poniedziałek, 1 stycznia 2024

Mniej znany portret Mikołaja Kopernika

Portret z XVI w.
Napis w górnej części obrazu: „Px.D.NICOLAO COPERNICO”.

Na tę niezwykle ciekawą historię naprowadził mnie mój kolega z Poznania, artysta i twórca znanej okładki Władcy Pierścieni z 1990 (CIA-Books-Svaro), Adam Drogomirecki (o samej okładce napiszę jeszcze kiedyś). Adam to specjalista od historii Gdańska, miłośnik Chodowieckiego, kolekcjoner dawnych rycin. Jest jedną z osób, które bardzo mi pomagają w badaniach dziejów rodu Tolkienów.

Czytałem w ostatnich latach trzy różne biografie Mikołaja Kopernika, ale o tym XVI-wiecznym portrecie Astronoma dowiedziałem się więcej właśnie dzięki wcześniejszemu śledztwu historycznemu Adama. Spójrzmy do Muzeum Utraconego, czyli na witrynę z zaginionymi polskimi zbiorami muzealnymi, które zagrabili Niemcy albo Sowieci. Tam portret (zobacz zdjęcie powyżej) datowany jest na XVI wiek, czyli czasy życia Mikołaja Kopernika. To naprawdę gratka, bo niewiele jest portretów słynnego torunianina, które pochodzą z tak odległych czasów. Jak XVI w., to może malowany był "z natury" i jest tak naprawdę najwierniejszym malarskim wizerunkiem słynnego kanonika z Fromborka? Obraz na desce olchowej, malowany farbami olejnymi, rozmiar 43 x 31,5 cm. Przypomina malarstwo środkowych Niemiec ze szkoły Cranachów. (być może namalował go znany w XVI wieku malarz Crispin Herrant. Malował on na przykład dla Dantyszka. Problem w tym, że nie zachował się żaden obraz Herranta i nie ma z czym porównać naszego Kopernika). Muzeum Utracone informuje: 

"Obiekt zainwentaryzowany przez Niemców w księgach muzealnych podczas okupacji (Kaiser Friedrich Museum Posen) nr 1000. Pozyskany z Gołuchowa. Wywieziony w 1944 r. przez Niemców do Pniew k/Poznania i dalej w nieznanym kierunku. Obraz był publikowany podczas wojny [kolorowa fotografia zrobiona rzekomo w Królewcu - patrz wyżej]. W dniu 13.07.1977 roku strona niemiecka (d.DDR) podczas rozmów na temat wzajemnego przekazywania dóbr kultury zaproponowała Polsce wykonanie kopii tego obrazu na podstawie oryginału znajdującego się na terenie DDR".

Jeżeli w latach 70. obraz był we wschodnioniemieckich zbiorach, to może do dziś kryje się w piwnicach jakiegoś berlińskiego muzeum? Może damy radę go stamtąd razem wydobyć?

Ciekawie ten portret opisał przed wojną Zygmunt Batowski w Wizerunkach Kopernika (Toruń 1933):

"Popiersie w skromnym wykroju, ścięte w ramionach i niemal dotykające głową górnej granicy obrazu. Właściwie mało co więcej niż głowa, zwrócona zlekka w prawo, głowa człowieka północy z okresu Odrodzenia, o typie niepięknym, mogącego liczyć około 40 lat. Twarz przeciągła, koścista, zsychająca się w grube fałdy, o wystającej kończastej brodzie, w ustach zaciśnięta, o nierównomiernie rozwiniętych wargach, górnej wąskiej, dolnej wywiniętej, cała golona. Oczy ciemnie, niewielkie, wąskie. Włosy czarne, długie, zczesane w dół, kryjące wierz ucha, (...)"

Bardzo ciekawy fragment dziejów tego obrazu związany jest z XVIII-wiecznym gdańszczaninem, słynnym doktorem Nathanaelem Mathaeusem Wolfem (którego nota bene mogła, a nawet musiała znać rodzina Tolkienów z Petershagen/Zaroślaka w Gdańsku, bo był ich sąsiadem). W jego czasach portret Kopernika był w posiadaniu szambelana Karola Hussarzewskiego (biogram). Doktor Wolf był bardzo przekonany o wiarygodnym podobieństwie tego portretu do samego Mikołaja Kopernika, nakazał stworzyć kopię i tę kopię podarował brytyjskiemu Royal Society w dowód wdzięczności za przyjęcie go do tego elitarnego grona. W liście do Royal Society podkreślał, że uważa ten właśnie portret za najwierniejszy, że mogło to być dzieło jakiegoś włoskiego malarza. Obraz kopiował w 1776 roku dla Royal Society berliński malarz Fryderyk Antonii Lohrmann. Oto londyński portret (widać różnice w stosunku do oryginału, uładzone rysy, inna kolorystyka):

Kopia portretu Kopernika namalowana przez Lohrmanna.
Dziś w Royal Society w Londynie

Fragment listu Wolfa do Royal Society (reszta tutaj)

Oto jak Wolf w liście opisuje dzieje obrazu: najwcześniej miał być w kolekcji rodu Saxe Gotha, choć mamy ślad, który mówi, że jeszcze w XVII w. był zrabowany w czasie potopu szwedzkiego. W roku 1735 zamek w Gotha odwiedził biskup warmiński (chronologia trochę się nie zgadza, ale był to biskup Adam Grabowski, poprzednik biskupa Krasickiego) i dostrzegł ten obraz. Wymienił go za obraz jednego z dawnych biskupów warmińskich z rodu Gotha (który według Wolfa musiał z katedry poniekąd ukraść; jedyny biskup z saskiego rodu, który przychodzi mi na myśl, to znany już z mojego bloga bp Fabian Luzjański, z sasko-pruskiego rodu Tolk von Markelingerode, zwanego od XV w. von Losainen oraz... Tolkien/"Tolkyn". Patrz ten i ten wpis oraz niżej). Spadkobiercami po bp Grabowskim byli Hussarzewscy, ojciec Aleksy i jego syn, Karol. Po śmierci Wolfa, jak i Hussarzewskiego, obraz znika z kart historii. Pojawia się znowu w 1834 roku jako eksponat Muzeum Naturalnego w Gdańsku. Zakupił go dla Gdańska rajca Carl Ferdinand Pannenberg.W latach 80. XIX w. zawędrował aż do Charlotenburga pod Berlinem, ale później znowu pojawił się na ziemiach dzisiejszej Polski, w zbiorach ordynacji książąt Czartoryskich w Gołuchowie (to jest też wątek mi bliski, bo w tym pałacu kręcono Akademię Pana Kleksa, a aktorzy używali w czasie produkcji języka Wilkusów, który specjalnie dla filmu stworzyłem - będzie o tym kiedyś wpis na blogu!). W Gołuchowie zastała obraz II wojna światowa. Dalsze dzieje opisało Muzeum Utracone (patrz wyżej).

Portret doktora N. M. Wolfa
- na podstawie Deischa narysował Adam Drogomirecki

Jak powstała unikalna barwna fotografia wykonana w czasie wojny w Królewcu? Jest to o tyle dziwne, że z Gołuchowa obraz miał trafić do Muzeum w Poznaniu, skąd został przez Niemców wywieziony i ślad po nim zaginął. Mamy ślad, że był jakiś czas w Lidzbarku Warmińskim. Potem wywieziony do Królewca na fotografowanie? Wędrówka tego obrazu musiała być czymś niezwykłym. Co ciekawe, za czasów NRD Honecker chciał podarować Polsce jego kopię. Adam Drogomirecki mówi, że mógł się bardziej wysilić i zwrócić oryginał. Gdzie ten obraz jest dzisiaj?

A przy okazji, marzy mi się poznanie kiedyś wiersza J.R.R. Tolkiena pt. Ptolemeusz i Kopernik. Wiemy tylko, że taki utwór istnieje, ale nigdy nie został opublikowany. Wielka szkoda.

Według mojej pierwszej, a teraz już zarzuconej teorii, przodkami Profesora Tolkiena był ród rycerski rodem z Gór Harcu, panowie Tolk von Markelingerode, którzy władali w Prusach między innymi Tolko, Tołkinami i Tolkowcem k. Braniewa. Nosili oni w XV w. nazwisko Tolkien ("Tolkyn"), a z ich gałęzi wywodził się biskup warmiński i kolega Mikołaja Kopernika, Fabian von Losainen (czyli Luzjański - jego biogram). Mniej znany jego portret podaję poniżej. Ród ten jednak wymarł na pocz. XVI w., zaś nasi Tolkienowie od Profesora z Oksfordu pochodzili od pruskich wolnych chłopów i sołtysów z terenów bliżej Królewca - ze wsi Globuhnen i miasteczka, które było stolicą Natangii, z Krzyżborka (niem. Kreuzburg). Zbieżność nazwisk - dodam, że nazwisk o odrębnej etymologii (rycerze od przydomka Tolk 'Tłumacz', a chłopi od wsi Tollkeim, czyli "Dalekiej Wsi").

Biskup warmiński, Fabian Luzjański ("Tolkien")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz