Jest dużo pracy, dużo wyjazdów... Ale zawsze towarzyszy mi książka. Oto zbiorowa, skrótowa relacja z moich ostatnich lektur.
Moje ostatnie lektury
Skończyłem czytać cykl Ursuli Le Guin o Ziemiomorzu. Tolkien w jednym z wywiadów powiedział, że prawdziwie dobre powieści muszą dotknąć tego najważniejszego w życiu tematu - umierania i śmierci. W Innym wietrze (18/52) Le Guin mierzy się ostatecznie z tym wątkiem i rozwiązuje wszelkie niejasności swojego uniwersum. Dopiero Inny Wiatr, a także Opowieści z Ziemiomorza (19/52) są dowodem, że obrót, który się dokonał w tym świecie w Tehanu, był przemyślany i od początku zamierzony. Ale książki te nie mówią tylko o wielkich sprawach życia i śmierci. One są też apoteozą zwykłego życia, detali codzienności. Prawdziwy taoizm w praktyce literackiej. Polecam, bo to taka fairy-story, która odświeża nasze spojrzenie na rzeczywistość, w której żyjemy... Jeszcze na pewno wrócę do Ziemiomorza (muszę w końcu dopracować tłumaczenie eseju Le Guin o detalach i dziejach jej świata).
Przez całe dorosłe życie towarzyszy mi też książka C. S. Lewisa pt. Cztery miłości (20/52). Lewis sięgając do klasycznych filozofów i do praktyki życia opisuje cztery barwy miłości: przywiązanie (storge), przyjaźń (philia), miłość erotyczną (eros) i miłosierdzie (agape). W barwny, ciekawy sposób charakteryzuje je, opisuje to, jak jedna wiąże się z drugą, a także wyjaśnia, dlaczego miłosierdzie jest najwyższą formą miłości.
Jestem rozkochany w niewielkiej książeczce, którą przywiozłem niedawno z Anglii. Nosi ona tytuł How We'd Talk If The English Had Won In 1066 Davida Cowleya (21/52). Jest niepozorna, ma słabą okładkę, ale w środku zaskakuje wielką pomysłowością i znajomością rzeczy. Opisuje zmiany, jakie zaszły w angielszczyźnie po najeździe normandzkim w 1066 - język Anglików uległ wtedy przemożnemu wpływowi starofrancuskiego i stał się tym, czym jest obecnie: hybrydą germańsko-romańską. Cowley wyjaśnia mechanizmy tej zmiany i dywaguje, jak angielski brzmiałby dziś, gdyby nie było Wielkiej Klęski 1066. Książka to wielki zbiór słów i tekstów, które pokazują, jak w XXI w. wyglądałyby angielski, który pochodził wprost ze staroangielskiego. Myślę, że książka zainteresowałaby Profesora Tolkiena, który w swojej prozie i poezji próbował podobnych eksperymentów, przywracając angielszczyźnie zapomniane germańskie słowa... Po prostu this forelook is setness for eftnewing English.
Pisząc o lingwistyce, chciałbym zwrócić Waszą uwagę na niewielki, a jakże przydatny słownik wydawnictwa Langenscheidt: OhneWorterBuch (22/52). Ta "Książka bez słów" to przydatne w podróży do egzotycznego kraju grafiki, które pomogą wyjaśnić, o co nam chodzi, gdy rozmawiamy z tubylcem. Książka jest wodoodporna, a dotyczy określenia czasu, kierunków, destynacji, jedzenia/picia, zakupów, komunikacji/multimediów, zdrowia, usług i wszelkich innych detali życia, które są ważne w podróży. Serdecznie polecam taki słownik każdemu, kto wybiera się bardzo daleko...
Ze Szkocji przywiozłem zabawną a wielce pouczającą książeczkę Richa Wylda pt. Theologygrams. Theology Explained In Diagrams (23/52). To infografiki dotyczące najważniejszych spraw, które zajmują głowę i serce chrześcijanina. Bardzo fajne, dające do myślenia, pomysłowe.
Jestem po ciekawej wyprawie do Grecji. Przy Akropolu w Atenach kupiłem piękny album pt. Acropolis Museum Guide (24/52). To nie jest zwyczajny katalog muzealny. To pasjonująca opowieść o dziejach Akropolu, o życiu codziennym ateńczyków, o wielkich zmianach historycznych tej części Grecji. Bardzo ciekawe są grafiki, które pokazują, jak wyglądał Partenon, gdy zamieniono go w kościół, a potem w pałac i meczet turecki. Świetna i pouczająca praca! Z tą lekturą wiążą się także dwie kolejne. Najlepsze wprowadzenie w tematykę greckiej religijności to eseje Wiesława Juszczaka w cyklu Pani na żurawiach - Realność Bogów (25/52). Autor, zafascynowany myślą Waltera Friedricha Otto, który na swój sposób prawdziwie czcił greckich bogów, opisuje swoją wędrówkę do Eleusis i innych sanktuariów, a zgłębia tam religijność dawnych Greków i pojęcie boskości w dawnej religii pogańskiej. Bardzo ciekawa praca, owoc wielkiej erudycji, piękna polszczyzna. Polecam.
Podobną tematykę, ale jeszcze większy format i monumentalną wiedzę prezentuje w swojej pracy Bogowie zeszli z Olimpu (26/52) prof. Anna Świderkówna. Jedna z moich ulubionych autorek. Wielki naukowiec, osoba głębokiej wiary, która pokazuje, jak chrześcijanin może czerpać z mądrości dawnych pogan i z jakim szacunkiem może pisać o ich religii i filozofii. Książka to barwny opis epoki hellenistycznej, która pod wieloma względami przypomina naszą epokę. Polecam!
Z Grecji ruszam do dawnej Persji. Mam w swoim zbiorze niezwykłą choć naprawdę niewielką książeczkę Pietra Citatiego pt. Wiosna Chosrowa. Dwadzieścia wieków cywilizacji irańskiej (27/52). Persja rozbudza wyobraźnię. Czy to takie sprawiedliwe, że nasz obraz tej części świata kształtowali pisarze greccy, a obecnie media, które skupione są głównie na opisie okropności i szaleństw wojowniczego islamu? A przecież Biblia opisuje Cyrusa, Dariusza i Kserksesa bardziej łaskawie. Persowie to nasi językowi kuzyni - Ariowie, Indoeuropejczycy! Książka Citatiego to świetne wprowadzenie w świat niezwykłej kultury - tak podobnej i tak innej od naszej. A przy okazji zawsze warto pamiętać, że ludem irańskim byli Sarmaci, od których pochodzić miała polska szlachta. I że nasze słownictwo religijne wywodzi się również z języków irańskich (Bóg, raj, święty itd.). A zatem poznawajmy Persję, dzisiejszy Iran! Może tam znajduje się Wyraj (*Iraj) ze słowiańskich mitów?
Zeszły rok to był czas mojego repetytorium z nauk przyrodniczych. Jestem zwolennikiem teorii ewolucji, ale w moja wiara mówi mi, że ewolucja to sposób, w jaki Bóg stwarza nieustannie świat. Dlatego z ciekawością przeczytałem książkę Robina Dunbara pt. Nowa historia ewolucji człowieka (28/52). Książka wydana przez Copernicus Center Press, opowiada o tym, dlaczego człowiek jest tak szczególnym zwierzęciem, że wyrasta ponad świat zwierząt. Bardzo ciekawe informacje ze świata naczelnych, bardzo odkrywcze opisy funkcji naszego ciała i naszego umysłu. Wartościowa pozycja w biblioteczce...
Jestem po dwukrotnych już odwiedzinach w kinie na Małym Księciu. W związku z tym odnowiłem swoją przyjaźń z książką Antoine de Saint-Exupéry'ego (29/52). Mam dwa wydania - ze znanymi ilustracjami samego autora oraz z fotosami z genialnej ekranizacji. Kocham tę książkę o wierze, o miłości, o wierności. I zgadzam się całkowicie, że najważniejsze jest to, czego nie widać oczami. I że trzeba patrzeć sercem. Film polecam, a książkę jeszcze bardziej. Jesteśmy dorośli, ale mamy szansę nie zapominać, czym jest spojrzenie dziecka. A czy wiecie, że istnieje interpretacja książki, w której Mały Książę to... Chrystus? Spróbujcie tak odczytać tę opowieść. Warto!
Na koniec napiszę o książce Ewy Chodakowskiej pt. Przepis na sukces (30/52). Znalazłem ją w sklepie Netto. Tańsza niż w księgarniach o 10,- zł. Pani Ewa nie jest moim mistrzem w dziedzinie fitnessu, ale książkę uważam za wartościową ze względu na porady dietetyczne i bardzo fajne przepisy. Przepisy na zdrowe potrawy z podaniem wartości kalorycznych i żywieniowych. Kto lubi energetyczną, dobrą kuchnię, na tej książce się nie zawiedzie. Jest tam też płyta DVD z ćwiczeniami, ale ta pewnie zostanie nienaruszona...