sobota, 17 lutego 2024

Sygnet Tolkiena jak Pierścień Barahira?

Finrod z jego pierścieniem - grafika Eleny Kukanowej

Przedstawiam swoją fantazyjną hipotezę. Pamiętajmy jednak o bardziej prawdopodobnej i też mojej, wedle której Tolkienowie weszli w posiadanie swojego gryfowego crest ("klejnotu") przez wżenienie się w rodzinę szlacheckich Murrellów (patrz tutaj).

Ale puśćmy wodze fantazji...

"W pewnym domku u stóp wzgórza mieszkał sobie pewien Tolkien. Nie był to biedny, wilgotny domek, zbudowany z drewna i gliny, z półmroku i ubóstwa, ale też nie był to dworek bogacza z drogimi meblami i kosztownymi dekoracjami; był to murowany domek gdańskiego żołnierza, a to oznacza solidność oraz pietystyczną prostotę… Ale kim był ów Tolkien?".

Tak zaczyna się opowiadanie, które tworzę na marginesie moich badań. Jest to opowieść o rodzinie Christiana Tolkiena, gdańskiego artylerzysty z XVIII wieku. Głównym bohaterem jest tam jego młodszy syn, Beniamin, którego nazywają Marchewką. Z wielką fascynacją poznaje on świat sąsiada z Biskupiej Góry, wynalazcy i naukowca, pana Nataniela Wolffa. W opowiadaniu tym wykorzystuję też motyw, który przyszedł mi na myśl, gdy poznałem odcisk sygnetu rodu Tolkienów, którego ostatnim znanym posiadaczem był ojciec Profesora Tolkiena, Arthur. Oto jego odcisk na korespondencji rodzinnej:

Z archiwum rodziny Hilary'ego Tolkiena

Oto, co mi się z tym sygnetem skojarzyło:

"Tam właśnie w 1734 roku na przedpolu Gdańska pan ... herbu Gryf, spieszący z południa, został, z garstką tylko towarzyszy, odcięty od swoich wojsk i otoczony. Zginąłby albo wpadł do niewoli, gdyby w ostatniej chwili nie zjawił się z pomocą kanonier Christian Tolkien z najmężniejszymi swoimi kompanami; otoczyli możnego pana murem i ponosząc ciężkie straty, wyrąbali przed nim drogę ratunku. Tak ... ocalał i wrócił do swojej ojczyzny, lecz poprzysiągł Christianowi i jego potomstwu dozgonną przyjaźń i pomoc w każdej potrzebie, a w zastaw tej obietnicy dał Tolkienowi pierścień ze znakiem półgryfa wychodzącego z korony (...)"
Jest to oczywiście parafraza słów Silmarillionu o Finrodzie Felagundzie i Barahirze, ojcu Berena - moja fantazyjna teoria na temat tego, jak Tolkienowie stali się posiadaczami tego oto sygnetu z półgryfem... Tylko kim mógł być szlachetny pan walczący podczas oblężenia Gdańska w 1734 roku? Może to jakiś dowódca z rodu Małachowskich herbu Gryf, którzy służyli w tym czasie w wojsku saskim? Może był to Hyazinth Malachow von Malachowski (1712-1745) – pułkownik wojsk pruskich w wojnie siedmioletniej, dowódca 3 pułku huzarów? Tylko czy walczył on pod Gdańskiem w 1734? Wtedy, w tej baśniowej prawie rekonstrukcji, Christian Tolkien pomógłby nieprzyjacielowi, bo gdańszczanie walczyli wtedy ze sprzymierzonymi wojskami Rosji i Saksonii.

Fragment "Neues preussisches Adels-Lexicon" Zedlitza-Neukircha (1837)
Mamy tam opis złotego gryfa wychodzącego z korony


Co ciekawe, na Pierścieniu Barahira też była korona: "Pierścień miał kształt dwóch węży o szmaragdowych oczach, jeden pożerający, a drugi podtrzymujący koronę ze złotych kwiatów, symbol Domu Finarfina". Może tutaj Tolkien, który utożsamiał się z Berenem, tworząc motyw Pierścienia Barahira, rozwinął fantazyjnie motyw artefaktu, który był w posiadaniu jego ojca, dziadka, może pradziadka?
 
Pierścień Barahira, który był też w posiadaniu Berena
(rekonstrukcja edengardenjewelry.com)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz