Tolkien Ancestry, ewangeliczny katolicyzm, inklingowska filozofia, pielgrzymowanie, slow food i makultura
czwartek, 31 marca 2016
Trochę o ustroju Królestwa Aragorna i Eldariona
[Na podstawie Powszechnej historii państwa i prawa M. Sczanieckiego, listów Tolkiena i dyskusji na Forum Elendilich]
Mapa Ponownie Zjednoczonego Królestwa z Atlasu Śródziemia F. W. Fonstad |
Herb Ponownie Zjednoczonego Królestwa (Wikipedia) |
W monarchii Gondoru i Arnoru zastajemy ustrój
lenny. Każda posiadłość ma swoje określone miejsce w hierarchii
lennej (zapewne trzystopniowej). Powiązanie własności lennej z daleko
idącymi usprawnieniami publicznymi doprowadziło do tego, że królestwo
Aragorna i Eldariona przedstawiało się jako mozaika władztw
senioralnych, półpaństw podlegających na podstawie umowy lennej
nominalnemu zwierzchnictwu króla. Władza możnych władców lenn mogła być
jednak osłabiona przez królewskich urzędników w rodzaju angielskich
szeryfów. Między władztwami senioralnymi znajdowała się domena
królewska, tzn. tereny należące bezpośrednio do króla, w których
wykonywał on władzę podobną do tej, jaką inni władcy senioralni
sprawowali w swych władztwach.
Król zapewne stał na czele hierarchii lennej, tzn. podlegali mu nie tylko wasale (sind. bôr 'wasal'), lecz także wszyscy władcy senioralni.
Domeną królewską w Gondorze było zapewne Anórien, a po zwycięstwie nad
Sauronem ponownie Ithilien (w którym wszakże wydzielono enklawę dla
państewka Legolasa). Wydaje się też, że cały Arnor mógł również stanowić
domenę (na pewno domeną królewską był w czasach pierwszego Arnoru
Arthedain, w którym znajdowało się Shire).
Lenna Gondoru to zapewne (władcy z czasów Denethora i Aragorna):
Dol Amroth - książę Imrahil
Lossarnach - Forlong Gruby
Dolina Ringló - Dervorin
Morthond - Duinhir i synowie: Duilin i Derufin
Lamedon - Angbor (WP III 187)
Anfalas - Golasgil
Pinnath Gelin - Hirluin Piękny
Ethir Anduin - władca nieznany
w IV Erze dołączono zapewne jako nowe lenna:
Harondor
Umbar
Dorwinion
Rhûn
Lenna Arnoru to zapewne:
Arthedain (choć najpewniej była to domena królewska, z której wydzielono kraj dla hobbitów)
Rhudaur
Cardolan
oraz enklawa Shire'u
Lenna Gondoru to zapewne (władcy z czasów Denethora i Aragorna):
Dol Amroth - książę Imrahil
Lossarnach - Forlong Gruby
Dolina Ringló - Dervorin
Morthond - Duinhir i synowie: Duilin i Derufin
Lamedon - Angbor (WP III 187)
Anfalas - Golasgil
Pinnath Gelin - Hirluin Piękny
Ethir Anduin - władca nieznany
w IV Erze dołączono zapewne jako nowe lenna:
Harondor
Umbar
Dorwinion
Rhûn
Lenna Arnoru to zapewne:
Arthedain (choć najpewniej była to domena królewska, z której wydzielono kraj dla hobbitów)
Rhudaur
Cardolan
oraz enklawa Shire'u
piątek, 18 marca 2016
Elfy na ziemiach dzisiejszej Polski?
Wiara w istnienie Elfów na ziemiach polskich w czasach rzymskich, gdy na naszych ziemiach mieszkali Germanie? Pośrednio da się to udowodnić. Mieliśmy tu całe plemiona Swebów (łac. Suebus, germ. *Swabaz 'Swój'), a Swebowie w czasie Wędrówek Ludów dotarli aż do dzisiejszej północnej Portugalii i hiszpańskiej Galicji. A tam, w dialekcie portugalskiego istnieje słowo ouva 'elf' < protogermańskie *albaz 'elf'. Swoją drogą nazwa rzeki *Albiz/Elbe/Łaby pochodzi od tego samego rdzenia. Kiedyś Katarzyna Staniewska zasugerowała, że gdyby Słowianie przejęli od Germanów pojęcie elfów, nazwaliby je *łabami. A czy wiemy, że słowiańskim odpowiednikiem elfów są rusałki i różne inne wodne panny żyjące na uroczyskach? :-) Takie dziwy/*devy!
wtorek, 8 marca 2016
czwartek, 3 marca 2016
Najwyższa forma sztuki
»[Fantasy is] a higher form of Art, indeed the most nearly pure form, and so (when achieved) the most potent.«»[Fantastyka to] wyższa forma sztuki. I naprawdę jest to prawie najczystsza jej postać, a z tego powodu też postać najbardziej płodna (kiedy się sięgnie wyżyn fantazji).«
środa, 2 marca 2016
Sequentia, Edda
Jadna z moich ulubionych płyt grupy Sequentia. I kolejna muzyczna rekonstrukcja - tak mogły wyglądać melodie, które towarzyszyły recytacji poetyckiej pieśni z "Eddy". Uwielbiam "Dvergamál", gdzie znajdziemy wszystkie imiona Krasnoludów z "Hobbita" (Tolkien wziął je właśnie z "Eddy") albo "Zmierzch Bogów", czyli opowieść o Apokalipsie widzianej oczyma pogańskich Wikingów.
9/2016 Mallory, Adams The Oxford Introduction to Proto-Indo-European
W nowej książce o kulturze praindoeuropejskiej, która jest od niedawna na mojej półce (J. P. Mallory, D. Q. Adams, The Oxford Introduction to Proto-Indo-European and the Proto-Indo-European World, Oxford University Press 2006) znalazłem ciekawą myśl dotyczącą bóstw pogańskich Słowian. Chodzi o imię wschodniosłowiańskiego Striboga (nazywamy go czasem po polsku Strzybogiem -
"Śladem kultu Strzyboga są nazwy miejscowe, jak Stribož i Stribože
jezioro na Rusi, a Polsce wieś Strzyboga pod Skierniewicami czy
wzmiankowany w XIII wieku strumień Striboc pod Tczewem" - Wikipedia). Otóż jest możliwe, że Strzybóg nosi imię, które nawiązuje do słynnego praindoeuropejskiego Boga Nieba *dyéus phatér
(od niego wywodzi się grecki Dzeus Pater, rzymski Jupiter, sanskrycki
Dyaus Pita itd.). Ponieważ Prasłowianie (pod wpływem zaratustriańskich
Irańczyków?) zamienili *dyéus 'niebo/Bóg' na *bhagos 'ten, który rozdziela', utworzyli być może konstrukcję typu *phatróus-bhagos, gdzie *phatróus znaczy 'krewny ze strony ojca, brat ojca' - od tego prasłowa wywodzi się słowiańskie określenie pokrewieństwa - stryj. Czyli Stribog byłby kimś w rodzaju "Boga Ojca". Ze Słowa o wyprawie Igora
(epos staroruski) wiemy, że Stribog był władcą wiatrów. Mógł być zatem
śladem praindoeuropejskiego Boga Nieba, który włada zjawiskami
pogodowymi.
Oto wnioski, oto dalsze pole badań, dla którego podstawą może być niezwykła książka, którą udało mi się wypatrzeć ostatnio w księgarni Foyles w Londynie. Grube tomisko (ponad 700 stron), bardzo dogłębne studium na temat rekonstrukcji języka praindoeuropejskiego i praindoeuropejskiej kultury, mapy, schematy, a przede wszystkim bogate słowniki na końcu pracy. Książka jest napisana w sposób bardzo uporządkowany. Najpierw poznajemy sam przebieg odkrywania pokrewieństw językowych w rodzinie indoeuropejskiej, potem dostajemy przegląd języków w tej grupie (od języków celtyckich po język tocharski i pomniejsze języki dzisiejszej Turcji i Bałkanów). Potem znajdujemy rozdział o rekonstruowaniu języka praindoeuropejskiego (z kapitalnym przykładem: ewoluowaniem tzw. "Opowieści Schleichera" w miarę jak coraz lepiej poznajemy prajęzyk - na koniec dostajemy tę opowieść w rekonstrukcji samego Mallory'ego, współautora książki). Na str. 54-70 znajdziemy rekonstrukcję całego języka z jego systemem rzeczowników, przymiotników i czasowników. I tu zaczyna się najciekawsza cześć książki.
Mallory i Adams przeprowadzają nas przez różne dziedziny kultury, w których na podstawie znanych języków indoeuropejskich możemy zrekonstruować prasłowa i w związku z nimi też jakiś obraz prakultury. Okazuje się, że tylko 15 terminów istnieje na raz we wszystkich językach indoeuropejskich (bo większość jako izoglosy funkcjonuje między poszczególnymi językami, ale nie we wszystkich na raz). Są to: woda, krowa, stopa, drzwi, trzy, pięć, siedem, dziewięć, spać, imię, ja, my, ty, wy i ten. Te i pozostałe terminy są omówione w następujących działach:
Świat fizyczny
Indoeuropejska fauna
Indoeuropejska flora
Anatomia
Rodzina i pokrewieństwo
Ognisko domowe i dom
Ubrania i materiały
Kultura materialna
Jedzenie i picie
Praindoeuropejskie społeczeństwo
Przestrzeń i czas
Liczba i jakość
Umysł, emocje i zmysły
Mowa i dźwięki
Aktywności (bardzo bogaty dział podzielony na różne kategorie czynności)
Religia
Elementy gramatyczne
Indoeuropejska fauna
Indoeuropejska flora
Anatomia
Rodzina i pokrewieństwo
Ognisko domowe i dom
Ubrania i materiały
Kultura materialna
Jedzenie i picie
Praindoeuropejskie społeczeństwo
Przestrzeń i czas
Liczba i jakość
Umysł, emocje i zmysły
Mowa i dźwięki
Aktywności (bardzo bogaty dział podzielony na różne kategorie czynności)
Religia
Elementy gramatyczne
Jest też świetny dział o mitologii porównawczej oraz o różnych koncepcjach rozprzestrzeniania się języków i kultury indoeuropejskiej. Miałem niesamowitą satysfakcję (a przy tym także niezwykły dreszczyk), gdy okazywało się, że mnóstwo rekonstruowanych nazw przyrodniczych ma swój najbliższych odpowiednik w językach słowiańskich, np. *bhebrus to 'bóbr, *mús to 'mysz', *werwer- to 'wiewiórka'. Takich podobieństw są setki. Jakoś szczególnie widoczne mi się one zdały w dziedzinie nazewnictwa przyrodniczego. Ciekawe było przejrzenie nazw różnych "wstydliwych" części ciała i czynności - te najwolniej się zmieniają i są najbardziej podobne do naszych dzisiejszych słów (te słowa na j..., ch..., p... itd.). Bardzo ciekawe są też wnioski Mallory'ego. Jako uczony, który jest niezwykle krytyczny wobec ustaleń Colina Renfrew i wobec teorii o anatolijskiej praojczyźnie i neolitycznej genezie ekspansji indoeuropejskiej, autor znajduje w zasobie językowym liczne dowody na to, że praojczyzna Indoeuropejczyków mogła znajdować się na leśno-stepowych obszarach na północ od Morza Czarnego i Kaspijskiego - tam, gdzie znajdujemy pozostałości kultury grobów jamowych (ang. Yamnaya).
Świetna książka warta swojej niemałej ceny. Będzie u mnie często wykorzystywana w domorosłych badaniach filologa-amatora.