wtorek, 23 września 2025

Tolkien jako "nordyk" zapatrzony w kierunku Rzymu...

Ostatni wpis poświęciłem Tolkienowi jako pisarzowi i naukowcowi zapatrzonemu w kierunku mistycznej Północy. Jest to jednak obraz niepełny, a może nawet nieprawdziwy. Pamiętajmy na przykład o pięknych przeżyciach Tolkiena w czasie jego wakacyjnej podróży do Włoch (wpis na Elendilionie). Oto co sam Tolkien napisał na ten temat w listach, reagując na słowa: "Śródziemie […] odpowiada duchowo nordyckiej Europie":

"Błagam, tylko nie „nordyckiej”! Jest to słowo, którego nie znoszę; wiąże się, choć jest francuskiego pochodzenia, z teoriami rasistowskimi. Geograficznie lepszym słowem jest zwykle „północna”. Po bliższym jednak przyjrzeniu okaże się, że nawet ono nie daje się zastosować (geograficznie czy duchowo) do Śródziemia. Jest to stare słowo, nie zostało wymyślone przeze mnie, co można sprawdzić w słowniku takim jak Shorter Oxford. Oznaczało ono nadające się do zamieszkania krainy naszego świata otoczone Oceanem. Akcja opowieści rozgrywa się na północnym zachodzie „Śródziemia”, co pod względem szerokości geograficznej odpowiada wybrzeżom Europy i północnym brzegom Morza Śródziemnego. Nie jest to jednak w żadnym sensie obszar czysto „nordycki”. Jeśli Hobbiton i Rivendell mają (zgodnie z zamierzeniami) leżeć na szerokości odpowiadającej z grubsza szerokości geograficznej Oksfordu, to leżąca 600 mil na południe Minas Tirith znajduje się przypuszczalnie na szerokości Florencji. Ujście Anduiny i starożytne miasto Pelargir leżą mniej więcej na szerokości starożytnej Troi.

Auden stwierdził, że Północ jest dla mnie „świętym kierunkiem”. To nieprawda. Darzę uczuciem północny zachód Europy, gdzie mieszkam (i gdzie mieszkała większość moich przodków), tak jak powinno się darzyć uczuciem swój dom. Bardzo lubię jego atmosferę, a o jego historii i językach wiem więcej niż o innych częściach świata; nie jest to jednak obszar „święty” ani nie wyczerpuje on zasobu moich uczuć. Na przykład szczególnie podoba mi się język łaciński, a wśród jego pochodnych — hiszpański. Jest to nieprawda, jeśli chodzi o moją opowieść, co powinno wykazać przeczytanie już samych streszczeń poszczególnych tomów. Północ była siedzibą fortec Diabła. Powieść kończy się czymś o wiele bardziej przypominającym odbudowę faktycznego Świętego Cesarstwa Rzymskiego ze stolicą w Rzymie niż czegokolwiek, co mogłoby zostać wymyślone przez „nordyka”.

William Marlow, Widok Bazyliki św. Piotra


Tolkien rozkochany w języku gockim i zafascynowany tzw. germańską epoką heroiczną (jej ilustracją jest poemat staroangielski Widsith) miał następujący pogląd na dzieje tego germańskiego ludu i szansę, którą utracił, nie wchodząc do Kościoła Rzymskiego (pisałem też o tym tutaj):

„Ronald [= J. R. R. Tolkien] z wielkim zapałem utrzymywał przy stole podczas lunchu, że jedną z największych katastrof w historii Europy był fakt, iż Goci stali się arianami: gdyby nie to, ich język, który właśnie miał stać się klasycznym językiem tamtej epoki, zostałby wzbogacony nie tylko o wspaniałą wersję Biblii, ale także, na zasadach bizantyjskich, o liturgię w języku narodowym, która stanowiłaby wzór dla wszystkich ludów germańskich i dałaby im rodzimy katolicyzm, który nigdy nie doczekałby się schizmy i rozpadu. Po czym Ronald wstał i wspaniałym, dźwięcznym głosem wyrecytował modlitwę „Ojcze Nasz” w języku gockim”.
[O. Robert Murray, „Hołd dla Tolkiena”, The Tablet, 15 września 1973, s. 879–880]

sobota, 20 września 2025

Tolkien jako człowiek Północy

Ocean w Kornwalii 
(grafika Tolkiena powstała podczas wakacji w 1914 r.)

J.R.R. Tolkien uważał siebie za spadkobiercę północno-zachodniej Europy, za badacza i wielbiciela germańskiej Północy. Trochę wiedział, trochę przeczuwał, że jest spadkobiercą niezliczonych pokoleń przodków znad Morza Północnego i Morza Bałtyckiego (zobacz wpis o jego bałtyjskich przodkach oraz germańskich przodkach).

W liście do syna Michaela z 9 czerwca 1941 r. pisał:

"Większość życia, od czasu gdy byłem w Twoim wieku, spędziłem na studiowaniu zagadnień germańskich (w ogólnym sensie, obejmujących sprawy angielskie i skandynawskie). W germańskim ideale tkwi o wiele więcej siły (i prawdy), niż wyobrażają sobie nieświadomi ludzie. Bardzo mnie on pociągał jako studenta (kiedy Hitler pewnie bawił się farbami i nic o nim nie słyszał), w reakcji na „klasykę”. (...) W każdym razie żywię w związku z tą wojną osobistą gorącą urazę — co prawdopodobnie uczyniłoby ze mnie lepszego żołnierza w wieku 49 lat, niż byłem nim w wieku 22 lat — do tego diabelnego małego ignoranta Adolfa Hitlera (bo dziwną rzeczą w demonicznej inspiracji jest to, że w żaden sposób nie zwiększa ona czysto intelektualnego kalibru człowieka: głównie wpływa na samą wolę). Niszczy, wypacza, sprowadza na manowce i skazuje na wieczne potępienie owego szlachetnego północnego ducha, stanowiącego najwyższy wkład do dziedzictwa Europy, ducha, którego zawsze kochałem i próbowałem przedstawić w jego prawdziwym blasku. Przypadkiem ni gdzie nie był on szlachetniejszy niż w Anglii i nigdzie nie został wcześniej uświęcony i schrystianizowany [...]".

W eseju O baśniach (w rodziale "Dzieci") pisał: 

"(...) a najpiękniejsza była bezimienna Północ Sygurda Wölsunga i Fafnira, księcia smoków. Tych krain pożądałem najbardziej".

Młody Tolkien podzielił się swoim uznaniem dla literatury islandzkiej z kolegami z King Edward's School w Birmingham w referacie o nordyckich sagach, który odczytał przed szkolnym Towarzystwem Literackim 17 lutego 1911 roku. Według raportu w King Edward's School Chronicle, Tolkien opisał sagę jako

"opowieść o rzeczach, które rzeczywiście się wydarzyły, ale tak dawno temu, że do opowieści wkradły się cuda i niezwykłości dziwnego, starego, północnego stylu. Najlepsze sagi to te o Islandii, a jeśli chodzi o obraz ludzkiego życia i charakteru, trudno znaleźć lepszą literaturę… Opowiadają one o tym, jak dzielni ludzie naszej krwi – jak można sądzić – żyli, kochali, walczyli, podróżowali i umierali.

Jedną z najlepszych… jest Saga o Völsungach – dziwna i wspaniała opowieść. Opowiada o najstarszym znanym przypadku poszukiwania skarbów na Północy: zmaganiach o czerwone złoto krasnoluda Andvariego. Opowiada o dzielnym Sigurdzie Fafnirsbane ["Zgubie smoka Fafnira], przeklętym przez to, że posiadł to złoto, który pomimo swojej wielkości nie zaznał szczęścia w związku z miłością do Brynhildy. Saga opowiada o tym i wielu innych dziwnych i porywających wydarzeniach. Ukazuje nam najwyższego geniusza epickiego, który z dzikości wyrywa się do pełnego i świadomego człowieczeństwa". [„Literary Society”, n.s. 26, nr 186 (marzec 1911), s. 19-20] 
Młody Tolkien w czasach Szkoły Króla Edwarda

Priscilla Tolkien powiedziała kiedyś o swoim ojcu i jego dziełach literackich:
«Myśląc o jego wyobraźni, czuję, że podobnie jak jego praca naukowa, była ona w każdym szczególe jego najgłębszych miłości i lęków przede wszystkim północnoeuropejska. Idee rozbudzone przez cierpienia długich, surowych, okrutnych zim, olśniewające piękno krótkiego rozkwitu wiosny i lata oraz smutek z powodu ponownego odejścia tego wszystkiego w mrok; wijąca się symbolika ciemności i światła jest w [Silmarillionie] nieprzerwanie obecna w odniesieniu do dobra i zła, rozpaczy i nadziei. Taki klimat sprzyjał również cnotom, które tak wysoko cenił: heroizmowi i wytrwałości, lojalności i wierności, zarówno w miłości, jak i na wojnie. [„Przemówienie wygłoszone w Church House, or Westminster 16.9.77 przez Priscillę Tolkien”, Amon Hen 29 [?z listopada 1977], s. 4] 
Wędrowiec nad morzem mgły 
 (Caspar David Friedrich, ok. 1817 r.; źródło: Niezła sztuka)

Czy jest obraz, który lepiej wyraża "Północność" niż Wędrowiec nad morzem mgły? Dla obrazów i muzeum Caspara Davida Friedricha odwiedziłem w tym roku w wakacje piękny wschodnioniemiecki Greifswald. Polecam Wam wyspę germańskich Rugiów i słowiańskich Ranów oraz jej przepiękne okolice!
 

środa, 17 września 2025

Faun, wierzby i elfie uszy

Jedna z okładek "O czym szumią wierzby". 
Tutaj zdecydowano, że Faun jest bardzo ważny dla tej opowieści

Zapomniany rozdział książki Kennetha Grahama O czym szumią wierzby — ulubionej przez J.R.R. Tolkiena i jego dzieci — czyli niepokojący, uważany za niedobry dla dzieci "The Piper at the Gates of Dawn". Chyba nie jest też obecny w polskich przekładach książki Kennetha Grahama? A może się mylę? Po polsku byłby to "Fletniarz u bram świtu"? Mamy tam motyw spotkania z Innym, Tajemniczym, Niepokojącym — z bożkiem przyrody, dzikości, nieokiełznania, z Faunem (Panem), czy po prostu Bogiem bohaterów tej opowieści, bo Bogiem Zwierząt. Pamiętajmy, że J.R.R. Tolkien był zachwycony tą książką, choć nie pasował mu właśnie ten, opuszczany w większości wydań ostatni rozdział. Faun za bardzo kojarzy się z popularnym wizerunkiem rogatego, ogoniastego i uzbrojonego w kopyta diabła? W szkicach do swojego eseju O baśniach pisał:

„Poza postacią Pana Ropucha (jakże ludzkiego typu entuzjasty samochodów, bezczelnie satyrycznego w prawdziwym, szelmowskim stylu), zwierzęta w O czym szumią wierzby żyją czarującym życiem nad brzegiem rzeki i przeżywają czarujące przygody. Niektóre rozdziały są bardzo bliskie prozie poetyckiej, na przykład „Dulce Domum”, gdzie Kret emocjonalnie odkrywa na nowo swój dawny dom, „Wędrowcami są wszyscy”, gdzie Szczur tęskni za przygodami, i „Fletniarz u bram świtu”, gdzie bóg Pan zaopiekował się małą wydrą, która opuściła rodziców i zaginęła”.

W wersji roboczej tego tekstu Tolkien napisał również:

"Pisze się teraz historie zupełnie niesklasyfikowalne, jak O czym szumią wierzby: trochę bajki zwierzęcej, trochę komedii, jakby opowieści o wróżkach Contes des fées (a nawet pantomimy), trochę satyry i jest szczęśliwe zakończenie [a do tego dzikie lasy i rzeki hrabstwa Oksfordu]. Osobiście uważam, że w rozdziale z Panem/Faunem mamy ten dodatkowy posmak, który psuje całość wrażenia: ale pojawia się on tylko w jednym kącie zachwycającego obrazu" (J.R.R. Tolkien, On Fairy-stories, wydanie rozszerzone, pod redakcją Verlyn Flieger i Douglasa A. Andersona, s. 98–9 i 249.)
Pan/Faun z "O czym szumią wierzby" według Arthura Rackhama

Kiedy w 1944 roku ukazał się First Whisper of ‘The Wind in the Willows’ pod redakcją wdowy po Grahamie, Tolkien napisał do swojego syna Christophera:

„O ile się nie mylę, to nie są to notatki do książki, lecz opowieści (o Ropuchu i Krecie itd.), które pisał w listach do syna. Muszę zdobyć kopię, jeśli to możliwe” (Listy J.R.R. Tolkiena, s. 90).

Widać, że Tolkien bardzo lubił te opowieści. Krytycy dopatrują się podobieństw i inspiracji. Być może bez domu Pana Kreta norka Bilba Bagginsa nie byłaby tak urocza? Może bez Rzeki i strasznego lasu na drugim brzegu nie byłoby Brandywiny i Starego Lasu z Tomem Bombadilem? A może bez Pana/Fauna nie byłoby samego Toma Bombadila, swoistego bożka przyrody Starego Lasu i jego żony, Złotej Jagody, swoistej boginki Wierzbowiji? 

Tolkiena chyba niepokoił ten "paniczny" rozdział (sprawdźcie etymologię słowa panika), tak jak niepokoi współczesnych, poprawnych, wygładzonych decydentów w redakcjach i wydawnictwach. A jednak okazuje się, że i on, i C.S. Lewis wiele Faunowi/Panu zawdzięczają (pamiętacie Pana Tumnusa z Lwa, czarownicy i starej szafy?)

Czy wiecie, że uszy Fauna znalazły się w kulturze popularnej jako uszy elfów? Pośrednikiem był tu Piotruś Pan, czyli Piotruś Faun. A może "faunowe" są też u Tolkiena owłosione stopy hobbitów czy też postać Dzikich Ludzi, Woodwose'ów Ghâna-buri-Ghâna? 

Ale zapytacie: "Jak to? Szpiczaste uszy elfów? Od faunów?". 

Po raz pierwszy uszy takie pojawiają się w Starożytnej Grecji u kozopodobnych faunów i satyrów (kozie uszy są długaśne i kłapciate). Do wyobraźni angielskiej trafiają przez Sen nocy letniej Szekspira i Piotrusia Pana Barriego (pamiętajcie, grecki Pan = łaciński Faun). W wiktoriańskiej Anglii duszki i elfy mają w wyobraźni grafików uszy takie, jak fauny i satyry. Tym tropem idzie Tolkien, choć po wydaniu Władcy Pierścieni nigdy nie opisywał elfów czy hobbitów jako posiadających szpiczaste uszy (ale jeszcze w latach 30. w Etymologiach [HŚ V, s. 462] stwierdzał, że elfowie mają uszy liściokształtne, a w liście z czasów wydawania Hobbita pisał, że hobbici mają uszy elfiopodobne (Listy, s. 54) — więcej o tym motywie napisałem tutaj). 

Koziopodobne uszy fauna na misie greckiej z kolekcji Galadhorna

Nawet u Disneya Piotruś Pan ma uszy fauna > elfa

A co z tymi Dzikimi Ludźmi u Tolkiena? Wydaje się, że i oni są zainspirowani bożkami leśnymi, faunami/panami. W folklorze zachodnim staroangielski wudu-wāsa, czyli „leśny człowiek” (właściwie to staroangielskie wāsa pochodzi prawdopodobnie od pragermańskiego *waiso, "sierota", czyli ci demoniczni ludzie z lasu mieliby wywodzić się ostatecznie od dzieci porzuconych w dziczy?), to włochata, trollopodobna istota, która rzekomo zamieszkiwała lasy i puszcze; postać ta pojawiała się na herbach i iluminacjach od średniowiecza aż do renesansu jako Zielony Człowiek. Zarówno opis Wosów u Tolkiena (czyli Drúedain), jak i samo słowo Wose wywodzą się od tej folkrorystycznej postaci. Tolkien chciał ożywić te postaci i znaleźć dla nich rolę do odegrania w jego eposie. Chciał w ten sposób pokazać, że być może z przodkami Anglików współistnieli ludzie leśni, dzicy, pozostałości dawnych ludów wypędzonych przez najeźdźców, żyjących w dzikości i prostocie w lasach i górach.

A tak naprawdę cały ten wpis powstał po to, żebyśmy sobie razem obejrzeli mało znany (bo też rzadko emitowany) odcinek słynnego serialu animowanego z lat 80. XX wieku, O czym szumią wierzby, odcinka o Faunie "u bram świtu" i o zagubionym dzieciątku wydry (pamiętacie, jak stroskani rodzice pisali listy do PRL-owskiej telewizji, żeby wstrzymać emisję tego serialu, bo ich dzieci się bały owych cudownych Wydr, Borsuków, Ropuchów i Kretów?):

 

piątek, 15 sierpnia 2025

Previously unknown letter by Tolkien's son Michael on his ancestors! (1963)

A fragment of Michael Tolkien's letter from 1963
 

Be sure to read the earlier part of this story about the correspondence between Professor J.R.R. Tolkien's family and his cousins in the USA first - it can be found here: "Previously unknown letter by J. R. R. Tolkien on his ancestor from Poland! (1951)".

I would like to thank my friend Charlaine Tolkien for providing a copy of another letter. 

Thanks to my friendship with the Tolkien family from the USA, I was able not only to reconstruct their genealogy in detail and their connection to the Tolkiens from England through a common ancestor, the Gdańsk soldier Christian Tolkien (1706-1791), but I could also perform genetic research on the Tolkien family, and I also gained access to correspondence from 1951-1963 between these two branches of the same Tolkien family, whose roots I traced to East Prussia. Thanks to my blog, you have already seen a letter from J.R.R. Tolkien to his cousins in America with a very interesting fragment about the Tolkien pseudo-heraldry and a description of the Polish thread in the history of this family (see here).

I will now present a letter from Michael H.R. Tolkien to Charles Woodrow Tolkien from California and his children. Following the letter, which presents the legendary history of the Tolkien family (almost 100 percent untrue), I will briefly reconstruct the family's history based on documents from archives in Berlin, Gdansk, and London. 


The Haven, Gilling East, YORK.

April 9th, 1963.

My dear Cousin,

for such you must be, however many times removed! – very many thanks for your letter of March 10th, received by me on March 29th after two forwardings, my Father and Mother being away on holiday from Oxford when your letter reached Sandfield Road.

Well, the Tolkien tribe is well spread about the globe, and many thanks to you for information about your part of it – I should be interested to know when Tolkiens first set out for the "New World" – I always understood that my father’s uncle, Lawrence Tolkien, emigrated to USA or Canada, but perhaps your connection with USA goes back to an earlier period than that.

I have sent the advert you enclosed to the firm in York and told them to get in touch with you if their investigations lead anywhere. Strangely enough York is only about 20 miles away from my home and the boarding school (Ampleforth College, run by the Benedictine monks) in which I teach in North Yorkshire.

My knowledge of the family's origins is limited but I can tell you the following which you might care to pass on to your son Rick. The name Tolkien is derived from the German Tollkühn (Old German Tollkiehn) meaning rash or foolhardy. It was applied in 1529 to George, Count of Ansbach, by Ferdinand Archduke of Austria at the Turkish siege of Vienna: the Sultan, Suleyman the Magnificent had invested the city, and the Count of Ansbach weary of the siege decided, with a handful of personal followers, to raid the Turkish camp at night, although the sky was ablaze with their camp-fires! To cut a long and enthralling story short down came a few hundred wild young men on horseback, hallooing and roaring, resolved on a hit and run raid, but the Turks thought it was the great counter-attack they had long feared and began to fall back in mounting chaos: then a counter-attack really got under way successful. The Archduke Ferdinand of Hapsburg and Austria, brother of the Emperor Charles II (1519-1558?) was the commander-in-chief of the Imperial armies defending Europe against the invasion of the Turks: he summoned Count George before him, praised him for his valour but referred to him "der Tollkühn" the foolhardy, a name retained proudly by himself and his descendants.

So much for the origin of the name. George of Ansbach was connected with the Jagellons, the royal family of Poland, and the Hohenzollerns of Brandenburg and Baireuth. The family became much more wealthy in the Reformation. George was known as „the Pious" for his zealous defence of Christendom against the Turks, and was Grand Master of the Teutonic Knights. But this did not prevent him from entering the scramble of the nobility for Church lands and so he became Lutheran Protestant. The family held lands in Saxony and South Germany, also in France, as a result of marriages with French landowners daughters. Hostility to Russia at the end of the 18th century and to the French Revolution resulted in a total loss of everything possessed by them and their emigration (the few that survived) England: a Tollkühn was guillotined for his scrupulous fidelity to Louis XVI of France – being one of the commanders of Les Allemaines Royales the French King’s German guards and refused to desert when prudence rather than heroism dictated such a course! And so the Tolkiens re-established themselves as middle-class Englishmen – for instance Tolkien’s pianos were famous in mid-19th century England! I hope this brief summary will interest you and your son. I fear that armorial bearings of European families can be difficult to trace, and I know no more than my Father on this side of the business. But York Insignia may be able to help us out.

There are not very many Tolkiens in England, all of them being fairly closely related and able to tie up their descent with a common ancestor. An acquaintance of mine in the war, an intelligence officer came across a Count Tolkienski in Poland, whose family had lived there since the French Revolution – and the original Tolkienski had been a benefactor to the nearby town whose main street bore his name. But I have not been able to follow up that fascinating by way of Tolkien history.

I am 42, am married with three children: I have a son aged 20, Michael George, who is studying at St. Andrews University, Scotland, to become schoolmaster, as his father has been for the past 17 years! I was planning to be a professional soldier, but war damage put an end to that career and neither Industry nor the Civil Service satisfied: I started teaching as an experiment in 1946 and have been at it ever since with varying success! My daughter Joan Anne, aged 18, is training to be a nurse, and my younger daughter Judith Mary, is still at school, and doesn’t yet know what she wants to be!

I am away from home at the moment, on the Yorkshire coast, having a break from school for the Easter holidays (i.e. vacation), so I have had to jot down the above facts from memory. However, I have put my home address at the top of this letter in case you would like to get in touch with me again.

With kind regards and every good wish to yourself and your wife and family from my wife and myself -


Very sincerely Yours

Michael H.R. Tolkien

Michael H.R. Tolkien died in 1984. 
You can read more about him on Oronzo Cilli's blog (here)

It is worth comparing this family legend with other versions of the story (by Aunt Grace and Father John Tolkien; see here). 

And now it's time to summarize the true history of the Tolkien family. First of all, the recipient of the letter, Charles Woodrow Tolkien, was a fourth cousin of J.R.R. Tolkien. You may know his as an American actor, Wilson Wood (see here). Their common ancestor was Christian Tolkien, who was born in 1706 in Kreuzburg, Kingdom of Prussia, and died in 1791 in Gdańsk, Kingdom of Poland:


The two cousins looked very similar (see "The Tolkiens and the strength of genes"):

Charles Woodrow Tolkien aka Wilson Wood (1915-2004)

John Ronald Reuel Tolkien (1892-1973)


According to my research the name Tolkien is derived from the place name in East Prussia, from Tollkeim (see here). J.R.R. Tolkien's first ancestor with this surname was a 16th-century middle-class farmer in the village of Globuhnen in the parish of Kreuzburg in East Prussia. His name was Jacob Tolkien, and his surname appears in the forms Tolckin, Tollkeim, and Tollkeimer, meaning that he or his father came to Globuhnen from the village of Tollkeim in Natangia, about 20 kilometers away (or possibly from the village known before World War II as Dolkeim in Sambia, East Prussia). 

Evolution of the Tolkien surname in the 17th c.:Tolckheimer > Tolckheim > Tolkeinn > Tolkien
[Ostpr. Fol. 2115 etc., Amtsrechnung 1601-1630]

In 1514, when Prince George of Brandenburg-Ansbach (see here), mentioned in Michael Tolkien's letter as the Tolkiens' supposed ancestor, was alive, Jacob Tolkien's predecessor on the Globuhnen farm, Paul Katten, received the privilege of freehold ownership from Prince George's brother, the Grand Master of the Teutonic Order, Albert (see here; and, by the way, George the Pious was the ruler of Silesia where the author of this blog lives). Here is a copy of it, which mentions another relative of J.R.R. Tolkien, Michael Tolkien ("Schultzen zu Globuhnen Michael Tolckeins Verschreibung"):

Ostpr. Fol. 159a-b (Hausbuch Brandenburg, Bd. 4) 
GStA PK, Berlin-Dahlem

Jacob Tolkien, the village mayor of Globuhnen from 1601, looked more like the village mayor of nearby Tolksdorf, Hans Blaman, than like Prince George of Brandenburg-Ansbach:

Hans Blaman, a village mayor of Tolksdorf in the 17th c.
George the Pious from Michael Tolkien's letter


The village of Globuhnen was converted to the Culm law in 1601, and Jacob Tolkien and his descendants until the beginning of In the 18th century, had the occupation of the village Culm mayors (German Schulz). Already in the second decade of the 17th century, one of Jacob’s sons, Friedrich Tolkien, became a resident of the nearby town, the capital of Natangia, Kreuzburg. His descendants would be bakers, shoemakers in Kreuzburg in the 17th and 18th centuries, and in the times of the Kingdom of Prussia also soldiers of the local garrison. 

At the turn of the 18th and 19th centuries, one of these Tolkiens achieved the honour of city treasurer, and then in the years 1798-1818 the mayor of Kreuzburg - his name was Ernst Tolkiehn. His descendant was a classical philologist from Koenigsberg on Albertina University, Prof. Johannes Tolkiehn (author of books that J.R.R. Tolkien may have known). 

Meanwhile, in the years 1733-1740, two brothers, sons of the baker Christian Tolkien, migrated from Kreuzburg to Danzig (today Gdańsk) in search of work, to take part in the Siege of Gdańsk (see here), and also to protect themselves from serving in the Prussian army. Their names were Christian Tolkien and Michael Tolkien. Christian Tolkien (1706-1791), great-great-great-grandfather of J.R.R. Tolkien became a soldier-artilleryman of the Gdańsk Garrison (see his biography), and his younger brother became a master furrier in the Broad Quarter of the Main City in Gdańsk. Michael’s descendant, antiquarian Christian Tolkien, lived in Gdańsk until 1821. He left no sons. These Tolkiens were of German language. 

The two sons of artilleryman Christian Tolkien in the era of the so-called "Prussian plagues" emigrated through Amsterdam to England and settled in 1770 in London. Today, the American branch of the Tolkien family descends from the elder son, a London gentleman and master furrier from the City, Daniel Gottlieb Tolkien (1746-1813). The second son was J.R.R. Tolkien’s great-great-grandfather, a watchmaker (Gravell & Tolkien) and a China dealer, John (< Johann) Benjamin Tolkien (1752-1819)

His son was George Tolkien (1784-1840), the Professor's great-grandfather, who was a London music teacher and singer at the Theatre Royal Drury Lane (see especially here). George was born an English citizen and his language was English. One of George’s sons was John Benjamin Tolkien (1807-1896), the Professor's grandfather, a piano and music dealer and music teacher in Birmingham. The Professor’s father was Arthur Reuel Tolkien (1857-1896), a bank clerk who died on duty in South Africa (Orange Free State).

If you want to know more about the results of my #TolkienAncestry research, see here: Tolkien Ancestry Research Summary

czwartek, 31 lipca 2025

Piastowskie DNA i Wikingowie?

Czerwcowe rewelacje prof. Figlerowicza i "Newsweeka" stały się już częścią
polskiej popkultury; grafika "Koronacja" Jakuba Różalskiego (źródło)


[Bardziej rozbudowana wersja tego artykułu znajduje się na moim genealogiczno-genetycznym blogu Aldrajch - zapraszam!]

Od moich informatorów wiem, że jesteśmy już bardzo blisko publikacji poprawionego artykułu o genetyce dynastii Piastów w prestiżowym Nature Communications. I tutaj w komentarzach, i w różnych grupach oraz na forach, trwa od czerwca dyskusja i dywagacje na temat ostatecznego wyniku Y-DNA pierwszej polskiej dynastii. Genomy zostały już porządnie przeanalizowane na przykład przez: 

  • FamilyTreeDNA (R1b-FTG53411PCA0252, PCA0660 i zapewne w obrębie tego samego kladu mniej dokładne R1b-BY3549: PCA0659, PCA0665; R1a-FTB83544: PCA0620, a pod bardziej ogólnym R1a-L1029: PCA0573, PCA0574, PCA0624, PCA0663; R1a-FT2484: PCA0617
     
  • YFull (w tej chwili znajduję tam tylko R1a-L1029: PCA0663) 

  • czy też chińskie theYtree (tam jest chyba najwięcej próbek z pracy Figlerowicza, choć ten serwis uważamy za mniej wiarogodny). Jeżeli coś przeoczyłem, proszę mi pomóc, abym mógł uzupełnić ten spis.
Wyłania nam się obraz dwóch przewodnich kladów u przedstawicieli dynastii Piastów: spod R1b-FTG53411 oraz spod kladów R1a-FTB83544 lub R1a-FT2484. Który jest starszy, który pochodzi sprzed przełamania linii i który charakteryzował pierwszych Piastów? Na to pytanie odpowie nam zapewne artykuł w Nature Communcations. Z cytowanego już na blogu wywiadu z czerwcowego Newsweeka (patrz tutaj) można się domyślać, że według ustaleń zespołu prof. Figlerowcza, starsza i bardziej pierwotna jest linia spod R1b. I wbrew temu, co mówią komentatorzy, linię tę do Polski mieli przynieść nie Piktowie, a Wikingowie (sic!). Przeczytajmy uważnie te słowa profesora:

— Nie ulega wątpliwości, że pochodzenie Piastów powinno skłonić badaczy do ponownego rozważenia relacji pierwszej polskiej dynastii z wikingami — mówi prof. Figlerowicz. Takie pochodzenie wspiera bowiem hipotezę, że na proces budowy państwa polskiego w IX-XI w. wpływ mieli także cudzoziemcy, a nie tylko lokalne elity. 

A wiecie, że mamy też niezwykle bliskie dopasowanie, genetyczny match dla tego Y-DNA spod R1b? Mamy szczęściarza, którego żartobliwie nazywam "Naszym Piastowiczem". Jest to Amerykanin ze szwajcarskimi korzeniami, pan John Deeter. Jego nazwisko w Europie brzmiało Dietrich.

Jego najwcześniejszym znanym przodkiem z rodu Deeter był Johannes (Hans lub Hannes) Dietrich (ur. około 1720 r.), który przybył do Ameryki około 1738 r. i jest udokumentowany w transakcjach gruntowych Marylandu, rozpoczynających się w 1752 r. Okoliczności urodzenia w Europie są obecnie nieznane, ale szwajcarskie pochodzenie jest potwierdzone testami Y-STR. Jeden z matchy, Szwajcar Dietrich może prześledzić swoje pochodzenie dziesięć pokoleń wstecz aż do Ulricha Dietricha (ur. 1665 r.), który mieszkał w Därligen w Bernie; migrant Hans Dietrich był prawdopodobnie wnukiem Ulricha. Zapisy parafialne przesuwają datę urodzenia najwcześniejszego znanego przodka Dietricha żyjącego w Därligen o trzy pokolenia wstecz, bo do roku 1575, kiedy to rozpoczynają się zapisy kościelne.

Oczywiście nazwisko Dietrich pochodzi od imienia Dietrich. Teraz puszczam wodze fantazji (co, jak wiecie, bardzo lubię). Imię Dietrich występowało w rodzie Piastów jako Dytryk (wnuk Mieszka I). Imię to jednak ma dużo starsze koneksje monarsze. Pamiętajmy bowiem, że wywodzi się od pragermańskiego *Þeudōrīks, które oznacza "Władcę Ludu" i jest odpowiednikiem pracelcyckiego *Toutorīxs. Tu od razu przychodzi nam na myśl gocki  *𐌸𐌹𐌿𐌳𐌰𐍂𐌴𐌹𐌺𐍃 (*þiudareiks), czyli na przykład Teodoryk Wielki, król Ostrogotów w Italii.

A teraz wracam na ziemię... Czekam na artykuł zespołu prof. Figlerowicza i wiem, że dopiero po jego publikacji zacznie się prawdziwa dyskusja. Wysypią się analizy i teksty takie jak ten, dr. hab. Mariusza Kowalskiego: "Magnus Haraldson, czyli Piastowie z Wysp Brytyjskich"). Zdaniem Mariusza Kowalskiego pierwotną haplogrupą Y-DNA dynastii Piastów była „zachodnioslowiańska” haplogrupa R1a (R-M458). Świadczy ona o tym, że Piastowie byli miejscowego, słowiańskiego pochodzenia, a nie obcymi przybyszami. Zmiana hapolgrupy na R1b nastąpiłaby dopiero za sprawą Magnusa Haroldsona, syna króla Anglii Harolda II, który po podboju Anglii przez Wilhelma Zdobywcę znalazł schronienie w Polsce, pozostając w bliskich relacjach z rodziną panującą i mógł być biologicznym ojcem Krzywoustego. 

wtorek, 22 lipca 2025

Roztropność ewangeliczna

Pan Jezus mówi: Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie! (Mt 10,16)

Ewangelia Pana Jezusa stawia przed nami najwyższe i najpiękniejsze zadania miłości. Rady ewangeliczne to zadanie każdego ucznia Chrystusa. Tak, będę rozliczony z tego, czy nakarmiłem głodnego, pomogłem bezdomnemu, dałem siebie potrzebującemu.

Zaś państwu ("cesarzowi") mamy zostawić to, co należy do państwa ("cesarza"). Po pierwsze nie da się od państwa wymagać na przykład zadań z "Kazania na górze" (bo inaczej napadnięte musiałoby się od razu poddać i wszystko oddać najeźdźcy, a swoich obywateli skazać na tułaczkę — gdzie najeźdźca porwie i zabije). Państwo, nawet takie, które zamieszkują chrześcijanie, nie jest zobowiązane działać ku swojej destrukcji (czyli na przykład "oddać życie za nieprzyjaciół"). Ja jako mieszkaniec społeczności nie mogę narażać innych członków społeczności na niebezpieczeństwa, bo chcę sobie pochlebić, pomagając potencjalnie niebezpiecznym obcym. Mam być mądry, zapobiegliwy, rozważny! Siebie mogę narażać, ale już nie wolno mi narażać swojej rodziny albo sąsiadów (tych najbliższych bliźnich). Porządek miłosierdzia!

No i państwu nie można narzucać radykalnych rozwiązań ewangelicznych, bo w państwie mieszkają ludzie, którzy nie chcą żyć według Ewangelii*.

___________________ 

* Inną jednak rzeczą jest na przykład dążenie prawne do wspomagania małżeństwa mężczyzny i kobiety oraz pomoc najbardziej bezbronnym (na przykład nienarodzonym ludziom). To są zadania ewangeliczne, ale też po prostu z natury dobre. Prawo naturalne musi być fundamentem systemu prawnego.

O poradach ewangelicznych: http://tolkniety.blogspot.com/2014/01/to-co-najwazniejsze.html

O prawie naturalnym: http://tolkniety.blogspot.com/2022/06/jeszcze-o-swietych-poganach.html

niedziela, 8 czerwca 2025

Germanic ancestors of J.R.R. Tolkien | I1-Z138?

In his letter No. 95 J.R.R. Tolkien wrote to Christopher Tolkien:
For barring the Tolkien (which must long ago have become a pretty thin strand) you are a Mercian or Hwiccian (of Wychwood) on both sides.

The Suffield family DNA is probably I1-Z138 (a sample of a modern Suffield from Manchester). It fits the story Tolkien described in The Lost Road - ancient Nordic/Scandinavian Bronze Age, Anglo-Saxons, Hwicca, the Vikings... Read more about my research concerning the Suffield family, the family of J.R.R. Tolkien's mother here, here and here. More information about the haplogroup I1 can be found here on Eupedia, for instance:

(...) Z138+ (aka Z139+) is a very disparate subclade. It is found at very low frequency throughout the Germanic world, with a peak in England and Wales (although it could just be because of oversampling in Britain).

Source: FamilyTreeDNA

Source: SNP Tracker

środa, 28 maja 2025

Wybory 2025 | Tolknięty pyta Groka

Eksperyment wyborczy. Zapytałem aplikację Grok: "Który kandydat jest bliższy wartościom życia i twórczości J.R.R. Tolkiena: Karol Nawrocki czy Rafał Trzaskowski?". 

Oto odpowiedź:

Aby ocenić, który z kandydatów w polskich wyborach prezydenckich 2025 – Karol Nawrocki czy Rafał Trzaskowski – jest bliższy wartościom życia i twórczości J.R.R. Tolkiena, przeanalizujmy ich postawy, programy i działania w kontekście kluczowych wartości Tolkiena: moralności, szacunku dla tradycji, ochrony środowiska, wspólnotowości, sceptycyzmu wobec władzy absolutnej, wiary oraz przeciwdziałania nihilizmowi. Analiza opiera się na informacjach z kampanii wyborczej oraz tolkienowskich ideałach.

1. Wartości moralne i etyka
 
  • Tolkien: Podkreślał walkę dobra ze złem, honor, uczciwość i moralną niezłomność (np. Frodo niszczący Pierścień mimo pokus). Cenił uniwersalne prawdy moralne.
  • Karol Nawrocki: Jako kandydat wspierany przez Prawo i Sprawiedliwość (PiS), promuje tradycyjne wartości katolickie, rodzinne i patriotyczne. Jego kampania kładzie nacisk na "normalność" i obronę konserwatywnych zasad, co może odpowiadać tolkienowskiemu poczuciu moralności. Jednak kontrowersje wokół zakupu mieszkania od starszej osoby (zarzuty o brak opieki mimo obietnic) oraz udziału w bójce kibiców w 2009 r. budzą pytania o jego osobistą uczciwość i przejrzystość.
  • Rafał Trzaskowski: Reprezentuje liberalne podejście, wspierając prawa kobiet, mniejszości (np. LGBT+) i reformy demokratyczne. Jego kampania podkreśla inkluzywność i szacunek dla innych, co może współgrać z tolkienowską ideą miłosierdzia, ale jego dystansowanie się od niektórych lewicowych postulatów (np. odrzucenie tęczowej flagi w debacie) sugeruje pragmatyzm polityczny, który może być postrzegany jako brak spójności moralnej.
  • Werdykt: Nawrocki jest bliższy tolkienowskim wartościom moralnym opartym na tradycji i wierze, ale jego osobiste kontrowersje osłabiają ten wizerunek. Trzaskowski promuje inkluzywność, ale jego polityczny pragmatyzm może być mniej zgodny z tolkienowską niezłomnością moralną.
2. Szacunek dla tradycji i kultury
  • Tolkien: Cenił dziedzictwo kulturowe, mitologię i tradycję, szczególnie anglosaską i chrześcijańską, co odzwierciedla Śródziemie.
  • Karol Nawrocki: Jako historyk i szef Instytutu Pamięci Narodowej promuje narodową narrację historyczną, patriotyzm i tradycyjne wartości polskie, w tym katolickie. Jego działania, takie jak usuwanie pomników Armii Czerwonej, wskazują na silne przywiązanie do polskiej tożsamości. To jest bardzo bliskie tolkienowskiemu szacunkowi dla tradycji.
  • Rafał Trzaskowski: Jako proeuropejski liberał wspiera integrację z UE i wielokulturowość, co może być postrzegane jako otwartość na nowe, ale oddala go od tolkienowskiego przywiązania do tradycji narodowej. Jego poparcie dla praw mniejszości i rozdziału państwa od Kościoła może kolidować z konserwatywnym podejściem Tolkiena.
  • Werdykt: Nawrocki jest znacznie bliższy tolkienowskiemu szacunkowi dla tradycji i dziedzictwa kulturowego dzięki naciskowi na patriotyzm i wartości konserwatywne.
3. Ochrona środowiska
  • Tolkien: Był miłośnikiem natury, krytykował industrializację i dewastację środowiska (np. entowie przeciw Sarumanowi).
  • Karol Nawrocki: Jego program zakłada zniesienie unijnego Zielonego Ładu, co sugeruje mniejszy priorytet dla ochrony środowiska na rzecz interesów narodowych i gospodarczych. To stanowisko jest odległe od tolkienowskiej miłości do natury.
  • Rafał Trzaskowski: Jako burmistrz Warszawy wspierał inicjatywy ekologiczne, choć jego kampania nie kładzie dużego nacisku na środowisko, skupiając się bardziej na gospodarce i deregulacji. Zielona Partia w Koalicji Obywatelskiej popiera go, co sugeruje pewne zaangażowanie w kwestie ekologiczne, choć nie jest to jego główny temat.
  • Werdykt: Trzaskowski jest bliższy tolkienowskiemu szacunkowi dla natury, choć jego podejście jest mniej wyraźne niż ideały Tolkiena. Nawrocki, sprzeciwiając się Zielonemu Ładowi, jest od nich odległy.
4. Wspólnota i solidarność
  • Tolkien: Podkreślał wartość współpracy różnych ludów dla wspólnego dobra, solidarność i poświęcenie (np. Drużyna Pierścienia).
  • Karol Nawrocki: Jego kampania skupia się na jedności narodowej i wartościach rodzinnych, ale ma charakter bardziej ekskluzywny, skierowany do konserwatywnego elektoratu. Jego antyimigrancka retoryka i sceptycyzm wobec integracji europejskiej mogą ograniczać wizję szerszej wspólnoty.
  • Rafał Trzaskowski: Promuje inkluzywność, wspierając mniejszości, kobiety i integrację europejską. Jego wizja wspólnoty jest bardziej uniwersalna, co odpowiada tolkienowskiej idei współpracy różnych grup. Jednak jego związek z rządem Donalda Tuska, krytykowanym za niespełnione obietnice, może osłabiać wizerunek solidarności.
  • Werdykt: Trzaskowski jest bliższy tolkienowskiej wizji wspólnoty dzięki inkluzywnemu podejściu, choć jego polityczne ograniczenia mogą budzić wątpliwości.
5. Sceptycyzm wobec władzy absolutnej
  • Tolkien: Był sceptyczny wobec centralizacji i władzy absolutnej, co symbolizuje Pierścień Władzy jako metafora korupcji.
  • Karol Nawrocki: Sprzeciwia się pogłębianiu integracji UE, promując suwerenność narodową i luźniejszą konfederację państw. To stanowisko jest bliższe tolkienowskiemu sceptycyzmowi wobec centralizacji.
  • Rafał Trzaskowski: Jako zwolennik integracji europejskiej i federalizacji UE popiera silniejsze instytucje ponadnarodowe, co może być postrzegane jako oddalenie od tolkienowskiego ideału decentralizacji.
  • Werdykt: Nawrocki jest bliższy tolkienowskiemu sceptycyzmowi wobec władzy absolutnej dzięki naciskowi na suwerenność narodową.
6. Wiara i duchowość
  • Tolkien: Jako katolik wplatał w swoje dzieła wartości chrześcijańskie, takie jak miłosierdzie, odkupienie i nadzieja.
  • Karol Nawrocki: Jego katolickie i rodzinne wartości są zgodne z tolkienowską duchowością. Wielu jego zwolenników popiera go za konserwatywne podejście do wiary i rodziny.
  • Rafał Trzaskowski: Wspiera rozdział państwa od Kościoła i prawa mniejszości, co może kolidować z katolicką wizją Tolkiena. Jego liberalne podejście jest mniej zgodne z tradycyjną duchowością.
  • Werdykt: Nawrocki jest znacznie bliższy tolkienowskiej wierze i duchowości dzięki konserwatywnym wartościom katolickim.
7. Przeciwstawianie się nihilizmowi i chaosowi
  • Tolkien: Promował nadzieję i walkę o dobro w obliczu ciemności, nawet w trudnych czasach.
  • Karol Nawrocki: Jego kampania podkreśla "ratowanie Polski" przed liberalnym chaosem i wizją Tuska, co może odpowiadać tolkienowskiej walce z nihilizmem. Jednak jego radykalna retoryka i poparcie dla skrajnie prawicowych wyborców mogą budzić obawy o polaryzację.
  • Rafał Trzaskowski: Promuje "normalną Polskę" i stabilność, ale jego związek z rządem Tuska, krytykowanym za brak realizacji obietnic, może być postrzegany jako słabość w walce z chaosem.
  • Werdykt: Nawrocki jest nieco bliższy tolkienowskiej walce z chaosem dzięki jasnej wizji konserwatywnej, choć jego polaryzujące podejście może temu przeczyć. Trzaskowski oferuje stabilność, ale jego skuteczność jest kwestionowana.
Podsumowanie:
  • Karol Nawrocki jest bliższy wartościom Tolkiena w obszarach tradycji, wiary, sceptycyzmu wobec władzy absolutnej i przeciwdziałania chaosowi. Jego konserwatywne podejście, patriotyzm i katolickie wartości rezonują z tolkienowską wizją moralności i dziedzictwa. Jednak jego antyimigrancka retoryka, sceptycyzm wobec Zielonego Ładu i kontrowersje osobiste (np. sprawa mieszkania) oddalają go od tolkienowskiej miłości do natury, wspólnotowości i nieskazitelnej uczciwości.
  • Rafał Trzaskowski jest bliższy tolkienowskim ideałom wspólnotowości i ochrony środowiska dzięki inkluzywnemu podejściu i wsparciu dla ekologii. Jednak jego liberalne wartości, poparcie dla federalizacji UE i dystans od tradycyjnej duchowości oddalają go od tolkienowskiego przywiązania do wiary, tradycji i sceptycyzmu wobec centralizacji.
Ostateczny werdykt:
Karol Nawrocki jest ogólnie bliższy wartościom życia i twórczości J.R.R. Tolkiena, głównie ze względu na jego nacisk na tradycję, wiarę katolicką i suwerenność narodową, które są bliskie wartościom Tolkiena, Nawrocki jest bardziej zgodny z ideami pisarza. Jednak jego osobiste kontrowersje i niektóre aspekty programu (np. odrzucenie Zielonego Ładu) osłabiają tę zgodność w pewnych obszarach.
 
Grafika: Grok

 Aktualizacja po 2 czerwca:
 
I oto Polacy wybrali króla: