Plakat filmu "Pieśń o Bernadecie" z 1943 roku |
W rozszerzonym wydaniu listów Tolkiena, w grubym tomie wydanym w ubiegłym roku, znajdziemy nieznany wcześniej list Profesora do Christophera Tolkiena z 7 stycznia 1945 roku (nr 94a). Dowiadujemy się z niego nie tylko nowych szczegółów o katolickiej pobożności J.R.R. Tolkiena, ale także o tym, jaki był jego ulubiony kinowy film. Zobaczmy szczegóły:
"Mamusia bardzo chciała zobaczyć Pieśń o Bernadecie, który to film właśnie wrócił do Elektry. Było tak przenikliwie zimno i wietrznie, że o pracach ogrodowych nie było mowy, więc o 12:15 poszedłem na lunch do Elliston's, a o 13:15 do kina. Historia Bernadetty Soubirous, jedno z najbardziej niesamowitych wydarzeń w całym XIX wieku, jest zarówno głęboko poruszająca, jak i prawdziwa, a przez to tym bardziej wzruszająca, a także pod pewnymi względami zagadkowa (jak można się spodziewać), tak że żadna prezentacja nie inspirowana dobrą wolą i żaden pokaz „złego gustu” (w końcu nic nie przebije współczesnego Lourdes) nie jest w stanie tego zepsuć. Byłem głęboko poruszony i naprawdę jestem bardzo zadowolony, że poszedłem na ten film: nie tyle po to, żeby go zobaczyć, ile po to, by przypomnieć sobie Bernadette (i Lourdes) - która to święta (i które to Lourdes) wydają nam się czasem tak oczywiste. Najcudowniejsza historia pod każdym względem, ludzkim i religijnym. W filmie niektóre sytuacje i gra aktorska były naprawdę godne podziwu. Bernadeta i miejscowy proboszcz (proboszcz Lourdes) nie pozostawiali nic do życzenia. Amerykański akcent nie sprawiał mi żadnych problemów: jest równie dobrym lub złym substytutem francuskiego i prowansalskiego, jak oksfordzki angielski. Jednym z najlepszych wydarzeń jest sytuacja, gdy stary, niedowierzający biskup Tarbes rzuca wyzwanie „twojej Pani”, aby cesarz usunął barykadę wokół groty – i cesarz czyni to niemal natychmiast…
Będę się modlił za Ciebie do najdroższej świętej Sancta Bernadetty. Jakże była pochłonięta swoją rodziną, dopóki nie została od niej wyrwana przez nagły ogień Niebios. Jak wspaniałe są dzieła Boże. Matka Boża z różami w błogosławionych pantofelkach spacerująca po miejskim śmietnisku. Nie pogardzi nawet obozem R.A.F.-u! Niech będzie zawsze przy Tobie... Cała miłość twojego ojca. Dzień 8 stycznia, godzina 17:55 w dniu, w którym po 3 latach rozłąki wróciłem do ukochanej Edith, gdy tylko skończyłem 21 lat".
"Mamusia bardzo chciała zobaczyć Pieśń o Bernadecie, który to film właśnie wrócił do Elektry. Było tak przenikliwie zimno i wietrznie, że o pracach ogrodowych nie było mowy, więc o 12:15 poszedłem na lunch do Elliston's, a o 13:15 do kina. Historia Bernadetty Soubirous, jedno z najbardziej niesamowitych wydarzeń w całym XIX wieku, jest zarówno głęboko poruszająca, jak i prawdziwa, a przez to tym bardziej wzruszająca, a także pod pewnymi względami zagadkowa (jak można się spodziewać), tak że żadna prezentacja nie inspirowana dobrą wolą i żaden pokaz „złego gustu” (w końcu nic nie przebije współczesnego Lourdes) nie jest w stanie tego zepsuć. Byłem głęboko poruszony i naprawdę jestem bardzo zadowolony, że poszedłem na ten film: nie tyle po to, żeby go zobaczyć, ile po to, by przypomnieć sobie Bernadette (i Lourdes) - która to święta (i które to Lourdes) wydają nam się czasem tak oczywiste. Najcudowniejsza historia pod każdym względem, ludzkim i religijnym. W filmie niektóre sytuacje i gra aktorska były naprawdę godne podziwu. Bernadeta i miejscowy proboszcz (proboszcz Lourdes) nie pozostawiali nic do życzenia. Amerykański akcent nie sprawiał mi żadnych problemów: jest równie dobrym lub złym substytutem francuskiego i prowansalskiego, jak oksfordzki angielski. Jednym z najlepszych wydarzeń jest sytuacja, gdy stary, niedowierzający biskup Tarbes rzuca wyzwanie „twojej Pani”, aby cesarz usunął barykadę wokół groty – i cesarz czyni to niemal natychmiast…
Będę się modlił za Ciebie do najdroższej świętej Sancta Bernadetty. Jakże była pochłonięta swoją rodziną, dopóki nie została od niej wyrwana przez nagły ogień Niebios. Jak wspaniałe są dzieła Boże. Matka Boża z różami w błogosławionych pantofelkach spacerująca po miejskim śmietnisku. Nie pogardzi nawet obozem R.A.F.-u! Niech będzie zawsze przy Tobie... Cała miłość twojego ojca. Dzień 8 stycznia, godzina 17:55 w dniu, w którym po 3 latach rozłąki wróciłem do ukochanej Edith, gdy tylko skończyłem 21 lat".
Prezentuję znalezioną na YouTube ekranizację Pieśni o Bernadecie, która tak zachwyciła Profesora Tolkiena:
Czytaj też Tolkien i Bernadeta | Lourdes and the Rings
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz