środa, 8 lipca 2020

Tolkienowska tajemnica dóbr Boggentin

[fragment szkicu przygotowywanej książki o genealogii rodu Tolkienów. Możesz wspomóc moje badania na Patronite.pl/Galadhorn]

Wogau i okolice na mapie Schröttera z lat 1796 – 1802 (GStA PK).
Majątek Boggentin znajdował się przy drodze z Wogau w kierunku jezior,
co widać na mapie z 1940. W końcu XVIII w. Boggentin było opuszczone.
  • 1470 – Zakon nadaje rodowi Kalcksteinów kilka dóbr, w tym na 4 wolnych łanach pruskich „Bukentyn” czyli Boggentin (prus. *Bukantīn). Kalcksteinowie osiedlili tam swoich chłopów.
  • 1469-1480 – Hans Tolkeyn na Tollkeim (?) i Klaußitten, jest też prawdopodobnie dzierżawcą pruskich dóbr w Boggentin.
  • 1543 – jako Bockenthin w ręku Josefa von Kalcksteina; żyje tam paur, czyli potomek wolnego Prusa, który nazywa się Tolkien.
  • 1584-85 – konflikt między Kalcksteinem i Tolkienem skutkuje wyrugowaniem wolnego Valtina Tolkiena („Tolckin”), który wraz ze swoją rodziną szuka nowego miejsca. Przenosi się prawdopodobnie do Globuhnen k. Krzyżborka
Herb Kalcksteinów
Według Guddata około 1426 zarówno Wogau (prus. *Waigaws), jak i Boggentin były wolnymi dobrami pruskimi (tak jak opisane wyżej Tollkeim)1. Wkrótce wszystkie te dobra znalazły się w rękach szlachty. Po 1466, czyli po zakończeniu wojny trzynastoletniej prywatni właściciele oprócz włók czynszowych prawa pruskiego (Zinshaken) i łanów czynszowych prawa chełmińskiego lub magdeburskiego (Zinshufen) otrzymywali też od Zakonu karczmy i młyny z powiązanymi gruntami i ziemią uprawną, a także dobra sołtysie (Schulzengüter) i pruskie wolne dobra (prußische Freiengüter). O ile takie dobra były po wojnie spustoszone, nowi właściciele mogli je dowolnie zagospodarować. Przykładem takich dóbr jest Boggentin koło siedziby von Kalcksteinów w Wogau, które po 1466 Kalcksteinowie objęli w posiadanie, mając tam na wolnych pruskich włókach małych wolnych (prawdopodobnie pochodzących z Tollkeim Tolkeinów-Tolkienów, potomków opisanego wyżej Hansa Tolkeyna), którzy jako pruscy zarządcy (zwani czasem pauren) sprawowali w imieniu Kalcksteinów kontrolę nad tamtejszymi pruskimi chłopami, tzw. Hakenzinsbauern (w 1543 znajdujemy trzech takich chłopów w tym majątku). 

Tolkieniście nazwa Boggentin może się skojarzyć z nazwiskiem Baggins. To oczywiście przypadek. Pruska nazwa wywodzi według Grasildy Blažiene od przydomka pruskiego *Bukantīn, od imienia *Bukants (które w litewskim występuje jako Bùkantas)2. Majątek na przestrzeni wieków nazywa się w dokumentach: Bukentyn (1470), Bockenthin (1543), Boggentin (1865). 

George Adalbert von Mülverstedt w monografii rodu von Kalckstein opisał szczegółowo lokację i dalsze XV-wieczne dzieje tego miejsca3. W komturii pokarmińskiej Kalcksteinowie posiadali Wogau (8 łanów), Pieskeim (13 łanów) i Boggentin (4 łany). Zakon nadał Wogau i Pieskeim Kistenowi von Kalcksteinowi („Calligstein”) w 1448, a przywilej potwierdziły dwa dokumenty komtura pokarmińskiego z 14684. W 1470 Zakon nadał Kalcksteinowi dodatkowo 4 wolne łany pruskie w interesującym nas Boggentin („Bukentyn”). Kalcksteinowie osiedlili tam swoich rolników (Ostpr. Fol. XLII, str. 19). Kalcksteinowie byli właścicielami tego miejsca jeszcze w 1624 r. (Ostpr. Fol. 158, str. 42). 

Mapa topograficzna typu Meßtischblatt z 1940.
Wiemy że do 1945 w Boggentin znajdowała się leśniczówka
W Spisie podatku przeciw Turkom z 1543 (Türkensteuer Brandenburg, Kreuzburg, Friedland – Ostpr. Fol. 911A 4, Bl. I, str. 170r oraz 193v) majątek opisany jest jako Bockenthin. Wchodzi w skład dóbr Josefa von Kalcksteina. Wszystkie dobra Kalcksteina wymienione w dokumencie to: "Pischkainen" albo "Pißkeim" (Pieskeim), "Naunin" (Naunienien), "Bockenthin" (Boggentin), "Compaw" (Kompau) i "Kecklauck" (Katlack?) – podsumowanie własności Josefa von Kalcksteina znajduje się na str. 193v. Przyjrzyjmy się temu dokładniej. Na str. 170r wymienieni są następujący mieszkańcy Boggentin płacący podatek: płacący 42 szylingi za 21 nacht Roliger (Robiger? Koliger? Kobige? – może jest to wersja znanego skądinąd nazwiska Rolicke?), płacący 44 szylingi za 22 nacht Matheus i płacący 25 szylingów za 13 nacht Davit (?). Przypominam, że nacht to jednostka podatku bydlęcego (patrz rozdział o Tollkeim). Czy któryś z tych gospodarzy jest przodkiem Valtina Tolkiena, o którym dowiemy się za chwilę? 

A może Tolkien, poddany Kalcksteina, ukrywa się na str. 170r we fragmencie dotyczącym dworu Kalcksteinów, gdzie czytamy: "Joseff von Kalckstein vnd sein pauer vonn Hoffe" (poborca podatkowy skreślił słowa od "vnd sein..."). Guddat w Die Entstehung und Entwicklung der privaten Grundherrschaften in Denämtern Brandenburg und Balga na str. 296 wyjaśnia, że potomkowie dawnych pruskich wolnych określani byli jako "paurn". Zakładam, że tu właśnie ukrywa się wolny na ziemi między Wogau i Boggentin, którego dobra opisane są w przywilejach z XV wieku, Tolkien. 

Z 1584 pochodzi kolejny dokument, który prawdopodobnie dotyczy dóbr w Boggentin. Jest to suplika, czyli pisemna skarga kierowana do seniora przez wasala, napisana osobiście przez, "paura" czyli małego wolnego Valtina Tolckina (Waltyna Tolkiena). Wniesiono ją do sądu w Iławie Pruskiej przeciwko panu Tolkiena, junkrowi Jacobowi von Kalcksteinowi5, który był synem Josefa von Kalcksteina z 1543 (patrz wyżej)6. Oryginał supliki znajduje się w archiwum w Berlinie. Znalazłem go w teczce z dokumentami na temat szlacheckiego rodu von Kalckstein7. Są to trzy stronice drobnego pisma podpisane osobiście przez skarżącego. Mamy tam w związku z tym najstarszy chyba znany autograf przedstawiciela rodu Tolkienów, pochodzący z 1584! Umiejętność pisania w XVI wieku? Chyba tylko u wolnych (frei), karczmarzy (krüger) i sołtysów (schulze).

Najstarszy znany podpis przedstawiciela rodu Tolkienów – Valtin Tolckin z 1584.
Źródło: GStA PK, XX. HA Adelsarchiv Kalckstein, 528 Bd. 1
Przyjrzyjmy się temu pismu. Datowane jest na 1 czerwca 1584 i skierowano je do komisarzy urzędu starosty w Amt Preussisch Eylau (Urzędu w Iławie Pruskiej), czyli skarżący był bezpośrednio wasalem książęcym. Starosta, co typowe dla tamtych czasów, reprezentował raczej interesy junkrów, więc nie dziwi nas, że Tolkien przegrał z panem Kalcksteinem. W suplice brak właściwego wskazania, z jakich dóbr Jakub von Kalckstein wyrugował Tolkiena. Valtin był prawdopodobnie pruskim sołtysem na wolnych pruskich dobrach Boggentin (jest druga możliwość - Pieskeim tuż koło Tollkeim, patrz mapa poniżej). Raczej na pewno jest to Boggentin, bo jak pisze Guddat, niebezpieczeństwo wyrugowania groziło szczególnie tym pruskim sołtysom, których dobra graniczyły z siedzibą pana (dwór von Kalcksteinów znajdował się w pobliskim Wogau). Dzięki badaniom Guddata wiemy, że z kolejnego roku pochodzi zapis, w którym jakiś wyrugowany sołtys musi opuścić swój majątek, a na jego łanach Kalcksteinowie osadzają chłopów obciążonych szarwarkiem (Ada Kalckstein 1585 cytowane u Guddata na str. 396). I tu chodzi zapewne o naszego Valtina Tolkiena. Z dalszych dokumentów wynika, że po śmierci księcia Albrechta nasiliły się gwałty na poddanych ze strony Kalcksteinów (lata 90. XVI wieku).

Oto faksymile i transkrypcja dokumentu oraz jego tłumaczenie (sygnatura: GStA PK, XX. HA Adelsarchiv Kalckstein, 528 Bd. 1):

[k. 72r]


Transkrypcja (podziękowania dla prof. Adama Szarszewskiego):

[k.72r.]
Meine willige vnd gefließene Dienste nebenst meinem Christlichen vnd andechtigen gebet iederzeit zuuorn, Wolgeborns, Gestrenge, Edle vnd Ernuheste, Hoch vnd Wolgelarte, Grosgunstige Herrn, E. G. vnd E. werden sich sonder zweiffel gnedig vnd gunstig zubescheiden wissen, welcher gestalt ich vorschiener Zeit am E. G. vnd E. Demutigen suppliciret, wegen meines Junckern [Jacob] von Kalchstein, das er mich one alle vrsach[en] aus Lautter freuel und gewalt von dem erbe entsetzt vnd vmb alle mein armut gebracht. Was auch E. G. vnd E. hierinnen fur Handlung gepflegt, vnd mich (weil Juncker Kalchstein auff der Herrn Citation nicht erscheinen wollen) an dem Herrn Heubtman zur Eilaw vermittiret vnd gewiesen, fur welches alles ich mich gegen E. G. vnd E. als meine Gnedige vnd Grosgunstige Herrn zum höchsten bedancken thur, vnd wird solches vnser lieber Gott den Herrn Commißarien reichtich vnd vberflußig belohnen vnd vergelthen. Nu[n] hatte ich wol gentzlich gehoffet, es wurde d[er] Herr Heubtman der Herrn Commißarien schreiben ein wenig beßer in acht genommen, denselben nachkommen sein, vnd nur zu den meinen behulfflich sein gewesen. Ist doch solches noch zur Zeit im geringsten nicht geschehen. Denn ich von tage zu tage auffgezogen wurden, biß ich endlich solch[en] bescheid von Herrn Heubtman bekommen. Des mich Juncker Kalchstein nicht allein von deßwegen, des ich das vorige gebew aus Lautter Mutwillen hinweg gebrant, sondern auch von wegen des diebstals, des erbes entsetzet vnd hinweg geingen, vnd mir im geringsten derowegen nichts gestunde. So doch des widerspiel aus seinen eigenen mir gegebenen brandbrieffe zuersehen, d[aß] das Fewer, Gott seys geclagen, one alle mein schult auskomme[n]. Er mir auch in ewigkeit nicht wiederwießen konnen, des ich in oder andern, so lang ich auff solchen erbe gewesen, im geringsten vntrew gewesen
[k.72v.]
oder das wenigste entwant, od[er] entfrembdet habe, sondern mich ir vnd allezeit mit zienßen, scharwercken, bawen vnd andern sachen dermaßen verhalten, wie einen frommen vnterthanen vnd Christen Menschen wol anstehet. Weil aber G. Vnd Großgunstige Liebe Herrn ich bißanhero noch keinen gewißen bescheid von dem Herrn Heubtman bekommen konnen, auch noch zur zeit wenig zu hoffe, sondern man sich noch wol hören vnd vornemenstet, man wolle mich armen Mann so lang vmbfuren vnd auffhalten, biß ich mude werden vnd die sache vbergeben solle. Als bitte ich zum demutigsten vnd vmb Gottes willen, E. G. vnd E. wolle sich doch meiner selbes annemen, vnd mir armen vnd von iederman verlaßenen Mann vorhelffen, das mir Juncker Kalchstein meinen mir one alles recht vnd billigkeit zugefugten vnd erliedenen schaden wiederumb erstatten möge, vnd ich nicht gar mit meinem elenden Weibe vnd Kindern am bettelstab gedeien müße, der ich, Gott erbarme es, zuuorn gnugsam alda ausgestanden vnd gelitten. Deßen wird vnser lieber Gott (als d. E. G. vnd E. armen vnd bedruckten Leutten zu helffen zu solchen Hohen Ampt beruffen, der auch, was E. G. vnd E. dem geringsten in seinem Namen hierinnen erzeig[en] also annemen will, als wenn es im selbst wir derfern) ein reicher belohner sein. Vnd ich will es auch mit meinem Christlichen innigen gebet zu Gott dem Allmechtigen fur die Herrn Commißarien samptlich vnd sonderlich iederziet wird verdienen vnd verschulden.
Den 1. Juny Ao. [15]84.

E. G. vnd. E.

Gehorsamer vnd
vnterthenig[er]
Valtin Tolckin

Tłumaczenie na polski (thank you for the help in the translation to Wiltraud Potrawa!):

[k.72r. & v.]

Z gotowością i pomocną posługą, a także z chrześcijańską i pobożną modlitwą, Waszym Godnościom, Dostojnościom, Szlachetnościom i Powagom, Wielkim Uczonościom i Łaskawościom, które bez wątpienia będą pamiętały miłosiernie i z miłością sposób, w jaki pokornie suplikowałem do Waszej Łaski i Honoru w sprawie mego Junkra [Pana] Jakuba von Kalcksteina, który mnie bez żadnego powodu, dla czystego występku i przemocy, z ziemi przepędził i w zupełności wpędził mnie w nędzę. Teraz, gdy Wasza Łaskawość i Godność zadbała o to i wysłała mnie (ponieważ Juncker Kalckstein odmówił wykonania wezwania Waszych Łaskawości) do Pana Starosty w Iławie [„Hauptmann zur Eilaw”] za to najmocniej dziękuję Waszej Łaskawości i Godności oraz życzliwym i miłosiernym Panom. A i nasz Ojciec w Niebie wynagrodzi obficie i hojnie Panów Komisarzy. Teraz naprawdę spodziewam się, że Pan Starosta [w Iławie] powinien uważniej przeczytać pismo Panów Komisarzy i postąpić zgodnie z ich instrukcjami i w większym stopniu pomóc mojej sprawie. Ale jak dotąd to nie nastąpiło. Wiele dni minęło zanim dostałem pismo od Pana Starosty. [W tym piśmie przekazano] Że Junker Kalckstein wyrugował mnie z mojego dziedzictwa i przegonił mnie, bo bezmyślnie spaliłem poprzedni budynek i z powodu kradzieży. Tak, żebym nie miał więcej słusznych roszczeń. Ale jak wszyscy mogą zobaczyć w jego własnym pisanym z nagłością liście, który od niego dostałem, że ogień - niech będzie jęczał przed Panem - wybuchł bez mojej odpowiedzialności. I on nigdy, przez całą wieczność, nie będzie w stanie dowieść, że zdradziłem jego lub innych, nawet w najdrobniejszych sprawach, dopóki siedziałem na swoim dziedzictwie. Lub (udowodnić), że wziąłem wszystko, ukradłem wszystko. W rzeczywistości, jeśli chodzi o czynsze, szarwark lub służbę budowlaną i inne sprawy [„zienßen, scharwercken, bawen vnd andern sachen”], zawsze zachowywałem się tak jak przystaje pobożnemu poddanemu i wyznawcy chrześcijaństwa. Ale miłosierni i życzliwi Szanowni Państwo, do tej pory nie mogłem uzyskać odpowiedzi twierdzącej od Pana Starosty (i nie zostaje mi wiele nadziei), a ponieważ słyszałem, że mają się odbyć przesłuchania i obrady, obawiam się, że w mojej sprawie, sprawie biednego człowieka, będzie się kluczyć i utrudniać, dopóki nie zmęczy mnie to i nie porzucę swoich roszczeń. W związku z tym proszę Wasze Łaskawości i Godności jak najuniżeniej ze względu na Boga, żeby zaopiekowały się mną, biednym człowiekiem, pozostawionym bez niczego i pomogły mi. Aby Juncker Kalchstein musiał ponownie rozliczyć szkody, które zostały wyrządzone mi bezprawnie i niesprawiedliwie. Tak żebyśmy odnosząc już wystarczająco wiele szkód – Boże miej litość – ja i moja pokorna żona i dzieci nie popadli w całkowite ubóstwo. Niechaj nasz miłosierny Bóg (który powołał Wasze Łaskawości i Godności na tak wysokie stanowisko, żeby pomagać biednym ludziom, którzy popadli w tarapaty - i zaakceptujemy wszystko, co przekażecie nam w imieniu Boga, tak jakby Wasz wyrok pochodził od Niego) nagrodzi Was obficie. I zawsze i dozgonnie będę się sumiennie ku temu przyczyniać moimi najszczerszymi modlitwami chrześcijańskimi przed Wszechmogącym, które będę odmawiał w imieniu Panów Komisarzy.

Dnia 1 czerwca AD [15]84.
Waszym Łaskawościom i Godnościom


Posłuszny
i uniżony

Waltyn Tolkien

Dalsze losy Wogau i Boggentin związane były dalej z rodem Kalcksteinów. Johann Friedrich Goldbeck w Volständige Topographie des Königreichs Preussen z 1785 pisał, że Wogau było szlacheckim folwarkiem (Adel. Vorwerk) z czterema kominami. Folwark znajdował się w pokarmińskim powiecie ziemskim (Landräthlicher Kreis Brandenburg), w iławskopruskim okręgu sądowym (Justitz-Kreis Pr. Eylau), na obszarze podlegającym Haupt-Amt Brandenburg, w parafii Schmoditten. Sam kościół podlegał patronatowi panów w Knauten. Boggentin nie występuje w spisie Goldbecka, co pokrywa się z zapisami kartograficznymi. Po prostu od jakiegoś czasu na miejscu dawnego Boggentin istniała pustka bez nazwy, a później folwark bez nazwy, jak na mapie z 1865 (na tej mapie Wogau to Rittergut, dobro rycerskie):

Przypisy:

1Op. cit. Wilhelm Guddat, Die Enstehung und Entwicklung…, mapa nr 1.


2Biorę jeszcze pod uwagę drugie dobro Kalcksteinów, wieś Pieskeim tuż obok Tollkeim. Pieskeim ma skomplikowaną etymologię , bo najdawniejszy zapis to „Bogrumszen”. Jednak już od XVI w. forma nazwy to *Pīs-kāims od bałtyjskiej formy *pīs- ‘błotniste mokradło, gdzie rosną tylko brzózki i świerczki’ (por. łotewskie pīsā o tym samym znaczeniu) i kāims ‘wieś’.


3George Adalbert von Mülverstedt, Des Geschlechts von Kalckstein. Herkunft und Heimath, Magdeburg 1904.


4Op. cit. Wilhelm Guddat, Die Enstehung und Entwicklung…, str. 197.


5Informację o tej suplice znalazłem najpierw w książce Wilhelma Guddata pt. Die Enstehung und Entwicklung der privaten Grundherrschaften in der Aemtern Brandenburg und Balga (str. 373). Tajemnicza postać, która pojawia się w jednym z dokumentów z 1584, Valtin Tolckin, wzmiankowany jest przez Guddata tylko dlatego, żeby zilustrować sprawę skarg (suplik), które składała ludność poddana na swoich junkrów, panów ziemskich. Przykład ten podano w rozdziale pt. „O bezkarności szlachty za nieposłuszeństwo i przestępstwa”.


6Jakub von Kalckstein był synem Józefa von Kalcksteina, pana na Knauten i Wogau. Żoną Jakuba była Małgorzata von der Gröben, a jednym z ich synów Albrecht von Kalckstein, który urodził się w Królewcu w roku 1592. Ród od czasów Ottona von Kalcksteina był w antyksiążęcej opozycji stanów pruskich. W XVII w. miał nowego przeciwnika. Książę Fryderyk Wilhelm kazał aresztować Albrechta. Jak pisze Katarzyna Czajkowska: „Areszt i groźba utraty majątku ostudziły zapał generała lejtnanta. Wycofał się z życia publicznego i osiadł w swoim Knauten. Zmarł w 1667 i został pochowany w Mühlhausen. Ojciec uległ – ale syn nie… A właściwie jeden z synów. Bo drugi wcale nie czuł potrzeby wędrowania pod prąd… polityczny prąd. Tym, który miał duszę buntownika był Chrystian Ludwik von Kalckstein. A tym drugim, który duszy buntownika nie miał – był Krzysztof Albrecht. Syna tego spokojniejszego Kalcksteina spotkać możemy w biografii Fryderyka II, bowiem był wychowawcą przyszłego króla. Miał na imię Krzysztof Wilhelm i urodził się w Ottlau (Otłowiec, pow. kwidzyński, gmina Gardeja). Wracając do Chrystiana Ludwika (czyli tego niespokojnego syna…) – to nie muszę opisywać jego życiorysu, bo znany jest tym, którzy oglądali serial pt. „Czarne Chmury”. Z tą wszakże różnicą, że serial kończy się happy endem. Życiorys Chrystiana zaś skończył się na rynku w Memel (dzisiaj Kłajpeda) – dnia 8 listopada 1672 roku. Został ścięty za bunt i zdradę. Zgubił go brak dyplomacji i wiara w bezkarność” (źródło: https://czaykowska.com/2010/01/26/herbowi-buntownicy/).


7Sygn. GStA PK, XX. HA Adelsarchiv Kalckstein, 528 Bd. 1.

1 komentarz:

  1. Witam :)
    Czytam o tej suplice, i choć to pewnie mały offtopik będzie to takie skojarzenie moje, o tym, jak sądy bardziej sprzyjały junkrom aniżeli ich poddanym...
    No więc posłużę się cytatem, aby nie rozwlekać offtopicznego wątku:
    "Kodeks pruski był w wielu sprawach zapóźniony w porównaniu z większością swych europejskich „rówieśników”.[...]Ponieważ brakowało mu przejrzystości i generalizacji musiał posiadać prawie 20 tysięcy paragrafów.[...]Tak wielka ilość przepisów umożliwiała jednak odniesienie się do nawet najmniejszych wypadków życia społecznego.Co w tamtejszej sytuacji administracyjnej nazwijmy to rozdrobnienia post-feudalnego było jednak, jak można przypuścić z korzyścią dla umocnienia się i centralizacji państwowości[...]Większość podkreśla jedynie nieudolności kodeksu ery fryderycjańskiej nie zważając na sytuację ówczesną, zarówno klasową, jak ustrojową. W czasie jego wydania w państwie tym nie było ani jednolitej kodyfikacji cywilnej i karnej ani nawet jednolitego systemu sądownictwa. Istniało obok siebie 14 rozmaitych sądów wyższych – od kościelnych po dworskie, prowincjonalne, miejskie i rycerskie. (To jeszcze nic – przed kodeksem napoleońskim we Francji było ze 100 odmian samego ustroju majątkowego małżeńskiego i700 lokalnych praw zwyczajowych). Każdy z nich był odrębną jurysdykcją lecz przyjmować mógł sprawy innego sądu, tak, iż każdy Prusak mógł być tam wodzony „od Annasza do Kajfasza” i tak samo wodzić swoich przeciwników dopóki, któryś z sądów nie wydał pożądanego przezeń orzeczenia. Nie istniały też jasne reguły co do właściwości sądu, ani zasady kontaktów między sądami. Skarżący mogli więc wędrować od jednego do drugiego aż, któryś nie zawyrokował zgodnie z ich oczekiwaniem. Procedury sądowe były odmienne niemal, w każdym mieście, a wyroki odmienne w zależności od prowincji kraju. Wyroki te nie były niezawisłe, gdyż doraźna polityka lokalnych władyków, arystokratów czy książąt wpływała na opinię sędziego (a na ówczesnych terenach I Rzeszy było około 150 udzielnych hrabstw, księstw, królestw i dominiów rycerskich – niektóre wielkości dzisiejszej gminy). Wszędzie w Prusach przepisy były naginane do ekonomicznych interesów lokalnych arystokratów. Prawo w prowincjach było tak kiepskiej jakości, iż jedną z prowincji nazywano nawet provincia litigiosa - było nią Pomorze.[...] Sędziowie byli słabo wykształceni zaś prawnicy ogółem nie otrzymywali żadnego specjalistycznego wykształcenia. Edukacja była tak kiepska, iż w niektórych przypadkach akta procesowe były wysyłane do zagranicznych prawników, aby uzyskać ich opinie.[...] Jednym z najważniejszych efektów reformy zapoczątkowanej przez Fryderyka II i jego najstarszego sędziego sądu najwyższego Samuela von Cocceji (1679-1755), najpierw tam, gdzie było najgorzej, czyli na Pomorzu był ten, że wiele odrębnych jurysdykcji zostało zunifikowanych oraz, że straciły znaczenie te z nich, które były sądami wyłącznymi dla klasy szlacheckiej. Plebs, rzemiosło i klasa średnia otrzymały jednolite sądownictwo, któremu podlegali także arystokraci. Reformy te równocześnie zmniejszyły koszty procesowe. Do tego czasu bogatsza strona procesowa miała przewagę, bo zwykle wygrywała w ten sposób, że skarżyła aż do chwili, gdy jej biedniejszy przeciwnik nie miał już z czego płacić kosztów sądowych."Zatem jeśli jeszcze w koncu XVIII wieku panowało takie rozdrobnienie prawne dóbr feudalnych w Prusach-bez jednolitego ustroju sądów oraz bez jednolitej kodyfikacji-to nie może dziwić sytuacja wcześniejsza, w której o wyroku mogła decydować lokalna polityka między magnaterią albo sprzyjanie przez sądy interesowi wyższej jedynie klasy junkierskiej. Albo po prostu sprzyjanie przez sądy lokalnemu panu np ich miasteczka. Pomorze - prowincja litigiosa haha :D Nie dziwne, że kto mógł uciekał do lepiej poukładanych krajów, jak Anglia i Holandia Zresztą to własnie do brytyjskich prawników często kierowali owe zapytania niedouczeni sędziowie pruscy.
    poz :)
    tal

    OdpowiedzUsuń