Coraz więcej wiemy o ostatnich Tolkienach w Gdańsku. Niemcy wysiedleni z terenów oddanych po II wojnie światowej Polsce, już w Niemczech w latach 50. wypełniali specjalne karty na temat swojego pochodzenia, adresu, pokrewieństw. Cały zbiór takich kart z Gdańska i okolic jest na FamilySearch (patrz tutaj). Mój kolega Kevin po adresach doszedł do takiej oto karty (mamy też kartę na temat syna Ernsta i Friedy Tolkienów z Gdańska, Heinza Tolkiena, który zmarł w 2002 roku na.... Florydzie w USA; do dziś w ogóle o nim nie wiedziałem!). Oto karta na temat Elfriede (Friedy) Tolkien z Poggenpfuhl nr 59 w Gdańsku (dziś Żabi Krug) i jej zmarłego w gdańskim więzieniu 25 sierpnia 1945 roku męża, Ernsta (całe nazwisko: Ernst Rudolph Tolkien):
Czekam na informacje z gdańskiego IPN i Aresztu Śledczego. Dowiemy się być może, czy Ernst trafił do więzienia za po prostu bycie Niemcem w Gdańsku, czy może za jakąś nieznaną nam działalność nazistowską (daleki kuzyn Ernsta był zbrodniarzem nazistowskim z Rygi - patrz tutaj). Więcej o Ernście i jego gdańskich krewnych we wpisie na blogu (patrz tutaj).
Ostatni gdańscy Tolkienowie na moim wielkim drzewie Tolkienów na Ancestry
Czy ci ostatni gdańscy Tolkienowie są spokrewnieni z naszym J.R.R. Tolkienem? Istnieje nikła nadzieja, albowiem ci opisani wyżej pochodzą z Sambii, a ja nie wykluczyłem pokrewieństwa XVII-wiecznych sołtysów Tolkienów z Sambii z XVII-wiecznymi sołtysami Tolkienami z Natangii (J.R.R. Tolkien wywodzi się bezpośrednio od nich). Niedługo przedstawię kilka nowych argumentów za wywodzeniem Tolkienów z Globuhnen i Krzyżborka w Natangii z wioski Dollkeim na Sambii (przeczytaj o tej teorii tutaj; z tą wioską wiąże się bogata kultura archeologiczna Dollkeim-Kovrovo, a z okolicami piękna historia tłumaczenia na pruski Katechizmu w XVI w.)!
"Faramir and Éowyn at the Houses of Healing" - artwork by Miriam Ellis (source)
Zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądał ślub u Elfów Wysokiego Rodu? Te same obyczaje dotyczyły najpewniej też Ludzi Zachodu, Dúnedainów - bo cała ich kultura, światopogląd i obyczaje wzorowane były na elfich. Zobaczcie, jak opisane są oddzielne obrączki zaręczynowe i jak ślubne, na którym palcu noszono taką obrączkę i co było głównym warunkiem dopełnienia się małżeństwa:
W odpowiednim czasie ogłaszano zaręczyny podczas spotkania obu zainteresowanych domów, a narzeczeni wymieniali srebrne obrączki. Według praw Eldarów po zaręczynach musiał upłynąć co najmniej rok – a często upływało i więcej – i w tym czasie zaręczyny można było zerwać, oddając publicznie obrączki, które później przetapiano – nie używano już ich podczas zaręczyn. Tak mówił przepis, lecz prawo zerwania wykorzystywano rzadko, gdyż Eldarowie w tego typu wyborach nieczęsto popełniają błąd. Nie zwodzi ich łatwo własna ich rasa, rzadko ulegają pożądaniom samego ciała, ponieważ duch ich panuje nad ciałem, a z natury są stali i niezmienni.
(...) Po zaręczynach zadaniem narzeczonych było wyznaczyć porę ślubu, po upływie co najmniej jednego roku. Wtedy podczas uczty, znów dzielonej przez dwa domy, zawierano małżeństwo. Na koniec uczty narzeczeni wstawali, a matka panny młodej i ojciec pana młodego łączyli dłonie młodych i błogosławili ich. Błogosławieństwo takie miało uroczystą formę. Nie słyszał go żaden śmiertelnik, lecz Eldarowie mówią, że Varda była powoływana na świadka ślubu przez matkę panny młodej, a Manwë przez ojca pana młodego, co więcej, wymawiano wtedy imię Eru (co przy innych okazjach czyniono rzadko). Narzeczeni przyjmowali z powrotem swe srebrne obrączki (i zachowywali je jako skarb), lecz w zamian wymieniali wąskie obrączki ze złota, noszone na palcu wskazującym prawej dłoni.
Był wśród Noldorów również zwyczaj, że matka panny młodej dawała panu młodemu w darze klejnot na łańcuszku lub na wstędze na szyję, a ojciec pana młodego ofiarowywał podobny dar pannie młodej. Prezenty wręczano czasem przed ucztą. (Zatem dar, jaki Aragorn otrzymał od Galadriel był częściowo darem weselnym i zapowiedzią późniejszego ślubu, jako że Galadriel zastępowała matkę Arwen.) Lecz wszystkie te ceremonie nie były niezbędne przy zawarciu małżeństwa, były one tylko sposobem, w jaki rodzice młodych okazywali im swą miłość, również dzięki nim związek dwojga uważano także za połączenie dwóch domów. Samo małżeństwo dokonywało się poprzez akt złączenia fizycznego – wtedy do końca zawiązywała się nierozerwalna więź. W dniach szczęścia i w
czasie pokoju pominięcie przez rodzinę ślubnych ceremonii uważane było za nieobyczajne i
stanowiło oznakę wzgardy, lecz w każdym czasie dwoje wolnych Eldarów mogło z własnej wolnej
woli zawrzeć ważne małżeństwo bez ceremonii czy świadków (z wyjątkiem wymiany
błogosławieństw i wypowiedzenia Imienia) – zawarty w ten sposób związek także był nierozerwalny.
W dawnych dniach, w czasach niepokoju, w ucieczkach, w wygnaniu i w wędrówce, takie
małżeństwa zawierano często.
[Z "Praw i obyczajów pośród Eldarów" w Historii Śródziemia, tom X, czyli Pierścień Morgotha, tłumaczyła Adaneth]
«Mój świat nie jest światem „wymyślonym”, lecz wymyślonym momentem historycznym „Śródziemia” — w którym żyjemy».
—J.R.R. Tolkien, list nr 183
Arda nie jest alternatywną rzeczywistością ale jest alternatywną przeszłością naszego świata. Jesteśmy na Ardzie, żyjemy w Siódmej Erze na kontynencie, który nazywa się Śródziemie, a konkretniej żyjemy na wschód od Krain Zachodu, żyjemy tam, gdzie Easterlingowie, bo jesteśmy Easterlingami, których Rohirrimowie nazywali Wendami (stang. Winedas; rekonstrukcja na bazie imienia władcy Eldacara Vinitharii < goc. *Winiþa-harjis, "ten, który walczy z Wendami/Słowianami", czyli u Tolkiena Easterlingami; więcej na ten temat tutaj).
Więcej o "wymyślonym momencie historycznym" Eurazji czyli Śródziemia tutaj. Według obliczeń Profesora Tolkiena koniec Trzeciej Ery i odpłynięcie Bilba i Froda na Najdalszy Zachód miały miejsce około 9400 lat temu.
W pewnym sensie nasz dzisiejszy czas jest formą postapo, przeczywistości postapokaliptycznej dla bohaterów książek Tolkiena. Zgodzicie się ze mną?
Pomogłem ostatnio przy świetnym projekcie etymologiczno-graficznym. Kolega prowadzący profil Starkey Comics stworzył taką infografikę na temat etymologii imion i nazwiska Johna Ronalda Reuela Tolkiena. W części dotyczącej jego nazwiska oparł się o moje badania, za co jestem mu bardzo wdzięczny.
Tolkien był badaczem i znawcą wszelkich etymologii, więc taka infografika wydaje się idealnym sposobem, żeby go uhonorować. Sam Tolkien spekulował, że jego nazwisko pochodzi od niemieckiego przymiotnika tollkühn, oznaczającego "głupio-odważny; brawurowy, lekkomyślny".
Jednak znawca Tolkiena i językoznawca, Ryszard Derdziński przedstawił przekonujące argumenty wywodzące to nazwisko od nazwy pruskiej wsi Tollkeim [dziś Miedowoje w województwie królewieckim - przyp red.] Nazwa tej wsi mogła dosłownie oznaczać "wieś tłumacza", być może nazwana na cześć kogoś, kto tłumaczył [np. w kościele albo urzędzie] język staropruski na niemiecki.
Ponieważ od tego czasu zbadano drzewo genealogiczne Tolkiena, ta etymologia wydaje się znacznie bardziej prawdopodobna niż "brawurowa" sugestia Tolkiena. Etymologia "wieś tłumacza" jest również doskonale dopasowana, biorąc pod uwagę, że Tolkien sam był aktywnym tłumaczem i przedstawił historie swojego legendarium jako „tłumaczenia” fikcyjnej Czerwonej Księgi Marchii Zachodniej, którą w świecie przedstawionym we Władcy Pierścieni przetłumaczono na angielski z języka westron.
Starkey przygotował tę w taki sposób etymologię moich imion Ryszard Igor Derdziński. Znajdziecie ją na moim drugim blogu (zobacz tutaj).
Ostatnio spotkał mnie niejeden zaszczyt. Jest mi bardzo miło, bo zaproszono mnie do udziału w aż trzech podcastowych rozmowach na różne tolkienowskie tematy (a także pojawiło się hasło o mnie na Wikipedii!). Dwie z tych rozmów są już online (trzecią z Podcastu Pod Zielonym Smokiem dodam niedługo). Zapraszam do posłuchania obszernego wywiadu (trzy i pół godziny na Tolkien Polska - podcast, ale można posłuchać rozdziałami) o historii polskiego fandomu tolkienowskiego, o samej filozofii Tolkiena i o jego genealogii...
Zostałem też zaproszony do Klubu Jagiellońskiego (patrz Szyb Kultury), żeby zmierzyć się z tematem Czy Tolkien może być woke? Moje konserwatywne poglądy miały się zetrzeć z lewicowymi poglądami Patryka Stryjewskiego, autora bloga „Obywatel Stryjewski” o grach RPG i popkulturze. Myślę, że pokazaliśmy, że wychodząc z różnych światopoglądów można się z radością spotkać i znaleźć wzajemne zrozumienie:
Last but not least - pod koniec października 2024 roku ukazał się wywiad ze mną w ramach Podcastu Pod Zielonym Smokiem. Opowiadam tu o językach Tolkiena, funkcjonujących w jego Śródziemiu. Zapraszam do wysłuchania półtoragodzinnej audycji:
W grupie Elendilich na Facebooku zadałem pytanie: "Zastanawiam
się, skąd u Tolkiena, z jakich źródeł pozaksiążkowych, wziął się ideał
urody elfów i Dúnedainów (czyli post-Númenorejczyków, szlachetnych
"Tolkienowskich Atlantydów")?"
Ktoś,
kto lubi klimaty Północy, pomyślałby, że u Tolkiena najszlachetniejsi
ludzie są wysocy, niebieskoocy i jasnowłosi. Figa z makiem. Są
wprawdzie smukli i wysocy, ale oczy mają szare (odmiana niebieskich),
cerę bladą i włosy ciemne (czarne lub brązowe). Czy tu chodzi o
idealizację wyglądu samego autora, który miał oczy szare, włosy ciemne,
cerę jasną, choć nie był bardzo wysoki (1,74 m)? A może ktoś inny ten typ urody zainspirował?
Na blogu coraz więcej wpisów związanych z pojmowaniem przez Tolkiena dziedziczenia cech, fenotypów ludów Śródziemia, "pamięci genetycznej". Związane jest to z moją pracą tłumacza - bardzo mnie inspirują teksty, które przenoszę do naszego rodzimego języka: Utracona droga (z V tomu Historii Śródziemia, czyli HŚ, który właśnie idzie do druku) i Zapiski Klubu Mniemań (IX tom HŚ, który właśnie zacząłem tłumaczyć). Sporo o tym szczególnym wyglądzie "Atlantydów" Ardy rozpisuje się Tolkien właśnie w Utraconej drodze
(HŚ V). Bohater opowieści, Alboin Errol w domku nad klifami Kornwalii rozmyśla:
— Ciemny Alboin — szeptał do siebie. — Czy mam w sobie coś z kultury łacińskiej? Chyba nie za wiele. Kocham zachodnie wybrzeża i prawdziwe morze, które nie jest takie jak Morze Śródziemne. Nawet w opowieściach jest inne. Chciałbym, żeby nasze morze nie miało drugiego brzegu.
Przecież istnieli ludzie o ciemnych włosach, którzy nie pochodzili z cywilizacji łacińskiej? Choćby Portugalczycy. Zresztą, czym jest kultura łacińska?
Jaki lud mieszkał dawno temu w Portugalii, w Hiszpanii, w Irlandii i Brytanii — bardzo dawno, przed przybyciem Rzymian czy Kartagińczyków? Przed wszystkimi najazdami? O czym myślał pierwszy człowiek, który ujrzał zachodnie morze?
Mnie się od razu kojarzy to z atlantyckim typem urody (w antropologii nazywa się ten typ North Atlantid - patrz tutaj), z
ciemnowłosymi Celtami i Celtiberami. Kimś takim poza legendarium Tolkiena
jest na przykład Thorgal. Ideał jasnego, szarookiego bruneta występuje w The House of the Wolfings Williama Morrisa, w książce, która miała wpływ na wyobraźnię młodego Tolkiena (zobacz tutaj). Kimś takim jest u Tolkiena oczywiście
Snop/Sheaf z legend Północy (poznacie go lepiej z V i IX tomu HŚ). Ale pytanie pozostaje otwarte: może czytelnicy mojego bloga pamiętają opisy bohaterów sag, Eddy czy innych opowieści Północy, gdzie występuje jasna cera, szare oczy i ciemne włosy?
Edith czyli Lúthien - fenotyp "North Atlandid"
Elendili są niezawodni. Od razu przypomnieli mi, że przecież ideałem piękna dla Tolkiena była jego żona, Edith. To Edyta była muzą, która zainspirowała pierwsze opowieści o elfach. To w Księdze zaginionych opowieści i potem w kolejnych fazach Silmarillionu jej uroda to uroda najszlachetniejszej elfiej księżniczki - Lúthien Tinúviel. Tolkien w "Dodatku F" do Władcy pisał, że elfowie z reguły mieli jasną cerę, szare oczy i ciemne włosy (z wyjątkiem rodu Finroda) - patrz tutaj.
Aragorn, wybitny Dúnadan, według Tolkiena mierzył prawie 2 m wzrostu (rys. Katarzyna Chmiel-Gugulska, "Kasiopea")
Jednym z ideałów Dúnadana we Władcy Pierścieni był Faramir - ciemnowłosy, jasnoskóry, szarooki, o wzroście około 1,93 m (o ile był bardzo podobny do Boromira - patrz Natura Śródziemia, s. 261). Przypomnijmy sobie mądrość Faramira ilustrowaną jego cytatami (tutaj).
Tolkien jako wędrowny bard w epoce heroicznej wg Deep Dream Generator (autor: Sławek Miklas z Sagi Dalekiej Północy)
Dzięki Kajowi Małachowskiemu poznałem ciekawą aplikację genealogiczną pn. Roglo (tutaj). Genealogia mówi (a genealogia genetyczna tym mocniej to potwierdza), że każdy człowiek na ziemi jest krewnym innego człowieka. Pytanie tylko: kiedy żył wspólny przodek dwóch badanych osób. Roglo pomaga dojść do tego dzięki tzw. "papierowej genealogii" (czyli zapisom z ksiąg metrykalnych i dawnych dokumentów). Panowie Ronald i Jack nie mogli o tym wiedzieć. Roglo ten fakt ujawnia. Czy wiecie, że J.R.R.
Tolkien i C. S. Lewis mieli wspólnych przodków? I czy wiecie, że łączyły ich aż 31 linie pokrewieństwa. Tutaj na
przykład pokrewieństwo poprzez króla Szkocji, Roberta I Bruce'a. Inne linie pokrewieństwa można sprawdzić w Roglo.
Żeby powiększyć, kliknij
Tolkien
ma też aż 19 linii pokrewieństwa ze śp. królową Elżbietą II. Tu pierwszy
przykład (zawsze pokrewieństwo z angielską szlachtą idzie przez linię
Suffieldów, którymi się głębiej zajmę w niedługim czasie).
Żeby powiększyć, kliknij
Wzmianka o królowej Elżbiecie jest dla tolkienisty ważna, gdy pamiętamy o zdaniu Tolkiena z listów:
Zaczynało się to od ścisłego ojcowsko-synowskiego związku Edwina i Elwina w teraźniejszości i miało się cofnąć do czasów legendarnych za pośrednictwem Eädwine’a i Ælfwine’a z ok. 918 roku po Chr., Audoina i Alboina z legend longobardzkich, a także opowieści z basenu Morza Północnego, związanych z pojawieniem się w łodziach (a później odpłynięciem w łodziach pogrzebowych) bohaterów zboża i kultury, przodków królewskich rodów. W jednym z nich, o imieniu Sheaf [Snop] lub Shield Sheafing [Tarcza z rodu Snopa], można się dopatrzyć jednego z odległych przodków naszej obecnej królowej.
Chodzi o ród królewski Scyldingów, o którym na przykład tutaj pisze obszernie angielska Wikipedia. Właśnie przez bardzo dalekie pokrewieństwo z Windsorami i Bruce'ami Tolkien mógłby wywieść swoje pokrewieństwo ze swoim ulubionym bohaterem, Sheafem/Snopem (więcej o nim w najnowszym tomie Historii Śródziemia, w Utraconej drodze, który dla Was przetłumaczyłem na polski). Ten smętek, pruski bóg Kurko ("Snop") podnosi ze zdziwienia swoją boską brew...
A jeżeli mówimy o genealogii genetycznej, to chcę przypomnieć Wam wyniki badań kuzynów Profesora Tolkiena, w tym przede wszystkim Erica Tolkiena, który wykonał pełne sekwencjonowanie genomu w firmie FamilyTreeDNA (przeczytaj o tym tutaj i tutaj). Męska linia Tolkienów nosi mutację R-Y42738 (jest to podgałąź dużej indoeuropejskiej haplogrupy R1a). Przez niezwykły zbieg okoliczności tę samą mutację nosi mój męski ród Derdzińskich (wywodzący się od najdawniejszego znanego nam przodka, zagrodnika Bartka Derdy urodzonego ok. 1680 roku w Budach Łańcuckich na pobudnickiej, wydartej puszczy roli). I tak sobie Derdowie-Derdzińscy żyją na jednej gałązce drzewa genealogicznego ludzkości z Tolkienami (choć dziś zauważyłem, że ktoś do nas dołączył - szczegóły wkrótce).
Według wiodących aplikacji i ich algorytmów nasz wspólny przodek żył ok. 500 r. przed naszą erą w epoce żelaza, choć np. wg theYtree żył on około roku 670 naszej ery, gdy na przykład książę Ælfwine został królem Deiry w Anglii. I tu żarcik: może Tolkien i ja pochodzimy od Ælfwine'a z Deiry, a moje pierwotne nazwisko (Derda > Derdziński) to nieudolna słowiańska adaptacja nazwy deirańskiej krainy w Anglii? Koniec żartu...
Po co badać geny Tolkiena? Bynajmniej nie po to, żeby dowodzić "polskości" Tolkiena (słyszałem takie zarzuty). Ponieważ badania archiwalne dowiodły, że Tolkien wywodzi się od wolnych Prusów (Bałtów) z Natangii, zbadanie Y-DNA tej linii odsłania nam część historii i dziedzictwa zaginionego narodu europejskiego, który w średniowieczu częściowo został wymordowany, a częściowo uległ germanizacji i polonizacji. Haplogrupa R-Y42738 jest w tej chwili jedyną pewną i znaną haplogrupą dawnych Prusów. Mam nadzieję, że badania prof. Kułakowa z Rosji (który próbuje dokonać sekwencjonowania materiału DNA z pruskich pochówków na Sambii) poszerzą tę naszą wiedzę. Więcej o genealogii i genetyce Tolkienów znajdziesz w moim tekście: Tolkien Ancestry | podsumowanie badań.
Źródło: FamilyTreeDNA
English Summary:
According to Roglo Tolkien has as many
as 19 lines of kinship with Queen Elizabeth II. Here is the first
example (kinship with English nobility always runs through the Suffield
line). J.R.R.
Tolkien and C. S. Lewis were connected by as many as 31 lines of
kinship. Here, for example, kinship through the King of Scotland, Robert
the Bruce. Tolkien was related to the nobility and royalty of the North through the Suffield family.
Fragment komiksu "Tolkien: Lighting Up The Darkness"
Z książki Tolkien's Faith Holly Ordway (moje tłumaczenie):
Pod koniec sierpnia 1973 roku Tolkien wrócił do Bournemouth, aby złożyć wizytę Tolhurstom [sąsiadom - pan Tolhurst był lekarzem Tolkiena - przyp. tłum.]. Dobrze, że zatrzymał się u swojego lekarza, bo nagle jego stan się pogorszył. Z konieczności znalazł się w szpitalu. Problemem był krwawiący wrzód żołądka. Wkrótce przyszła infekcja klatki piersiowej. Priscilla i John mogli przy nim być; Michael i Christopher, którzy przebywali wtedy za granicą, nie dotarli na czas. Dnia 2 września 1973 roku Tolkien zmarł.
Cztery dni później odprawiono za niego Mszę żałobną w kościele św. Antoniego [jego parafii w Headington w Oksfordzie - przyp. tłum.]. Było to znaczące wydarzenie w historii tej parafii: „Na ten pogrzeb przysłano tak wiele kwiatów z całego świata, że trzeba je było ułożyć na zewnątrz kościoła”.
Mszę odprawił jego syn, ks. John, a asystował mu ks. Robert Murray i ks. Wilfred Doran, proboszcz parafii - obaj od dawna byli przyjaciółmi Tolkiena. Nie było kazania ani odniesienia do jego książek, bo tego właśnie sobie życzył: skupiono się na modlitwie o spokój jego duszy. Jego wnuk Michael George opisał pogrzeb w wierszu His Last Party, wspominając „ciemną rzeszę akademików siedzących poza zasięgiem”, za ławką rodziny, a za nimi „tłum rozmyty milionem motywów”, wszystko pod czujnym okiem:
Rzeźbionej nowoczesnej Panny Łaskawej ponad Pustym świecznikiem, I ponad miejscem, w którym zwykle klęczał.
Z kościoła rodzina i bliscy przyjaciele podążyli za karawanem na cmentarz Wolvercote, gdzie Tolkien został pochowany w tej samej kwaterze co Edith: Beren ponownie spotkał się z Lúthien.
____________________________
Grób państwa Tolkienów na cmentarzu Wolvercote w północnym Oksfordzie (zdjęcie zrobiłem podczas ostatniej wizyty w maju 2024)
Miłośnicy Tolkiena odwiedzą w tych dniach grób jego i jego kochanej małżonki. Niektórzy zaśpiewają, niektórzy zostawią tolkienowską pamiątkę i złożą kwiaty. A ja dołączam do tego, co napisał wczoraj Carl F. Hostetter (otornonya Hristonen):
This is lovely; but I can’t help but wonder how many visitors to Tolkien’s grave do what Tolkien would himself ask them to do there: namely, to pray for the repose of his and Edith’s souls, and that they be welcomed into the light of God’s Presence?
To cudowne; ale nie mogę powstrzymać się od myśli, iluż gości odwiedzających grób Tolkiena robi to, o co sam Tolkien by ich tam poprosił: mianowicie ilu odwiedzających modli się o spokój duszy jego i duszy Edith oraz o przyjęcie ich w blask Bożej Obecności?
Czy też uważacie, że Húrin Thalion najlepiej wyraża wartości Pana Cogito? (Artwork by Jenny Dolfen)
Poprosiłem znanego lingwistę tolkienowskiego, Macieja Garbowskiego (Araela) o jego tłumaczenie Przesłania Pana Cogito Zbigniewa Herberta na język quenya. Moja własna i niedokończona próba znajduje się tutaj. Oto tekst Araela:
I asked the famous Tolkien linguist, Maciej Garbowski (Arael), for his translation of Zbigniew Herbert's The Envoy of Mr. Cogito into Quenya (for English translation see below). My own and unfinished attempt can be found here. Here is Arael's text:
Sananye Taro Menta
Á mene yanna tanar morna mentenna lender Meter laure toassen úquiéva métim’ artanwalyan
Á mene tyulima imícai nucuhtanwar
Imícai catta-querinwar i nunistainar astonna
Rehtanelye lá meter coivielyan
Níco lúmeo samilye mauy’ anta i vettale
Á na verya yasse handele loica á na verya
Métima notalesse rie sima valdea
Úturwa ahalya á na ve airon Quie hlaril óma i nucuhtaron yo palpainaron
Á tire — yá cále orontissea ve tanna — á tolu yo mene
Tenna serce ambusse quere morn’ elenelya
Á enquete yáre luhtur firyaliéno nyári ta nyarnar
An tanen ñetuval i márie i lauvalye
Á enquete turime quetier á enquete tai amenquétie
Ve tanar i lender ter erume ar litsesse qualler
Ar laituvar lye hrá siman i férimainen
Falampenen laliéva nahtalenen auhantiessea
Á mene an rie sille mindauvaina mici úme ringe corpion
Combenna lyenye yáratarion: Ñilyamesto Hehtoro Ronaldo
Varyandoron aranie mettencava ostova littion
Á na voronda Mene
_________________________
The Envoy of Mr. Cogito
By Zbigniew Herbert
Translated By Bogdana Carpenter and John Carpenter
Go where those others went to the dark boundary
for the golden fleece of nothingness your last prize
go upright among those who are on their knees
among those with their backs turned and those toppled in the dust
you were saved not in order to live
you have little time you must give testimony
be courageous when the mind deceives you be courageous
in the final account only this is important
and let your helpless Anger be like the sea
whenever you hear the voice of the insulted and beaten
let your sister Scorn not leave you
for the informers executioners cowards—they will win
they will go to your funeral and with relief will throw a lump of earth
the woodborer will write your smoothed-over biography
and do not forgive truly it is not in your power
to forgive in the name of those betrayed at dawn
beware however of unnecessary pride
keep looking at your clown’s face in the mirror
repeat: I was called—weren’t there better ones than I
beware of dryness of heart love the morning spring
the bird with an unknown name the winter oak
light on a wall the splendour of the sky
they don’t need your warm breath
they are there to say: no one will console you
be vigilant—when the light on the mountains gives the sign—arise and go
as long as blood turns in the breast your dark star
repeat old incantations of humanity fables and legends
because this is how you will attain the good you will not attain
repeat great words repeat them stubbornly
like those crossing the desert who perished in the sand
and they will reward you with what they have at hand
with the whip of laughter with murder on a garbage heap
go because only in this way will you be admitted to the company of cold skulls
to the company of your ancestors: Gilgamesh Hector Roland
the defenders of the kingdom without limit and the city of ashes
Profesor Tolkien w czasie nagrywania wywiadu dla BBC
Potocznie przyjmuje się, że Tolkien był wybitnym poliglotą. Z różnych źródeł wiemy, że ten koneser i esteta angielszczyzny, władał też łaciną, greką, językiem staro- i średnioangielskim, staronoislandzkim (nordyckim), gockim, starowalijskim, niemieckim, francuskim, fińskim, włoskim. Zapoznał się też z podstawami afrikaans, duńskiego, gaelickiego, niderlandzkiego, norweskiego, polskiego (o jego znajomości polszczyzny przeczytacie na moim blogu - tutaj), rosyjskiego, sanskrytu, serbskiego i szwedzkiego. Był znawcą esperanto. Tolkien był też twórcą kilkunastu języków, z których najlepiej rozwinął języki elfickie - quenya i sindarin.
Z pracy Ch. Scull i W. G. Hammonda The J.R.R. Tolkien Companion and Guide ("Languages") dowiadujemy się, że młody Tolkien najwcześniej zaczął poznawać łacinę, francuski i niemiecki - zawdzięczał te pierwsze lekcje swojej matce, Mabel. W Szkole Króla Edwarda w Birmingham uczył się łaciny i greki. Tę naukę kontynuował w pierwszych latach studiów (ciekawe jest to, że nieznany mu jego daleki kuzyn, Johannes Tolkiehn z Królewca specjalizował się w tej samej dziedzinie na uniwersytecie Albertina - patrz tutaj). To jednak w tym czasie postanowił, że poświęci swoje życie językom europejskiej Północy.
Znajomość danego języka to jednak nie biegłość w mowie. Przypomnijcie sobie z Waszej lektury biografii Tolkiena i jego listów, ile razy spotkaliście się z opisem Tolkiena, który biegle, jak poliglota, rozmawia w innych językach z obcokrajowcami. Nie ma tego wiele - zapewniam. Narosły za to w tej materii liczne legendy.
Oddajmy głos w tej sprawie samemu J.R.R. Tolkienowi. W czasopiśmie naukowym The Tolkien Studies nr 15 z roku 2018 opublikowano obszerne, a nieznane szerzej fragmenty wywiadu z Profesorem Tolkienem z 1968 roku, gdy BBC realizowała film, który znamy jako Tolkien in Oxford. Profesor obala tam mit, jakoby był wszechstronnym poliglotą — przyznaje się, że jedyny język obcy, którym kiedyś posługiwał się biegle był... hiszpański.
„Jednak nie jestem dobrym lingwistą. Jedynym językiem, w jakim kiedykolwiek rozmawiałem z niewymuszoną kolokwialną biegłością był przez krótki czas język hiszpański - ale obecnie nie jest już to aktualne (ang. "But I’m not a good linguist, the only language I’ve ever spoken [with] anything like a colloquial facility, for a short while, is Spanish, but that’s getting blank now.").
Język ten poznał dzięki swojemu przybranemu ojcu, ks. Francisowi
Morganowi, który był w połowie Hiszpanem. Biegłością w tym języku musiał
się wykazać w 1913 roku, gdy opiekował się w czasie podróży do Francji
dwoma chłopcami z Meksyku.
Może zatem J.R.R. Tolkien rozmawiał z biegłością w quenya albo sindarinie? I tu muszę Was bardzo rozczarować. Tolkien był znakomitym znawcą struktury różnych języków - w tym oczywiście swoich. Jednak poza hiszpańskim, w żadnym z języków nie był biegłym rozmówcą.
W wywiadzie z Tolkien Studies Profesor mówi:
"Ludzie rzeczywiście chcą poznać gramatykę [moich języków]. Ale łatwiej mi podać im informacje o pochodzeniu i procesie rozwoju struktury fonetycznej niż gramatykę. (...) Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby inni ludzie ją znali i cieszyli się tym, ale tak naprawdę nie chciałbym, żeby inni ludzie — jak niektórzy ludzie, którzy byli równie pomysłowi w kwestii języka — nie chciałbym żeby tworzyli rodzaju kultu i żeby wszyscy ludzie mówili między sobą w moim języku. Nie, nie chcę spacerować i spędzać popołudniami czasu rozmawiając z kumplami po elficku. Jedno jest pewne, elficki jest zbyt skomplikowany. Nigdy nie skończyłem go tworzyć".
(W oryginale: "What people really want to know is a grammar. But I can give them more easily than a grammar the origins and process of the development of the phonetic structure. (...) No, no, no. I want other people . . . I wouldn’t mind other people knowing it and enjoying it, but I didn’t really want to make other people—like some people who have been equally inventive in language—I didn’t want to make cults and have people all speaking it together. No, I don’t desire to go and have afternoons talking Elvish to chaps. One thing, of course, Elvish is too complicated. I’d never finished making it.").
Znam to trochę z autopsji. Jestem twórcą trzech języków, które wykorzystano w naszej popkulturze (dodarin dla Dody Rabczewskiej i jej Elfów Nocy z płyty Siedem Pokus Głównych; mhrask dla filmu Netflixa W lesie dziś nie zaśnie nikt; ehar-szamûd dla Akademii Pana Kleksa). Jestem w stanie na poczekaniu (dzięki słownikom, które stworzyłem oraz gramatyce i fonologii) wymyślić całe zdania w tych językach. Ale nie umiem się nimi biegle posługiwać w mowie potocznej.
W nagrodę za przeczytanie mojego małego blogowego wpisu zapraszam Was do obejrzenia i posłuchania wszystkich dostępnych nagrań wideo z wypowiedziami Profesora Tolkiena: