowskiej Anglii i Walii. Oto program naszej Wyprawy Tolkienowskiej, cena i warunki udziału. Wasze zgłoszenia można wysyłać na adres: wyprawatolkienowska@gmail.com (kolejność zgłoszeń na Wyprawę to pierwszeństwo wyboru miejsc w autokarze!). Oto Wyprawa do Anglii i Walii (2022) do wydruku - program można rozesłać do Waszych znajomych (nie tylko tolkienowskich!).

WYPRAWA TOLKIENOWSKA 2022 ANGLIA I WALIA

2-10 września 2022 roku

PROGRAM: Dzień 1. (2 września, piątek) Wczesny wyjazd z Katowic i odebranie części naszych turystów w Gliwicach oraz spod Wrocławia. Odwiedziny w zależności od pogody: Opcja 1: w Spreewaldzie (piękne "hobbickie" wioski nad malowniczymi kanałami) lub Opcja 2: Odwiedziny w Lipsku (J. R. R. Tolkien uważał, że jego przodkowie przybyli do Anglii z Lipska): spacer po lipskiej starówce śladami reformacji i muzyki Johanna Sebastiana Bacha. (J. R. R. Tolkien uważał, że jego przodkowie przybyli do Anglii z Lipska). Nocleg w Niemczech (1/1).

Dzień 2. (3 września, sobota)
Wczesny wyjazd i przejazd przez Holandię, Belgię i Francję na prom. Malowniczy rejs przez Kanał Angielski do Dover i podziwianie Białych Klifów Albionu. Zwiedzanie Hever Castle, zamku Anny Boleyn (ostatnie wejście o 16.30). Nocleg w hotelu pod Londynem. (1/1).

Dzień 3. (4 września, niedziela)
Śniadanie. Przejazd do Oksfordu. Spacer po Oksfordzie Inklingów, w tym wizyta na grobie Tolkiena w Wolvercote, możliwość wzięcia udziału w Mszy św. w kościele Tolkiena, u św. Alojzego Gonzagi, Kolegium Mertona (gdzie Tolkien pracował jako profesor od 1945), Eastgate Hotel (gdzie Tolkien i Lewis spotykali się w poniedziałki), Kolegium Magdalene i Addison's Walk (gdzie C. S. Lewis mieszkał i pracował przez 30 lat), Ogród Botaniczny (gdzie do niedawna rosła Sosna Tolkiena), New College (gdzie Ch. Tolkien był pracownikiem naukowym), Biblioteka Bodlejska, Radcliffe Camera (czytelnia będąca inspiracją dla Świątyni Saurona w Númenorze), St. Mary the Virgin (piękny punkt widokowy), Kolegium Exeter (tu studiował Tolkien, tu znajduje się jego popiersie), dom przy Holywell 99, gdzie mieszkał Tolkien, zakończymy w pubie ?Eagle and Child? ? miejscu spotkań grupy literackiej Inklingów (o ile będzie już otwarty). Nocleg w okolicach Birmingham (1/2).

Dzień 4. (5 września, poniedziałek)
Śniadanie. Przejazd na przedmieścia Birmingham śladami małego Tolkiena: dzielnica Sarehole, gdzie Tolkien spędził dzieciństwo; spacer koło Młyna Sarehole (inspiracja dla młyna Teda Sandymana we Władcy Pierścieni), Moseley Bog, dolina rzeki Cole, Shire Country Park; przejazd do Oratorium Birmingham, gdzie mały Tolkien uczył się pod okiem opiekuna, ojca Francisa Morgana; wieża Perrot's Folly; cmentarz z symbolicznym grobem Arthura R. Tolkiena i dziadków Profesora. Następnie odwiedziny w Wightwick Manor and Gardens pod Wolverhampton (wiktoriańska rezydencja z kolekcją sztuki Arts & Crafts). Nocleg w Birmingham (2/2).

Dzień 5. (6 września, wtorek)
Śniadanie. Przejazd na Pojezierze Walijskie (Welsh Lake District) z jeziorami Bala i Penllyn. Odwiedziny w malowniczej Betws-y-Coed. Odwiedziny w malowniczym miasteczku Conwy. Nocleg w Północnej Walii (1/2)

Dzień 6. (7 września, środa) Śniadanie. Przejazd do Parku Narodowego Snowdonia (jeżeli pozwolą warunki pogodowe, przejazd kolejką wąskotorową na szczyt Snowdonu, najwyższej góry w Walii, 1085 m n.p.m.). Następnie przejazd na Wyspę Anglesey i do regionu Gwynedd (łac. Venedotia - kraina słynna z walijskich smoków) odwiedziny w nadmorskiej miejscowości Beaumaris oraz w Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysiliogogogoch (miejscowość o najdłuższej nazwie na świecie). Przejazd do siedziby Księcia Walii, do portowego Caernarfon: wizyta w zamku. Przejazd na nocleg (2/2).

Dzień 7. (8 września, czwartek) Śniadanie. Przejazd do Zamku Warwick w Anglii i spacer po mieście Warwick (tolkienowski Cortirion); tu mieszkała ukochana Tolkiena i jego przyszła żona, Edith), odwiedziny w kościele Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, gdzie Tolkienowie wzięli ślub w 1916 r. Następnie odwiedziny w Statford-Upon-Avon, mieście Williama Szekspira. Odwiedziny w Muzeum Domu Narodzin Szekspira. Przejazd na nocleg w Birmingham (1/1).

Dzień 8. (9 września, piątek) Śniadanie. Odwiedziny w Zamku Windsor lub jakiś zabytek związany z Williamem Morrisem. Rejs do Francji i nocleg w Dunkierce (1/1).

Dzień 9. (10 września, sobota)
Śniadanie. Całodzienny przejazd do Polski. Przyjazd do Katowic późną nocą (wszystko uzależnione od ruchu na trasie). Zakończenie wycieczki.

ZGŁOSZENIE UDZIAŁU:
Prosimy Wasze zgłoszenia udziału wysyłać na adres mailowy: wyprawatolkienowska@gmail.com (kolejność zgłoszeń na Wyprawę to pierwszeństwo wyboru miejsc w autokarze!)

CENA: 2950 zł + 100 GBP przy grupie liczącej minimum 25 osób  

  • Pierwsza rata w wysokości 1000,- zł do 1 czerwca (w korespondencji podamy konto)
  • Druga rata w wysokości 1950 zł do 1 sierpnia (w korespondencji podamy konto) 
  • Trzecia rata w wysokości 100 GBP będzie zebrana w autokarze w dniu wyjazdu

CENA OBEJMUJE: 

- Opiekę pilota i przewodnika tolkienowskiego Ryszarda Galadhorna Derdzińskiego
- Przejazd autokarem (małym do 30 osób, większym powyżej tej liczby)
- Opłaty drogowe, parkingowe, promowe
- Ubezpieczenie KL i NW
- 8 noclegów w hotelach typu Ibis Budget, Travelodge (pokoje 2-osobowe)
- 8 śniadań hotelowych 

Cena nie obejmuje kosztów wstępów (prosimy zabrać ok. 80-100 GBP).  

Wyjazd dojdzie do skutku jeżeli zbierze się grupa min. 25 osób. 

Jeżeli zbierze się więcej osób, koszt wycieczki może ulec nieznacznemu obniżeniu

środa, 9 marca 2022

Tolkien i Seton

– Boję się, mam stracha, ale i tak pójdę.
– Zgadza się – powiedział traper z naciskiem. –
Odwaga nie oznacza, że się nie boisz,
ale że idziesz naprzód mimo strachu
i że rządzisz swoimi lękami.

(E. T. Seton, Dwóch małych dzikusów, str. 416-17)

Czy książki ojca ruchu puszczańskiego, Ernesta Thompsona Setona, mogły wpłynąć na życie i twórczość J. R. R. Tolkiena? H. Carpenter w biografii Profesora Tolkiena pisał (podkreślenie moje):

"Outside the school-room hours his mother gave him plenty of story-books. He was amused by Alice in Wonderland, though he had no desire to have adventures like Alice. He did not enjoy Treasure Island, nor the stories of Hans Andersen, nor The Pied Piper. But he liked Red Indian stories and longed to shoot with a bow and arrow."

Książka Setona właśnie w tym czasie podbijała serca angielskich chłopców (I wydanie w Kanadzie 1903, I wydanie w Anglii 1908). Oto moja hipoteza. Być może kiedyś uda się ją zweryfikować.

Moim zdaniem jest mnóstwo rzeczy, które występują w Dwóch małych dzikusach Setona, a znamy je też z biografii i twórczości Tolkiena. W Dzikusach mamy dwóch chłopców, Yana i Sama, którzy przeżywają mnóstwo przygód w puszczy… tuż pod domem. To mogło zainspirować małego Ronalda i Hilarego Tolkienów do wędrówek i zabaw w Lesie Sarehole, blisko ich domu. Yan to chłopiec, dla którego "widok ściętego drzewa zawsze był wielką przykrością" - zupełnie jak J. R. R. Tolkien w dorosłym życiu. Sam Raften to prosty chłopak z farmy – jego język i maniery mogą trochę przypominać język… Sama Gamgee! Jest też chłopiec Guy, zwany Białkiem – bardzo przypomina w zachowaniu Sméagola, a Sam Raften traktuje go tak, jak Sam Gamgee Golluma. 

Ernest Thompson Seton (1860-1946) - więcej o jego życiu tutaj

Chłopcy u Setona mają swój własny język tutnee, który jako żywo przypomina dziecięcy język małych Tolkienów i Incledonów – animalic. Książka Setona wypełniona jest wskazówkami dotyczącymi puszczańskiego życia – znajduję ślad tego w opisach wędrówki Aragorna i hobbitów z Bree do Rivendell i potem w Górach Mglistych. Są ognie sygnalizacyjne, mowa indiańskich gestów itd. - to wszystko znamy z lingwistycznych tekstów Tolkiena, np. o mowie gestów elfów i Ludzi Zachodu, a także krasnoludów. Książka Setona uczy wrażliwości na przyrodę, na jej zmiany, potrafi rozkochać w drzewach – to wszystko jest u Tolkiena. Historie takie jak wędrówka bohaterów Setona przez Długie Bagna, może się na pewno skojarzyć z przygodami Froda i towarzyszy na Midgewater Marshes albo na Martwych Bagnach. I tak dalej... Seton z żoną sami cudownie zilustrowali Dwóch małych dzikusów – Tolkien też ilustrował swoje książki. Niekiedy w podobny wręcz sposób rysował postaci. W książce pojawiają się fragmenty przyśpiewek i poezji – dokładnie jak w Hobbicie i Władcy Pierścieni.

Może sam Profesor nie pamiętał w dorosłym życiu, że czytał z bratem z dzieciństwie/młodości Two Little Savages. Tolkien, a po nim jego biograf, Carpenter, wspominają o opowieściach o Indianach, w których zaczytywali się chłopcy Tolkienowie (patrz pierwszy akapit). Książka Setona była wielką inspiracją rodzącego się ruchu skautingowego, do którego już u samych jego początków przystąpili bracia Tolkienowie. 

"Two Little Savages" w bibliotece w Birmingham w czasach dzieciństwa Tolkiena

Książka Setona ukazała się w Zjednoczonym Królestwie w 1908 roku i znajdujemy ją w katalogach bibliotek w Birmingham. Uważam za wysoce prawdopodobne, że J. R. R. Tolkien zaczytywał się w książce kanadyjskiego autora, inicjatora i promotora ruchu puszczańskiego. O czasach skautowskich młodego Tolkiena w Birmingham przeczytasz tutaj.

Tłumaczenie tej książki (tak, jestem tłumaczem Dwóch małych dzikusów) przypadło na czas pandemii. Ciągnęło mi się niemiłosiernie. Nie porwała mnie z początku ta książka i miałem trochę wątpliwości, czy taka powieść „z myszką”, mimo puszczańskiego kultu, który otacza Dwóch małych dzikusów, będzie wartościowa dla dzisiejszego czytelnika. Były bardzo dla mnie trudne fragmenty, zwłaszcza związane z dialogami Babki de Neuville w szkocko-irlandzko-kanadyjskim dialekcie języka angielskiego. Miałem też trudności natury kulturowej, gdy tłumaczyłem rozdział, w którym chłopiec uczy się wypychać zwierzęta. Ale powoli zakochiwałem się w tej opowieści. Poruszyła ona moją duszę i przywiodła na myśl wspomnienia, gdy w dzieciństwie, w latach 80. korzystałem z porad Świata Młodych i jego „Nieobozowej Akcji Letniej” spędzając wakacje na wsi, na „Farmie” na skraju „Puszczy” w Lasach Dobrodzieńskich na Górnym Śląsku. Wigwamy w lesie, łuki i strzały, włócznie, całodzienne wędrówki, podczas których z przyjacielem Arturem żywiliśmy się tylko tym, co dawał las. Zdobyte wtedy blizny noszę do dziś – największą pod włosami na głowie, gdy dostałem włócznią broniąc wioski i drzewce rozerwały mi skórę aż po kość czaszki… Wspomnienia są niesamowite, a Dwóch małych dzikusów je ożywiło.

To jest książka bardzo dziś potrzebna. Uczy zaradności i męstwa, miłości przyrody i uważności, znaczenia przyjaźni i współczucia.

Dnia 9 marca 2022 roku zakończyłem tłumaczenie tej książki. Powinna się ukazać w tym roku! Informacje będę przekazywał w miarę prac nad książką. Jestem bardzo wdzięczny za to moje niezwykłe spotkanie z puszczaństwem.

piątek, 5 marca 2021

Zbigniew Herbert, The Envoy of Mr. Cogito
(Quenya translation by Galadhorn)

[Zaryzykuję twierdzenie, że Pan Cogito i Władca Pierścieni to przesłania z tej samej Drogi... Czas podzielić się fragmentem tłumaczenia wiersza Herberta na quenya, który w gronie Elendilich tworzę z długimi przerwami od 2013. W poprawkach pomaga mi Maciej Garbowski - dziękuję, bo to ważna sprawa!]

 

 

a lelya tanna i te lender mornamettanna
mapien muntiéo silmarilli tó métima paityalelya

a pata ambarta imbi te i occainen
imbi te i nanquernë ar te atalantië astossë

lye né rehtaina ú an cuilelya
lye harya lúmë piavë ea maurë antata i vettassë

na verya yá indo loica na verya
telda onótiessë er sina valdëa


ar Ahalya úasëa nai ve ear
quie lastuvalyë ómar racináron ar palináron

 

the Quenya translation by Galadhorn
to be continued

The Envoy of Mr. Cogito
By Zbigniew Herbert

Translated By Bogdana Carpenter and John Carpenter

Go where those others went to the dark boundary
for the golden fleece of nothingness your last prize

go upright among those who are on their knees
among those with their backs turned and those toppled in the dust

you were saved not in order to live
you have little time you must give testimony

be courageous when the mind deceives you be courageous
in the final account only this is important

and let your helpless Anger be like the sea
whenever you hear the voice of the insulted and beaten

let your sister Scorn not leave you
for the informers executioners cowards—they will win
they will go to your funeral and with relief will throw a lump of earth
the woodborer will write your smoothed-over biography

and do not forgive truly it is not in your power
to forgive in the name of those betrayed at dawn

beware however of unnecessary pride
keep looking at your clown’s face in the mirror
repeat: I was called—weren’t there better ones than I

beware of dryness of heart love the morning spring
the bird with an unknown name the winter oak

light on a wall the splendour of the sky
they don’t need your warm breath
they are there to say: no one will console you

be vigilant—when the light on the mountains gives the sign—arise and go
as long as blood turns in the breast your dark star

repeat old incantations of humanity fables and legends
because this is how you will attain the good you will not attain
repeat great words repeat them stubbornly
like those crossing the desert who perished in the sand

and they will reward you with what they have at hand
with the whip of laughter with murder on a garbage heap

go because only in this way will you be admitted to the company of cold skulls
to the company of your ancestors: Gilgamesh Hector Roland
the defenders of the kingdom without limit and the city of ashes

Be faithful Go

poniedziałek, 15 lutego 2021

Hortus et bibliotheca


Si hortum in bibliotheca habes, nihil deerit. 

Cyceron, "Ad Familiares" IX, 4 

Jeśli masz ogród i bibliotekę, niczego ci nie brak... Myślę, że Cyceron miał rację i że wynika to stąd, że właściwym miejscem dla Człowieka jest Raj, czyli Ogród i Biblioteka w jednym - oraz Wiele Wiele Więcej...

P. S. Mnie wystarcza moje mieszkanie pełne roślin, różnych orchidei oraz miniaturowy ogród hobbicki na balkonie. No i jeden pokój przeznaczony na moją kochaną bibliotekę (dzięki pandemii miałem i mam wreszcie czas poczytać to, na co nigdy nie było czasu). Maksymę Cycerona mam zapisaną kredą na jednej ze ścian, na mojej kuchennej ścianie tablicowej. Pozdrawiam Was serdecznie i zapytuję, jak Wy radzicie sobie z kwestią ogrodu i biblioteki? 

piątek, 4 grudnia 2020

Od *bʰā- do baśni oraz trzy oblicza Faërie

Serce człowieka nie jest zbiorem kłamstw,
lecz u Mądrego czerpie wiedzy dar
i wciąż go woła (...)

J. R. R. Tolkien, Mitopeja

Najstarszy słownik quenya (qenya) z 1917 (Qenyaqetsa)
oraz moja okładka O baśniach (wyszywana przez szlachetną Adaneth)
 

Bardzo lubię manifest mitopeiczny Tolkiena, czyli jego esej O baśniach. Tolkien przewraca tam całą zastaną kategoryzację i nomenklaturę mitoznawstwa i literatury, i tworzy nowe pojęcie - fairy-story (popularnym terminem w jego czasie było raczej fairytale) Po polsku staramy się to oddać jako baśń. I dobrze. Nasze baśń pochodzi od prasłowiańskiego *basnь 'gadanie' > 'opowieść fantastyczna', nazwa czynności od pie. pierwiastka *bʰā- (2) 'mówić, opowiadać, gadać' (tu ciekawe słowa pochodzące od tego pierwiastka, np. greckie pheme 'mowa, głos, mówienie, rozmowa', phōnē 'głos, dźwięk', phanai 'mówić'; sanskryckie bhanati 'mówi'; łacińskie fari 'mówić', fabula 'opowieść, baśń, historia', fama 'mowa, pogłoska, relacja; reputacja, opinia publiczna'; ormiańskie ban, bay 'słowo, określenie', starocerkiewnosłowiańskie bajati 'bajać, opowiadać'; staroangielskie boian 'przechwalać się, konfabulować', ben 'modlitwa, prośba'; staroirlandzkie bann 'prawo'; w innych koncepcjach lingwistycznych jest to raczej pierwiastek pie. *bʰeh₂- 'mówić', a tu np. baśń, bajka, ale też słowiańskie *badli 'czarodziej, uzdrowiciel, lekarz'; patrz tutaj). Słowo fairy przez francuski, wcześniej łacinę, pochodzi ostatecznie od tego samego rdzenia co baśń!

[O tym, że Praindoeuropejczycy snuli swoje, zanurzone w paleolitycznch mitach laurazjatyckich, bajania i baśnie prawdopodobnie nad Wisłoką, Dunajcem i Sanem (a nie na stepach nadczarnomorskich) przeczytasz tutaj i tutaj (ale pamiętaj - to tylko teoria archeogenetyczna!).]

Dla Tolkiena baśń - opowieść ze Świata Fantazji - to szerokie i wąskie jednocześnie pojęcie. Baśnie to dobre, korzystające z nieograniczonych zasobów ludzkiej kreatywności (naszego podobieństwa do Kreatora, Stwórcy, Logosu), osadzone w autonomicznych, dobrze skonstruowanych światach mity, baśnie, opowieści fantasy. U Tolkiena nie istnieje żadne fundamentalne rozróżnienie między "niższą" i "wyższą" mitologią (czyli między "zwykłymi" baśniami czy opowieściami fantastycznymi/fantasy a mitami). Wszystko łączą takie magiczne pojęcia jak przymiotnik, który dał atomowy napęd naszej wyobraźni (w chrześcijańskiej myśli Tolkiena rozum ludzki, język i opowieści pojawiły się w tym samym momencie - w chwili przebudzenia się pierwszego Homo sapiens):

Jakże więc potężnym odkryciem, jakże stymulującym dla zdolności umysłu było wynalezienie przymiotnika: żadne zaklęcie, żadna magia w Królestwie Czarów nie ma większej mocy. I nic w tym zaskakującego - czarodziejskie zaklęcie można by uznać za jakąś odmianę przymiotnika, za część mowy w mitycznej gramatyce. Umysł, który pomyślał o "lekkim", "ciężkim", "szarym", "żółtym", "nieruchomym" i "bystrym", począł także i magię, która czyni ciężkie rzeczy lekkimi i gotowymi wznieść się w powietrze, przemienia szary ołów w żółte złoto, a nieruchomą skałę w bystrą wodę. (...)

Warto przeczytać dalsze słowa tego akapitu (czytanie i medytowanie O baśniach to warunek bycia prawdziwym Czeladnikiem u Mistrza - nie myślę tylko o Tolkienie, ale o jego Mistrzu...). 

Te słowa też mi się bardzo podobają:

Nawet baśnie, jako gatunek, mają trzy oblicza: mistyczne - zwrócone ku Nadprzyrodzonemu, magiczne - skierowane ku Naturze oraz tzw. zwierciadło politowania - odzwierciedlające człowieka

Umiemy znaleźć każde z tych trzech obliczy we Władcy Pierścieni? Albo w Silmarillionie? Może w Kowalu (magia?), Dżilu (zwierciadło?) albo Niggle'u (mistyka?) Tolkiena? Może w Czarnoksiężniku z Archipelagu Le Guin? Albo w O czym szumią wierzby Grahama? Spróbujmy! (zachęcam Państwa do komentowania na moim blogu).

Bardziej dogłębnie mówię o ideach manifestu O baśniach w moim tekście z czasopisma Christianitas, który nosi tytuł "Tolkienowska teologia Nadziei" (PDF tutaj).

środa, 25 listopada 2020

Tata i Mama

Nasza szczęśliwa rodzinka

Jestem bardzo wzruszony. Przeglądając moją dziecięcą książeczkę zdrowia znalazłem dziś kartkę, którą zapisała moja Mama ponad rok po śmierci Taty (tato zmarł 22 marca 1988). Mama bardzo przeżyła śmierć Tatki. Tato mój zachorował nowotworowo i odszedł po bardzo szybkiej chorobie. Oto, co napisała mama:

 17 września 1989 r.

Kilka dni temu skończyłam 47 urodziny. Jest tych lat poza mną dużo, przeżyłam całą pełnię życia. Tylko tak potrafiłam żyć. Żyłam kochając lub nienawidząc. Taki jest los obdarzonych przez naturę duszą sangwinika, otwartą na świat, przyrodę. Najbardziej kochałam przyrodę, jej piękno stworzone przez Boga. Potrafiłam wzruszać się do łez pięknem otaczającego mnie świata. Jestem wrażliwa na zapachy przyrody, jej głosy, przemiany niesione przez pory roku. Jestem wrażliwa do ostatnich granic na piękno, sztukę tworzoną przez człowieka. Chyba zbyt wrażliwa, sama obdarzona talentem, lecz nie rozwijając, byłam z siebie wiecznie niezadowolona. Moja młodość to też interesowanie się płcią odmienną, gdy przyszła na to pora. Jedno mogę powiedzieć: nie chciałabym niczego zmieniać, każda znajomość i miłość coś nowego otwiera w kształtującej się osobowości. Ogromny wpływ na mnie miało oczywiście życie w bardzo katolickiej i kochającej się rodzinie. Aż przyszła pora, kiedy powiedziałam to słowo „tak”. Kiedy zawarłam związek małżeński ze Staszkiem. Był to mój szczęśliwy dzień, tak bardzo szczęśliwy. Wydawało mi się, że nikt nie był tak kochany i bezpieczny. Zaczęłam żyć dla kogoś, nasza rodzina powiększyła się o ukochanego syna.

Miałam ogromne problemy z urodzeniem go, ale może dlatego był dla mnie tak bardzo kochany. Marzyłam o tym, aby był piękny, dobry i mądry. I dziś, kiedy ma 17 lat, myślę, że moje marzenie się spełniło. Dla mnie jest najpiękniejszy, mądry i dobry.

Żyliśmy pięknie, mądrze i bardzo intensywnie. Mąż stworzył mi warunki, które bardzo mi odpowiadały. Uważałam się za kobietę szczęśliwą i tą, której się powiodło. Ja z mojej strony chroniłam to moje stadło jak mogłam, przed złem (…). Dawaliśmy sobie wzajemnie, a ja dawałam z siebie wszystko, co potrafiłam. Nie chciałam żyć aby tylko trwać. Potrzebowałam ciągłych zmian, wzruszeń, każde niepowodzenie w naszym pożyciu próbowałam naprawić jak najszybciej, bo szkoda było mi czasu. Uważałam, że życie jest zbyt krótkie na kłótnie.

Dziś zastanawiam się, skąd wiedziałam o tym, że przyjdzie nam się tak szybko rozstać. Że nie dożyjemy ze sobą starości, że będziemy musieli się pożegnać w czasie, gdy było nam ze sobą tak dobrze. Dorobiliśmy się coś niecoś, dziecko mieliśmy odchowane. Staś czekał na emeryturę. Kochaliśmy życie, świat, a czas był dobry, żeby zacząć go zwiedzać. Środki na realizację naszych planów były niewielkie, ale przy naszym małym sprycie i gospodarności wierzyliśmy, że nam się to uda. W czasie przygotowań do nowej podróży stało się coś strasznego. Zaczęły do mnie docierać symptomy nieszczęścia. 22 marca rozstaliśmy się na zawsze. Staś zmarł. W tym dniu wszystko się we mnie zmieniło. Serce rozerwane, podcięte nogi i skrzydła...

Moi Rodzice krótko przed chorobą Taty.
Pamiętam jak robiłem im to zdjęcie na naszej wsi
(wynajmowaliśmy dom w Kadłubie Wolnym k. Olesna)

Dodam do tego, że Mama całe życie prowadziła kroniki, dokumentowała swoje przeżycia. Wiedząc, że będzie musiała niedługo pożegnać tę stronę Życia, będąc już coraz bardziej chora na nowotwór trzustki, Mama napisała dla mnie ostatnią kronikę. Pomagałem jej w tym. Na stronie 19 tej księgi napisała:

Dużo podróżuję, kocham to, jak również wszystko, co związane jest z muzyką i sztuką.

Mam bardzo interesujące i intensywne życie - to coś jakbym przeżyła trzy życia. Próbuję zebrać myśli i wymienić, gdzie byłam.

Bo Mama po śmierci Taty nie zatrzymała się - postanowiła spełnić te wszystkie marzenia, jakie mieli razem. Oto lista miejsc, które Mama odwiedziła od 1992 roku (zacytuję znów jej kronikę):

1988 - statkiem po Dnieprze od Kijowa do Odessy

Norwegia, Szwecja, Dania 1992 [Mama marzyła o Norwegii, bo jej Ojciec, mój Dziadek służył tam w czasie wojny i przywiózł ze sobą z frontu wiele pięknych opowieści i wspaniałą książkę o Norwegii, którą mam do dziś]

Podróż po Europie jeszcze z namiotem - 1993: Wenecja, Werona, Padwa, Genua, Monako, Carcassonne, Nimes, Andora, Lourdes, Tours, Chartres, Ocean, Zamki nad Loarą, Paryż, Wersal, Bruksela, Aachen, Kolonia, Praga.

Niemcy u Teresy [to moja ciocia]

Ziemia Święta
Litwa 3 razy,
Ukraina i Krym,
San Marino, Włochy z Rzymem i Asyżem 2 razy
Bibione wiele razy
Szlak średniowiecznych bibliotek
5 razy Wielka Brytania - wszystkie wyprawy z synem Ryśkiem
2 razy Szkocja
2 razy Kornwalia [do Kornwalii zabrałem Mamę w naszą ostatnią wspólną podróż]
Irlandia
USA w 2004: Kalifornia, Arizona, Utah, Nevada (w tym Kanion Colorado i inne]
Paryż
Korea i Japonia w 2016
Grecja 2 razy
Turcja
Chorwacja aż do Albanii
Kreta
Sycylia
Hiszpania
Portugalia 2 razy
Czechy - głównie zamki
Austria
Szwajcaria
Emiraty Arabskie i Oman
Saksonia i Brandenburgia
Jezioro Garda i Włochy
St Petersburg
Targi adwentowe w kilku stolicach
Szlak Benedykta XVI w Niemczech

Kiedy Mama szykowała się do umierania, też nazywała to swoją podróżą, swoją Największą i Najważniejszą Podróżą...


Ostatnia kronika mojej Mamy


sobota, 21 listopada 2020

Silmarillion po latach

Wziąłem dziś online udział we wspaniałym spotkaniu z tolkienistami z całej Polski w ramach Tolkien dla dorosłych. Warszawskie Spotkania Tolkienistów. Omawialiśmy XII, XIII i XIV rozdział Silmarillionu Tolkiena (oczywiście! - choć tak naprawdę nie do końca jest to tak oczywiste...).

Być może wielu z Was ma swoje ulubione sceny albo zdania z tego Dzieła. Mnie od zawsze najbardziej porusza "Beren i Lúthien" (rozdział XIX), ale dziś zdałem sobie sprawę, że takie bardzo bardzo ważne dla mnie słowa w Silmarillionie, pochodzą z jednego z najkrótszych, i wydawałoby się z najmniej ważnego rozdziału – z XII. Brzmią one tak:

«Elfom nie jest wiadome, co się dzieje z duchami ludzi po śmierci. Jedni powiadają, że idą one w końcu także do Siedziby Mandosa, lecz czas oczekiwania spędzają w innych niż duchy elfów miejscach, i że – z wyjątkiem Manwego – tylko Mandos z woli Ilúvatara wie, dokąd odchodzą, gdy skończy się dla nich czas milczącego rozpamiętywania w pałacach Mandosa nad Morzem Zewnętrznym. Nikt nigdy nie wrócił z siedzib umarłych, oprócz Berena, syna Barahira, którego ręka dotknęła Silmarila, lecz Beren nie przemówił już potem ani słowem do śmiertelników.

Może pośmiertne losy ludzi nie zależą od Valarów i może nie wszystko zostało zapowiedziane w Muzyce Ainurów».

Według mnie czuć tu delikatny powiew z Nazaretu i widać poblask Gwiazdy z Betlejem... Kiedyś najbardziej niepozorna Śmiertelniczka z dalekiego Haradu powie ëa! – niech się stanie! I Autor wniknie w Swoje dzieło. A śmierć stanie się bramą do Życia...



środa, 7 października 2020

Rosarium Tolkienianum

[tekst Elendilionu]

Październik jest w Kościele katolickim miesiącem modlitwy różańcowej. Przypominamy zatem ten lingwistyczny esej ze stycznia 2010. Propozycja Bractwa św. Brendana powstała na 118. urodziny J.R.R. Tolkiena.

J.R.R. Tolkien posiadał różaniec i praktykował modlitwę różańcową. Swój różaniec trzymał na stoliku przy łóżku. Wspomina o tym na przykład list nr 55 w zbiorze pod redakcją Humphreya Carpentera. Ciekawe czy oryginalny różaniec J.R.R. Tolkiena znajduje się w posiadaniu spadkobierców Profesora? Wyrazem pobożności maryjnej J.R.R. Tolkiena są liczne wzmianki o Matce Bożej w listach, opisywany przez Tolkiena związek między Maryją i jego literackimi kreacjami Elbereth oraz Galadrieli, a także takie lingwistyczne wprawki Profesora, jak quenejskie tłumaczenie Zdrowaś Maryjo, Pod twoją obronę i Litanii Loretańskiej (opublikowane w Vinyar Tengwar nr 43-44).


W ramach rozmów w chrześcijańskiej podgrupie społeczności Elendilich, która nosi nazwę Fraternitas Sancti Brendani (Bractwo Świętego Brendana - patrz tutaj), pojawił się pomysł obmyślenia tolkienowskiego różańca (łac. Rosarium Tolkienianum), czyli znanej katolickiej modlitwy w pięciu różnych językach, w tym w czterech bliskich profesorowi Tolkienowi: po łacinie, po angielsku, po staroangielsku i w quenya. Zainteresowanych taką formą tolkienowskiej aktywności zapraszamy do ściągnięcia dokumentu w pdf, który zawiera propozycję modlitewną na 118. urodziny J.R.R. Tolkiena.

Ściągnij Rosarium Tolkienianum (plik pdf)

Powyżej prezentujemy grafikę D. Daniela Andriësa (z jego zbioru grafik na Gwaith-i-Phethdain) pt. Ave Maria. Artysta nawiązuje w swojej kaligrafii do liternictwa gotyckiego. Grafika ukazuje Nawiedzenie Najświętszej Maryi Panny w stylu ikon bizantyjskich.


 

niedziela, 21 czerwca 2020

Kraina dzieciństwa




Kiedy byłem dzieckiem, siadałem na tej łące i oglądałem wiele bitew i wiele hołdów składanych zwycięskiemu królowi pod tym samotnym drzewem.


Nic się nie zmieniło...



Spontanicznie wsiadłem wczoraj do samochodu i ruszyłem sto kilometrów na zachód i północ do wsi Łąki i Kadłub Wolny między Dobrodzieniem i Olesnem na zielonym Górnym Śląsku. Moi rodzice od mniej więcej 1980 roku wynajmowali w tych okolicach pokój w leśniczówce w Makowczycach, potem pokój w szkole w Myślnie, wreszcie cały domek w Łąkach. Spędzaliśmy tam weekendy i wakacje. To jest kraina mojego dzieciństwa. Tam czytałem po raz pierwszy Tolkiena, tam rozwijała się moja wyobraźnia. Tam przeżyłem najfajniejsze przygody, poznawałem przyrodę, poznawałem siebie.


Chcę Wam pokazać mój las...



Więcej zdjęć z mojej krainy dzieciństwa na Facebooku (tutaj).

niedziela, 14 czerwca 2020

Pandemia
– nowy wiersz ks. Pawła Sobierajskiego

Barbarzyństwo i cholera wchodzą do Europy
Denis-Auguste-Marie Raffet (1831)

Gdy Rok Nowy zawitał
Gdy w radości rozkwitał
W Chinach trwała już wówczas zaraza
Z nietoperza czy z człeka?
Czyjej winy dociekać?
Nie czas na to, bo śmierć w krąg poraża

To jest wirus? Bakteria?
To nic nie jest? Loteria…
Ktoś ruletkę rozgrywa mym losem
Niech mi mądry odpowie
Głupi nie mąci w głowie
Niepewności już dalej nie zniosę

Muszą umrzeć seniorzy?
Młodzi także są chorzy?
Może trumny w Brazylii są puste?
Znowu biedni poginą
A gdy śmierci dni miną
Śmiać się będą czyjeś konta tłuste?

Płaczą wielkie stolice
Znowu strzegą granice
Na twarz lecą globalne wyniki
Gospodarki, prognozy
Mówią: nadszedł dzień grozy
Prawda li to, czy tylko uniki?

Gdy się troją lekarze
W krematoriach grabarze
Śmierć okrutna ma teraz swe żniwa
Ktoś ją jakoś powstrzyma?
Może lato lub zima?
Czy nadzieja dla żywych wciąż żywa?

Gogle, przyłbice, maski
By zatrzymać zarazki
Ci kupują, a tamci ich śledzą
Jedni walczą zaciekle
Radząc sobie w tym piekle
Inny kłamią, choć przecież to wiedzą

I tak mamią nas jedni
Na łut szczęścia pazerni
Co po trupach chcą wrócić do władzy
A tu cięgle choroba
A tu nadal żałoba
Nawet silni – bezsilni dziś, nadzy

Świecie, coś się w emocjach
Bawił, pławił w promocjach
Zwolnij bieg swój, na chwilę zastopuj
Tę refleksję podejmij
Z zysków straty odejmij
By w szaleństwie swym docenić spokój

Pomyśl choćby przez chwilę
Idzie właśnie o tyle
Byś w rozwoju swym ustalił cele
Stracisz na tym? Nie sądzę
Więc pohamuj swe żądze
Jeśli nadal osiągać chcesz wiele

Kiedyś losy twe modły
Pośród historii wiodły
Teraz także mą wiarę wyrażę
I z pokorą, nadzieją
Choć mnie inni wyśmieją
Złożę kornie przed świętym ołtarzem

Ojcze, coś jest w niebiosach
Któryś na ludzkich losach
Miłosierdzia przesłanie objawił
Miej cierpliwość dla Ziemi
Chory świat niech odmieni
Jezus, co nas odkupił, niech zbawi!

czwartek, 11 czerwca 2020

Kiedyś wezmą się też za Tolkiena...

«Już niewielka znajomość historii przytłacza poczuciem masy i ciężaru ludzkiej nikczemności: bardzo starej, ponurej, nieskończonej, powtarzającej się, niezmiennej, nieuleczalnej niegodziwości. Wszystkie miasta, wszystkie wsie, wszystkie siedziby ludzi - to ścieki! A jednocześnie wiadomo, że zawsze istnieje jakieś dobro: o wiele bardziej ukryte, o wiele mniej rozpoznawalne, rzadko wkraczające w sferę poznawalnego, widoczne piękno słowa, czynu lub twarzy - nawet nie w obecności świętości, o wiele większej niż widoczna, rozreklamowana niegodziwość. Obawiam się jednak, że w życiu przeważającej większości ludzi saldo jest ujemne - robimy tak niewiele pozytywnego dobra, nawet jeśli negatywnie unikamy aktywnego zła».

Neomarksistowski obłęd wyraża się między innymi w niszczeniu pamięci o tych, którzy walczyli z nierównościami i rasizmem, np. z pamięcią, z pomnikami Tadeusza Kościuszki (nawet w Warszawie!) i założyciela skautingu (i tym samym harcerstwa), Roberta Baden-Powella (i to w miejscach związanych z życiem Profesora, który był też skautem - niedługo opublikuję o tym tekst). Powella oskarżają m.in. "apostołowie" ruchów LGBT oraz Antifa (przeczytaj materiał BBC na ten temat).

Kiedyś wezmą się też za Tolkiena...